jkb Napisano 9 Maja 2011 Zgłoś Napisano 9 Maja 2011 Hej! Piszę, jak zwykle z nadzieją, że kogoś zainteresuje i komuś się może przyda Więc... W końcu mi się trafiło Przy ostatnim wjeździe (środek kwietnia) oficer imigracyjny wziął mój paszport, popatrzył sobie na 4 pieczątki wbite na Chicago O'Hare od grudnia 2010 i pewnie stwierdził, że tym razem już aż tak łatwo nie będzie. Powiedział do mnie "alright, hold on, this guy will check your passport" po czym machnął do przechodzącego oficera mówiąc "hey, can you pull him into secondary for me please? thanks". W tym momencie zacząłem sobie myśleć: hmm, nie jest fajnie . Zaprowadził mnie do takiej większej zagródki bez dachu, po środku kilka rzędów ławek, no i na jednej miałem sobie usiąść. W pokoju parę osób pochodzenia arabskiego, parę osób pochodzenia hinduskiego, jedna nigeryjka która właśnie załatwiała GC no i ja. Ten widok, szczerze mówiąc, nie napawał mnie zbytnio optymizmem no ale siedzę i czekam. Za biurkiem, na przeciwko ławeczek siedzi oficer przy komputerze, za nim stoi starszy oficer i wyraźnie przygląda się tamtemu. Po lewej i prawej stronie puste pokoje oznaczone "Interview Room 1", "Interview Room 2", tam najpewniej odbywa się grillowanie Z różnych zakątków wychodzi co chwila jakiś oficer, podchodzi do jednego z gości i mówi "You're all set", "You're good", etc. Generalnie sporo osób wyszło, ja siedziałem dalej. Obserwuję jak oficer przesłuchuje jakąś kobietę, która chce zostać 4 miesiące, wypytuje o zawód, jak ma się zamiar utrzymać, etc. Po 5 minutach rozmowy wypuszcza ją ze stemplem. Chwilę później, widzę, jak oficer bierze mój paszport, zaczyna przeglądać w jedną, drugą stronę. Bierze swoją komórkę, coś tam dłubie, po czym dzwoni, trzymając mój paszport w ręku i rozmawia krótko: "hey.... we have a prospective 270 here... ok bye". W tym momencie juz zaczyna mnie brać nerwówka - co to znaczy, co się dzieje, etc. Minę miałem dość kwaśną Woła mnie do biurka i pyta: - "so, what happened?" ja stoję i patrzę na niego nieco dziwnie, po chwili odpowiadam - "err, well, I don't know Sir, you tell me" po czym zaczyna się rozmowa w stylu "I see you like to come to Chicago very often". Oczywiście seria szczerych odpowiedzi dotyczących odwiedzin dziewczyny. Pytania o źródła utrzymania, o zatrudnienie, działalność gospodarczą, ile osób zatrudniam, etc. Następnie, co będziemy robić dzisiaj, podczas wyjazdu, gdzie mamy zamiar spędzić wyjazd. Czy wypożyczałem samochód (tak), gdzie ostatnio wypożyczałem, Skoro jadę na Florydę, czy mam bilety przy sobie. Co jakiś czas mówił "sounds good", więc szło dobrze. Generalnie pytania były zadawane dość szybko i "kontekstowo", że tak się wyrażę, w taki sposób, że osoba, która mówi prawdę, po prostu bez problemu odpowiada... nie ma specjalnie czasu by zmyślać i widać, że oficer jest bardzo dobrze wyszkolony, by cię pod takim kątem sprawdzić. Widać było, że jakakolwiek nieścisłość lub nieprawda byłaby natychmiast wyłapana i obrócona przeciwko Tobie Gość był cały czas uprzejmy, zadawał pytania w bardzo wyważonym tonie i nie widać było żadnej wrogości ze strony żadnego z nich. Po tej serii pytań, starszy oficer spojrzał na moją koszulkę, powiedział "man, let him go, he's good, he's a Bears fan". No i w tym momencie rozmowa zeszła na futbol, superbowl, potem baseball i dostałem pieczątkę na 6 miesięcy (tak, znowu futbol przyczynił się do mojego wjazdu ). Przy wyjściu z zagródki trzeba jeszcze tylko pokazać podstemplowane I-94 stojącemu tam oficerowi i można iść odebrać bagaż. Generalnie o ile przy pierwszej kontroli faktycznie należy zachować jako taką wstrzemięźliwość w udzielaniu odpowiedzi i nie wychylać się z dodatkowymi informacjami, tak wizyta w secondary buduje mocne wrażenie konieczności obrony swojej sprawy i wnioskuję, że im większą ilością przemawiających na twoją korzyść i dowodzących, że nie masz zamiaru przekroczyć uprawnień swojej wizy faktów sie podzielisz odpowiadając na zadane pytanie, tym większa szansa na sukces. No, sporo tego wyszło Pozdrawiam!
