wiśnia69 Napisano 22 Maja 2012 Autor Zgłoś Napisano 22 Maja 2012 cherry- lady.dziękuję! Nareszcie! Jakaś optymistyczna odpowiedź! Twoje słowa to jak balsam dla duszy Ja również myślę,ze nie podpadłam aż tak bardzo urzędnikowi....przecież gdyby podejrzewał mnie o cokolwiek - to odesłałby mnie na drugie przesłuchanie,to by kazał sprawdzić mój bagaż.Nic z tych rzeczy - jedynie przejrzał moje karty płatnicze i kredytowe,ale to dlatego,że były w plastikowej kopercie razem z paszportem. W sumie to był dość dociekliwy - imię,nazwisko przyjaciela....bla,bla...sprawdził go w systemie. Myślę,że wiedział,ze żadna wiza narzeczeńska nam nie pomoże - mój przyjaciel ma GC, jakoś nie chce mu się zrobić obywatelstwa,ale może to dlatego,że on za parę lat by chciał wrócić do Polski. Aaa.... on ma brata...ale brat nie dostał dwukrotnie wizy ,a co do przyjaciela,to pomyślę.... Tak reasumując - to urzędnik dał mi w "kość" podczas rozmowy,lecz okazał się spoko facetem,tym bardziej,że wróciłam do USA zaledwie po 2 miesiącach - po półrocznym pobycie.... Więc teraz zaryzykuję, muszę przekonać się,prawda? Ja nie odpuszczam i niech się dzieje co chce....
Rademedes Napisano 23 Maja 2012 Zgłoś Napisano 23 Maja 2012 ...przecież gdyby podejrzewał mnie o cokolwiek - to odesłałby mnie na drugie przesłuchaniemiesiącach - po półrocznym pobycie.... Więc teraz zaryzykuję, muszę przekonać się,prawda? Ja nie odpuszczam i niech się dzieje co chce.... sa urzednicy i urzednicy... kwestia szczescia na kogo sie trafi, wez tez pod uwage, ze przy kazdym wjezdzie na wizie urzednik moze zostawic notke w systemie, a to tak naprawde nie musi byc wypracowanie jak w szkole... wystarczy kilka slow, intend to stay i data, sam fakt, ze ktos dostaje pobyt na 6 miesiecy jest czesto kwestia przypadku lub zwyklego lenistwa urzednika
wiśnia69 Napisano 24 Maja 2012 Autor Zgłoś Napisano 24 Maja 2012 Daj Boże wszystkim takie przypadki i ześlij takich leniwych urzędników,którzy wbiją pobyt na 6 m-cy.....( teraz będzie mój czwarty raz - za pierwszym - byłam b.krótko,ale zawsze miałam pozwolenie pobytu na pół roku) ,choć ten ostatni wydawał mi się pełnym energii i wyjątkowym służbistą.Pozostaje mi mieć nadzieję,że znów spotkam kogoś,kto "od niechcenia" zrobi to samo A ta notatka w systemie...cóż,nawet jeśli istnieje,to przecież mogłam o niej nie wiedzieć,mogłam nie zrozumieć pouczenia, nie każdy musi znać j. angielski, dostałam druk I-94 z konkretna datą i wróciłam na czas ,to jest najważniejsze, a cała reszta zależeć będzie od kolejnego urzędnika. Oby to był znów ten leniwy albo zwykły przypadek Nie jestem zbyt pewna siebie,ale jestem pełna wiary,że uda się,bo niby - dlaczego nie? Mam chyba takie same szanse jak inni.
