Jackie Napisano 1 Maja 2006 Zgłoś Napisano 1 Maja 2006 Aj ci komputerowi znawcy USA jak mowi moja kolezanka ktora praucje w Ambasadzie USA w wawie... "wiesz ryposn tacy sa najlepsi co tylko neguja i znaja sie ze ho ho... a nie potrafi sie rpzyznac ze wniosku wizowego nie umie wypoelnic... " dziekuje za uwage.... Akurat jeśli chodzi o wiedzę (np. na temat prawa imigracyjnego) pracowników ambasady to swoje też mogę powiedzieć, ale po co Sam widzisz po wpisach w wątku że nie każdy myśli tak jak Ty i za Chiny Ludowe tego nie chcesz zauważyć. Nie mam w ogóle doświadczenia w byciu nielegalną i nielegalnych nie znam prawie wcale, oprócz jakiś tam "znajomych znajomych". Wciąż pierniczą w kółko o amnestii albo boją się że zmieni się prawo imigracyjne na ich niekorzyść. Pewnie nie wszyscy są tacy, pewnie są i tacy którzy myślą i czują tak jak Ty. Ale mnie to po prostu NIE PASUJE i tyle. To jest, jakby na to nie spojrzeć - NIELEGALNE (jak sama nazwa wskazuje). Ktoś nie widzi w tym problemu - nie mnie to sądzić póki ja za to nie płacę. Na marginesie - gdybyś zestawił ze sobą poziom życia Polaków będących w USA legalnie i tych co są nielegalnie to co byś otrzymał? Oprócz tej jednej pani o której już wspomniałam, jakoś głucho o nielegalnych Polakach robiących oszałamiającą karierę w USA. O tych legalnych, owszem, słychać. Chyba że Ci nielegalni się do tego nie prznają że są nielegalnie - to akurat zrozumiałe.
monroe Napisano 1 Maja 2006 Zgłoś Napisano 1 Maja 2006 Heh ja was rozumiem ale ja juz mam wejscie do usa i nawet prace mam juz zalatwiona w drukarni :-) i nawet prawnika bede mial znajomego zalatwionego.Jade do ludzi ktorzy to przezyli (niektorzy sa nielegalni jeszcze) i zyja jak normalni amerykanie.JA to sobie zalatwilem bedac w Polsce z praktycznie zerowymi kontaktami.Chcialem tylko w tym poscie powiedziec ludziom ze wyjazd nielegalny jest mozliwy i zycie tam tez.Jesli sie wie co robi nikogo nie deportuja. Nieznam waszej histori ale to nieznaczy ze innym ma sie nie udac.Realia realiami ale kazdemu inaczej toczy sie los.I nie pozbawiajcie marzen ludzi bo ameryka to nie polska. ps.Niema rzeczy niemozliwych ,wszystko da sie zlatwic.Kwestia podejscia do zycia.Zreszta tymabrdziej ze jest sie polakiem ;-) Życzę Ci, aby ta praca w drukarni to nie było zamiatanie/sprzątanie. Jasne, to nic złego, ja w Stanach malowałem i zapewne malować znowu będę, ale chyba lepiej byłoby, abyś przynajmniej robił coś ciekawszego i lepiej płatnego, prawda? Niestety nie wszystko da się załatwić. Rypson ponoć załatwił, ale rypson się trochę rypnął. Legalnie życie w Stanach może być piękne, nielegalnie również, choć niestety nie na dłuższą metę. Gdyby było tak fajnie jak pisze rypson, to nikt z nielegalnych nie wydawałby kasy na prawników i nie próbował zalegalizować swojego pobytu. Nie byłoby w gazetach ogłoszeń typu: "10 tys. dolarów dam za ślub z obywatelką USA". No bo i po co to wszystko, skoro jest tak pięknie jak pisze rypson? PS. Rypson, w tym roku nie popełniłem ani jednego błędu na wniosku wizowym. Niestety...
