Skocz do zawartości

Iskierka

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    216
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Ostatnia wygrana Iskierka w dniu 21 Marca 2023

Użytkownicy przyznają Iskierka punkty reputacji!

Informacje o profilu

  • Płeć
    Kobieta
  • Lokalizacja
    Chicago suburbs

Ostatnie wizyty

832 wyświetleń profilu

Iskierka's Achievements

Aktywny użytkownik

Aktywny użytkownik (1/2)

125

Reputacja

  1. Zajęć tego typu najłatwiej poszukać w lokalnym community college albo w bibliotece. Możesz się nawet przejść osobiście, powinniście dostać ulotki lub nakierują was, gdzie dokładnie szukać. Polecam również sprawdzić lokalne organizacje polonijne. Tutaj akurat wspomnę Chicago (tu mieszkam), mamy National Polish Association(czy jakoś tak) i oni organizują lekcje angielskiego na różnych poziomach, ewentualnie pewnie będą w stanie pokierować dalej. https://www.polish.org/en/programs/education/esl-and-abe tutaj link bezpośrednio do katalogu z kursami: https://www.polish.org/en/programs/education i jeszcze "tip" ode mnie: jeśli żona jako tako angielski ogarniała jeszcze za czasów mieszkania w Polsce, umie załatwić podstawowe rzeczy u lekarza i w sklepie czy napisać w miarę składnie maile, ewentualnie pracowała w jakimś korpo, gdzie ten angielski się przewijał to polecam ominąć ESL - to marnowanie czasu dla ludzi, którzy już się komunikują w tym języku (ESL to typowo poziom postawowy lub słabo zaawansowany) - poziom jest za niski i potrzebują czegoś trudniejszego Wtedy warto uderzyć do lokalnego community college, zrobić test poziomujący z języka angielskiego i po otrzymaniu wyników zapisac się na semestr English reading/writing/speaking czy co tam mają w ofercie. To są zajęcia z Amerykanskimi wykładowcami, głównie dla studentów po ESL, którzy chcą studiować na danej uczelni lub nawet samych Amerykanów/imigrantów którzy skończyli amerykański highschool i nie najlepiej sobie radzą z akademickim/bardziej zaawansowanym literacko angielskim. To pozwala "wyrównać" ich poziom języka do wymaganego na uczelni, by bez większych problemów pozaliczać kursy z programu. Przykład z życia: Mąż przyjechał do USA jako 13-latek.W liceum radził sobie świetnie z przedmiotami ścisłymi, ale angielski u niego kolokwialnie mówiąc "leżał i kwiczał". High school skończył i poszedł do community college studiować Informatykę. Opowiadał, ze najwięcej, jesli chodzi o pisanie i znajomość bardziej zaawansowanego angielskiego, dały mu zajęcia z "reading". Nauczycielka była świetna. Co zajęcia czytali 2-3 strony z zadanego tematu z podręcznika i potem musieli napisać czy to streszczenie czy odpowiedzi na kilka pytań do tesktu. Po jakimś czasie zorientował się, ze jego angielski drastycznie się poprawił. Sama brałam semestr "business writing" w collegu jako część programu wymiany au pair (mieszkalismy u rodzinki amerykańskiej, pracowaliśmy i mieliśmy zrobić dodatkowo wyrobić bodajże 6 kredytów zajęć w jakiejkolwiek szkole) . Ogólnie z językiem radziłam sobie dobrze, taki porządnie zaawansowany. Cotygodniowe obowiązkowe czytanie rozdziału z ksiązki, zadania domowe + 3h siedzenia na zajęciach swoje zrobiły. Co prawda zawsze jak oddawałam swoje zadanie domowe, to wracały całe pokreślone z powodu błędów językowych , aczkolwiek wszystkie testy bez problemu zaliczałam na 90+% i finalnie skończyłam kurs z oceną A i znacznie lepszym angielskim. A szczerze mówiąc, jak się zapisywałam to byłam pewna obaw, czy sobie poradzę z moim poziomem języka. Także myślę, że jak żona zapisze się na coś, co ją interesuje, to nie będzie się nudzić, pozna nowych ludzi, nauczy się czegoś nowego z tematu, który ją interesuje + osłucha się z angielskim. No i na dokładkę doświadczy "American college experience". Bardzo ciekawe doświadczenie, szczególnie jęsli się studiowało w Polsce wcześniej Polecam, mi to dużo dało, jeśli chodzi o poprawność językową!
