Keyser Soze Napisano 5 Stycznia 2008 Zgłoś Napisano 5 Stycznia 2008 Na wstepie przepraszam za niewyszukana polszczyzne, wklejam kopie mejla jaka przed chwila wyslalem mojemu przyjacielowi w Polsce, ktory troche sie na tym zna. Mam nadzieje, ze znajdziesz chwile czasu by przeczytac tego mejla i mi podpowiedziec, czy dobrze robie. Chodzi o ta nasza mala katasrtofe w swieta. Remont juz trwa, pojawiaja sie koszta ale mniejsza z tym. Zalalismy sasiadow pietro nizej, pralka w srodku nocy zaczela nam pobierac wode, ktora sie przelala po prostu, troche woda im pociekla przez sufit, zalewajac m.in. sofe wraz bedacym w komplecie z nia fotelem zamszowe. Plamy zostaly, sa widoczne aczkolwiek sa dalej uzyteczne. Ich walscicielka powiedziala Davidowi, ktory na siebie wynajmuje nasz lokal, ze rok temu je kupila i zaplacila za nie $2000. I ze domaga sie calej kwoty od nas, inaczej pozwie nas do sadu. 24/25.12 w nocy to mialo miejsce, od tamtej pory we czterch glowkujemy jak z nia ugodowo sprawe zalatwic. Tydzien temu uzgodnilismy niejako strategie rozmowy z nia, majac tez na uwadze koszta jakie musimy poniesc w zwiazku z remontem. Nie wiedzac ile te meble stracily na wartosci przez rok czasu, oszacowalismy na podstawie reklam na internecie z uzywanymi meblami, ze zaplacimy jej 750. I zostawimy jej kanape co by mogla sobie jeszcze na niej zarobic. Ja od poczatku bylem przeciwny temu by sie zgadzac na to jej zaplacic cala kwote. David, ktry troche ja zna, bazuje na podstawie jej charakteru i pochodzenia, ze ona jest w stanie isc do sadu. Moze isc, pytanie tylko czy ma odpowiednie argumenty by wygrac sprawe. Ale o tym za chwile. Wczoraj drugi chlopak poszedl do niej na rozmowe po ustaleniach z nami, oferujac jej wspomniane 750, bardzo grzecznie z nia gadal, okazal skruche, powiedzil, ze gdy jemu ktos stuknie samochod w zderzak, to placi tylko za naprawe szkod a nie za nowy samochod. Chlopak robi w ubezpieczeniach, wie tez jak dziala ubezpieczenie tutaj - jak mowi, nigdy nie dostaniesz wiecej niz cos bylo warte na dana chwile, czyli w naszym wypadku po 1 roku czasu. Dziewczyna idzie w zaparte, nie zgadza sie na nic poza rzeczona przez nia kwote jak za nowa kanape... Dzis obgadalismy wczorajsza wizyte u niej, i wyszlo z zapytana o to czy ma fakture za te meble, ona rzekla, ze nie. I tu David jako pierwszy powiedzial, ze to zmienia postac rzeczy. Oczywiscie, ze tak i wszyscy 4 sie z tym zgodzilismy. Malo tego, David, jako najbardziej wydygany sadu, powiedzial ze za chwile z nia pogada o tym, ze przeciez mozna wyciagnac z tego sklepu [beeep]likat tej faktury. I zszedl na dol, po tym jak uzgodnilismy, ze bez faktury z rzeczywista wartoscia i dowodem zakupu , nie mamy tak naprawde o czym rozmawiac, bo rownie dobrze mogla te meble zabrac z wystawki na ulicy. Malo tego, pare dni temu zanim dostala ofert 750, ja sam zadeklarowalem sie ze pojde do paru sklepow z meblami i zapytami, ile kanapa traci na wartosci po roku czasu. W jednym sklepie powiedzielimi,ze jak dostanie za nia 25% wartosci pierwotnej, to