vaanilla Napisano 1 Maja 2006 Zgłoś Napisano 1 Maja 2006 Realia realiami ale kazdemu inaczej toczy sie los.I nie pozbawiajcie marzen ludzi bo ameryka to nie polska. Niema rzeczy niemozliwych ,wszystko da sie zlatwic.Kwestia podejscia do zycia.Zreszta tymabrdziej ze jest sie polakiem ;-) Nikt w ameryce nikogo nie deportował o tak sobie chyba że byla nagonka na konkretnego pracodawce - opowiem historie to bylo kilka lat temu kilku chlopakow (czesi i polacy) wyjechali z miasta w ktorym mieszkali na Floryde na budowe - jeden taki ktory zostal na miejscu nie pozalowal 1tys i doniusl - oczywiscie deportowali wszystkich ktorzy byli nielegalnie- to byl donos za przestepstwo rozniez jest deportacja nie wiem jak teraz jest w mysl nowego prawa policja w GA posiada uprawnienia do sprawdzania nie tylko prawa jazdy ale i dokumentow legalnosci - nie moge sie wypowiedziec co dziej sie z osobami zatrzymanymi Bycie legalnym ulatwia zycie i nikt mi nie wmowi ze tak nie jest - mimo ze praca jest zalatwiona dla nielegalnego ze barykada staje przed nim cala armia znajomych - jest roznica
thelittle Napisano 1 Maja 2006 Zgłoś Napisano 1 Maja 2006 wyjazd nielegalny jest mozliwy tymabrdziej ze jest sie polakiem Sebastian! Zanim zaczniesz podrozowac po swiecie i wystawiac swiadectwo swojego kraju naucz sie gramatyki, zrozum po co jest prawo, nie badz tym , o ktorym w Stanach powiedza, ze to ten co kombinuje i zalatwia (w pejoratywnym tego slowa znaczeniu oczywiscie) jednym slowem badz Polakiem przez duze p bo rzeczywiscie sie kwalifikuje na smutasa po przeczytaniu Twojej wypowiedzi.
Jackie Napisano 1 Maja 2006 Zgłoś Napisano 1 Maja 2006 nie musze czytac w necie ja to widze na codzien ale widze co innego typowa amerykanska rodzina ma od 3-4 dzieci wiec moje podatki pojda rozniez na amerykanow Typowa amerykańska rodzina nie żyje z zasiłków. ale to mnie nie przeraza - tak skonstuowane prawodawstwo - w Polsce tez placa podatki ktore gdzies sie rozchodza "w niebiosa" wiec nie rozpaczam nad tym problemempodatki to nie problem Podatki to DUŻY problem. Skoro je płacę chcę by szły na coś wartościowego, a nie na bandę darmozjadów. ludzkie negatywne myslenie jest problemem Niech inni przestaną myśleć i robić tak, bym ja musiała mysleć negatywnie To nie jest wina praworządnych obywateli że muszą utrzymywać nierobów, nieważne w jakim kraju. Są różne tragiczne sytuacje w życiu i na takie sytuacje nie zawahałabym się przeznaczyć na kogoś obcego pieniądze. Ale co innego czytać na forum o jakiejś kretynce, która szczęśliwa jak świnia w deszcz opisuje, jak to rodzila "za darmo" w Chicago będąc tam nielegalnie. Czy wiesz ile kosztuje poród w szpitalu w USA? Mój mąż płaci ponad 550 dolarów miesięcznie na ubezpieczenie medyczne dla całej rodziny. Dlaczego ktoś ma mieć to samo co my chociaż nic nie płaci? Możesz mnie nazwać materialistką, ale tak nie jest. Nie jest dla mnie ważne czy jeżdżę dobrym samochodem (byle jeździł - ja i tak nie prowadzę ) i kupno domu z basenem wcale nie jest celem mojego życia. Po prostu wkurza mnie beztroska niektórych ludzi. Mam tę beztroskę w nosie póki mnie to nic nie kosztuje.