  2. Obie rzeczy podbijają. Najważniejsze to ogólnie mieć CC wyrobioną, ciągle jej uzywać, regularnie co miesiąc spłacać (ja spłacam co tydzien, żeby miec to bardziej uregulowane) i nie mieć wydane w żadnym momencie (szczególnie w dniu rozliczenia konta za dany miesiąc) więcej niż 30% wartości kredytu przypisanego do karty. Jak się wydarzy, że musisz wydać więcej, np. 2-3k$ to spłacaj jak najszybciej, przekroczenie 30% w dniu rozliczenia miesięcznego powoduje, że CS leci w dół. Glupota, ale zdarzyła mi się na początku mojej przygody z bankami i credit score w USA. Coś o budowaniu Credit score Kiedy zakładałam w CHASE kartę kredytową w 2022 (ale fakt, że konto miałam u nich od 2016roku), to zaraz na poczatek miałam 2500$ kredyt i 620-630 credit score bodajże (wg Chase credit journey). Ogolnie credit score rósł sobie powolutku 1-2 punkty na miesiąc, czasem coś więcej. Po pół roku automatycznie podniesli mi kredyt o 500$, wtedy też coś więcej mi skoczyło. Jak tylko przekroczyłam teraz magiczna barierę 1 roku karty kredytowej (notabne nieprawda, bo wtedy miałam chyba 11miesięcy tylko, ale policzyli sobie w CHASE że ponad 11miesięcy to już rok) doszłam do 720-740 (?), teraz na rocznice dostałam 20 dodatkowych punktów tylko z powody faktu zmiany długości posiadanego konta z "miesięcy" na "lata". Jeszcze z dodatkowych rad: - nie zamykaj nigdy najstarszej karty kredytowej, którą posiadasz. To od niej liczy się twoja historia kredytowa. Tak min. Amerykanie buduja CS swoim dzieciom (dopisuja ich do swoich kont jak sa jeszcze dziećmi, w ten sposób na 18. urodziny dzieciaki maja już całkiem sensowny kredyt wyrobiony) - jak będziesz coś kupowal w sklepie i oni zaoferuja ci raty w postaci CC (tak było w przypadku zakupu materaca, ich financing to była po prostu dodatkowa CC), to wtedy podniosło mi limit kredytowym, a co za tym idzie credit score. Banki liczą całkowity kredyt jaki masz przy wszystkich kontach (u mnie to było 2500$ w chase + 1700$ z CC na materac, więc sumarycznie mam teraz 4200$), to też pomaga. Ale jest tu haczyk! Limit na żadnej z kart nie może być przekroczony o te 30%, przynajmniej z tego co sie orinetuję. Kiedy kupiłam ten nieszczęsny materac, to o tym nie wiedziałam i oczywiście całkowity kredyt na te 1700$ miałam wykorzystany. Jakie było moje zdziwienie jak miesiąc poźniej mi CS spadł o 30 czy 50 punktów o.O. Z pozytywów - zaraz jak spłaciłam to kredyt wrócił do wcześniejszej wartości z dodatkową nadwyżką, a podwyższony limit kredytowy pozostał. - w przeciwieństwie do kredytów w postaci dodatkowych kart, kredyt dealeara czy mortage nie działa w sposób opisany powyżej. - dobra karta na początek, żeby budować cresit score to discover, oni dają nawet przy zerowej historii kredytowej, praktycznie każdy się kwalifikuje. Ja lubię swoja Freedom unlimited z Chase, aczkolwiek Capital One też ma ciekawe opcje, szczególnie na poczatek. - limit kredytowy można podnosić, podobnie ubiegać się o kredyty, ale...! Nie wolno robić tego za często, bo każde sprawdzenie kredytu obniża twój wypadkowy credit Score, dobrą praktyką jest mieć średnio 2 zapytania na 2 lata. Przy czym jeśli ubiegamy sie np. kredyt na samochód, i porównujemy oferty od róznych kredytodawców, wielokrotne zapytania z tego samoge okresu (podobno ok. 2 tygodni) licza się jako pojedyncze zapytanie o Credit score.