kig Napisano 10 Maja 2011 Zgłoś Napisano 10 Maja 2011 fajnie to opisales jkb.. tak nawet z humorem, choc jestem pewna ze do smiechu to ci nie bylo wtedy! prdr
sly6 Napisano 10 Maja 2011 Zgłoś Napisano 10 Maja 2011 kiq moze nie bylo do smiechu ale dobrze sie skonczylo i jak jbk napisal ze przy 1 rozmowie mowi sie malo ale przy 2 nalezy sie wyslic i tutaj zalezy juz od czlowieka jak sobie z tym poradzi dlatego tez jesli ktos mysli ze sobie poradzi z klamstwem to niech sie 2 razy zastanowi ..
jkb Napisano 10 Maja 2011 Autor Zgłoś Napisano 10 Maja 2011 Owszem, wszystko szczęśliwie się skończyło i teraz, z perspektywy czasu traktuję to jako przygodę, ale i również przestrogę, że zawsze mogę tam trafić ponownie, zawsze mogę pójść do pokoju przesłuchań i zawsze, bezwzględnie trzeba mówić prawdę. No cóż, zobaczymy jak to będzie przy kolejnej próbie wjazdu, już za dwa tygodnie Pozdrawiam!
jkb Napisano 14 Listopada 2011 Autor Zgłoś Napisano 14 Listopada 2011 Znowu z nadzieją, że komuś się może przydać, zdaję relację Podczas ostatniego wjazdu (24.10) znowu zostałem skierowany do secondary przez lekko nieprzekonaną co do moich zamiarów Pani oficer imigracyjnej, która zaprowadziła mnie osobiście do osobnego pomieszczenia z grupką już czekającą na dodatkowe przesłuchanie. Podczas spaceru zamieniłem z nią kilka słów, mówiąc, że już przez to przechodziłem, że zadawali całkiem sporo pytań, etc. Po czym posadziła na ławeczce i kazała czekać. Tym razem zajęło to zdecydowanie mniej czasu niż w kwietniu, bo już po chwili starsza rangą (wiekem w sumie też ) Pani oficer wywołała moje imię i zaprosiła mnie do pokoju, gdzie była jeszcze jedna Pani oficer (same baby ). Drzwi były otwarte, ja stałem, jedna siedziała przy biurku, druga stała i odbywała ze mną rozmowę. Wzięła moją teczkę na dokumenty i pytała co tu mam. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że dokumenty podróżne na wyjazd (zawsze trzymam tam paszport, międzynarodowe prawko, i wszelkie rzeczy typu rezerwacja biletu, hotelu, samochodu, etc. plus dokumenty pokazujące więzi z PL - np. faktury na moje firmy, utility bills, etc.). Widać było, że szuka jakiegoś CV, ofert pracy czy aktu urodzenia. Szczęśliwie, nic takiego tam nie było, za to było zdjęcie mojej dziewczyny. Spojrzała na nie i tak do mnie: "Is that your girlfriend? She's such a cutie". Po czym wzięła mój paszport i I-94, dała stempel i wpisała datę (+6 miesięcy). Spytała jeszcze o plany na przyszłość to powiedziałem o K-1. I właściwie tyle. Dodam tylko, że mój grafik podróży do USA był (i nadal jest) niezwykle napięty w ciągu ostatniego roku - 10 wjazdów od grudnia 2010, sumarycznie około 4 miesiące spędzone w Stanach. Zatem, za każdym razem, gdy przekraczam granicę mam dość wysoki poziom obaw o niewpuszczenie, jednak zawszę się udawało, zawsze miałem wbity wjazd na 6 miesięcy, zawsze miałem ze sobą dokumenty dowodzące moich więzów z PL, posiadania środków na utrzymanie się, itp. Więc jestem dobrej myśli Pozdrawiam!
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.