Smieszka Napisano 1 Maja 2006 Zgłoś Napisano 1 Maja 2006 WItam! Zastanawia mnie jedna zecz: dlaczego zdecydowana wiekszosc w piszacych traktuje prace "biurowa" jako zdecydowanie lepsza od fizycznej? Ostatnio profesor podczas wykladow roztaczajac perspektywy pracy po studiach mowil nam, ze jak bedziemy mieli szczescie to po zdaniu CPA mozemy liczyc na zarobki rzedu $40-45K. Oczywiscie nie dodal ze to jest salary czyli nielimitowany czas pracy, w sezonie nawet po 14 h na dobe. Szczerze mowiac to ja wole pracowac jako kelnerka wtedy kiedy chce (nie wiecej niz 20 h tygodniowo) i zarabiac ok $30K rocznie. A dyplom i prywatna praktyke potraktowac jako druga prace. Mam wrazenie ze dla wielu osob z Polski najwazniejsze jest nazewnictwo - bycie managerem to juz cos. I co z tego ze manager zarabia polowe tego co podwladni -ale on ma prace biurowa. Nie lapie tej logiki. Przeceiz pracuje sie po to aby w jak najkrotszym czasie zarobic na swoje potrzeby. Agnieszka
Jackie Napisano 1 Maja 2006 Zgłoś Napisano 1 Maja 2006 Przeceiz pracuje sie po to aby w jak najkrotszym czasie zarobic na swoje potrzeby. Niekoniecznie. Z czegoś żyć trzeba, ale osobiście wolałabym ciekawą, gorzej płatną pracę niż świetnie płatną a dla mnie nudną. Jeszcze jedno - pracując fizycznie trudno się rozwijać, awansować (na co możę awansować kelnerka albo murarz?). Praca to chleb, ale jednocześnie satysfakcja, przynajmniej dla mnie. A dla paru moich znajomych to czysta satysfakcja, bo pracują za darmo - są wolontariuszami. Podchodząc zaś ze strony czysto finansowej - awans to także większe zarobki. Jako kelnerka nie będziesz zarabiać 2 razy więcej po 15 latach pracy tylko dlatego że jesteś dobrą kelnerką.
Smieszka Napisano 1 Maja 2006 Zgłoś Napisano 1 Maja 2006 Witam! Wierz mi: praca biurowa potrafi byc okropnie nudna... Nawet jesli pracujesz z klientami (a nie papierami) to i tak ich interesuje tylko i wylacznie projekt koncowy. A poza tym w kolko to samo: nowy klient - praktycznie te same problemy. Rozwijasz sie jedynie do momentu kiedy poznacz swoj zawod, zdobediesz certyfikat itd. Potem to rytuna, mniej lub bardziej czasochlonna. Ciekawe, niepowtarzalne rzeczy zajmuja jedynie 5% czasu, ale po pewnym czasie i to robi sie schematyczne. Co do awansu: tak samo ciezko awansowac jest kelnerce jak i osobie prowadzacej prywatna praktyke: nie ma gdzie (rozwiniecie dzialansoci wymaga drugiej osoby posiadajacej certyfikat wiec nie wchodzi w gre). W tym drugim przypadku jedyna opcja na wieksze zarobki sa wyzsze ceny, ale to nie zawsze dziala. Swoja droga prace kelnerki traktuje jako zrodlo finansowe i rozrywke: zawsze mozna z kims pogadac i to nie tylko na sluzbowy temat. Jednak najbardziej odpowiada mi to, ze jestem w stanie zarobic na swoj rozwoj (studia) w dosc krotkim czasie. No i nawet po ciezkim dniu bola mnie jedynie nogi a nie glowa:)) Jestem bardzo przeciwna pogardzaniu ludzi pracujacych fizycznie (jako wykonujacych tzw. gorsza prace). Bo, przynajmniej w Stanach, taka praca czesto wymaga duzo wiekszej wiedzy i inteligencji niz odbieranie telefonow. No i jeszcze jedna rzecz: wykwalifikowany robotnik znajdzie prace duzo szybciej niz sekretarka albo asystentka. Agnieszka