wiśnia69 Napisano 3 Listopada 2012 Autor Zgłoś Napisano 3 Listopada 2012 Witam ponownie! Oczywiście z NY Dawno tutaj nie zaglądałam,ale ostatnie 3 miesiące przed wyjazdem byłam bardzo zajęta,a po przylocie jakoś tak ciągle brakuje mi czasu.No i ostatnio Sandy pozbawila mnie prądu na cztery dni. Obiecałam,że ( niezależnie od tego co się wydarzy) odezwę się i dam znać - jak mi poszła rozmowa z urzędnikiem na lotnisku. Noooo,poszła....i to lepiej aniżeli myślałam Chciałabym,aby wszyscy zainteresowani wiedzieli,że nie wolno sie bać i rezygnować,że trzeba ryzykować,iść do przodu,by spełniać swoje marzenia,że to co wydaje się czasem niemożliwe - może się spelnić Przylecialam do NY 4 października (ze swoim laptopem,więc piszę z polskimi znakami ) Wpuścili mnie- bez żadnych problemów - może dlatego,że znów trafiłam na "leniwego" urzędnika,może dlatego,że dzień był deszczowy i śpiący,a może po prostu zmiana terminala z 4 na 1 była dla mnie szczęśliwa? A tak naprawdę to postanowiłam nie dać się - wymyśliłam sobie pytanie,które zadam urzędnikowi,w nadziei,że "oderwę" go trochę od mojej osoby Pomyślalam sobie -raz kozie śmierć i gdy podeszłam do okienka,podałam paszport,od razu spytałam czy mogę....o coś zapytać.On spojrzal w mój paszport,zaczął zaglądać do kompa....Nie chcialam,aby zagłębiał się w moją "historię" i zadałam pytanie, po którym ten przemiły pan wdał się ze mną w taką dyskusję,że ....już nie zadał mi ani jednego pytania - do kogo,na jak długo,po co,,,,,nawet nie spytał o bilet powrotny!!! Wyobrażacie to sobie????!!!! Żadnego pytania! Mechanicznie podpisał mi ....kolejny pobyt na pół roku,hahahaha!!!!!!! Mało tego -zapomniał z wrażenia podbić mi deklarację celną i gdy wychodziłam z bagażem,to celnicy mnie zatrzymali!Odesłali mnie na bok! Myślałam,że chcą mnie skontrolować,a oni powiedzieli,że mi tam czegoś brakuje...spytali skąd jestem ,ale że wsio ok. Po prostu urzędnik, z którym rozmawiałam,z wrażenia zapomniał coś tam podpisać i przystawić pieczątkę. ...nie dziwię się,chyba żaden visitor nie zadał mu takiego pytania ....najważniejsze ,że poskutkowało,rozmowa była miła.....i pobyt do 3 kwietnia 2013....oczywiście zamierzam to wykorzystać i tylko nie mówcie,że coś tam przekraczam i przeginam,.,,i nie pytajcie- o co spytałam,to moja tajemnica,może mi się przyda ,gdy będę wlatywała do NY kolejny raz..Na końcu celnik mnie spytał czy mam " any beef or salad"...odpowiedziałam,że meet to mogę sobie kupić na miejscu,ale jeśli chce ,to otworzę mu moje walizki...."no,thank you,you can go...." .Normalnie szok....bo mimo,że jestem zwariowaną optymistką,to jednak chwilami miałam wątpliwości.... a ci co mi życzyli szczerze odesłania z granicy to niech teraz zastanowią sie nad swoimi słowami...
wiśnia69 Napisano 3 Listopada 2012 Autor Zgłoś Napisano 3 Listopada 2012 W moim kompie mam polski czas,nie zmieniam,bo tak mi wygodnie.... w każdym razie wszystkim niedowiarkom mogę łatwo udowodnić gdzie jestem.... i wiecie co było najgorsze? Że w terminalu 1 nie było zasięgu...a ja tak bardzo chciałam wszystkim wykrzyczeć,że udało mi się...mojej rodzinie,przyjaciołom....najważniejsze,że Moje Kochane Szczęście domyśliło się,że przyleciałam i bez problemu " wleciałam "....spotkaliśmy się już na zewnątrz....
