Skocz do zawartości

nie dostalam wizy, co z biletem powrotnym?


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Czesc.wtrace sie bo poniekad moja historia podobna. przyznanie sie na lotnisku do pracy to jedna sprawa. a przyznanie sie do czegos co niewiesz to inna sprawa. mi wody z mozgu nie zrobili- mnie zastarszyli tylko ze na 10 lat nie zopstane wposzczona na terytorium usa. wiec podpisalam. ale faktem jest ze oni nie powiedzieli co podpisuje.powiedzieli ze tak trzebva, ze musze i w polsce dostane wize:) gdyby mnie to jeszcze raz spotkalo teraz wiem chocby mi mowili ze zastrzela mni zaraz NIE [PODPISZE NIC.NIGDY.DOPOKI NIE BEDE SAMA WIEDZIALA CO TO JEST.DOPOKI MI KTOS PO POLSKU NIE POWIE CO I JAK.POZDRAWIAM.

Ciekawe wg jakiego prawa bedziesz sie domagac tlumacza na lotnisku. Na lotnisku nie masz prawa do tlumacza prawnika itp.

  • Odpowiedzi 27
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano
To co nalezy zrobic w przypadku gdy chca bys cos podpisal a ty doklanie nie wiesz/nie rozumiesz co to jest? Musi byc jakies wyjscie...

Nie podpisujesz i wracasz nastepnym samolotem do kraju.

Napisano

Można poprosić o tłumacza. Zaznaczam - poprosić, nie żądać. To nie jest sytuacja w której można się stawiać. Jak urzędnik będzie chciał to i tak nie wpuści i znajdzie tysiąc powodów, po co go dodatkowo wkurzać. Na jednym z forów imigracyjnych krąży powiedzonko: "There is time to kick ass and time to kiss ass" :)

W tzw. Inspector’s Field Manual, który jest dostępny tu: http://www.gani.com/public/immigration/forms/fieldman.pdf na stronie 114 w rozdziale tyczącym Expedited Removal można przeczytać:

"(3) Prepare three copies of Form I-860, Notice and Order of Expedited Removal. Check the appropriate

ground(s) of inadmissibility under which the alien is being charged (e.g. 212(a)(6)©(i)), and insert a narrative

description of each charge. Read and explain the charges to the alien in the alien's native language or in a

language the alien can understand. An interpreter may be required to ensure that the alien understands the

allegations and the removal order. Interpreters should not be used if they are employees of the government of

the alien's home country, such as an employee of a government-owned airline, except for the most routine

questioning. Never use an employee of a foreign government if there is any possibility of sensitive areas (e.g.,

persecution or torture) being discussed. The alien should be given an opportunity to respond to the charges, and

any response must be recorded either in the sworn statement or as an addendum to the statement."

Zaznaczam że nie jest to zbiór przepisów, tylko podręcznik dla inspektorów imigracyjnych. Rzeczywistość bywa inna. Zwróć uwagę na słowo "may", które zostawia spore pole do popisu.

W ostateczności nic nie podpisywać. Zachodzę w głowę jak ludzie mogą podpisywać coś czego nie rozumieją.

Napisano

przed wylotem do usa kupilem w polsce bilet w dwie strony. czy jesli nie skorzystam z tego biletu na powrot do polski, to moge sie starac o zwrot czesci kosztow?

  • 5 miesięcy później...
Napisano
Hm... jesli to naprawde komus pomoze... nie wliczajac zaspokojenia ciekawosci :>

Przy immigration desk (poproszono mnie do okienka dla obywateli i rezydentow, chyba po to by usprawnic akcje ;P) zadano mi standardowe pytania. Bylam w zeszlym roku w stanach, wiec - kiedy, jak dlugo, co robilam, co robie w Polsce, dlaczego jade, i zapytal o osoby o tym samym nawisku, ktore mieszkaja w usa nielegalnie. Powiedzialam ze sa w stanach, a pan pozegnal mnie i poprosil o przejscie do pokoju obok. Tam mnie przesluchano, kazano mi zlozyc zeznania pod przysiega, przeszperano moje wszytkie rzeczy, notesy, zdjecia, portfel. W zeszlym roku pracowalam troche w kanjpie i jak mnie 8 raz zapytali gdzie pracowalam - to im powiedzialam, gdzie, ile mialam za godzine, ile godzin pracowalam (naprawde nie wiele, kilka weekendow) hm... no i musialam oczywiscie podpisac papier ze pracowalam ;] i ze dobrowolnie zgadzam sie na wyjazd do Polski w tej chwili. Zebrano skany wszytkich palcow, zrobiono zdjecie, zabrano paszport i bilety i odeskortowana przez 2 panie z immigration doszlam do samolotu (chyba nawet tego samego, ktorym przylecialam) Lecialam z przesiadka w Paryzu, tam czekala na mnie policja. 2 funkcjonariuszy zaprowadzilo mnie do komisariatu (smiali sie ze primadonna, bo przechodzilismy przez wszytkie okienka, odprawy bez kolejek) Tam otrzymalam moj paszport i bilet do Warszawy. W warszawie czekala na mnie sluzba graniczna, czy jak oni sie tam nazywaja, mialam jechac z nimi samochodem,ale jak sie dowiedzieli ze w Paryzu otrzymalam juz swoje dokumenty to pozegnali mnie i wsiadlam do autobusu ze wszytkimi. Hm... pomijajac to, ze w Paryzu spoznilam sie na samolot i musialam czekac 4h na nastepny, a w Warszawie zagubiono moja jedna walizke...

Nie wiem na ile ta wypowiedz bedzie pomocna, ale jesli macie kogos za granica nielegalnie o tym samym nazwisku... to klopoty raczej nie do unikniecia. No to chyba tyle. NAJWAZNIEJSZE (kurde juz raz to dopisywalam) NIE WPISALAM TYCH OSOB W FORMULARZU WIZOWYM. tak wiec mala przestroga.

Czyli to musiala byc jakas mega bliska rodzina, bo nie wiem jak w 2007 (widze date postu) ale teraz na formularzu podaje sie tylko najblizsza rodzine.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...