Gość aneska22 Napisano 24 Sierpnia 2015 Zgłoś Napisano 24 Sierpnia 2015 Czy ktoś leciał taka długa podróż do Chicago z 2 latkiem? Strasznie się stresuje jak poradzę sobie z dzieckiem. Może mnie ktoś pocieszy, że nie będzie tak źle jak się wydaje?
KaeR Napisano 24 Sierpnia 2015 Zgłoś Napisano 24 Sierpnia 2015 Ja lecialem kilka razy. Nigdy tak zle komus nie zyczylem jak temu dzieciakowi i jego rodzicom. ;P
Gość aneska22 Napisano 24 Sierpnia 2015 Zgłoś Napisano 24 Sierpnia 2015 To rzeczywiscie mnie nie pocieszasz;) aczkolwiek, każdy człowiek jest inny i nie ma co mierzyć tą samą miarą nikogo. Owszem, moje dziecko jest bardzo żywe, jednak nie patrzę tylko na siebie, ale na to, żeby podróż minęła dla nas jak i innych pasażerów w przyjemnej atmosferze.
andyopole Napisano 24 Sierpnia 2015 Zgłoś Napisano 24 Sierpnia 2015 To rzeczywiscie mnie nie pocieszasz;) aczkolwiek, każdy człowiek jest inny i nie ma co mierzyć tą samą miarą nikogo. Owszem, moje dziecko jest bardzo żywe, jednak nie patrzę tylko na siebie, ale na to, żeby podróż minęła dla nas jak i innych pasażerów w przyjemnej atmosferze. W ubieglym roku wracałem do domu z przesiadka w AMS. Tam usiadło obok mnie (island A330) malzenstwo z "na oko" dwulatkiem. Dzieciak wieksza czesc drogi przespal, potem grzecznie się bawil a ostatnie dwie godziny odciazylem mamuske siedzaca obok mnie i sam się bawilem z maluchem, który był bardzo sympatyczny i grzeczny. Lecieli z Tel Aviv a wiec mieli o wiele dluzsza droge niż ja, on miał 6 miesięczny kontrakt, z zawodu był treserem psów.
Anubis ^^ Napisano 25 Sierpnia 2015 Zgłoś Napisano 25 Sierpnia 2015 Nie omieszkaj dać dziecku cukierek do ssania przy starcie żeby mu uszki nie zabolały. Przeżyłam ostatnio podróż z Ca do NY z krzyczącym z tego powodu dzieckiem w rzędzie za mną. Mamuśka nie reagowała - patrzyła w dal krowim wzrokiem. Międzylądowannie w Chicago. Współpasażer przezornie poczęstował malucha pastylką na kaszel. Tym razem dzieciak darł się bo pastylka nie smakowała. Mama jak wyżej. Miałam w torbie maskotkę, małego misia, którym zaczęłam zabawiać malucha. Poskutkowało, a 3 pasażerów chciało postawić mi drinki.
jannapa Napisano 25 Sierpnia 2015 Zgłoś Napisano 25 Sierpnia 2015 Latalam z dziecmi wielokrotnie, z dwojka, dwa lata roznicy miedzy nimi. Daje sie to przezyc, pod warunkiem, ze sie czlowiek przygotuje na kazda mozliwosc. Ze wspolpasazerami nigdy nie mialam jakichs przebojow specjalnych; moze raz, kiedy na krotkim dwugodzinnym locie jedenastomiesieczniak po prostu darl sie jak opetany przez cala droge i za nic w swiecie nie bylam w stanie wykombinowac, o co mu chodzi. Troche mi bylo glupio, ale nikt mi bezposrednio nie powiedzial niczego nieprzyjemnego. Na transatlantykach tez dawaly rade, choc zawsze latalam (i zreszta do teraz latam) z zapasem dramaminy; sposob polecony przez pediatre, zeby nie bylo, ze szpikuje dzieciaki dragami. Po przecietnej dawce po prostu spokojnie spaly. Zawsze mialam ze soba jakis zapas zabawek, przekaski, zawsze na dzien dobry prosilam o wode do picia dla dziecka i podczas startu i ladowania staralam sie poic towarzystwo, zeby im sie uszy nie zatykaly. Szybko sie nauczylam, ze latajac z dzieckiem nie mozesz liczyc na zadne szczegolne ulgi czy przywileje. I zawsze z akim podejsciem latalam. Miewalismy przygody z gatuknku uciazliwych --- lecialam sama z dwojka dzieci, trzy i piec lat, z dwoma przesiadkami wedlug rozkladu, ale skonczy;lo sie na podrozy 36-cio godzinnej, bo mi odwolali ostatni dolotowy samolot w usa i po 16 godzinach podrozy przesiedzielismy na lotnisku 6 godzin czekajac na nieuniknione odwolanie