Skocz do zawartości

ajlo19

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    131
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Zawartość dodana przez ajlo19

  1. A co z dziećmi jeśli zachorują? Sent from my Redmi Note 7 using Tapatalk
  2. @MeganMarkle w głębi duszy chyba najbardziej właśnie na Twój post czekałam. Dziękuję za niego, dodał mi sił jeśli chodzi o moje wątpliwości związane z odesłaniem dzieci do żłobków, to nie z tym mam problem, a bardziej w związku z koroną. Że wiecie, siedź w domu a nie wysyłasz dzieci niewiadomo gdzie żeby się jeszcze zaraziły koroną. Ja w Polsce pracowałam nawet na macierzyńskim (wróciłam na pół etatu a drugie pół urlop), mały poszedł do żłobka jak miał 7 miesięcy i nie było tam dzieci poniżej roku, córka chodziła do przedszkola, więc jestem ostatnią osobą, która miałaby jakiekolwiek obiekcje związane z pójściem do pracy. Inne kwestie wywoluja u mnie wątpliwości: czy w ogóle mówić pracodawcy o posiadaniu dzieci? Boję się, że przy pierwszej lepszej chorobie dzieci będzie jakiś problem:/ W Polsce NIGDY nie brałam L4 na dzieci - albo brałam urlop albo miałam mamę albo dzieliliśmy z mężem. Tutaj przynajmniej w tej firmie gdzie byłam na rozmowie, nie ma urlopu w pierwszym roku pracy. Jak to jest? Ludzie biorą po prostu bezpłatne dni czy jak? Nie zauważyłam, żeby ktokolwiek kogo znam miał rodziców w pobliżu. Nie chciałabym brzmieć jak ktoś kto już uważa za pewniak, że praca już w kieszeni, ale po prostu rozpatruję wszelkie ewentualne problemy:) dziękuję bardzo za pomoc Sent from my Redmi Note 7 using Tapatalk
  3. @agatenka dziekuje za wskazowki, juz sie rozeznalam w grupach, ale jeszcze do nikogo nie pisalam, teraz juz widze, ze to bardzo popularne rzeczywiscie, moze przy okazji kogos poznam:) dzwoinilam do daycare polecone przez nowa znajoma i miejsca mieli, w after school program tez.@katlia dziekuje za komentarz. W moim przypadku z moim wyksztalceniem/doswiadczeniem i poziomem jezykowym (w moim mniemaniu) znalezienie pracy to jak wygrana na loterii. Sent from my G60 using Tapatalk
  4. Dzien dobry forumczanie! Potrzebuje rady, szczoegolnie osob z dziecmi w wieku szkolnym/przedszkolnym. Nie wiem co robic, potrzebuje zorganizowac burze mozgow. Po ok. 9 miesiacach tutaj stwierdzam, ze jesli w najblizszym czesie nie pojde do pracy, to o**** (szaleje). Jestem w trakcie aplikowania do roznych prac, bylam na interview i szukaja kogos na juz i czuje zainteresowanie z ich strony (interview wczoraj, maile z pytaniami czy mam SSN, info ze zadzwoni do mnie w poniedzialek). Moze mnie nie przyjma ostatecznie, ale w sytuacji kiedy ma sie dzieci w czasach covidu... Pewne decyzje staja sie trudniejsze i jeszcze trzeba sie nagimnastykowac , zeby ogarnac system. Po pierwsze, bojac sie zdyskredytowania na starcie jako swiezak bez doswiadczenia, nie wspomnialam o posiadaniu dzieci. Nie sklamalam nic , po prostu nie informowalam o swoim zyciu osobistym. Nie wiem jak dalej sie zachowac czy to po prostu przemilczec na dalszych etapach procesu czy jak? Nie wiem kompletnie jak sie zachowac, z Polski mam zle doswiadczenie kiedy szef oznajmil, ze nie moze mi