bede sie cieszyc bo z reguly jest to 20%. Wszystkie meble leca na wartosci na leb na szyje w pierwszym roku uzytkowania. Nie chcialo mi sie wierzyc, wiec poszedlem do dwoch kolejnych. Uslyszalem to samo, tylko powiedziane z jeszcze wiekszym przekonaniem, poparte przykladami. Wiec dalem chlopakom znac by podczas rozmowy poruszyli kwestie rzeczywistej wartosci tej kanapy, by dziewczyna zdala sobie sprawe w jakim swiecie zyje. Oczywiscie tego nie poruszli, bo sie boja ze nawet nie bedzie chciala dalej rozmawiac od razu ruszy do sadu. Trzyma ich dziewczyna za jajka,tylko nie wiem na jakiej podstawie... Pewnie dlatego, ze David, ktroy zna ja najlepiej, i jest dobrym chrzescijaninem, ktory kazde zlo wynagrodzi jeszcze wiekszym dobrem, tak mocno sie wczuwa w jej emocjonalne przywiazanie do tej kanapy... No wiec dzis, jakies 2 h temu, po tym jak wyszlo na jaw, ze nie ma kwitu na ta kanape i nie znamy jej wartosci w dniu zakupu, David wyszedl z domu z przekonaniem, ze mamy argument w reku, ktory ostatecznie albo zmusi ja do postaranie sie o [beeep]likat tej faktury, albo zgodzi sie na nasze warunki ktore oferowalismy jej pare dni temu. Ja dodalem, by zasugerowal jej delikatnie by sama przeszla sie po sklepach i popytala o obecna wartosc jej jednorocznego mebla... David wrocil po godzinie, z mina, jakby co chwila ona go za jajeczka sciskala, to popuszczala. I wyjasnil, ze podczas rozmowy zdal sobie sprawe, ze mozemy zostac pozwani przez nia i zmuszeni do zaplacenia calosci kwoty... Bazowal na tym, ze ona idac do sadu bez kwitu - jak mu sama powiedziala- pokaze sedziemu model kanapy na stronie jakiegokolwiek sklepu meblowego, i sad nakaze nam zaplacic calosc kwoty,z tym ze obecnej wartosci, ktora zapewne moze byc wyzsza. Chlop jest zesrany w majty tym sadem tak, ze zrobi wszystko by sie w nim nie znalezc. Ten z ubezpieczen jeszcze go w tym utweirdza. Obaj nie wiedziec, czemu zmienili swoje opinie nt ten temat... [beeep] sie zagotowalem, i powiedzialem co o tym mysle. Jak negocjujesz i chcesz zmienic taktyke w trakcie, to prosisz o jedna chwilke na telefon albo o przerwe by sie skonsultowac... A tu [beeep], taki [beeep] wielki. Malo tego, jak zapytalem czy powiedziales jej ze [beeep][beeep]likat mozna odzyskac jak sie chce tylko o to postarac, to powiedzial, ze ona juz wtedy znowu wspomniala ze wszystko albo nic. No [beeep]... Boja sie,ze dziewczyna pojdzie do sadu, a nie ma dowodu na to,ze rzeczywscie za tyle a tyle nabyla ten mebel, i ze wygra. Jak dla mnie to tak jak ja bym powiedzial sedziemu, ze ten kamien czerwony co mam w reku to nie kawalek cegly, tylko pamiatka, ktora przywiozlem sobie z Marsa. Powiedzialem jasno - bez kwitu za te meble, nie rozmawiam dalej nt kanapy, nie partycypuje w zadnych kosztach. I ze ide po porade do prawnika z urzedu w Civil Court by sie dowiedziec co ona tak naprawde moze nam zrobic. Uzgodnilismy, ze przez najblizszy tydzien ja mam czas na to by sie zorientowac w tej sprawie, a oni ani slowem ani czynem nie zmieniaja postawy negocjajcyjnej z sasiadka.
