Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Dzień dobry! Przede mną ostatni rok liceum zawodowego (cztery lata) i czeka mnie parę miesięcy pracy nad dyplomem i egzaminami maturalnymi. Z narzeczonym myślimy o składaniu petycji narzeczeńskiej wcześniej, skoro od września czeka mnie nawał roboty.

Tu pytanie - czy jeśli dostanę wizę wcześniej, ok. rok przed wyjazdem, czy jest ona ważna 90 dni po planowanej dacie wyjazdu do Ameryki, czy jest ona ważna od momentu dostania, czyli że będę musiała się zaraz pakować i szukać samolotu tu i teraz?

I teraz drugie pytanie - narzeczonego poznałam przez internet.

Jesteśmy ze sobą już dobre trzy lata, ale ze względów finansowych nie miałam nigdy możliwości odwiedzenia go, mimo, że bardzo bym tego chciała. Wiem, że jest to istotne dla dostania wizy, sama czasem myślę nad tym, jak niewiarygodnie musi wyglądać nasz związek, ale wszystkie pieniądze które dotąd dostałam (czy to z urodzin, czy na święta) zachowuję właśnie na wyprowadzkę i bilet w jedną stronę. Jak mogę udowodnić, że nie byliśmy w stanie się spotkać? Jakiej dokumentacji będę potrzebować? (Mieszkam z mamą, jest po rozwodzie i nie pracuje, jesteśmy na zasiłku i dostajemy na mnie i na brata alimenty)

Z góry dziękuję za wszelką pomoc.

  • Odpowiedzi 22
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

Zapomnij w ogole o wizie narzeczeskiej jezeli sie z nim nie spotkalas. Nie masz absolutnie zadnych szans jej dostac - waiver dostaje sie praktycznie tylko ze wzgledow religijnych i to _bardzo_ rzadko. Na powody ktore wymienilas to sie tylko rozesmieja i wysla denial. Przeciez narzeczony mogl odwiedzic Ciebie (wlasnie - czemu nie odwiedzil ??).

Jak juz kiedys o ta wize wystapisz, to masz 6 miesiecy od daty badan lekarskich na wyjazd.

Napisano

1. Żeby starać się o wizę narzeczeńską musicie się spotkać co najmniej raz w przeciągu dwóch lat przed złożeniem papierów.

2. WIza jest ważna pół roku od daty otrzymania/badań lekarskich. W tym czasie musisz wlecieć do USA i wtedy macie 90 dni na ślub.

Napisano

Zapomnij w ogole o wizie narzeczeskiej jezeli sie z nim nie spotkalas. Nie masz absolutnie zadnych szans jej dostac - waiver dostaje sie praktycznie tylko ze wzgledow religijnych i to _bardzo_ rzadko. Na powody ktore wymienilas to sie tylko rozesmieja i wysla denial. Przeciez narzeczony mogl odwiedzic Ciebie (wlasnie - czemu nie odwiedzil ??).

Jak juz kiedys o ta wize wystapisz, to masz 6 miesiecy od daty badan lekarskich na wyjazd.

Bo nie ma pieniędzy? Pracuje przy basenach i jest z pochodzenia latynosem. W Ameryce nie traktują ich jakoś szczególnie dobrze. O jego rodzicach nie wie dużo, mieszkał z babcią, rok temu udało mu się znaleźć własne mieszkanie. Przykro mi, że dla niezarabiających sporo ludzi szanse są tak nikłe.

Czy jest jakiś inny legalny sposób, żebym mogła tam polecieć i wziąć z nim ślub?

Napisano

Jeśli chodzi o samo wzięcie ślubu, to możesz go wziąć i na wizie turystycznej.

Ale potem będziesz musiała wrócić, a mąż będzie mógł Cię sponsorować na wizie małżeńskiej. Jeśli jest obywatelem USA bądź legalnym rezydentem.

Pamiętajcie jednak, że sponsorowanie narzeczonego (dostępne tylko dla obywateli), czy małżonka to proces dość kosztowny. Nie mam teraz pod ręką dokładnych wyliczeń, ale kołacze mi się po głowie kwota $1,070. A i tak nie pamiętam, czy to całkowity koszt wizy małżeńskiej.

Poza tym małżonek musi spełniać określone wymagania finansowe, żeby móc Cię sponsorować. Przywilej ściągania do USA małżonków z innych krajów niestety nie jest dla ludzi najbiedniejszych. A może właśnie stety, bo w ten sposób Stany bronią się obciążeniem finansowym dla swoich obywateli.