dac kolejnego projektu "Bo mam dziecko". Nie mam nikogo do dzieci w przypadku choroby. Kolejna kwestia jest ogarniecie zlobka dla malego (20miesiecy) oraz pseudo szkoly dla corki 6 lat. Na ten moment oficjalnie szkoly maja byc otwarte, ale czuje w kosciach, ze ostatecznie nie beda. Czy sa tu pracujacy rodzice szkolnych dzieci w poczatkowych klasach szkoly podstawowej? Jak rozwiazecie kwestie nauczania zdalnego? Z tego co zrozumialam, nauczanie ma polegac nie na siedzeniu I ogladaniu YouTube a uczestnictwie w zajeciach w czasie rzeczywistym, w godzinach w jakich lekcje odbywalyby sie normalnie. Czyli w konkretnych godzinach dziecko musi miec biurko komputer i byc gotowe do zajec. Interesuje mnie tez moralna strona tej kwestii (zdrowie psychiczne mamy a wysylanie dzieci w skupiska ludzi w czasach zarazy). Sent from my G60 using Tapatalk
  5. Wesołych Świąt wszystkim czytającym forum, rodzinnych i ciepłych oraz wielu sukcesów i spełnienia marzeń w Nowym Roku. Już ponad miesiąc jesteśmy na miejscu, na lotnisku nie było tak strasznie jak myślałam, w ogóle cały przelot uważam za - MOGŁO BYĆ GORZEJ, nie umarłam szczególnie, że dzieciaki nie były do końca zdrowe :/ całą drogę prawie nie spały, córa na lotnisku już jak oczekiwaliśmy na przyjazd znajomego spała w wózku brata, a brat rządził. Dolecieliśmy po 17, a znajomy przyjechał po nas przed 20, córa ledwo trzymała się nogach jak ją wybudziłam, bo do auta trzeba było jeszcze jechać autobusem. Można podsumować, że drogę znieśliśmy dobrze, chociaż było zimno w Chicago po przesiadce w Lizbonie Muszę powiedzieć, że jakichś szczególnych perypetii czy problemów językowych w drodze nie miałam, myślałam, że moja znajomość angielskiego jest gorsza. W samolocie sobie pogadałam ze stewardessą, potem z jakimś pasażerem, wszędzie sobie, można powiedzieć, poradziłam. Moje wrażenie ogólne o całej tej wizji przeprowadzki z perspektywy po pierwszym miesiącu z hakiem jest pozytywne, dobrze, że nie jesteśmy przyzwyczajeni do luksusu jakiegoś i że mój pułap cierpliwości i wytrzymałości jest wysoki. Chyba najbardziej zdziwiło mnie, że roboty jest MULTUM, ale dostać pracę wcale nie jest tak łatwo, zdziwiła mnie długość procesu rekrutacji, a także, że odpowiada się na oferty a nikt nie zareaguje nawet w stylu że spadaj, nie chcemy Cię, dość absorbujące jest aplikowanie na oferty pracy przez wypełnianie formularzy, chciałam nawet ja zaaplikować na jakiś niepełny etat do pracy z językami słowiańskimi, ale się nie dało, bo trzeba było wypełnić at least 4 zajmowane stanowiska, a ja mam tylko 2 bo reszta to makdonaldy 10 lat temu. Ostatecznie straciłam godzinę i nie dało się zapisać tej aplikacji i wysłać, a próbowałam już nawet wpisywać tam głupoty żeby tylko przeszło. Od razu po przyjeździe siadłam za kółko, można powiedzieć, dostawcą pizzy już mogę być, jeździ mi się całkiem komfortowo chociaż już staram się nie jeździć, ponieważ nie mogę zrobić prawa jazdy, bo do tej pory nie przyszedł mi SSN, mimo że teoretycznie gdzieś wypełniałam, że chcę SSN z automatu, ostatecznie pojechałam do ofisu i nie było nas w żadnych ichnich systemach, musiałam wypełniać wnioski