lotu i tranzyt do dziadoskiego hotelu na trzygodzinny wypoczynek. Takie przypadki sie zdarzaja, ale daje sie spokojnie je opanowac, pod warunkiem, ze nie wybieramy sie w podroz z jakimis super-oczekiwaniami przygod jak z prospektu biura podrozy. I juz. Na poczatku latania strasznie sie stresowalam, szczegolnie obecnoscia wspolpasazerow itp. Kiedys musialam troszke za intenstywnie strofowac dzieci podczas lotu transatlantyckiego, bo jakis facet w rzedzie obok z usmiechem powiedzial mi, ze powinnam koniecznie zdac sobie sprawe, ze moje dzieci sa o wiele bardziej denerwujace dla mnie niz dla innych pasazerow. I wiesz co? Mial duzo racji. Moje dzieci maja juz 9 i 11 lat i czesto widuje matki, ktore usiluja utrzymac swoje dzieci pod absolutna kontrola myslac, ze moga byc problemem dla innych podroznych. A dzieciaki, jak to dziecaki --- troche pomarudza, troche poplacza, ale jeszcze nie widzialam dziecka, ktore wygenerowaloby taka niechec, jaka generuja niedomyci, spoceni, ze smierdzacymi skarpetkami, kradnacy twoje podlokietniki, pijacy za duzo, upychajacy swoj bagaz podreczny pod twoimi nogami itp. dorosli. Raz mialam tylko dosc nieprzyjemna wymiane zdan ze wspolpasazerem --- mlody chlopak siedzial obok mojego siedmioletniego wowczas syna w samolocie z waw do chicago. Mlody postawil sobie kubek z sokiem na stoliku, dokladnie w miejscu do tego przeznaczonym. Chlopak pochylil sie do mnie i mowi: Mozesz zwrocic uwage, zeby na mnie tego soku nie rozlal, bo nie mam zadnych ciuchow na przebranie? Odpowiedzialam mu tylko, ze nie ma problemu, ale prosze, zeby i on uwazal na swoj sok, bo ja tez szmat na zmiane dla dzieci nie wzielam. Powodzenia:)
Gość aneska22 Napisano 25 Sierpnia 2015 Zgłoś Napisano 25 Sierpnia 2015 Latalam z dziecmi wielokrotnie, z dwojka, dwa lata roznicy miedzy nimi. Daje sie to przezyc, pod warunkiem, ze sie czlowiek przygotuje na kazda mozliwosc. Ze wspolpasazerami nigdy nie mialam jakichs przebojow specjalnych; moze raz, kiedy na krotkim dwugodzinnym locie jedenastomiesieczniak po prostu darl sie jak opetany przez cala droge i za nic w swiecie nie bylam w stanie wykombinowac, o co mu chodzi. Troche mi bylo glupio, ale nikt mi bezposrednio nie powiedzial niczego nieprzyjemnego. Na transatlantykach tez dawaly rade, choc zawsze latalam (i zreszta do teraz latam) z zapasem dramaminy; sposob polecony przez pediatre, zeby nie bylo, ze szpikuje dzieciaki dragami. Po przecietnej dawce po prostu spokojnie spaly. Zawsze mialam ze soba jakis zapas zabawek, przekaski, zawsze na dzien dobry prosilam o wode do picia dla dziecka i podczas startu i ladowania staralam sie poic towarzystwo, zeby im sie uszy nie zatykaly. Szybko sie nauczylam, ze latajac z dzieckiem nie mozesz liczyc na zadne szczegolne ulgi czy przywileje. I zawsze z akim podejsciem latalam. Miewalismy przygody z gatuknku uciazliwych --- lecialam sama z dwojka dzieci, trzy i piec lat, z dwoma przesiadkami wedlug rozkladu, ale skonczy;lo sie na podrozy 36-cio godzinnej, bo mi odwolali ostatni dolotowy samolot w usa i po 16 godzinach podrozy przesiedzielismy na lotnisku 6 godzin czekajac na nieuniknione odwolanie lotu i tranzyt do dziadoskiego hotelu na trzygodzinny wypoczynek. Takie przypadki sie zdarzaja, ale daje sie spokojnie je opanowac, pod warunkiem, ze nie wybieramy sie w podroz z jakimis super-oczekiwaniami przygod jak z prospektu biura podrozy. I juz. Na poczatku latania strasznie sie stresowalam, szczegolnie obecnoscia wspolpasazerow itp. Kiedys musialam troszke za intenstywnie strofowac dzieci podczas lotu transatlantyckiego, bo jakis facet w rzedzie obok z usmiechem