karina Napisano 5 Stycznia 2008 Zgłoś Napisano 5 Stycznia 2008 Mieszkanie ma insurance, to insurance pokrywa szkody, bo to byl wypadek (chyba, ze w lease jest cos innego). Insurance jakkolwiek jesli stwierdzi, ze to byla wina pralki - moze zazadac ekspertyzy pralki i albo od producenta albo od tego kto ja podlaczal (zalezy czyja byla to wina) moze domagac sie pieniedzy. Poniewaz ekspertyzy sa drogie wiec moim zdaniem insurance wezmie to jako claim i tyle. Sasiadka powinna zglosisc to do swojego insurance, a ten powinien pieniadze sciagnac z waszego insurance. Nikt jej nie da wartosci nowych mebli za meble jednoroczne - taka jest regula we wszystkich stanach w USA. Watpliwe tez aby meble mialy wartosc sentymentalna (na ktora to moglaby powolywac sie sasiadka). Musi udowodnic ile zaplacila (i tu nie musi to byc wbrew pozorom rachunek ze sklepu - czesto sad uwzgledni wyciag z karty kredytowej badz kopie invoice ze sklepu itd.) Inna sprawa, ze osoby wynajmujace mieszkanie (nie wiem tylko czy na 100% sie was to tyczy, bo nie wiem w jakim stanie Wy mieszkacie) moga wykupic opcje tzw. ubezpieczenia dodatkowego, ktore pokrywa szkody wyrzadzone przez zajscia losowe gdzie moga byc watpliwosci itd. Z drugiej tez strony sasiadka moze dostac odszkodowanie za meble - i tu kwota $750, ktora proponujecie, za jednoroczne meble, ktore kosztowaly $2000, bo jak twierdzicie "te meble sa dalej uzyteczne" - moze nie byc wystarczajace. Sama bylabym zla gdyby mi ktos zalal mi mieszkanie i za meble, ktore moze i moga byc jeszcze uzyteczne, ale niekoniecznie ladne ze wzgledu na plamy itd, ktos dawal mi 1/3 wartosci. Dla niej wyciagniecie invoice jest sprawa bardzo prosta, zwlaszcza jesli meble byly kupione rok temu. Moze i twoj kolega robi w ubezpieczeniach, ale jego argumenty sa co najmniej niepowazne: jak mi ktos stuknie w zderzak to place za nowy zderzak, a nie za caly samochod, wiec ze sofa powinno byc tak samo. Samochod sklada sie z czesci, ktore mozesz wymiec, pomalowac itd. Sofa nie sklada sie z takich czesci (fotel tez nie). Niby jak sobie wyobrazacie, ze wy tylko zaplacicie za plame, ktora zajmuje 20% powierzchni sofy i 30% powierzchni fotela? Przeciedz ta kobieta - z calym szacunkiem do wszystkich - nie wymieni sobie tego kawalka gdzie jest plama! Dla niej mebel moze byc teraz bezuzyteczny, ale to nie znaczy, ze jego wartosc jest $750 po roku czasu (i nawiasem mowiac szacownie wartosci mebla po roku czasu na podstawie reklamy w telewizji (!!) jest chyba jakims zartem...) Jesli meble kosztowaly $2000 to po roku czasu moga byc tansze np. 10-15% ale nie 70%. Niestety nawet bez kwitu, ze te meble nabyla, kobieta jest w stanie wygrac sprawe, bo to nie Wy decydujecie ile jej dacie, tylko sedzia. Powinna tylko udowodnic ile za nie zaplacila. Gdyby bylo tak jak wy mowicie, to nikt by nie placi za zadne szkody jakby nie mial kwitu, ze wszystko zostalo kupione za taka a taka kwote. Fakt jest faktem, ze bylo zalanie i oprocz mebli - teraz legal advice dla waszej sasiadki - nalezy sie jej za: dywan (jesli takowy byl), zniszczenia podlogi, malowanie calego pokoju (farbami jakimi chce, co oznacza, ze wzywa sobie firme, ktora wystawi jej estimate na jakas duza kwote, inna firma to potwierdzi, bo ceny za tego typu uslugi sa wysokie itd.), za meble, za inspekcje czy nie ma tam grzyba itd. itp. Te rachunki powinien placic insurance badz tenant (jesli cos takiego jest w umowie). Sprawa moze byc ciezka, bo tak naprawde w tym sporze znamy tylko wasza strone sprawy, ktora wskazuje jednoznacznie, ze moze byc troche inna niz rzczywistosc (m.in. wycena mebli na podstawie reklam telewizyjnych; porownywanie mebli do samochodu, itd.). Zaden adwokat nie powie wam na 100% jak zakonczy sie sprawa. Nie powiem wam dlatego, ze to wy jestescie sprawcami, a sasiadka jest osoba poszkodowana. I ona (a