na siebie i dzieci, czekamy.... Po przyjeździe się rozczarowałam trochę problemami ze szkołą, to nie ma miejsc w szkole wg miejsca zamieszkania, która i tak nie jest najbliższą szkołą, to Kindergarten jest tylko pół dnia, to miejsce się znalazło dopiero w jeszcze bardziej oddalonej szkole, do której trzeba dojeżdżać 2 autobusami, myślałam, że szkoła będzie najmniejszym problemem. Ale nic, pokonaliśmy te niejasności i przeszkody, córa chodzi do szkoły od miesiąca i po tygodniu już jeździła autobusami szkolnymi, sama się rwała do tego i jest przeszczęśliwa biegnie do tego autobusu wesoła i wraca też z uśmiechem. Najwidoczniej w szkole jest wszystko w porządku. Najbardziej nie chciałam doprowadzić do sytuacji, że będę siedziała cały dzień w 4 ścianach i zamulała, dlatego stwierdziłam, że najlepiej będzie znaleźć jakieś kursy języka, żeby wyjść do ludzi. Pozwolili mi uczęszczać na te zajęcia z maluszkiem, więc chodzę 3 razy w tygodniu od 10 do 11.30 , ale muszę powiedzieć, że efektów po tych kursach to bym nie oczekiwała raczej Tak może żeby wyjść do ludzi i żeby utwierdzić samą siebie w przekonaniu, że COŚ robię. Jestem bardzo zdziwiona poziomem języka u ludzi na tych kursach, niektórzy po x lat tam, a ledwo dukają trzeba się naprawdę postarać, żeby coś z tego pojąć. Pytam się gościa, skąd jest , no stąd i stąd, a ile jesteś tu, a on - 27 lat (!) i sam się zaczyna tłumaczyć, że ostatnie x lat spędził wśród "swoich". Poznałam też panią z Ukrainy, szczerze jestem pełna podziwu dla takich ludzi, przyjechała 13 lat temu po wygranej w loterii jako SAMOTNA MATKA z córką 16 lat i BEZ JĘZYKA, przyznaje sama, że pracuje tylko na fizycznie ciężkich robotach, aktualnie przy opiece nad starszymi, ale córkę zdołała wykształcić i jakoś dała radę, więc szacun. Ja bym się sama chyba nie odważyła na taki krok. Tak się naczytałam for rosyjskojęzycznych i wywnioskowałam z tej czytaniny, że dla średniostatystycznych osób z Rosji, Ukrainy, Mołdawii, wygrana w loterii wizowej, to po prostu jak jakiś cud od losu, rzucają wszystko i jadą bez zastanowienia, bez języka, nieważne. Dla średniostatystycznej rodziny z Polski to już nie jest takie oczywiste... Kurczę czytam te fora, bo próbuję z nich coś wyciągnąć dla siebie, poczytać o ludziach w podobnej sytuacji, jak się potoczyły ich losy, a tu u nas jest tego trochę mało, i tak zrozumiałam, że u nas na forum jest dużo speców-profesjonałów z wysokimi zarobkami, z super angielskim, kurcze nie wiem jak to wyrazić Wiem wiem, los każdego jest inny wiem wiem Aktualnie szukam swojej drogi takiej zawodowej, we wcześniejszych postach wspomniałam o księgowości, mam kilka lat doświadczenia w HR, ale rekrutacji osób z zagranicy do prostych prac logistycznych nie uważałabym za nie wiadomo jakie osiągnięcie, którym mogę się tu poszczycić. Idę po Nowym Roku na test poziomujący i jeśli wszystko będzie w porządku z pracą u męża, to zapiszę się na kursy językowe w college'u, mam nadzieję, że jeśli są płatne i teoretycznie przygotowują do prawdziwej nauki, to będą efektywne, a póki co mam już jakieś gramatyki, netflixy, oglądam seriale i jeszcze kontynuuję konwersację przez