Skocz do zawartości

Iskierka

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    216
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez Iskierka

  1. @ilon myślę, że nie obniżą, w końcu dopiero co je podwyższyli w tym roku chyba nie wiem, kiedy składasz papiery na obywatelstwo finalnie, pamiętaj, ze jeśli złożysz po którymś tam grudnia to obowiązuje cię rozszerzony zestaw pytań na obywatelstwo (ze 100 na 128), ale w sumie te pytanie i tak są śmiesznie proste, polecam poczytac ich sugerowane odpowiedzi na niektóre pytanie - nie osobiście bardzo ubawiły, takie małso maślane w wielu punktach O to tak jak ja! Koleżanka z USA tnie nawet mocniej, zwykle daje 1/2 albo 1/4 cukru z tego co zalecają w przepisach, także ma dziewczyna rozmach
  2. @Patipittsnie wiem, czy biegałaś z wózkiem, pewnie tak skoro miałaś? Pewnie teraz i tak byłoby ciężej, w końcu dziecko trochę urosło. Mnie ta idea jakoś nigdy nie przekonywała, zawsze wydawało mi się, że przyjemniej biega się bez dodatkowej przeszkody z przodu. Ale ze sportów to ja ogólnie bardziej jak emeryt jestem i najchętniej spaceruję czy uprawiam jogę (nie lubię się zmęczyć, raczej wolę porozciągać abo pospać ). Fenom, którego nie zrozumiem, tym bardziej przy drugiej fali. No bo gdzie się podział cały ten papier z pierwszego szału? Całe szczęście w Niemczech wszystko normalnie, ja ostatnio postanowiłam powyjadać trochę z tych puszek i innych zapasów, które zakupiłam w czasie 1. fali. Jedzenie było wtedy ogólnie łatwo dostępne, podejrzewam, że tym razem będzie tak samo. Na 2-3 tygodnie suchego prowiantu wystarczy, w razie czego przerzucę się na wegetarianizm (dziwnym trafem warzyw i owoców nigdy nie brakowało ) Andy, to nie Covid, to latka robią swoje. Starość nie radość A z off-topu troche - zrobiłam dzisiaj inwestycję życia - rower. Ja wiem, że to mało przydatny środek lokomocji w USA, ale w Niemczech jest jak znalazł. Wszędzie, gdzie bywam, mam nie więcej niż 2-3km (praca, sklep, galeria handlowa, polsko-ruski sklep) i powiem wam szczerze, że to chodzenie już mnie powoli męczyło. Auta nie mam, autobusy jeżdżą u mnie podobnie jak w USA (czyli prawie wcale), także wreszcie będę trochę bardziej mobilna. No i zaoszczędzę na siłowni
  3. Andy, jak to mówią, wszystko zależy od punktu siedzenia. U mnie w domu rodzinnym podejście podobne "po co ci ta Ameryka, tak nic ciekawego nie ma". Pochodzimy z Wrocławia, mama i tata oboje po studiach, kokosów nie ma, ale żyliśmy jak przeciętna klasa średnia (przynajmniej tak mi się wydaje, bywały lepsze i gorsze okresy, ale niczego nigdy nie brakowało). Moja rodzina "znad Bugu" i ludzie z tamtejszych rejonów (typowa, polska, biedna wieś, gdzie ludzie ledwa wiążą koniec z końcem) - dla nich Ameryka to kraj mlekiem i miodem płynący, nawet choćby mieli tam zostać nielegalnie to i tak lepiej im będzie tam aniżeli w Polsce. Dopóki kuzynka nie wyjechała do Włoch na rok, nie stać ich było nawet na wyremontowanie domu. Także co tu porównywać? Podobnie jeśli pomyślisz o Meksyku - ludzie dosłownie ryzykują życie, żeby pokonać Rio Grande i dostać się do USA, a przecież ich życie tam wcale nie jest lepsze, co najwyżej mogą sobie fajniesze telefony i trucki kupić...
  4. A ja Wam powiem, że mi się takie "amerykańskie" wakacje marzą. RV, kempingi, roadtrip z jednego wybrzeża na drugie... ' Ogólnie mój wujek ma takie cudo od kilku lat, ale w mniejszej wersji. Wygląda to jak taki większy dostawczak, a nie od razu jak jakiś wielki autobus (przynajmniej tak mi się kojarzą amerykańskie RV). Na początku kupił sobie używany, nie za drogi szrot, żeby sprawdzić czy mu się podoba taki styl podróżowania. Widocznie się spodobało, bo nie dalej jak 3 lata temu wymienił na nowszy model, już taki full-wypas. Powiem Wam, jak wsiadłam do środka, to klasa! Malutki, ale bardzo funkcjonalny, wszystko czyste, zadbane, miejsc śpiących mieli chyba na 6 osób w sumie, mini kuchnia, fotele kierowcy i pasażera w trybie obrotowym 180 stopni. Od tego czasu jeżdżą po wakacje po całej Europie, ostatnio jak z nimi rozmawiałam, byli w Hiszpanii na 2 tygodnie. @mcpear Myślę, że @kzielu dobrze radzi. najlepiej wynajmij na pierwszy raz, żeby zobaczyć, czy ci to w ogóle leży. Może się okazać, że całe to "utrzymanie" (opróżnianie i napełnianie zbiorników, poziomowanie, dbanie o samochód), styl podróżowania a nawet sama jazda takim wielkim gratem to nie twoja bajka.
  5. Kazek, słońce drogie, nie wysyłasz dokumentów, jedynie ich skany (stąd informacja od innych, ze "wysyłają"). Poza tym kiedyś, w czasach nie-elektronicznych, trzeba było wysyłać pocztą. Teraz są ogromne ułatwienia jeśli chodzi o dokumentację i wszystko załatwiasz online. