Skocz do zawartości

Medycyna W Polsce I Praca W Usa


dziki231423

Rekomendowane odpowiedzi

Mnie sie wydaje, ze Ty myslisz, ze w kazdej szkole jest tak samo. Nie jest.

Dokladnie to samo pomyslam o Tobie. "Mowisz jak jest" - to w Twoim przypadku. Tylko o sobie, jakie masz tytuly i ile trwa u Ciebie na uczelni. Dobra, ale to nie jest generalny trend.

Gratuluje ze studia takie latwe ze w 2 lata wydaje sie je skonczyc, zakladam ze nie ma wymogu co do ilosci/jakosci publikacji przed skonczeniem? Bo jak mozna zrobic 20 kredytow przedmiotow, przygotowac sie od 5ciu profesorow do egzaminow ktore maja po paru grubych ksiazek kazdy, napisal NSF/NIH research proposal i go obronic i zrobic badania i napisac prace w 2 lata? O i jeszcze uczyc w miedzyczasie 20h/tydzien. To brzmi jak magister, ktory nie bedzie mial nawet jednej publikacji jako pierwszy autor. Minus badania, ktore w przypadku magista sa znikome. Albo jestes geniusz albo wybrales za latwy projekt.

Ja uogolnialam moje wypowiedzi na tematy z tego co czytalam , i co slyszalam rozmawialam ze studentami z innych uczelni. Co czytam na necie od profesorow w calych stanow. Wiekszosc tak ma jak napisalam, a to ze Twoja ma inaczej to okay. Wiadomo, kazda uczelnia ma inaczej, kazdy PhD jest inny, kazdy profesor ma inne wymagania. W PL ludzie biora roczny macierzynki, nic dziwnego ze w takim tempie im zajmuje 10 lat.

Najwiecej zalezy od kierunku. STEM sa najtrudniejsze, bo trzeba robic badania, ktore jak wiadomo nie zawsze od razu wychodza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 29
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

W Polsce poziom high schol jest zdecydowanie lepszy niz w US, ale potem to sie juz nie zgodze.

A tu ja się nie zgodzę. Oczywiście wszystko zależy od szkoły, czy w PL czy w US. Ale moja córka aktualnie kończy HS w NY (publiczne, żeby nie było, choć bardzo renomowane) i śmiem twierdzić że przez te cztery lata nauczyła się znacznie więcej niż jej koleżanki w Polsce. Mało tego - nauczyła się samodzielnie myśleć i analizować, no i ogólnie stała się zdecydowanie bardziej samodzielna.

W Polsce wysoki poziom w szkołach podstawowych i średnich to juz mit, echo starych, bardzo starych czasów, powtarzany z lubością z pokolenia na pokolenie. Ale z tego wysokiego poziomu nauczania pozostało juz tylko wspomnienie. Powtarzam - wiele jednak zależy od szkoły i od poszczególnych nauczycieli, na których się trafi. Zdarzają się chlubne wyjątki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tu ja się nie zgodzę. Oczywiście wszystko zależy od szkoły, czy w PL czy w US. Ale moja córka aktualnie kończy HS w NY (publiczne, żeby nie było, choć bardzo renomowane) i śmiem twierdzić że przez te cztery lata nauczyła się znacznie więcej niż jej koleżanki w Polsce. Mało tego - nauczyła się samodzielnie myśleć i analizować, no i ogólnie stała się zdecydowanie bardziej samodzielna.

W Polsce wysoki poziom w szkołach podstawowych i średnich to juz mit, echo starych, bardzo starych czasów, powtarzany z lubością z pokolenia na pokolenie. Ale z tego wysokiego poziomu nauczania pozostało juz tylko wspomnienie. Powtarzam - wiele jednak zależy od szkoły i od poszczególnych nauczycieli, na których się trafi. Zdarzają się chlubne wyjątki.

Pozwolę sobie wyrazić zdanie odrębne, które pisze z punktu widzenia osoby, której dzieci chodziły do szkół zarówno w Polsce (w Gdyni (SP nr 18), jak i w Warszawie - (gimnazjum Staszica)) oraz w USA (Atlanta) i zdecydowanie poziom nauczania w Polsce przewyższa amerykański. Oboje przeskoczyli odpowiednio 1 - 2 "klasy" z uwagi na prezentowany poziom (w USA mieli testy przed przyjęciem do szkoły) i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W USA przede wszystkim dzieci przydzielane są do klas wiekowo. W Polsce dzieci zaczynały jako 7 latki (przez krótki czas jako 6 ale tych sprawa nie dotyczy bo są za małe) a w USA jako 6 latki. Przeważnie dzieci z Polski przeskakują jedna klasę jadąc do USA (moja nie przeskoczyła bo w PL poszła jako 6 latka) Jeżeli dziecko jest z pierwszej połowy roku to może przeskoczyć i dwa lata. A testy robione w USA sprawdzają czy dziecko poradzi sobie na poziomie odpowiednim do wieku czy może należy je zatrzymać w roczniku młodszym.

Moja chodziła w Polsce do jednego z najlepszych dwujęzycznych gimnazjów w Warszawie (znaczy wtedy było jednym z najlepszych, teraz juz chyba nie aż tak) i powiem szczerze to czego uczyła sie w Polsce to był pikus w porównaniu do tego czego uczyła sie w USA. I tak samo - jej koleżanki które zostały w Polsce miały program o znacznie niższym poziomie wiedzy niż moja w USA.

Pomijam juz fakt możliwości w USA brania przedmiotów AP czyli na rozszerzonym poziomie, co w Polsce jest dość marne.

My Polacy po prostu bardzo chcemy wierzyć ze jesteśmy tacy genialni w edukacji, ale prawda jest ze te czasy juz dawno minęły. No ale lepiej sie czujemy z myślą ze nadal jesteśmy w tym naj...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszę z doświadczenia - jeśli mieszkałaś w Warszawie to zapewne wiesz jaką szkołą jest Staszic :) i jaki profil osób tam się kształci :).

Jak widać, każdy z nas ma inne doświadczenia - dla mnie poziom nauczania w USA jest niższy - np. mgr psychologii - nie piszesz żadnej pracy magisterskiej tylko dostajesz dyplom na podstawie ilości punktów uzbieranych, które możesz, przy dobrych wiatrach, zebrać w 2.5 roku. Dopiero doktorat wymaga zaangażowania na poziomie naszego magistra. To też piszę z empiryki.W ogóle byli zaskoczeni jak im powiedziałam jak u nas wygląda obrona pracy magisterskiej, a jak doktorskiej i jaki zakres wiedzy oraz zaangażowania jest potrzebny do uzyskania obu dyplomów. Sami stwierdzili, że w takim razie ich doktorat = nasz magister :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokladnie to samo pomyslam o Tobie. "Mowisz jak jest" - to w Twoim przypadku. Tylko o sobie, jakie masz tytuly i ile trwa u Ciebie na uczelni. Dobra, ale to nie jest generalny trend.

Gratuluje ze studia takie latwe ze w 2 lata wydaje sie je skonczyc, zakladam ze nie ma wymogu co do ilosci/jakosci publikacji przed skonczeniem? Bo jak mozna zrobic 20 kredytow przedmiotow, przygotowac sie od 5ciu profesorow do egzaminow ktore maja po paru grubych ksiazek kazdy, napisal NSF/NIH research proposal i go obronic i zrobic badania i napisac prace w 2 lata? O i jeszcze uczyc w miedzyczasie 20h/tydzien. To brzmi jak magister, ktory nie bedzie mial nawet jednej publikacji jako pierwszy autor. Minus badania, ktore w przypadku magista sa znikome. Albo jestes geniusz albo wybrales za latwy projekt.