skype z kobitką, z którą już dobre 8 miesięcy uczę się angielskiego. Oglądam sobie też kurs Bookkeeping i Excel na lynda.com, żeby się osłuchać ze słownictwem branżowym. Czy ktoś jest mi w stanie podpowiedzieć, co na tym etapie mogłabym JESZCZE zrobić, biorąc pod uwagę dwójkę dzieciaków i drogowiznę edukacji tutaj? Czy jeśli będę się w miarę swobodnie porozumiewać, mam szansę dostać pracę na jakimś prostym stanowisku biurowym, jakimś clerical, nie wiem co? Widziałam nawet jakieś kursy Payroll, Bookkeeping itp. online z możliwością opłaty ratalnej, ale czy to ma jakąkolwiek wartość taki papier? Czy też tylko aby trochę obyć się ze słownictwem? W Community College jest taki kurs, ale ja tak zrozumiałam, że dopiero po 12 miesiącach jest się rezydentem i przysługuje czesne dla rezydentów. W innym przypadku cena jest dwukrotnie wyższa. Aha, tu jeszcze w grę wchodzi opieka 2 dzieci, czy mam szansę znaleźć pracę, żeby chociaż wyjść na 0 (t.j zarobić na opieki dla dzieci). Jeśli czyta mnie lub będzie czytał ktoś, kto jest zainteresowany danymi w pieniądzu, to wynajmujemy mieszkanie 2-bedroom za niecałe 900$ w tym jest już net i woda, dodatkowo płacimy za elektryczność i gaz, wychodzi ok. 150$. Żywimy się dość skromnie, kupujemy dużo owoców, maliny, arbuzy, na śniadanie płatki owsiane, na obiady gotuję jakieś zupy, ryż z warzywami, kotlety, ziemniaki, nic specjalnego, myślę, że z takim racjonem w 100$ na tydzień można się zmieścić, ale to produkty podstawowe, nie przetworzone, nie organic, wszystko najtańsze. Ubezpieczenie mieliśmy póki co z Polski, od stycznia wybraliśmy plan na Marketplace za 120$/miesiąc ale to z jakąś wielką dopłatą za niski dochód, mam tylko jedną zagwozdkę w tym wszystkim, czy jak mąż np. znajdzie lepszą robotę w sensie powiedzmy będzie zarabiał o, rzućmy, 800$ więcej, a się okaże, że ubezpieczenie będzie kosztowało 500$ albo coś w tym stylu. K*** czemu te systemy są jakieś takie ułomne, żeby ludzie siedzieli na tych pomocach? Dlaczego system wspiera bycie biednym? Może ja coś nieprawidłowo rozumiem, może jakby dowalili komuś co zarabia 2K miesięcznie to jakby musiał płacić 1K za ubezpieczenie to by się wygiął, nie wiem, może ktoś się wypowie na ten temat Ubezpieczenie samochodu kosztuje ok. 80$ na miesiąc, ja też w nim jestem z moim polskim prawem jazdy. Paliwo jest 2 razy tańsze niż w Polsce, ale też odległości są o wiele większe i nie wiem, wydaje mi się, że za dużo żre paliwa to auto, a mąż do pracy ma 3 mile, ciężko jeszcze tak przeliczyć , ale w 100$ miesięcznie chyba jeszcze póki co się mieścimy. Nie wiem, czy coś mi nie uciekło z wydatków, bo na początku ciągle coś brakuje i trzeba kupić. Na ten moment zmuszam męża, no i on sam już to zrozumiał, żeby sobie zrobił certyfikaty swoje zawodowe, mam wielką nadzieję, że nawet przy braku doświadczenia w tym, w co chce wejść, uda mu się znaleźć pracę i się rozwijać. Bardzo chciałabym, aby każdemu z nas udało się rozwinąć trochę skrzydła. Będę niezwykle wdzięczna za jakieś przydatne wskazówki. Uprzejmie proszę hejterów o niekomentowanie Konstruktywna krytyka przyda się. Dziękuję i życzę wszystkim przyjemnego wieczoru.