raczej jej adwokat, ktory moze byc super expertem w tych sprawach) moze jeszcze wymyslic wiele rzeczy, uwierzcie mi - wiem co mowie. Kiedy mi pralka (przez wadliwe zainstalowanie weza laczacego pralke z doplywem wody) zalala pralnie, basement, czesc garazu itd. i w sumie nie byly to szkody Bog wie jakie, bo dopiero zaczynalismy remont domu wiec i basement nie byl wykonczony i jakie szkody moga byc w garazu - dostalam pokrycie nie tylko szkod, ale i ubran, ktore rzekomo nie nadawaly sie juz do uzytku; dniowki robotnikow, ktorzy nie mieli gdzie pracowac, bo byl zalany garaz; remont basementu; nowa pralke (fakt faktem, ze ta byla moze 3 miesiace stara i napradw byla droga); itd. Mowie Ci o tym, zebys wiedzial, ze werdyk moze byc duzo wyzszy na wasza niekorzusc niz sami myslicie. Najlepiej skontaktuj sie z kims kto zajmuje sie prawami landlord-tenat. Tacy adwokaci raczej nie udzielaja sie za darmo, bo maja dosc klientow na ktorych moga zarobic. Porada prawna bedzie zalezna od stanu gdzie mieszkacie (od $50 do $250). No [beeep]... Boja sie,ze dziewczyna pojdzie do sadu, a nie ma dowodu na to,ze rzeczywscie za tyle a tyle nabyla ten mebel, i ze wygra. Jak dla mnie to tak jak ja bym powiedzial sedziemu, ze ten kamien czerwony co mam w reku to nie kawalek cegly, tylko pamiatka, ktora przywiozlem sobie z Marsa.Powiedzialem jasno - bez kwitu za te meble, nie rozmawiam dalej nt kanapy, nie partycypuje w zadnych kosztach. I ze ide po porade do prawnika z urzedu w Civil Court by sie dowiedziec co ona tak naprawde moze nam zrobic. Uzgodnilismy, ze przez najblizszy tydzien ja mam czas na to by sie zorientowac w tej sprawie, a oni ani slowem ani czynem nie zmieniaja postawy negocjajcyjnej z sasiadka. Obys sie nie przeliczyl. Czy jakby tobie ktos zalal mieszkanie i nie chcial ci zaplacic za meble, bo nie masz kwitu ile za nie zaplciles, to czy bys tak latwo popuscil? Fakt najwazniejszy - to wy zalaliscie mieszkanie, nie ona. Opieranie sie na prawniku z urzedu w takim jak wasz przypadku to jak liczenie, ze na infolinii urzedu imigracyjnego powiedza Ci prawde kiedy o cos zapytasz. Osoby, ktore dzwonily na infolinie wiedza co mam na mysli.
Keyser Soze Napisano 5 Stycznia 2008 Autor Zgłoś Napisano 5 Stycznia 2008 Dzieki za odpowiedz Karina. Z tego co mi powiedzieli rummejci, ona chce oddac sprawe do Civil Court, czyli tez nie chce placic za uslugi prawnika. Malo tego, ona nie chce slyszec o tym, by dla polubownego rozwiazania sytuacji sama wyciagnela jakikolwiek papier swiadczacy o tym, ze ta kanapa zostala kupiona za tyle a tyle. I sza[beeep]e biednych chlopakow, az sie smiac chce jak latwo mozna ich w pokera ograc byle blefem...tak to widze. Oni sam nie chca bym ja z nia porozmawial, bo ze mna rozmowa bylaby troszke odmienna, oczywiscie, nie agresywna ale bardziej nakierowana na otaczajaca ja rzeczywistosc. Sytacja skomplikowala sie troszke, jeszcze przed wypadkiem - gosc, ktory ma najem na siebie, nie przedluzyl renter insurance bo akurat nie mial salaty. Insurance landlorda juz zostal uruchomiony, znamy juz pierwsze koszty remontu, jak i jego czesci, ktore bedziemy musieli pokryc z wlasnej kieszeni. Wg jej polisy, ona ma $4000 deductable, i wg niej my ta kwote bedziemy musieli jej zwrocic. Poprosilismy ja o kopie calosci umowy insurance do wgladu, wtedy zaczniemy wykladac kase. Jeszcze jedno - nawet gdybysmy znalezli sie w sadzie, to uwazam, ze fakt, iz zaraz po wypadku sami wyciagnelismy reke mowiac ze jestesmy w stanie wziac na siebie jej kanape, od razu wykonany zostal telefon do firmy ktora czysci i suszy kanapy, wykonano kosztorys, po czym ona powiedziala,ze nie chce tego lecz rownowartosc tejze kanapy. Po kilku dniach gdy rummejt od ubezpieczen gadal z nia, ona stwierdzila, ze po kosztorysie to David odmowil zaplacenia za czyszczenie - co mija sie z prawda...