sly6 Napisano 3 Listopada 2012 Zgłoś Napisano 3 Listopada 2012 wisnia widzisz to jest tak jak w Ambasadzie,jedni maja mase pytan a inne juz nie maja a teraz polec raz,kolekny raz i tak kilka razy i traf na roznych urzednikow i potem pisz jak jest na granicy bo teraz fajtycznie bylo tak a potem jak bedziesz na forum poczytasz posty osob ktore mialy pod gorke i co wtedy powiesz,tak samo napiszesz ze na granicy jest ok Ok jest,bylo dla Ciebie teraz a nie bedzie w przyszlosci Tak nalezy isc i nie bac sie ale nalezy wiedziec ze nie zawsze tak jest i teraz Twoja sprawa co zrobisz i jak zrobisz i nikt nie bedzie uwazac co pisze i jak pisze ,,Tak samo Twojego pisania i Twojego optymizmu sie nie zmienin ..bo wypowowiadzasz to co znasz i przezylas a wiec masz do tego prawo zazdroszcze Ci tego ze ktos po Ciebie wyszedl,ze nadal czekal i czeka .. i powodzenia zycze w przyszlosci
wiśnia69 Napisano 3 Listopada 2012 Autor Zgłoś Napisano 3 Listopada 2012 Sly6,wiem,że akurat Ty trzymałeś za mnie kciuki i szczerze życzyłeś mi powodzenia (dziękuję ),nie tylko Ty,ale były osoby,które miałyby wielką satysfakcję,gdyby nie udalo mi sie....ale udało....nie wiem co będzie w przyszłości....może byc dobrze albo bardzo źle....tylko wiesz,nawet gdyby Ktoś nie czekał,to i tak dałabym radę,jestem silna......mogę mieć tylko nadzieję,że szczęście będzie mi nadal sprzyjało.....lecz nie mogę mieć pewnosci,oczywiście...mogę mieć tylko nadzieję i nadal być optymistką
sly6 Napisano 3 Listopada 2012 Zgłoś Napisano 3 Listopada 2012 tak optymizm jest wskazany i tak samo nalezy miec nadzieje i isc swoja droga pytalas sie o rade ,,dostalas rozne odpowiedzi ale to Twoja sprawa jak postapisz dalej nie mam nic do tego aby komus cos zle zyczyc lub tez aby komus sie noga podwinela
wiśnia69 Napisano 3 Listopada 2012 Autor Zgłoś Napisano 3 Listopada 2012 Nie wiem co zrobię ,na pewno wykorzystam kolejne pół roku....w końcu mam do tego prawo...,ale nie zamierzam łamać przepisów....naprawdę jestem cholernie niepoprawną optymistką....może wymyślę coś,co pomoże mi poskładać wszystko do kupy...na razie jestem szczęśliwa i chciałabym,aby wszyscy wiedzieli,że nie można rezygnować,że czasem marzenia spełniają się ...tylko jest jeden warunek - trzeba uwierzyć,ale tak na 100%,że coś jest możliwe... piszę to na swoim przykładzie,lecz uwierzcie,wiele zależy od waszego psychicznego nastawienia....tiaaaa,wiem,że powiecie - nieprawda...cóż,moge tylko pisać o sobie i jeśli chodzi o mnie - to działa....no,ale przecież jestem niepoprawną optymistką.... czwarty przylot do NY i za każdym razem pół roku .... w ciągu dwóch lat....i jeszcze tak powiem w sekrecie,że inne moje plany,marzenia też jakoś spełniaja się,bo przeciez nie samym NY czlowiek żyje....
sly6 Napisano 3 Listopada 2012 Zgłoś Napisano 3 Listopada 2012 winsia oczywiscie masz racje ja sobie tak samo zalozylem pewne sprawy,probuje podobnie myslec i jest....widze ze potrzeba wiecej czasu niz sadzilem ale kto wie co bedzie za dzien,za 2 dni Tak musisz to sobie jakos poukladac do kupy,aby wyszla z tego calosc i bylo to realne to jest dobre podejscie I oczywiscie ciesz sie tym co masz teraz ,badz szczesliwa tym co masz teraz a co bedzie za jakis czas to zobaczysz ..
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.