  6. Cholera tak nie chcę zapeszyć... Ale wybraliśmy Columbus, Ohio i przeważyło tylko to, że pewien dobry człowiek (czyt. znajomy z internetu) wyraził chęć pomocy nam, odebrał męża z lotniska, przenocował kilka dni, konsultuje, pomaga dobrym słowem i gestem. Ja z dziećmi lecimy w listopadzie. Na ten moment tyle, bo nie chcę spalić. Nawet sobie nie wyobrażam co mnie czeka, ale mam nadzieję, że tej niejako spontanicznej decyzji nie będę żałować. It's not like I'm going to die! Wysłane z mojego Redmi Note 7 przy użyciu Tapatalka
  7. Hahahahaha się zobaczy, czy ten poziom językowy na którym obecnie jestem można nazwać mówieniem;) ale robię wszystko, żeby w jak najkrótszym czasie jak najwięcej się nauczyć. Zastanawiam się tylko jak to wszystko pogodzić, dzieciak szkolny, niemowlak. To może coś na weekendy? Śmiałam się, że na uberze mogę jeździć, pomijajac wymaganie posiadania jakiegoś tam stażu na lokalnym prawie jazdy spróbowałabym może pójść do pracy na weekendy, może w handlu? Marzy mi się praca w księgarni uwielbiam książki mogę je układać na półkach Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze! Wysłane z mojego Redmi Note 7 przy użyciu Tapatalka
  8. Wydaje mi się, że pracuje przez agencję pracy, w każdym razie oni (dorośli) ubezpieczenia nie mają, a dziecko korzysta z jakiegoś stanowego albo miejskiego, nie wiem dokładnie. Ja nie oceniam oczywiście nikogo, ale ja oczywiście preferowałabym pójść do pracy i wspomóc domowy budżet, a nie żeby mąż wypruwał flaki na kilku robotach. Problem w tym, że ta babeczka chyba nie zna języka...
  9. Software Testing - pierwsze kroki w świat IT, przecież wszyscy chcą być w IT ;] Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka
  10. Szanowni forumowicze bardzo dziękuję wszystkim za merytoryczne komentarze, które pomogły nam zgłębić temat USA i podjąć wyzwanie związane z przeprowadzką. Nie chciałam zakładać nowego tematu, dlatego gwoli przypomnienia - wygraliśmy DV2019, mamy już wizy ważne do końca listopada. Rodzina 2 dorosłych, mąż w IT Support angielski Intermediate, ja po filologii rosyjskiej, pracuję w dziale personalnym (z cudzoziemcami, ale z rosyjskim), angielski taki sobie B1 cały czas szlifowany. Dwójka małych dzieci , aktualnie 8 miesięcy i 5 lat. Jesteśmy bardzo niezdecydowani ze względu na niezbyt poszukiwane zawody (szczególnie mój), w grę wchodzi również niewielka ilość pieniędzy, jaką dysponujemy (mąż miałby może z 8K$ na moment wyjazdu, ja mogłabym może z 5K$ dowieźć). Postanowiliśmy jechać oddzielnie, mąż na początku września, ja z dziećmi w listopadzie. Bilet kupiony. Nagle pojawiła się możliwość podjęcia pracy tu w PL na stanowisku Network Administrator. Tu pojawia się moje pytanie, czy jeśli pojedziemy tylko po to, żeby postawić pieczątkę i wrócić, to możemy sobie dać rok na przygotowanie się. Kochani jak myślicie, czy rok doświadczenia będzie zauważalny dla pracodawców? Mąż nie jest oczywiście jakimś rozrywanym programistą, ale różnica między wynagrodzeniem IT Support a Network Specialist/Administrator wynosi mniej więcej 10$ na godzinie pracy , tak przynajmniej mówi indeed. Docelowo wybralibyśmy Columbus, Ohio ze względu na dość niskie