karina Napisano 6 Stycznia 2008 Zgłoś Napisano 6 Stycznia 2008 Dzieki za odpowiedz Karina.Z tego co mi powiedzieli rummejci, ona chce oddac sprawe do Civil Court, czyli tez nie chce placic za uslugi prawnika. Jesli pojdzie do civil court to moze miec adwokata w kazdej chwili - prawo jej tego nie zabrania. Co wiecej - ona nie musi wam od razu mowic co ma zamiar zrobic. I tak a propos to wy mozecie (a raczej na 100% bedziecie) obciazeni jego oplatami plus oplatami za wlozenie sprawy plus oplatami za reprezentacje itd. itp. Takie jest prawo, ze osoba poszkodowana nie musi oplacac adwokata sama - placi osoba, ktora wyrzadzila szkode (do tego przychyla sie sad). Trzeba by jeszcze dokladnie sprawdzic prawo stanu gdzie to zdarzenie mialo miejsce, ale z tego co wiem to w tej kwesti wszedzie jest tak samo. Sytacja skomplikowala sie troszke, jeszcze przed wypadkiem - gosc, ktory ma najem na siebie, nie przedluzyl renter insurance bo akurat nie mial salaty. Insurance landlorda juz zostal uruchomiony, znamy juz pierwsze koszty remontu, jak i jego czesci, ktore bedziemy musieli pokryc z wlasnej kieszeni. Wg jej polisy, ona ma $4000 deductable, i wg niej my ta kwote bedziemy musieli jej zwrocic. Poprosilismy ja o kopie calosci umowy insurance do wgladu, wtedy zaczniemy wykladac kase. I wg prawa tez tak jest - wy badz wasz insurance musi zwrocic jej te $4000 badz ile tam ma na umowie. Jesli wy nie macie insurance ("bo gosc nie mial salaty") to nie jest wina tej kobiety. To bylo wasze ryzyko. Jesli mam wypadek samochodowy nie z mojej winy to mimo, ze mam np. $1,000 deductible to moj insurance wyciaga to z insurance osoby, ktora spowodowala wypadek. I u Was bedzie tak samo. I mnie nie obchodzi, czy ten kto spowodowal wypadek mial 'salate' zeby zaplacic swoj insurance czy nie mial - jesli nie mial to robi sie sprawe w sadzie i jest judgment przeciwko niemu itd. Ona nie musi wam dawac kopii umowy. Wy nie musicie placic. Sad rozstrzygnie jak ma byc. Ale te $4,000 deductible jest kwota jak najbardziej realna jesli mowimy o ubiezpieczeniu mieszkania. Znam osoby, ktore maja nawet $10,000 deductible. Jeszcze jedno - nawet gdybysmy znalezli sie w sadzie, to uwazam, ze fakt, iz zaraz po wypadku sami wyciagnelismy reke mowiac ze jestesmy w stanie wziac na siebie jej kanape, od razu wykonany zostal telefon do firmy ktora czysci i suszy kanapy, wykonano kosztorys, po czym ona powiedziala,ze nie chce tego lecz rownowartosc tejze kanapy. Po kilku dniach gdy rummejt od ubezpieczen gadal z nia, ona stwierdzila, ze po kosztorysie to David odmowil zaplacenia za czyszczenie - co mija sie z prawda... OK, spojrzmy na to tak (sytuacja wymyslona, ale sam zobacz): mam Lexusa. Nowego, jednorocznego. Dbam o niego, auto drogie itd. Ty mnie uderzysz swoim autem. Moje auto ma szkody. I ty mi mowisz, ze zadzownisz do mechanika, on przyjedzie, zrobi koszotrys, naprawi, itd. I czy ty na prawde myslisz, ze ja sie na to zgodze? Nie. Ja mam prawo aby moj samochod byl zrobiony tam gdzie ja chce. I niewazne ile taka naprawa bedzie kosztowac - ja chce aby byla zrobiona w Lexusie, bo to jest nowe auto. I ty mi mowisz tak: ja chcialem zaplacic, ale za swojego mechanika i za swoj koszotorys. Ja mam prawo sie nie zgodzic. Komu sad przyzna racje? Mnie. A Ty masz insurance to niech oni placa (i niech sie insurance kloca miedzy soba); nie masz insurance - jestes przegrany. Tak samo z ta kobieta - ona ma nowe meble. Ona nie musi wcale brac od was pieniedzy za czyszczenie kanapy wedlug stawki jaka ustalila firma ktora wy zawolaliscie. Ona moze nie znac firmy, moze nie miec do nich zaufania. I niestety dla was - sad bedzie po jej stronie. Bo to nie wy dytujecie warunki, tylko ona. Nie zgadzacie sie z tym co ona chce - idzcie do sadu. Byc moze sad cos tam wam da mniej do zaplacenia tej kobiecie (w co watpie), ale doliczcie koszty lawyera, wasz czas, koszty jej lawyera, koszty sprawy itd. Sad ma prawo powiedziec, ze ona moze miec swoja firme do czyszczenia - a ta firma zazyczy sobie duuuzo wiecej niz ta, ktora wy jej daliscie.