  3. Właśnie miałam w planach w zeszłym roku jak kupilismy dom (sporo estates sale tutaj, gdzie mieszkamy, mają), ale... Póki co mąż maluje pokój syna od roku, także brakuje mi już pokojów do meblowania, a najpotrzebniejsze graty, bez których nie da się funkcjonować, już kupiłam. No i siedze i czekam na postęp rozwojowy prac Już nawet miałam zabrać sie sama za malowanie, ale okazało się, że hyc i jestem w ciąży z drugim bobo (a cieżarnym podobno nie wolno wdychać oparów farb, huk wie czy prawda, ale lepiej na zimne dmuchac, bo jeszcze malucha uzależnię zanim się urodzi), także zaraz po urodzeniu hyc na macierzyński i będę malować w trakcie drzemek, jak starszy będzie w przedszkolu. Inaczej chyba się nie doczekam końca remontu dopóki dzieci do college nie pójdą A chciałabym, bo dom, który kupilismy, dobór kolorystyczny ścian ma, delikatnie mówiąc, "ciekawy" Ogólnie w Ameryce nauczyłam się być królową okazji. Okazuje się, że w DE, z jednej pensji (notabene nizszej niż ta USA), przy wynajmie mieszkania żyło mi się łatwiej i wygodniej niż tutaj. Nie wiem czy tutaj wszystko jest takie drogie z definicji, czy po prostu Amerykę inflacja, COVID, i wojna z Ukraina tak mocno uderzyła. Ostatnio dyskutowalismy z mężem, i mimo że jestesmy solidna middle class (oboje inzynierowie, ja dopiero niedawno zaczęłam pracę), to jednak nie możemy na ten moment kupić drugiego samochodu (ja z ludzi, którzy lubia mieć zawsze przewidziane wydatki na potencjalny czarny scenariusz). Teoretycznie mamy środki, ale nie chcę się wbijać w kredyt zaraz przed macierzyńskim, tym bardziej, że niepłatny tutaj, a płacimy już przedszkole i kredyt za dom, do tego dojdą koszty za szpital. Lepiej dmuchać na zimne, także odkładamy $$ Ale mówię sobie, że to takie poczatki imigracji, dom dopiero co kupilismy, młody w przedszkolu (to kosztuje miliony mone tutaj Rada dla emigrantów - przyjeżdżajcie, jak już dzieci są w wieku szkolnym, serio! Sama sobie wypominam ten błąd ), musimy się odbić trochę od dna, bo oszczedności póki co poszły na downpayment na dom. Tak szczerze to czasem się zastanawiam, jak ta biedna klasa pracująca wiąże koniec z końcem, przy 3-4 dzieci. Aj, Ameryka wcale nie taka różowa jak ją malują, brakuje mi naszego europejskiego socjalu tutaj
  4. Goodwill, no tak, zapomniałam! Ogólnie Thrift stores, Salvation Army również. ARC nie znam, popatrzę. ogólnie te sklepy są super jesli chodzi o jakies pierdólki do domu typu zastawa stołowa, garnki, lampy, obrazy, lustra. Najlepiej jechać do jakiejś lepszej, mniej uczęszczanej dzielnicy, wtedy można ciekawsze rzeczy dostać. Czasem z tego co wiem, mają też fotele czy biurka, ale to już zależy od lokalizacji. Skoro wspomniałaś, przypomniało mi sie, że sa też sklepy z uzywanymi meblami "Habitat for Humanity", "Jubilee" - nie byłam akurat, bo miałam dosyć daleko, ale miałam je na oku jak się meblowaliśmy na początku. Lokalne grupy fb dla mam (ale tylko te mamowe, garage sales czy danej miejscowosci są zwykle bardzo zaśmiecone) też są super, czasem ludzie meble za darmo oddają, byle ktoś je z domu zabrał ;D