Jackie Napisano 1 Maja 2006 Zgłoś Napisano 1 Maja 2006 Wierz mi: praca biurowa potrafi byc okropnie nudna... Nawet jesli pracujesz z klientami (a nie papierami) to i tak ich interesuje tylko i wylacznie projekt koncowy. A poza tym w kolko to samo: nowy klient - praktycznie te same problemy. Jest praca biurowa i biurowa. Ja jestem grafikiem i jakoś nie narzekam na nudę Wprawdzie mam już dość bo to bardzo stresująca praca, ale nudna na pewno nie. Rozwijasz sie jedynie do momentu kiedy poznacz swoj zawod, zdobediesz certyfikat itd. Potem to rytuna, mniej lub bardziej czasochlonna. Ciekawe, niepowtarzalne rzeczy zajmuja jedynie 5% czasu, ale po pewnym czasie i to robi sie schematyczne. Praca kelnerki też chyba jest schematyczna? Po jakimś czasie znasz już wszystkie możliwe odzywki klientów Nie czarujmy się, wszystko po jakimś czasie zmęczy i robi się schematyczne. Wówczas czas na zwrot w życiu i zajęcie się czymś kompletnie nowym Co do awansu: tak samo ciezko awansowac jest kelnerce jak i osobie prowadzacej prywatna praktyke: nie ma gdzie (rozwiniecie dzialansoci wymaga drugiej osoby posiadajacej certyfikat wiec nie wchodzi w gre). W tym drugim przypadku jedyna opcja na wieksze zarobki sa wyzsze ceny, ale to nie zawsze dziala. Nie każdy pracownik umysłowy ma prywatną praktykę. Tak w ogole to chyba ułamek procenta, reszta pracuje dla kogoś. Swoja droga prace kelnerki traktuje jako zrodlo finansowe i rozrywke: zawsze mozna z kims pogadac i to nie tylko na sluzbowy temat. Jednak najbardziej odpowiada mi to, ze jestem w stanie zarobic na swoj rozwoj (studia) w dosc krotkim czasie. No i nawet po ciezkim dniu bola mnie jedynie nogi a nie glowa:)) Twój wybór. Tobie to odpowiada i ja absolutnie nie widzę w tym nic złego ani nie uważam że jesteś przez to gorszym człowiekem. Skoro zależy Ci na szybkim zarobieniu pieniędzy na studia i w ten sposób osiągasz swój cel, to tylko pogratulować A teraz powiedz mi - czy chciałabyś być kelnerką do końca życia? Po co studiujesz? Jestem bardzo przeciwna pogardzaniu ludzi pracujacych fizycznie (jako wykonujacych tzw. gorsza prace). Bo, przynajmniej w Stanach, taka praca czesto wymaga duzo wiekszej wiedzy i inteligencji niz odbieranie telefonow. Nie sprowadzaj pracy umysłowej do odbierania telefonów. Prawnicy, lekarze i informatycy nie pracują odbierając telefony. No i jeszcze jedna rzecz: wykwalifikowany robotnik znajdzie prace duzo szybciej niz sekretarka albo asystentka. Wszystko zależy od tego co umiemy i czy jesteśmy dobrzy Słusznie napisałaś "wykwalifikowany robotnik". Jak świat światem praca fizyczna uważana była za gorszą, pracownicy umysłowi z reguły mieli wyższy status społeczny choćby nawet zarabiali grosze. Czy to jest powód by kimś gardzić? - uważam że nie, żadna praca nie hańbi. Osobiście nie gardzę nikim ze względu na wykonywana pracę, ale pracować fizycznie nie jest moim marzeniem.
Smieszka Napisano 1 Maja 2006 Zgłoś Napisano 1 Maja 2006 Witam! Jesli chodzi o moje studia - po prostu mi sie nudzilo (mialam duzo czasu dla siebie), a ze przy okazji moge sie czegos pozytecznego nauczyc to juz inna sprawa... Co do bycia kelnerka do konca zycia - po to studiuje ze jak mi sie to znudzi to bede miala inne zrodlo dochodow. Jestem osoba ktora robi tylko to co chce: jak mi sie cos nie podoba to zmieniam prace / zawod i do widzenia. Ucieklam z Polski przed wyscigiem szczorow i nie mam na to ochoty tutaj. W moim przypadku - prawie CPA i okolicach zamieszkania jedyna rozsadna opcja pracy w zawodzie jest wlasna firma (wyprowadzic sie nie moge z powodow rodzinnych). Swoja droga zdzwilabys sie ile wyksztalconych osob pracuje w knajpach z wyboru nie z koniecznosci. Moze to jest kwestia tej calej dyskusji: miec mozliwosc wyboru? Agnieszka
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.