Paulina_89 Napisano 14 Września 2012 Zgłoś Napisano 14 Września 2012 Jesli tym napiszesz to daj znac gdzie kiedy, bo zacheciles mnie do przeczytania Wiesz jak na razie mialam same pozytywne wizyty jak i w domu rodzinnym w PL, tak i kiedy mieszkalam w Niemczech i teraz w USA. Nie wiem czy tak po prostu mamy wychowana rodzine czy co, ale zawsze kiedy mielismy gosci, zaden z gosci nie lezal na kanapie i nie czekal na to, ze ja czy moja mama bedziemy uslugiwac, a on jest gosc, wiec sie nie ruszy z miejsca. Zawsze ktos zaoferowal pomoc w przygotowaniu posilkow czy przy zmywaniu, posprzataniu po obiedzie itp. I kiedy ja jezdzilam do kogos w charakterze goscia, to tez staralam sie pomoc w czym tylko moglam. A co do tej ciotki, ktorej chcialam sie kiedys na glowe zwalic, co prawda nie bez pytania, bo wczesniej zadalam jej pytanie czy moge, to okazalo sie, ze ja nie bylam pierwsza z propozycja przyjazdu i nie bylam pierwsza ktorej odmowili. Oczywiscie ciotka zapraszala mnie wczesniej, zebym przyjechala w odwiedziny na kilka dni, ale tak, zeby siedziec u niej 2 m-ce juz niebardzo byla nastawiona pozytywnie. No w sumie to zrozumialam, bo wtedy miala bardzo male mieszkanko z mezem i pewnie gdybym tam tyle siedziala to moglabym im zafundowac 2 miesieczna cisze w sypialni haha Poza tym, drugi problem jest taki, ze jeszcze ja jako ja, moglabym zniesc jakiegos czlonka mojej rodziny przez np. 2 m-ce jakbym mieszkala sama, ale teraz kiedy mieszkam z mezem to czuje , ze moglby byc kwas pomiedzy mną a mezem, dlatego, ze on by mi sugerowal wyproszenie mojego goscia, ja bym sie krepowala tak poprostu go wywalic i robilby sie jeszcze wiekszy kwas. I w druga strone tez by tak moglo byc.
sly6 Napisano 14 Września 2012 Zgłoś Napisano 14 Września 2012 Nie wiem czy tak po prostu mamy wychowana rodzine czy co, ale zawsze kiedy mielismy gosci, zaden z gosci nie lezal na kanapie i nie czekal na to, ze ja czy moja mama bedziemy uslugiwac, a on jest gosc, wiec sie nie ruszy z miejsca. Zawsze ktos zaoferowal pomoc w przygotowaniu posilkow czy przy zmywaniu, posprzataniu po obiedzie itp. I kiedy ja jezdzilam do kogos w charakterze goscia, to tez staralam sie pomoc w czym tylko moglam. I to jest tak samo wazne,wychowana rodzina,znajaca sie a nie olewajaca z kazdych stron i majac to w tzw du... Ja tak samo staram sie pomagac jak moge,ile moge bo wiem ile to kosztuje ,ile to razy bylem na zakupach u kogos,sprzatalem jak trzeba bylo. I czy ja to uwazam za jakas ujme,korona mi spadla?a no nie,a do tego robie to codziennie w domu wiec jaki kto jest problem cos zrobic?nawet obiad ugotowac . Napisze o tym jak nie majac nic mozna duzooo pomoc ,tak to moze kogos cos kosztowac ale co nie kosztuje
Paulina_89 Napisano 14 Września 2012 Zgłoś Napisano 14 Września 2012 nawet obiad ugotowac . Napisze o tym jak nie majac nic mozna duzooo pomoc ,tak to moze kogos cos kosztowac ale co nie kosztuje Co do gotowania obiadu, to ja juz sie nie moge doczekac az ugotuje rodzince roznych rzeczy, ktorych sie nauczylam w USA, kiedy bede w PL. Czasami podaje im sprawdzone przeze mnie przepisy, ale nektore specjalnie zatajam, zeby im zrobic niespodzianke, kiedy przyjade do PL i poczestowac ich czyms, czego nie jedli jeszcze np. chlebkiem bananowym czy bułkami bawarskimi (bardzej charakterystyczne dla Niemiec, ale dopiero w USA nauczylam sie je robic haha) Ale masz racje, od wychowania rodzinki tez sporo zalezy. Chyba tylko jedna ciotke mialam taka, ktora owszem do pomocy byla pierwsza, ale ze mialysmy ten sam rozmiar buta, to lubila przewracac w mojej szafie z butami i przymierzac, a ja ogolnie nie znosze, kiedy mi sie ktos w moje buty pakuje
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.