powiedzial mi, ze powinnam koniecznie zdac sobie sprawe, ze moje dzieci sa o wiele bardziej denerwujace dla mnie niz dla innych pasazerow. I wiesz co? Mial duzo racji. Moje dzieci maja juz 9 i 11 lat i czesto widuje matki, ktore usiluja utrzymac swoje dzieci pod absolutna kontrola myslac, ze moga byc problemem dla innych podroznych. A dzieciaki, jak to dziecaki --- troche pomarudza, troche poplacza, ale jeszcze nie widzialam dziecka, ktore wygenerowaloby taka niechec, jaka generuja niedomyci, spoceni, ze smierdzacymi skarpetkami, kradnacy twoje podlokietniki, pijacy za duzo, upychajacy swoj bagaz podreczny pod twoimi nogami itp. dorosli. Raz mialam tylko dosc nieprzyjemna wymiane zdan ze wspolpasazerem --- mlody chlopak siedzial obok mojego siedmioletniego wowczas syna w samolocie z waw do chicago. Mlody postawil sobie kubek z sokiem na stoliku, dokladnie w miejscu do tego przeznaczonym. Chlopak pochylil sie do mnie i mowi: Mozesz zwrocic uwage, zeby na mnie tego soku nie rozlal, bo nie mam zadnych ciuchow na przebranie? Odpowiedzialam mu tylko, ze nie ma problemu, ale prosze, zeby i on uwazal na swoj sok, bo ja tez szmat na zmiane dla dzieci nie wzielam. Powodzenia:) Bardzo dziękuję za Tona długa odpowiedź
Asia77 Napisano 25 Sierpnia 2015 Zgłoś Napisano 25 Sierpnia 2015 Spokojnie poradzisz sobie, nie raz latalam z dziecmi siostry na trasie ny-wawa, soczek z kubka niekapka na start i przy ladowaniu( zatkane uszy=atak paniki u dziecka) jakies 2 nowe zabawki(co tak nie interesuje dziecka jak cos nowego) kredki, ksiazeczka,nie wiem jakimi liniami lecisz ale wiekszosc ma bajki do ogladania dla dzieci , ja jednak polecam tabletavz ulubionymi bajeczkami- dzieci mojej siostry ogladajac przytulaczki czy umizoomi zamieraly w bezruchu na 2 godziny. Czasem rzeczywiscie dorosli pasazerowie sa bardziej uciazliwi niz maluchy. Trxymam kciuki...my czesto mialysmy takie szczescie ze w poblizu nas siedzialy inne dzieci i zaczynala sie wspolna zabawa. Powodzenia
Gość aneska22 Napisano 25 Sierpnia 2015 Zgłoś Napisano 25 Sierpnia 2015 Spokojnie poradzisz sobie, nie raz latalam z dziecmi siostry na trasie ny-wawa, soczek z kubka niekapka na start i przy ladowaniu( zatkane uszy=atak paniki u dziecka) jakies 2 nowe zabawki(co tak nie interesuje dziecka jak cos nowego) kredki, ksiazeczka,nie wiem jakimi liniami lecisz ale wiekszosc ma bajki do ogladania dla dzieci , ja jednak polecam tabletavz ulubionymi bajeczkami- dzieci mojej siostry ogladajac przytulaczki czy umizoomi zamieraly w bezruchu na 2 godziny. Czasem rzeczywiscie dorosli pasazerowie sa bardziej uciazliwi niz maluchy. Trxymam kciuki...my czesto mialysmy takie szczescie ze w poblizu nas siedzialy inne dzieci i zaczynala sie wspolna zabawa. Powodzenia Dziękuję bardzo:) lecimy Lotem. No zapewne cos nowego trzeba będzie kupić podejrzewam, że moje dziecko z 4 godziny to przespi, oby a jak później jest po wylądowaniu? Najpierw odbieram bagaże a potem idę na rozmowę z urzędnikiem? Bo będę mieć 2 walizki+plus podręczne i dziecko..ciężko to widzę :/ już całkiem zapomniałam, ostatnio byłam w USA kilka lat temu.
KaeR Napisano 25 Sierpnia 2015 Zgłoś Napisano 25 Sierpnia 2015 Dziękuję bardzo:) lecimy Lotem. No zapewne cos nowego trzeba będzie kupić podejrzewam, że moje dziecko z 4 godziny to przespi, oby a jak później jest po wylądowaniu? Najpierw odbieram bagaże a potem idę na rozmowę z urzędnikiem? Bo będę mieć 2 walizki+plus podręczne i dziecko..ciężko to widzę :/ już całkiem zapomniałam, ostatnio byłam w USA kilka lat temu. Walizki sa po rozmowie,
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.