koszty życia oraz to, że mamy tam znajomego. Mąż szukałby pracy w okolicznych miastach typu Pittsburgh, Cincinatti, itd. Przez rok moglibyśmy: zaoszczędzić pieniądze, szlifować język, ja mogłabym może zrobić jakiś kurs/określić się na kogo chciałabym się przekwalifikować. Nie wiem, jakie mają doświadczenie inne osoby, ale poczytuję również rosyjskojęzyczne forum, tam kontyngent wyjeżdżających jest zdecydowanie większy. Poznałam na tym forum gościa, który napisał do mnie, że ma podobny zawód co mąż i niedawno przyjechali, więc mogę do niego napisać to poopowiada jak tam adaptacja. I trochę się przeraziłam ich sytuacją. Pojechali do Seattle, mąż+żona+malutkie dziecko niespełna roczek. Jego wynagrodzenie wystarcza tylko na pokrycie najmu mieszkania+rachunków, na nic innego już nie. Jedzenie, paliwo pokrywa ze środków, które wzięli ze sobą z Rosji. Żona siedzi w domu z dzieckiem, angielski bliski zeru. On zrobił się testerem, jest to bardzo popularna wśród osób ze Wschodu profesja, którą wybierają nowoprzybyli. Tylko dziecko ma ubezpieczenie medyczne gwarantowane przez państwo, oni bez ubezpieczenia. I teraz zastanawiam się, czy nastawiać się na to, że nas spotka podobny los? Wszystkim bardzo dziękuję z góry za komentarze
  11. Trochę nie rozumiem związku przyczynowo-skutkowego zazdrość a odwaga:) Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka
  12. Słuchajcie a co powiedzie o narkotykach? Czy spożywanie narkotyków jest na tyle popularne/powszechne/dostępne, że każdy pracodawca pisze w ofercie pracy że robi drug test? Gdzieś na jakimś rankingu szkół czytałam jeszcze opinie rodziców pod spodem, że bullying, drugs, violence... To takie straszne , ale nie wiem, czy to się tylko tak wydaje, bo w PL to jest to na tyle schowane pod dywan, że wydaje nam się, że tego nie ma. Czy w USA to naprawdę jest na taką skalę (pewnie znów powiecie, zależy od dzielnicy?).
  13. Bardzo bardzo spodobał mi się Phoenix, jak w bajce. Obejrzałam kilka różnych filmików na YouTube i bardzo mnie przekonuje to miejsce Ludzie z filmików uważają, że temperatura znośna. Ze mała wilgotność itp i nie poci się człowiek aż tak bardzo. Mieszkania stosunkowo tanie, ciekawe jak z pracą (czy wynagrodzenia maleją wprostproporcjonalnie do cen mieszkań :P). Mąż zrobił już dodatkowy certyfikat namawiam go na kolejne, a ja siedzę nad angielskim na ile mi tu życie rodzinne pozwala w przerwach między "mama,mama". Namawiam męża żeby jeszcze robił certyfikaty i żeby już zaczynał wysyłać CV, może byłby jakiś odzew. Ambasadę mamy w czerwcu, jakby były jakieś szansę na robotę to chyba by sam pojechał, ja bym tu pozamykała sprawy, taka organizacja chyba mniej kasy zeżre, a przyjedziemy już na w miarę gotowe. A pod ubezpieczenie medyczne to bez żadnych problemów można podłączyć wszystkich członków rodziny? Załóżmy jedzie mąż, szuka roboty, po 3-4 miesiącach przyjeżdżamy my i od razu można nas dodać do ubezpieczenia? Forumowicze, czy przy normalnym legalnym statusie są jakieś kombinacje z umowami? No np. że masz jakąś śmieciową umowę i Ci nic nie przysługuje i musisz Ty wraz z rodziną ubezpieczać się u prywaciarza? Mam nadzieję, że rozumiecie, co mam na myśli.
