Skocz do zawartości

Napiwki?


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 22
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Zgadzam się z moją przedmówczynią - fifi (co się jeszcze chyba nie zdarzyło). I jeszcze dodam cos od siebie. Jesli nie chcesz wyjsc na idiote to music bardzo dobrze znac ten jezyk (dalsza czesc bedzie pisana z mojego doswiadczenia). Zacznijmy od mówienia: po pierwsze musi ono byc plynne i z dobrym akcentem. I nie mam w tym miejscu na mysli jedynie tego amerykanskiero "R", chodzi mi rowniez o dobra akcentacje tego co i jak sie mowi - na ktora czesc wyrazu polozyc nacisk. A i tak choćbyś sobie jezyk polamal to nie wymowisz za h**** 3.33 $ w taki sposob zeby ktos nie powiedzial "how much?", no chyba ze masz zamiar gadac jak na prawdziwie amerykanskej stacji bezynowej z hinduskim sprzedawca: "tri dolers end tirti-tri sents". Po drugie trzeba byc dobrze zorientowanym co dana restauracja serwuje, a czego nie serwuje. Bo jak juz sie przekonalem amerykanie rzadko zamawiaja cos z menu bez zadnych modyfikacji, w wiekszosci cuduja ile wlezie i jeszcze pytaja sie czy macie to albo czy macie tamto (cuda). Po trzecie do obslugi czarnoskorych (murzynow - jakby ktos mial watpliwosci) trzeba miec dodatkowe kwalifikacje jezykowo-sluchowe. W wiekszosci nie poruszaja ustami w trakcie mowienia, mowia ciszej niz biali (przynajmniej jak cos zamawiaja), uzywaja slow ktorych nie znajdziesz w slowniku i generalnie mowia w taki sposob ze trudno ich zrozumiec (a jak zamawia cos dziecko murzynskie to juz nic nie zrozumiesz - w ogole nie porusza ustami i praktycznie belkocze), a sprobuj ich nie zrozumiec - wkurza sie i jeszcze beda na ciebie patrzec jak na rasiste. I niech mi ktos tylko napisze ze jestem rasista - nie jestem rasista, pisze w jaki sposob mowia czarnoskorzy. Po ktores tam jesli masz watpliwosci czy podolasz pracy jako kelner/ka to pewnie nie podolasz. Jesli masz watpliwosci czy twoj jezyk jest na wystarczajaco wysokim poziomie to pewnie nie jest. Generalnie jezyk trzeba znać bardzo ale to baaardzo dobrze (przede wszystkim mowa, czyli to do czego w szkole nie przyklada sie nalezytej uwagi, a zamiast tego ucza jakis w ogole nieprzydatnych gramatyk).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zgadze się co do:

- 3,33 masakra

- zanim zaczniesz prace w restauracji(przynajmniej tak było w AC w kasynach) przechodzisz kurs z serwowania, zawartości dań, a także z obsługi klientów, np. przez przez pewien czas biegasz za kelnerem, obserwujesz czasami pomagasz,

- oj tego jak mówią czarnoskórzy szczególnie, ale nie tylko, nie na uczą w Polsce w żadnej szkole i na żadnym kursie, do tego jeszcze dochodzą azjaci i latynosi, którzy mówią bardzo bardzo szybko

- wybrzydzają strasznie a do tego potrafią zmieniać zdanie i twierdzić że zamówili co innego, albo że im nie smakuje, albo że to co dostali to nie to co zamówili, chociaż jest to dokładnie to co zamówili, z tym że głównie brylują tu czarnoskórzy, czemu to robią z zasady, żeby coś pokazać, żeby pokazać że są lepsi, jest jeszcze pewnie 100 innych powodów