No i najważniejsze pytanie, nad którym ja bym się zastanawiała najbardziej - czy jesteś gotowa spędzić całe życie z kimś, z kim nie spędziłaś ani chwili twarzą w twarz? I o którego rodzinie prawie nic nie wiesz? A do tego w kompletnie nieznanym kraju?

Napisano

Jeśli chodzi o samo wzięcie ślubu, to możesz go wziąć i na wizie turystycznej.

Ale potem będziesz musiała wrócić, a mąż będzie mógł Cię sponsorować na wizie małżeńskiej. Jeśli jest obywatelem USA bądź legalnym rezydentem.

Pamiętajcie jednak, że sponsorowanie narzeczonego (dostępne tylko dla obywateli), czy małżonka to proces dość kosztowny. Nie mam teraz pod ręką dokładnych wyliczeń, ale kołacze mi się po głowie kwota $1,070. A i tak nie pamiętam, czy to całkowity koszt wizy małżeńskiej.

Poza tym małżonek musi spełniać określone wymagania finansowe, żeby móc Cię sponsorować. Przywilej ściągania do USA małżonków z innych krajów niestety nie jest dla ludzi najbiedniejszych. A może właśnie stety, bo w ten sposób Stany bronią się obciążeniem finansowym dla swoich obywateli.

No i najważniejsze pytanie, nad którym ja bym się zastanawiała najbardziej - czy jesteś gotowa spędzić całe życie z kimś, z kim nie spędziłaś ani chwili twarzą w twarz? I o którego rodzinie prawie nic nie wiesz?

Dziękuję za odpowiedź, zaczęłam powolutku tracić nadzieję.

Nie zależy mi na "samym wzięciu ślubu", chcę z nim spędzić życie. Tak jak każda para, która bardzo się kocha i chce się nawzajem wspierać - sądziłam, że analogicznie można to wywnioskować, ale widzę dlaczego ludzie mieliby co do mnie wątpliwości.

Rozumiem, że brak kontaktu fizycznego brzmi niedorzecznie. Gdyby mnie tylko było stać rzuciłabym się na spędzenie z nim czasu chociażby jeszcze w te wakacje, ale z powodów finansowych nie jest to możliwe. I tak, jest on obywatelem USA, mam nadzieję, że wzmianka o jego pochodzeniu etnicznym nie wzbudziła podejrzeń, że nim nie jest. Znamy się już trzy lata, spotkaliśmy się w 2013, kiedy on stawał na nogi pod względem pracy i mieszkania. W przeciągu tych trzech lat udało mu się znaleźć pracę, mieszkanie, załatwił sobie samochód i teraz pracuje ciężko - jak mi to mówił - specjalnie dla mnie, żebyśmy mogli wreszcie mieszkać razem jak normalni ludzie.

Co do wzmianki o tym, czy "wogóle coś o nim wiem" - ciężko by było nie wiedzieć biorąc pod uwagę te trzy lata na karku i kolejny rok, który spędzimy razem zanim ukończę szkołę. To, że nie znam jego rodziców nie znaczy, że mi nie opowiadał o jego rodzinie. Rozmawiamy ze sobą codziennie i jeśli się da, robimy wszystko razem. Nie chcę się tu rozrzewniać, żeby nie brzmieć żałośnie, ale tak, jestem zdecydowanie pewna, że chce z nim spędzić całe życie. Nie wybierałam, w kim się zakocham, on też nie.

Chcę tylko wiedzieć, jak to zrealizować tak, by się nie wykończyć. Jeszcze raz dziękuję za propozycję innych opcji.

Napisano

Aha, czyli spotkaliście się twarzą w twarz?

No to po prostu będziecie musieli to powtórzyć, nie ma innej możliwości, jeśli myślicie o wizie narzeczeńskiej. I weź także pod uwagę, że po wjeździe na tej właśnie wizie, upłynie kilka miesięcy, nim będziesz mogła podjąć pracę, więc musicie sporo zaoszczędzić, żeby stać Was było na wspólne życie.

Imigracja do USA to nie bułka z mazłem, tylko koszty, wyrzeczenia i czekanie.

Napisano

Aha, czyli spotkaliście się twarzą w twarz?

No to po prostu będziecie musieli to powtórzyć, nie ma innej możliwości, jeśli myślicie o wizie narzeczeńskiej. I weź także pod uwagę, że po wjeździe na tej właśnie wizie, upłynie kilka miesięcy, nim będziesz mogła podjąć pracę, więc musicie sporo zaoszczędzić, żeby stać Was było na wspólne życie.