  14. Studiowałaś pracując? Czy zajęcia odbywały się w trybie dziennym? Jak to było wszystko zorganizowane?
  15. Kim jest średniak?
  16. W ogóle ma nie pracować? Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka
  17. Mógłbyś napisać więcej o żonie? Czy ona pracuje czy może sobie pozwolić na siedzenie w domu z dzieckiem? Mógłbyś przybliżyć wasze początki? (można na priv).
  18. Tak właśnie sprawdzałam
  19. ja trochę patrzę na ten macierzyński inaczej, i tak nie planowałam zostawać na nim całego roku; z ciekawości wybrałam jedno z polecanych miast i poszukałam kilka hmm, żłobków? I ja nie wiem, czy ja dobrze szukam, ale wybrałam losowo 3 na googlu i każdy oferuje całodniową opiekę za 2000-2500 jednostek pieniężnych. Ja jestem naprawdę w szoku, albo nie mam wyobrażenia, jakie są wynagrodzenia, albo to są jakieś żłobki hmm ... drogawe?? jeśli chodzi o powody to chyba gdzieś wyżej wspominałam, że grał mąż, chyba 12 raz już. I chyba sam nie wiedział co robi może miał różowookularowe wyobrażenie o Stanach i jak wygrał to dopiero zaczęliśmy się temu tematowi przypatrywać bliżej.. Nawiązując do Twoich powodów to bardzo mnie dziwi że jednym z powodów jest koszmarne powietrze naprawdę?? Albo ja nigdzie nie byłam i lepszego nie widziałam, ale tu gdzie mieszkamy chyba nie ma smogowej tragedii. Bezpieczeństwo? Właśnie jak zaczęłam wchodzić na różne fora o emigracji do Stanów to ciągle się przewijało - szukać mieszkań w dobrej dzielnicy, gdzie dobre szkoły, gdzie niski ranking kryminału... I jak na aplikacji trulia patrzyłam mieszkania i tam są takie raporty gdzie największy poziom przestępczości ze szczegółami to w kółko kradzież, napad, kradzież, napad, napad. I tak od razu chciałam się tutaj odezwać do forumowiczów, czy przy szukaniu miejsca do życia bardzo zwracać na to uwagę?? Ja się w PL czuję bezpiecznie, no nie wiem, może jak nie trąbią ciągle o przestępstwach i nie tworzą rankingów i jak mnie jeszcze nikt nie zabił to może mi się wydaje , że poziom bezpieczeństwa super czy mogłybyśmy się skontaktować na priv czy niezbyt? chciałabym zapytać, czy po przyjeździe siedziałaś w domu z córką czy poszłaś do pracy?
  20. Za adaptację dzieci nie przeżywam tak jak za warunki bytowo-finansowo-pracowe Proszę o informacje, jakimi kryteriami kierował się Pan przy polecaniu konkretnych miast? Teraz też już jesteśmy bardziej przekonani, że jednak razem będzie lepiej pojechać. Zastanawiam się tylko, czy realne jest wynajęcie mieszkania takiej rodzinie z ZEROWĄ historią życia w kraju? Czytałam, że jest ciężko, że może być tak, że trzeba będzie wnosić kilkumiesięczną kaucję za mieszkanie.. Nawiązując do tego, nachodzi mnie pytanie, ILE WŁAŚCIWIE trzeba mieć pieniędzy ze sobą, aby rozpocząć życie, zakładając, że nie będziemy oboje siedzieć bez pracy nie wiadomo ile czasu? Nie licząc biletów.