  5. widzę, że z kolegą mamy podobny problem Ja też czekam na wieści z forum, mam nadizeję, ze pomogą trochę Mam niedługo rozmowę z księgową w USA (ja już tu mieszkam od czerwca 2022), jak cos będę wiedzieć to chętnie się podzielę wiedzą. A w międzyczasie może popatrz też na zakładkę Poland w poniższym linku https://www.irs.gov/businesses/international-businesses/united-states-income-tax-treaties-a-to-z
  6. Hej, odnawiam wątek, żeby nie zaśmiecać forum. GC aktywowana w lutym 2022, przeprowadzka do USA na stałe czerwiec 2022. Podatki rozliczam w USA pierwszy raz jako redydent (wcześniej robiłam za 2015 i 2016 jak byłam na wizie J1). Dwa tematy: podwójne opodatkowanie i konto bankowe poza USA 1. Jak to jest z tym raportowaniem konta zagranicznego w USA (FBAR)? Mam konto w Polsce, nawet kilka, jedne z mniejszymi zasobami, jakieś grosze, ale jedno szczególnie bogate, bo w EUR w czasach jak pracowałam w DE. Do tego miałam główne konto w DE, ale zamknęłam w czerwcu ubiegłego roku, nie wiem czy je zgłaszać czy nie - Które konta zgłaszamy? tylko te co mają kwotę powyżej 10.000$? Te istniejące czy te zamknięte w danym roku kalendarzowym też? - Rozumiem, że mam obowiązek zgłaszać konta do FBAR co roku. Wypełniamy dopóki konta istnieją czy dopóki kwota na danym koncie jest powyżej 10k$? - Do kiedy wypełnia się FBAR za dany rok? Do ostatniego dnia roku kalendarzowego, czy do ostatniego dnia roku podatkowego (15.04 czy jakoś tak)? Nie wiem teraz, czy muszę wypełnić za 2022 jako late (bo po 31. grudnia 2022) czy jednak wciaż jestem w widełkach za poprzedni rok. 2. Podwójne opodatkowanie (Niemcy/USA - ogólnie myślę, że zasady będą podobne jak w Polsce, ale szukam gruntu zaczepienia) Tu mam zagwozdkę. Do czerwca 2022 otrzymywałam Kindergeld (coś jak nasze 500+ polskie) i urlop macierzyński z Niemiec. Do tego moja firma jeszcze wypłaciła mi jakąś zaległą pensję z urlopem, razem wyjdzie tego jakieś 15k EURO. - Dyskusja z mężem i jego księgową. - - > Mąż mówi, że to się nie wlicza. Jemu nie ufam w tej materii - - > Księgowa nie jest pewna, powiedziała, że zależy ile zarobiłam w danym roku kalendarzowy. Podobno do 11k nawet się nie zgłasza. dyskusji powyżej 11k nie podjeliśmy, bo to akurat mąż dzwonil dopytać o szczegóły. - - > Na chłopski rozum wydaje mi się, że płacę podatek w DE, ale i tak mam obowiązek zgłosić w USA dobrze myślę? (podobnie było jak rozliczałam się między PL i DE) - Czy z tego 15k EUR wogóle zapłacę jakiś podatek? (w USA zarobiłam bodajże kolejne 15k, także i tak łapiemy się na jedne z niższych widełek w razie czego) - Przejrzałam umowę ze strony IRS o wzajemnym opodatkowaniu USA/DE. (https://www.irs.gov/pub/irs-trty/germany.pdf). Pod którą kategorię podejdą dochody z zasiłklu macierzyńskiego? Czy to wam podchodzi pod "ARTICLE 19 Government Service; Social Security", ewentualnie "ARTICLE 18 Pensions, Annuities, Alimony, and Child Support? Mam problem z klasyfikacją
  7. Aj, nawet mi nie mów, bo przypomina mi sie moja przeprowadzka z zeszłego roku! 2 albo 3 check-in (teraz już nie pamiętam), 3 części wózka, do tego chyba 2x carry on, 2 plecaki (jeden mój, jeden z pieluchami) i do tego bobas w pakiecie. Mąż sierota, przekroczył limit w europie podczas poprzedniej wizyty więc wszystko odbyło się za sprawą mnie i uprzejmosci ludzi na lotniskach. Pracownik kontrolny przy wyjściu z terminala (tam gdzie sprawdzają czy masz jakieś zakazane rzeczy) jeszcze mnie pytał czy to wszystko moje i po co mi tego tyle. Nigdy w życiu z dzieckiem