Imigracja do USA to nie bułka z mazłem, tylko koszty, wyrzeczenia i czekanie.

Nie, przepraszam za porozumienie ale miałam na myśli, że spotkaliśmy się po raz pierwszy, w sensie poznaliśmy się, w 2013, nie twarzą w twarz, a raczej wątpię, że widok z kamerki się liczy... Jak już wspomniałam, nie mam takich pieniędzy by ot tak jeździć sobie wielokrotnie do Stanów Zjednoczonych :rolleyes: Wtedy nie byłoby żadnego problemu. Byłoby miło. Dlatego tak mnie to przeraża - pieniądze na wizę, wyjazd i wczesne utrzymanie są, ale nie mam co sobie liczyć na jakiekolwiek spotkania fizycznie "twarzą w twarz". Co mnie nieco dziwi - chłopak mówił, że czytał o składaniu petycji i jedyne, co wyczytał o niemożności spotkania się przed wzięciem ślubu to jakaś forma dowodu na tą niemożność, udowodnienie, że jest to czysto niemożliwe... ale nic poza tym. Dlatego zwróciłam się z tym do ludzi z doświadczeniem z pytaniem, jaki rodzaj dowodu mógłby to być.

Napisano

Bo nie ma pieniędzy? Pracuje przy basenach i jest z pochodzenia latynosem. W Ameryce nie traktują ich jakoś szczególnie dobrze. O jego rodzicach nie wie dużo, mieszkał z babcią, rok temu udało mu się znaleźć własne mieszkanie. Przykro mi, że dla niezarabiających sporo ludzi szanse są tak nikłe.

Czy jest jakiś inny legalny sposób, żebym mogła tam polecieć i wziąć z nim ślub?

Niestety - imigracja do US tania nie jest, malo tego - tak jak Joanna pisze trzeba spelnia kryteria finansowe zeby ta wiza w ogole zostala przyznana, oprocz tego w procesie sponsorowania trzeba udowodnic regularne placenie podatkow - wiec wypytaj narzeczonego jak stoi w tej kwestii jako ze napisalas ze pracuje przy basenach - bo to kolejna przeszkoda. Przestudiuj I-864P i poverty levels - sponsor musi zarabiac wiecej niz 125% poverty level i musi byc w stanie to udownodnic (pay slips - po polsku paski z pensja) - jezeli dostaje pieniadze do kieszeni to jest to kolejny powazny problem.

Jak napisalem - jedyny uwzgledniany powod na niemoznosc spotkania sie w ciagu dwoch lat to powody religijne a i tak bardzo trudno dostac z tych powodow waiver. Brak pieniedzy powodem nie jest a dodatkowo calkowicie Was pograza z powodow ktore opisalem wyzej. Brak pieniedzy na bilet nie jest udowodnieniem ze to niemozliwe - jest automatyczna dyskwalifikacja w kwestii sponsorowania. Sorry, jakies minima trzeba spelniac zeby sciagnac kogos do US, bilet do Europy nie jest jakis kosmicznie drogi.

Napisano

Niestety - imigracja do US tania nie jest, malo tego - tak jak Joanna pisze trzeba spelnia kryteria finansowe zeby ta wiza w ogole zostala przyznana, oprocz tego w procesie sponsorowania trzeba udowodnic regularne placenie podatkow - wiec wypytaj narzeczonego jak stoi w tej kwestii jako ze napisalas ze pracuje przy basenach - bo to kolejna przeszkoda. Przestudiuj I-864P i poverty levels - sponsor musi zarabiac wiecej niz 125% poverty level i musi byc w stanie to udownodnic (pay slips - po polsku paski z pensja) - jezeli dostaje pieniadze do kieszeni to jest to kolejny powazny problem.

Jak napisalem - jedyny uwzgledniany powod na niemoznosc spotkania sie w ciagu dwoch lat to powody religijne a i tak bardzo trudno dostac z tych powodow waiver. Brak pieniedzy powodem nie jest a dodatkowo calkowicie Was pograza z powodow ktore opisalem wyzej. Brak pieniedzy na bilet nie jest udowodnieniem ze to niemozliwe - jest automatyczna dyskwalifikacja w kwestii sponsorowania. Sorry, jakies minima trzeba spelniac zeby sciagnac kogos do US, bilet do Europy nie jest jakis kosmicznie drogi.

Dziękuję za informacje.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...