Keyser Soze Napisano 6 Stycznia 2008 Autor Zgłoś Napisano 6 Stycznia 2008 Sofa nie jest nowa, ma 1 rok czasu; wg ludzi z branzy meblarskiej, ktorych pytalem o jej obecna wartosc, chcac ja sprzedac dzien przed zalaniem nie dostala by wiecej niz 25% poczatkowej wartosci. Ale oczywiscie ona nie ma tej swiadomosci, bo wie lepiej... Rozmawialem z kilkoma osobami na ten temat, i wszyscy powiedzieli mi, ze ona leci z Davidem w przyslowiowego wala. Nie ma zadnego kwitu na zakup, nie chce myslec nawet o jego zdobyciu - co nie jest trudne, nawet jesli zakupu dokonala w sklepie w Seattle - jednym slowem nie chce w jakikolwiek sposob kooperowac. A on boi sie , ze w sadzie lykna wszystko co ona powie, nie majac zadnego dowodu na zakup tej sofy, i ze wejda na strone internetowa jakiegokolwiek sklepu by wybrac model najblizszy jej kanapie i zasadzic odszkodowanie na wysokosc wartosci nowego mebla...bo ona sobie tak zazyczy. Po pierwsze, w dniu zalania sofa miala wartosc zdeprecjonowana o rok czasu - o tym wszyscy zdaja sie zapominac, lacznie z sama poszkodowana, oraz Davidem, ktory tak bardzo dba o jak najlepsze relacje z sasiadka. On nie przyjmuje do wiadomosci faktu, ze ta relacja umarla z chwila gdy ona podczas pierwszej powypadkowej rozmowy powiedziala, ze albo placimy cala kwote albo idziemy do sadu.
karina Napisano 7 Stycznia 2008 Zgłoś Napisano 7 Stycznia 2008 Sofa nie jest nowa, ma 1 rok czasu; wg ludzi z branzy meblarskiej, ktorych pytalem o jej obecna wartosc, chcac ja sprzedac dzien przed zalaniem nie dostala by wiecej niz 25% poczatkowej wartosci. Ale oczywiscie ona nie ma tej swiadomosci, bo wie lepiej... "LUDZIE Z BRANZY" TO ZNACZY KTO? OSOBY, KTORE WYCENIAJA MEBLE PROFESJONALNIE? DAJZE SPKOJ... ZADNE, POWTARZAM:Z-A-D-N-E MEBLE NIE SCHODZA DO WARTOSCI 25% PRZEZ ROK CZASU. TO CO MOWIA "LUDZIE Z BRANZY" NIE MA POKRYCIE W RZECZYWISTOCI I SEDZIA TEZ TAK NA TO SPOJRZY. Rozmawialem z kilkoma osobami na ten temat, i wszyscy powiedzieli mi, ze ona leci z Davidem w przyslowiowego wala. Nie ma zadnego kwitu na zakup, nie chce myslec nawet o jego zdobyciu - co nie jest trudne, nawet jesli zakupu dokonala w sklepie w Seattle - jednym slowem nie chce w jakikolwiek sposob kooperowac. TLUMACZE CI, ZE ONA NIE MA OBOWIAZKU Z NIKIM KOOPEROWAC. NIE MA TAKIEGO OBOWIAZKU. ONA DAJE ARGUMENTY W SADZIE, WY ALBO MACIE DEFENSE ALBO NIE I JEST WERDYKT. MOZESZ ROZMAWIAC Z KIM CHCESZ, NAWET Z KILKUNASTOMA OSOBAMI, TE OSOBY NIE SA