nie podróżował Z procesem imigracyjnym sie zgadzam! Ten na lotnisku i spotkanie w ambasadzie to najprzyjemniejsza częśc całego procesu imigracyjnego, szczeólnie po miesiącahc oczekiwania na zmiany statusu i górach wysłanych dokumentów do każdej możliwej instancji (USCIS, NVC, ambasada i huk wie co tam jeszcze było ) @raski Witamy w USA! A z rad na początke, jeśli chodzi o przeprowadzkę, podpowiem tyle - szukajcie rzeczy na garage sales i facebook marketplace - szczególnie meble!, my tak kupiliśmy stół za 300$ i zestaw do sypialni za 500$, co przy amerykańskich cenach mebli rtobi różnicę, byłam zszokowana cenami wszystkiego w USA, w DE mozna bylo kupić meble za połowę tej ceny. Do tego częśc rzeczy można dostać za free w grupach typu "buy nothing", "free your stuff" etc. Myśmy się tak załapali na karton ubrań dla dzieciaczka 18-24m Meble, szczególnie jeśli niskobudżetowo, mozna kupić w Wayfair, Overstock czy IKEA. Kanapy alternatywnie w Bob's Dicount furniture. Jakość średnia, ale jak na początek nie ma milionów $$$, do tego samochód trzeba kupić, to są to jakieś opcje.
  8. z teściem zostaw, mój mąż zaraz zaczął płynnie mówić, zajęło im to chyba ze 3 kieliszki cytrynówki i tata też się podszkolił. a co nie dali rady się wzajemnie nauczyć to smartphony i google translate im pomagał Po ile w Oregonie? IL po 5$, kupiliśmy tuzin, mąż się śmieje, że bogaci jesteśmy
  9. PS. Widzę, że dyskusja odnośnie roweru dochodzi. Mąż lata ze swoim MTB czasem, co prawda po USA, ale jednak. Ma specjalna torbę do transportu rowerów, chyba evoc, zawsze dolatuje w całości i bez uszczerbku. Rower leci jako bagaz sportowy, tam sa chyba troche inne limity, jedynie zwykle nadaje się i odbiera się w innym miejscu na lotnisku, nie na normalnej karuzeli a "oversized luggage", zwykle razem z całą rzeszą wózków dla dzieci Co do waszych wahań jeśli chodzi o bagaż - zadzwońcie na infolinię, tam wam podadza najdokładniejsze informacje, w razie czego możecie kupić dodatkowy bagaz przez telefon lub póżniej na stronie linii. Podobno limit max walizek jest 5, gdzieś kiedyś na stronie Lufthansy wyczytałam, aczkolwiek każda linia może mieć inne zasady. Dodatkowo warto sprawdzićróżne taryfy lotnicze i przekalkulować, może się okazać, że w Premium macie więcej sztuk bagażu i cenowo wyjdzie wam podobnie, albo niewiele drożej niż zwykła Economy + walizki, a za to komfort marzenie!
  10. @raski nie, wysyłałam jako normalne paczki, chyba z dopiskiem w sekcji "notes": "przeprowadzka do USA", aczkolwiek nie trzeba, na niektórych zapomniałam ogólnie na te 7 paczek z 1h mi zeszło, dużo pisania było zawsze przy wysyłce do USA robi się deklaracje celne (czy to w DE czy w Polsce, dają takie formularze do wypełnienia), ale to nic specjalnego. Wpisujesz szacunkową ilość+wartość ciuchów czy co tam bierzesz (ja miałam garnki, jakieś rzeczy kuchenne, ciuchy dla dziecka, trochę pamiątek). Wszystko ładnie przyszło, cła nie płaciłam. Ogólnie wpisz używane ubrania i co tam wysyłasz. Jak idzie pocztą polską to przygotuj się na 2-3 miesiące. Chociaż mama wysłała mi w listopadzie priorytet to w tydzień doszło. I, jeśli jest mozliwośc sprawdzenia statusu paczki - podobno, jak paczka jest już w USA, ale leży w urzędzie celnym/porcie przyjęcia USA dłużej niż 2 tygodnie to warto przejść się na lokalną pocztę, podzwonią, pogonią i paczka szybciutko ruszy w dalszą drogę, dowiedziałam się ostatnio na grupie mamowej, że tak trzeba robić zamiast miesiącami grzecznie czekać. Podobno działa, nie ma to jak amerykański customer Service , chociaż póki co osobiście nie testowałam. Ale raz jedna paczka została przekierowana do złej filii, po rozmowie z panią na poczcie paczuszka była pod moimi drzwiami w ciągu tygodnia od interwencji.