teraz to z czym się nie zgadzam, widziałem jaką znajomość języka mają ludzie którzy pracują jako kelnerzy i niekiedy był on po prostu przeciętny ale pracowali i musieli dawać sobie rade i dawali, nie pisze tu tylko o Polakach ale także o Rosjanach z bardzo silnym akcentem, ale wiadomo im lepszy język tym lepiej bo możesz bajera pocisnąć a Amerykanie lubią jak mogą sobie pokonwersować a tym bardziej pośmiać, generalnie biegłość w posługiwaniu się językiem wpływa na jakość obsługi a za to m.in. dostajesz napiwek, do tego np w kasynach Amerykanie wracają do ulubionych nie tylko restauracji ale też kelnerów, moja koleżanka opowiadała o młodych Amerykanach którzy przychodzili co jakiś czas i od wejścia wołali "AGATA"

plusem tej pracy jest to że cały czas posługujesz się językiem a to jak wiadomo najlepsza metoda nauki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe, doskonale wiem o czym mówisz :) u mnie w barze za cholere nikt nie mógł zrozumieć, gdy mówiłam "3 dollars", a że wiele rzeczy kosztowało tyle, to co chwile miałam sytuację, zwłaszcza z afroamerykanami, którzy oburzeni krzyczeli "oh, you said two dollars",a "no, I said three"... :D

Pozdro!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh, z doswiadczenia, najgorszy akcent jaki sie moze trafic w usa, to nowoorleanski :) niewazny czy ktos jest bialy czy czarny w tym wypadku :D

ja nie dosc tego ze bralem zamowienia, to jeszcze przez telefon (room service w kasynie) - to byla dopiero maskara na poczatku.

ze mna kiedys pracowal slowak jako kelner, ktory po angielsku prawie nic nie mowil (za to musial cos tam rozumiec), a dziennie i tak mial te 100$ za pare godzin. wiec to wszystko zalezy od osoby.

generalnie im wieksza znajomosc ang. tym lepsze napiwki. inne drobne rzeczy, ktorych sie nauczylem na psychologii (hehe) tez pomagaly jak np. delikatne dotkniecie ramienia kobiety/dziewczyny (odwrotnie dla plci przeciwnej) siedzacej przy stoliku gdy sie do niego podchodzilo, czy tez podczas zamawiania dbanie o to zeby oczy byly na tym samym poziomie co oczy klienta (czyli przykleknac) - dzialalo szczegolnie przy starszych osobach.

i tak dalej.

pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w sumie roznie z tym bywalo. Niektorzy nie lubili, gdy sie przy nich przyklekalo, a juz jak sie ich dotknelo, to patrzyli jakby mieli zabic. Nie wszyscy oczywiscie, niektorzy panowie nie mieli nic przeciwko i prosili o nr telefonu ;)

Jesli chodzi o znajomosc jezyka + akcent - ojjjj, niestety, bardzo roznie z tym bywalo. Ja i kolezanka, ktore mialysmy zdecydowanie lepszy angielski od polskich kolegow z W&T, czasem dostawalysmy sporo mniejsze napiwki (nawet jesli bardzo sie staralysmy, latalysmy z przyklejonym usmiechem, itd.) - bo np. chlopcy obslugiwali starsza pania, ktorej sie bardzo spodobali. Albo jakis koles stwierdzil, ze maja 'taki smieszny niemiecki akcent' Tak wiec z Amerykanami nigdy nie wiadomo 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bylam w poprzednim roku w HMS Host i bylo ok, ale na napiwki nie ma co liczyc. Zreszta praktycznie w rzadnych fast-foodach nie ma co liczyc na napiwki bo pracownicy maja zakaz ich przyjmowania a zamist tips boxow stoja tam skarbonki z ktorych pieniadze przekazywane sa (podobno) np dla odzialow sszpitalnych dla dzieci itd.

A w innych przypadkach to nigdy nic nie wiadomo - zalezyu jak sie trafi - co to za lokalizacj no i na jakiej zmianie sie jest bo np wiadomo ze w nocy jest mniej klijenow a co za tym idzie i napiwkow :)

Tak wiec ja chyba (wciza jescze sie waham) wybieram pewniejsza prace bez napiwkow za wieksza stawke ;)

Pozdrawiam

Boberka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...