Ja uogolnialam moje wypowiedzi na tematy z tego co czytalam , i co slyszalam rozmawialam ze studentami z innych uczelni. Co czytam na necie od profesorow w calych stanow. Wiekszosc tak ma jak napisalam, a to ze Twoja ma inaczej to okay. Wiadomo, kazda uczelnia ma inaczej, kazdy PhD jest inny, kazdy profesor ma inne wymagania. W PL ludzie biora roczny macierzynki, nic dziwnego ze w takim tempie im zajmuje 10 lat.

Najwiecej zalezy od kierunku. STEM sa najtrudniejsze, bo trzeba robic badania, ktore jak wiadomo nie zawsze od razu wychodza.

Średnio rozumiem argumentację. Nie piszę tylko jak jest u mnie tylko podaję jak jest na kilku uczelniach. Do moich obowiązków należy utrzymywanie kontaktów z czterema pierwszymi uczelniami w VA pod względem badań, wiec mam jakiś pogląd. Dwie z tych szkół są w ścisłej czołówce krajowej. Dodałem Columbie, żeby było sprawiedliwie.

Moze w STEM reprezentujesz S lub M, ale w T i E telepanie się latami nie jest możliwe. Na rezultaty badań ktoś przeważnie czeka, ktoś to zasponsorowal. To decyduje o czasie. Śpi się miesiącami po kilka godzin, ba kazdy student w naszym labie miał zestaw do spania. Powtórzę, że gdyby doktorat trwał tak długo to większości szkół i ludzi nie było na to stać. Może gdzieś tam, gdzie zwykły śmiertelnik nie ma wstępu siedzicie latami, i rzeczywiście są kierunki, gdzie wszystko trwa dłużej, np. postdoc w dziedzinach okolomedycznych trwa około 4+, ale w wielu innych około roku. Mój trwał około i 9 m-cy co i tak było dość wydłużone moim zdaniem.

Ja swoją wiedzę biorę z doświadczenia i interakcji a nie z neta. Posłuchaj co Ci powie profesor przy piwie na konferencji. Jak to się będzie różniło od oficjalnej wersji. Nam nie wolno mówić publicznie o problemach. Za to co tu pisze stracilbym pracę. Nie bez powodu mówi się o reformie szkolnictwa wyższego w USA. Nie bez powodu NSF zaczyna stawiać na projekty wymagające rezultatów, które można skomercjalizowac. Na projekty wymagające współpracy z industry. Jak czasem patrzę co zrobiono za miliony dolarów z NSF, to mi się robi smutno, bo już widziałem to wcześniej, gdzie indziej i zrobione bez wsparcia. Te czasy się kończą. Stara gwardia umiejaca żyć tylko z kasy federalnej ma problem. My, czyli młodsi, już dawno odkryliśmy, że są inne miejsca. Ze trzeba szukać zastosowań tam, gdzie by się nikt nie spodziewał. Robią tak mali i naprawdę wielcy. Wielcy nie dlatego, że muszą, ale dlatego że mogą. My musieliśmy się nauczyć żyć w nowych realiach, kiedy wojsko zaczęło się zwijac po 2010 a to był nasz główny sponsor.

Ja mogę długo, bo mnie ten temat pasjonuje, no i właśnie przez cenzurę rzadko mogę o tym głośno mówić, ale trzeba iść do pracy. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla mnie poziom nauczania w USA jest niższy - np. mgr psychologii - nie piszesz żadnej pracy magisterskiej tylko dostajesz dyplom na podstawie ilości punktów uzbieranych, które możesz, przy dobrych wiatrach, zebrać w 2.5 roku. Dopiero doktorat wymaga zaangażowania na poziomie naszego magistra. To też piszę z empiryki.W ogóle byli zaskoczeni jak im powiedziałam jak u nas wygląda obrona pracy magisterskiej, a jak doktorskiej i jaki zakres wiedzy oraz zaangażowania jest potrzebny do uzyskania obu dyplomów. Sami stwierdzili, że w takim razie ich doktorat = nasz magister :)

Dlatego tez nie wypowiadam się na temat szkół wyższych, bo tu nie mam doświadczenia (choć swoje zdanie na ten temat mam) Jeśli chodzi o szkoły podstawowe i średnie to uważam, że poziom w USA jest równy, jak nie pod pewnymi względami wyższy. Wiem co to Staszic (w 2014 na 35 miejscu w Warszawie) Szkoła mojej akurat nieco wyżej w rankingu bo załapała się na pierwszą 30. Nie zmienia to faktu że pozostanę przy swoim zdaniu na temat wielkiego mitu, jakim jest poziom nauczania w Polsce.

