Skocz do zawartości

a moze jednak nie jechac....


hvps

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

heh! nie chodzilo mi o to, ze po 30-tce to juz nic nie mozna zrobic ze soba. sam znam ze trzy osoby, a jedna po 40-tce, ktore zmienily swoje zawody i chyba dobrze im z tym, bo robia w koncu to co lubia. ktos chce jechac za granice zarobkowo np. powiedzmy, ze hvps ma zapewniona prace serwisanta urzadzen biurowych w US, bo z jego kwalifikacjami zaplaca mu wiecej niz w pl - jak najbardziej! zarobi kase i przyokazji jego doswiadczenie zawodowe sie podniosie. ale zeby jechac za granice i charowac tam, to jest to regres, a nie rozwoj.

Niech zgadnę, kasę na założenie firmy przywiozłeś właśnie z USA?

nie mam nic przeciwko wyjazdom zarobkowym. sam przekonywalem mlodszego brata, zeby zamiast obijac sie w wakacje w pl wyjechal na W&T i z pewnoscia bede do tego przekonywal swojego dzieciaka. wyjazd zarobkowy to super sprawa. zarobi sie, pozwiedza sie, popodrozuje po swiecie itp itd. podroze ksztalca!

  • Odpowiedzi 22
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano
Ja również uważam ze 30-tka to nie koniec, choć Anglicy dzielą życie na te po właściwej stronie 30-tki i niewłaściwej, ale....

prawie 100% ludzi wypowiadających sie na forach dot. emigracji mówi tylko o aspektach finansowych. Rozumiem to ciężkie jest zycie bez pieniążków, ale nie samymi pieniędzmi człowiek zyje wiec jak wygląda zycie tam w kwestii duchowej? wszyscy ale to wszyscy mówią ze należy unikać towarzystwa rodaków wiec czy można nawiązać prawdziwe przyjaźnie a "tubylcami" jak wyglądają relacje międzyludzkie? Oboje cenimy z zona spokojne zycie w harmonii ze światem, kochamy zwierzęta (mamy cudownego psa, którego na pewno zabralibyśmy ze sobą oczywiście po jakimś czasie) nie lubimy pospiechu, gwaru. Proszę nie myśleć ze jesteśmy jakimiś dziwakami tyle ze nie tylko pieniądze sie dla nas liczą.

jesli cenicie spokoj i harmonie, to mozesz byc nie mile zaskoczony w US (a najbardziej to chyba twoja zona). w pl zycie plynie o wiele wolniej i jak dla mnie o wiele przyjemniej. kultura US to pieniadz i kazdy bedzie tylko na to patrzyl. kompletnie spaczony kraj, gdzie swoich dzieci z pewnoscia nie chcialbym wychowywac.

Napisano
Do jackiego- myślę ze w kwestii nędzy troche sie mylisz. Poczytałem trochę oficjalnych raportów i np. w samym NY szacuje sie ze jest 40-50tys osób bezdomnych. jest to liczba oficjalna na ktora należy wg. wladz  brac poprawkę gdyż w w rzeczywistości może ona być wyższa, 3% analfabetów i 18% żyjących na granicy nadzy ale nie byłem, nie widziałem, choć nie sadze,  aby amerykańskie wladze pisały nieprawdę lub nie wiedziały co sie u nich w kraju dzieje bo wtedy znaczyło by to ze niczym sie nie różnią od "naszych"

Jestem kobietą :D

Nigdzie nie twierdzę że ludzi biednych w USA nie ma, tyle tylko że ja ich nigdy nie widziałam. A ponieważ spędziłam w Stanach trochę czasu wiem, że zarobić na jakie takie utrzymanie nie jest trudno. Tam nie jest tak że miesiącami szukasz pracy po to by przeżyć. Co najwyżej żeby znaleźć pracę w zawodzie który Ci odpowiada. A Amerykanie za biednych uważają np. ludzi którzy korzystają z opieki społecznej. Poczytaj jakieś grupy w Usenecie o życiu w USA i imigracji, jest tam masa informacji (np. w postaci linków do artykułów i statystyk) o tym jak niektórzy ludzie (głównie nielegalni Meksykańscy imigranci, choć nie tylko oni) żyją na koszt państwa amerykańskiego bo tak im się po prostu podoba. Weź pod uwagę ludzi którzy pracują na czarno - oficjalnie też są biedni bo nie zarabiają oficjalnie pieniędzy i nie płacą podatków.

Napisano
jesli cenicie spokoj i harmonie, to mozesz byc nie mile zaskoczony w US (a najbardziej to chyba twoja zona). w pl zycie plynie o wiele wolniej i jak dla mnie o wiele przyjemniej. kultura US to pieniadz i kazdy bedzie tylko na to patrzyl. kompletnie spaczony kraj, gdzie swoich dzieci z pewnoscia nie chcialbym wychowywac.

Czasem odnoszę wrażenie że ja to chyba mieszkałam w całkiem innej Ameryce :D W każdym razie na pewno poznawałam innych ludzi. Nie jest prawdą że kulturą jest pieniądz, w każdym razie nie dla każdego. Jest masa muzeów, galerii, teatrów na bardzo wysokim poziomie, Metropolitan Opera należy do najlepszych w świecie. Kręci się niezależne filmy - kinematografia to nie tylko Hollywood. Jest wiele organizacji charytatywnych, klubów, dobre księgarnie mają znakomitą ofertę chyba dla każdego, od miłośników origami, poprzez badaczy sztuki Inków, do zbieraczy starych puszek po Coca-Coli. Ze Stanów pochodzi mnóstwo zespołów muzycznych, nie tylko rockowych. Wkład Amerykanów w literaturę światową jest bezsprzeczny, nie mówię akurat o Brownie i "Kodzie Leonarda da Vinci" :D Nie bez znaczenia jest możliwość obcowania z kulturami narodów które imigrują do Stanów.