SEDZIAMI I NIE SA PRAWNIKAMI. TO JEST ICH ZDANIE TYPU: A MOIM ZDANIE TO TY.... ITD. SEDZIA NIE PATRZY NA ZDANIE KILKU ZNAJOMYCH TYLKO NA PRAWO. SKAD TY IWESZ, ZE ONA NIE BEDZIE MIALA KWITU NA ROZPRAWIE? NIE WIESZ. ONA DOPIERO PRZED SPRAWA MA PRAWO POKAZAC CI CO ONA MA - NIE MUSI TEGO ROBIC DZISIAJ CZY JUTRO. TO JEST WASZA WINA, ZE NIE MIELISCIE INSURANCE A NIE JEJ. JESLI KTOS, KTO NIE MA UBEZPIECZENIA, UDERZY W TWOJE AUTO TO TY NIE MUSISZ Z NIM KOOPEROWAC. OD TEGO JEST SAD. A on boi sie , ze w sadzie lykna wszystko co ona powie, nie majac zadnego dowodu na zakup tej sofy, i ze wejda na strone internetowa jakiegokolwiek sklepu by wybrac model najblizszy jej kanapie i zasadzic odszkodowanie na wysokosc wartosci nowego mebla...bo ona sobie tak zazyczy. WARTOSCI NOWEGO MEBLA JEJ NIE DADZA, ALE ZAPOMNIJ, ZE JEJ DADZA 25% JAK TO MOWIA "LUDZIE Z BRANZY". Po pierwsze, w dniu zalania sofa miala wartosc zdeprecjonowana o rok czasu - o tym wszyscy zdaja sie zapominac, lacznie z sama poszkodowana, oraz Davidem, ktory tak bardzo dba o jak najlepsze relacje z sasiadka. WLASNIE WIDZIALAM WERDYKT W TAKIEJ SPRAWIE Z NJ - ODJELI WARTOSC 5% OD NOWEGO MEBLA. CZY TY NAPRAWDE MYSLISZ, ZE PRZEZ ROK MEBEL STRACIL NA WARTOSCI 75%? On nie przyjmuje do wiadomosci faktu, ze ta relacja umarla z chwila gdy ona podczas pierwszej powypadkowej rozmowy powiedziala, ze albo placimy cala kwote albo idziemy do sadu. JESLI BOICIE SIE, ZE PRZEGRACIE TO ZAPLACCIE. JESLI JESTESCIE AZ TAK PEWNI, ZE MACIE RACJE - IDZCIE DO SADU. ONA MA TE PRZEWAGE, ZE TO WY JA ZALALISCIE I TAK CZY INACZEJ ONA TO WYGRA, BO SEDZIA DOCZEPI SIE, ZE MOGLISCIE MIEC INSURANCE (I NIE "LYKNIE" LZAWEJ OPOWIESCI, JAK TO NIE MIELISCIE PIENIEDZY NA OPLATE INSURANCE). NIE MASZ INSURANCE - TWOJE RYZYKO. JA STARAM CI SIE POKAZAC JAK WYGLADA PRAWNA STRONA - NIE JAK WYGLADA COS CO TOBIE SIE WYDAJE, ZE TAK MA BYC. NIE SA TO ZLOSLIWE KOMENTARZE - SA REALNE. MOWIE CI TO PO TO, ZE MOZECIE NAPRAWDE WIECEJ STARCIC IDAC DO COURT. POSZUKAM PODOBNYCH SPRAW I POWIEM CI DOKLADNIE JAK SIE ZAKONCZYLY.
kubakj Napisano 8 Stycznia 2008 Zgłoś Napisano 8 Stycznia 2008 Jeszcze moze dojsc oplata za rent za kazdy dzien, kiedy nie miala godnych warunkow mieszkania, bo mieszkanie w zalanym mieszkaniu to zaden komfort dla niej. Ja bym juz na waszym miejscu szukal financingu na meble i lepiej, zeby nie doszlo do sprawy, bo wyrwie od was wieksza kase.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.