  21. Dziękuję za komentarz, co do mojej pracy to chciałabym się rozwijać w księgowości. W Polsce robiłam kiedyś taki kurs, ale ostatecznie nie pracowałam w tym. Zdaję sobie również sprawę, że na jakieś godne stanowisko nie wystarczy mi języka, wykształcenia i czasu (dzieci). Myślałam o pójściu do pracy jakieś call center z językami (jeśli ma to tam rację bytu), magazyn (kompletacja zamówień), ewentualnie jakiś sklep. Wpadam w depresję jak pomyślę, że miałabym sprzątać rowy albo pilnować dzieci. Jednakże żadna praca nie hańbi Reasumując, na pewno chciałabym się UCZYĆ! A jakimi kryteriami kierowałaś się polecając konkretnie te regiony? Ja myślałam, żeby patrzeć na to tak, że gdzie najwięcej takich stanowisk dla męza helpdesk/support/junior network admin/engineer tam i będziemy się kierować Dziękuję za podpowiedzi, będę przeglądać strony z mieszkaniami/ofertami pracy.
  22. Rzeczywiście konkretyka kuleje. Obawy związane z dziećmi to niechęć właścicieli do wynajęcia nam mieszkania, właśnie organizacja opieki (bo niby co, miałabym non stop w domu siedzieć?!), medycyna, ubezpieczenia. I ogólnie większa odpowiedzialność. Bez dzieci można jechać byle gdzie, byle tylko znaleźć pokój, pracę i jakoś to będzie;) Najbardziej to chyba właśnie nurtuje mnie pytanie czy da się w takiej sytuacji jak my w ogóle wyżyć (finansowo). Nikt tu się kokosów nie spodziewa. Dlatego ten wątek. A tak w ogóle, to myśleliśmy o tym, żeby mąż pojechał pierwszy i wybadał teren, znalazł pracę i jakoś wystartował. Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka
  23. Witajcie drodzy forumowicze! Muszę się z kimś skonsultować, bo nie dam rady Mąż wygrał zieloną kartę i chyba jeśli chodzi o nas to wszystko byłoby jasne gdyby nie ... dzieci. Lubimy wyzwania, nie lubimy siedzieć na jednym miejscu, ale jednak taka decyzja to dość duża zmiana. Ciekawi mnie czy są na forum jakieś osoby, które wyjechały z małymi dziećmi, u nas to 5-latka i maluszek 4-miesięczny... Jak braliśmy udział w loterii to było tylko 1 dziecko Wiem, że ciężko jest coś konkretnego podpowiedzieć nie znając sytuacji.. Jeśli chodzi o stronę zawodową to mąż jest w IT, ale nie w takim IT gdzie się zarabia miliony monet. Raczej administrator/helpdesk z licencjatem IT. Ja - po rusycystyce. Znam też trochę niemiecki, ale bez żadnej dodatkowej profesji. Pracuję w rekrutacji cudzoziemców do PL. Jestem osobą ambitną i aktualnie na macierzyńskim szlifuję język (język mam może na low intermediate, mąż ma na pewno lepszy poziom). Bardzo byłoby miło znaleźć kogoś w podobnej sytuacji bądź po prostu kogoś gotowego pomóc dobrą radą. Byłoby niezmiernie miło powymieniać się wiadomościami na priv. My 30 i 33 lata. Nie mamy tam żadnych krewnych, mam 1 koleżankę, która wraz z rodziną przeprowadziła się tam z Ukrainy. Mam wrażenie, że że wschodu nieważne gdzie, aby uciec. Zdaję sobie sprawę, że zetkniemy się z obniżeniem poziomu życia i na pewno na początku tylko mąż będzie pracował. Jeszcze pytanie jest takie, czy on będzie w stanie znaleźć coś w swoim zawodzie, bo do przerzucania cegieł to się nie nadaje. Ja - lubię pracę z ludźmi. Zastanawiam się, czy mogłabym robić coś z językami. Przepraszam, jeśli o nic konkretnie nie zapytałam, to taki luźny post Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...