A że większość Amerykanów siedzi na tłustych tyłkach przed telewizorami i zjada chipsy? No cóż, w Polsce też nie każdy gania do teatru co sobota :D

Co do tego ze życie płynie szybciej - zgadzam się w zupełności.

Napisano

Zgadzam sie z Jackie w 100%. Ja mieszkam w USA od niedawna (niecale 3 miesiace). Moj maz jest Amerykaninem, ktory jest zachwycony Polska i chcial, zebysmy zostali w Polsce ale niestety finansowo tutaj jest nam latwiej. Ja jako mgr amerykanistyki potrafie rozgryzc 'tubylcow' i lubie z nimi przebywac choc roznia sie od naszych rodakow. Znam tez Ameryke z wyjazdow work and travel i stwierdzam, ze zycie takie normalne a przyjazd tu na WT to dwie rozne sprawy. Jesli ktos przyjezdza do USA tylko aby zarobic kase to wcale sie nie dziwie, ze postrzega Ameryke jako kraj kultury $. W koncu przebywa sie w srodowisku ludzi, ktorzy sie tylko na tym skupiaja. A Ameryka jest krajem pelnym roznorodnosci i od nas samych zalezy jak nasze zycie bedzie tutaj wygladalo.

Jesli chodzi o kontakt z rodakami to nie wiem jeszcze dokladnie jak to naprawde wyglada ale na razie nie szukam specjalnie kontaktu z Polonia. W przyszlosci, kiedy bede miala dzieci to na pewno beda chodzily do sobotniej szkoly polskiej ale ja wiem kim jestem, skad pochodze i mam staly kontak z Polska wiec nie czuje potrzeby szukania zwiazkow z tutejsza Polonia. Dla mnie wazniejsze jest obecnie "ulozenie " sobie zycia tutaj czyli znalezienie pracy, wyrobienie prawa jazdy i oczywiscie znalezienie sobie grona przyjaciol i znajomych. Pierwszy miesiac tutaj byl dla mnie ciezki, poniewaz w Polsce bardzo duzo pracowalam, mialam sporo zajec i oczywiscie fajne grono znajomych. I nagle po przyjezdzie do USA moje zycie powaznie zwolnilo tempo. Znajomi, ktorzy tu mieszkaja sa w innych stanach wiec tylko kontak telefoniczny z nimi mam, ale znajomi i przyjaciele mojego meza bardzo sie mna zaopiekowali i czuje, ze powoli moje zycie zaczyna sie krecic i krecic coraz szybciej.

A tak a propos to nie sadze, ze wiek ma znaczenie. Wszystko bardziej zalezy od osobowosci i charakteru. Ja mam 30 lat i nie czuje wcale, zeby moje zycie nagle lecialo z gorki :D

Napisano

Kazdy ma pewnie swoje zdanie o ameryce wyrobione na różnych podstawach, jak dla mnie to kraj sporych możliwości ale nic tam nie spada z nieba i n awszystko trzeba czesto zapracować bardzo cięzko. Z drugiej strony w polsce też już minął bezpowrotnie czas gdzie sie brało pieniądze za nic, statystycznie pracujemy więcej niz amerykanie za 10-krotnie mniejsze pieniądze. Co do klimatu to tak sobie bym powiedział ojczyzna zawsze będzie ojczyzną w ameryce ludzie sa bardzo różni. W większosci to porządni chetni do pomocy ludzie ale trafiają sie prawdziwi sukinsyni. Co do ciasnoty umysłowej to w polsce nie jest lepiej oszołomstwa i u nas coraz więcej wystarczy spojżeć na klasę polityczną tacy ludzie w ameryce nie zostaliby nawet burmistrzami w zabitych dechami miasteczkach.

pozdrawiam i życzę powodzenia bez względu na decyzję jaką podejmniecie...

Napisano
Jest masa muzeów, galerii, teatrów na bardzo wysokim poziomie, Metropolitan Opera należy do najlepszych w świecie. Kręci się niezależne filmy - kinematografia to nie tylko Hollywood. Jest wiele organizacji charytatywnych, klubów, dobre księgarnie mają znakomitą ofertę chyba dla każdego, od miłośników origami, poprzez badaczy sztuki Inków, do zbieraczy starych puszek po Coca-Coli. Ze Stanów pochodzi mnóstwo zespołów muzycznych, nie tylko rockowych. Wkład Amerykanów w literaturę światową jest bezsprzeczny, nie mówię akurat o Brownie i "Kodzie Leonarda da Vinci" :D Nie bez znaczenia jest możliwość obcowania z kulturami narodów które imigrują do Stanów.

fakt, tej masy koncertow i imprez kulturalnych to mi brakuje w pl (dobrze, ze europa w tym nie odstaje). lata studenckie to chyba jeden z lepszych okresow w zyciu i fajnie bylo je spedzic wlasnie w US.

Napisano

Oczywiście, że nic nie jest w stanie zastąpić przyjaciół, których mam w Polsce. Brak mi Tatr i Bieszczad i Beskidu Niskiego, bo substytuty to nie to samo. A co do Polaków mieszkających w USA, to temat stary jak świat. Należy zdać sobie sprawę, że jest to przekrój naszego społeczeństwa a w większości tego biednego co musiało pognać za chlebem.

Amerykanie, cóż pewnie na nas patrzą jak na dziwaków. Wielu z tych, których spotykam nawet przypadkiem, to mili uczynni ludzie. Co do ich ciasnoty umysłowej, mogę powiedzieć tylko tyle, niektórzy z nich zaskoczyliby swoją wiedzą ogólną niejednego z naszych rodaków.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...