  11. Jak prawdziwy Polak! Zapraszamy do Chicago, nie zapomnij zabrać ciuchów na syberyjskie mrozy, dzisiaj rano mój termometr pokazywał -18C, myślałam, że mam zwidy. Całe szczęście, że mam w samochodzie podgrzewane foteli, to przynajmniej zadek tak nie odmarza. Chicago jest przeurocze, ale wiosną, uczciwie powiem, że chyba nie ma piękniejszego okresu, ale wybieracie sobie nienajlepszy miesiąc na przyjazd, słyniemy z mrozów. Aczkolwiek podobno w tym roku coś delikatnie nas Matka Ziemia traktuje Powodzenia i pozdrawiam z zachodnich przedmieść! A co do aklimatyzacji - dzisiaj doszłam do wniosku, że chyba wreszcie zaczynam nazywać Stany swoim domem, zajęło mi to, bagatela, tylko 6 miesięcy, na Niemcy potrzebowałam 8 Ale, ale...! ogólnie dobrze czasem zaczynać w miejscu, gdzie są polskie sklepy czy polski kościół, człowiek od czasu do czasu usłyszy język ojczysty i jakoś ta emigracja lżejsza się robi
  12. No to kiedy przeprowadzka do USA i jaki kierunek/stan? Maż już się pewnie nie może doczekać Zazdroszczę, że tak szybko się udało! Powodzenia! Mam nadzieję, że wszystko szybko się poukłada tu na miejscu i szybko przywykniesz!
  13. Jeśli ktoś szuka w okolicach Chicago to mogę polecić jednego. Aczkolwiek on specjalizuje się w imigracji typu sponsorowanie rodzinne, uznanie statusu, nie wiem jak w kwestiach wiz pracowniczych (Jeremy Lime, Aurora), i jakimś trafem głównie ma klientów latynosów, możliwe, że lokalizacja robi swoje
  14. Pomyślałam, że dodam info dla potomnych, szczególnie że przeprowadzałam się w maju/czerwcu tgo roku (2022). Mój cały dobytek spakowałam w 6 kartonów (średnio 20-25kg każdy) i 3 walizki (2 check in i 1 carry on). Teraz tak myślę, że mogłam połowy gratów nie brać, np. rzeczy do kuchni, aczkolwiek zaoszczedziło mi to wydatków i biegania po sklepach w pierwszych tygodniach życia na obczyźnie. Paczki wysyłałam z Niemiec (akurat tam mieszkałam tuż przed przeprowadzką) jakieś 2-3 dni przed wylotem. Nadałam przez DeutschePost, które wspólpracuje z DHL, takźe kurier pierwsza klasa mi się trafil Koszt wychodził w zależności od paczki 70EUR (20kg) lub 105EUR (31.5kg), za wszystko wyszło mi niecałe 600EUR + 100 EUR za dodatkowy bagaż check in do samolotu. Zaszalałam i dopłaciłam, żeby mi te kartony z domu zabrali, za całe 5EUR, interes życia i jaka oszczędność kręgosłupa O dziwo paczki nadawałam zwykłą pocztą, nie ekspresem, ale wysłali samolotem, do tego musieli mieć jakiś martwy sezon, bo były u mnie już w tydzien po wysłaniu. Ogólnie polecam wziąć podstawowe rzeczy, a potem stopniowo się obkupywać na obczyźnie. Jak stać na koszty wysylki to wysłać więcej, bo lista rzeczy do kupienia na nowe mieszkanie się nie kończy przez dobre 2-3 miesiące, a zdecydowanie posiadanie garnków czy ręczników trochę oszczędza zachodu, tym bardziej jak się nie ma auta, a ma małe dzieci I podobnie jak everdeen też zapomniałam, sierota, flagi wziać, a mam dwie u rodziców
  15. Oj tam Andy, z Francją przegrali, poprzednimi Mistrzami Świata, łatwiej przełknąć. Swoją drogą Francja jest moim ulubionym zespołem na Mundialach i EURO od czasów Zidane'a, c ich obstawię to wygrywam w lokalnych zakładach
×
×
  • Dodaj nową pozycję...