Jackie Napisano 15 Września 2007 Zgłoś Napisano 15 Września 2007 Urzędnicy stwierdzili prawdę, bo takie jest prawo. Najpierw trzeba znieść nakaz deportacji, dopiero potem można regulować status.
t0d Napisano 15 Września 2007 Zgłoś Napisano 15 Września 2007 a kto może znieść nakaz deportacji? urzędnik czy dopiero sam pan prezydent?
cavscout Napisano 16 Września 2007 Zgłoś Napisano 16 Września 2007 a kto może znieść nakaz deportacji? urzędnik czy dopiero sam pan prezydent? sedzia
sly6 Napisano 19 Września 2007 Zgłoś Napisano 19 Września 2007 Jak juz piszemy tutaj o tych dwoch rodzinach to taki artykul jest w dzienniku.com Tony Wasilewski, mąż deportowanej w czerwcu Polki z Chicago, złożył we wtorek przysięgę obywatelską. Ma nadzieję, że teraz będzie mógł przyspieszyć powrót żony do USA. "Jest to dla mnie szczególny dzień - powiedział "Nowemu Dziennikowi" Tony Wasilewski. - Otrzymanie obywatelstwa było moim marzeniem ostatnich kilku lat. Do pełni szczęścia potrzeba mi powrotu żony i syna do Ameryki. Chcę jednak podkreślić, że nie przestałem być Polakiem, wciąż kocham Polskę i zawsze tak będzie". Posiadanie obywatelstwa stwarza nową sytuację prawną dla rodziny Wasilewskich. Z Janiną wyjechał także ich 6-letni syn Brian, urodzony w Ameryce, gdyż nie chciano rozdzielać go z matką. Teraz Tony Wasilewski może wystąpić do władz amerykańskich o umożliwienie powrotu żony ze względu na trudności życiowe powstałe po jej wyjeździe. "Będę się starał za pośrednictwem prawnika o zniesienie zakazu wjazdu żony do USA i oczekuję, że nasza rozłąka skończy się możliwie szybko" - ma nadzieję Wasilewski. Ten optymizm podziela także jego adwokat Royal Berg. "Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by Wasilewscy mogli być razem. Ta rodzina nie powinna była zostać rozłączona" - powiedział "Nowemu Dziennikowi", jakkolwiek wolałby nie oceniać, jak długo to potrwa. "Poważnym argumentem w sprawie o zniesienie zakazu wjazdu dla Janiny Wasilewskiej jest trudna sytuacja życiowa (extreme hardship) męża - wyjaśnia Berg i na tym będzie się opierać wniosek o uchylenie zakazu wjazdu, skierowany do Urzędu ds. Obywatelstwa i Imigracji (USCIS). - Mam nadzieję, że zostanie on rozpatrzony pozytywnie i w ten sposób zakończy się tragedia tej rodziny". Od wyjazdu żony Tony Wasilewski działa na rzecz wstrzymania deportacji imigrantów, którzy mają małe dzieci. W zeszłym tygodniu wziął udział w proteście przeciwko rozdzielaniu rodzin z powodu braku dokumentów legalizacji dla rodziców, który zorganizowano w holu Kongresu. Wystąpił przed komisją wymiaru sprawiedliwości w Izbie Reprezentantów. W tej samej akcji wziął udział 8-letni Saul Arellano, syn deportowanej Meksykanki, która przez prawie rok przebywała na terenie jednego z kościołów w Chicago. Swoją historię przedstawił tam także żołnierz, który walczył w Iraku, a jego żona pochodząca z Ameryki Południowej jest objęta procedurą deportacyjną. "Chciałbym, żeby te wszystkie akcje pomogły rodzinom znajdującym się w podobnych sytuacjach jak moja czy opisana w 'Nowym Dzienniku' historia rodziny Zająców. Jest to nienormalne, by ktoś taki jak pan Zając znalazł się w więzieniu z kryminalistami z powodu braku papierów. Niektóre z tych rodzin nie mają odwagi upominać się o swoje prawa, bo są tu nielegalnie. Nasze akcje służą temu, by po pierwsze - uczulić władze na tę niesprawiedliwość rozdziału rodzin, a po drugie - aby rodzinom uświadomić, że nie powinny siedzieć cicho, tylko upominać się o rozwiązanie tych sytuacji, bo nie są kryminalistami zasługującymi na więzienie, tylko prawymi ludźmi przyczyniającymi się do rozkwitu Ameryki" - mówi Wasilewski. 41-letnia Janina Wasilewska przyjechała z Polski do Chicago w marcu 1989 r. Wystąpiła o azyl polityczny, motywując to swoją działalnością w Solidarności w czasie studiów w Warszawie. Procedura rozpatrywania podania o azyl przeciągała się, aż w 1995 r. władze amerykańskie wydały decyzję negatywną. Jako przyczynę podano demokratyczne zmiany w Polsce. W chicagowskim sądzie na rozprawie dotyczącej azylu pani Wasilewska na skutek nieporozumienia językowego podpisała zobowiązanie dobrowolnego wyjazdu z USA. Po wyczerpaniu możliwości apelacji 8 czerwca musiała wyjechać do Polski. "To był dla nas bardzo trudny czas, czerwiec to miesiąc uroczystości rodzinnych. 13. ja obchodzę urodziny, 18. - Brian, a 23 - żona" - mówi Tony. A teraz będzie musiał sam przeżyć jeszcze jedną rocznicę - ślubu - 25 września. ANNA JAROCH-OBREMSKA http://dziennik.com/www/dziennik/wiad/lok.htm#1 Jestem tylko ciekawy kiedy ta pomoc temu Panu sie skonczy i czy jego syn-dzieci takie beda tzn chcialy pomagac takim osobom...Bo czasami bywa tak ze jak ktos dostanie to o co walczyl przestaje pomagac innym .
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.