Ale to wszystko jest OT, za co serdecznie przepraszam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swojJa mogę długo, bo mnie ten temat pasjonuje, no i właśnie przez cenzurę rzadko mogę o tym głośno mówić, ale trzeba iść do pracy. :P

Za kare w Stanach nie siedzisz, jak Cie tak tutejsza "glupota" razi, a w Polsce sa niby studenci tacy wyksztalceni, to prosze wrocic do PL.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za kare w Stanach nie siedzisz, jak Cie tak tutejsza "glupota" razi, a w Polsce sa niby studenci tacy wyksztalceni, to prosze wrocic do PL.

Nie wiem dlaczego sie obrazasz. Wyrazilem swoja opinie. Chyba moge? Moi znajomi postudiach w Polsce chodnikow nie zamiataja, czesc pracuje za granica tym w USA. Mamy na tym forum ludzi, ktorzy rowniez pracuja w USA po studiach w Polsce wiec to nie jest jakas niemozliwa sprawa.

System w Polsce ma wady i to duze, ale nie uwazam, zebym byl gorzej wyksztalcony niz ktos, kto magistra robil w USA. Uzywalismy tych samych metod, programow, sprzetow, ktore uzywam tutaj. Sa zalety studiowania w Polsce i w USA. Ludzie, ktorzy nie powinni isc na studia a ida sa na calym swiece. Ty odebralas moje slowa jak atak na Twoj wysilek, ale nie mieszaj ludziom w glowie, ze wszedzie jest tak jak opisujesz, bo nie jest. Zaryzykuje nawet stwierdzenie, ze w wiekszosci szkol tak nie jest. Zamiast odniesc sie do faktu, kto jest w stanie przez 7 lat utrzymywac studenta, i.e. tuition waiver plus fundusze. Niektore szkoly maja ograniczenie przez ile lat student moze uczyc. Wlasnie rozmawialem ze studentem, ktorego profesorowi sie skonczyly fundusze i w polowie PhD rozwaza zamiane na masters. I mowimy tu przy czterech latach. Pomysl co by sie dzialo przy pieciu czy siedmiu. Dostaniesz wielomilionowy R01 super, ale wiekszosc szkol nie moze nawet o tym pomarzyc. Wiec sie lata. Tu jakis projekt za 100K na rok. Tam jakis projekt za 300K na dwa lata. Odejmiesz narzut, fringe i niewiele kasy z tego zostaje. Nie wiem, moze jestes na super uczelni, ktora siedzi na kasie, ale dla nas, czyli poczatkujacy faculty, glowny temat to $$$, bo na tenure potrzeba X. W zaleznosci od wydzialu to sie u nas waha od $250K do $500K. I to na siebie. Ja nawet nie jestem tenure track ani na soft money a czuje oddech szefa na plecach. Oficjalne oczekiwanie jest 125% pensji, ale ujdzie rowniez 70%. Teraz utrzymaj studenta przez tyle lat. Powiesz, ze wy macie duze projekty za duzo $$$. Ok, HBUC rowniez, wiec o uczelni to jeszcze nic za wiele nie mowi. Nagorzej maja szkoly w srodku, do ktorych trafi przecietny student z zagranicy.

Rowniez przepraszam, ze pewne rzeczy przychodza mi latwiej. To nie moja wina. Pomimo, ze nie studiwalem siedem lat, nie moge narzekac finansowo i zawodowo, wiec jestem zywym zaprzeczeniem tego co opisalas. A jest nas nawet wiecej. :) Powodzenia z doktoratem i mam nadzieje, ze dozyjesz jego konca. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...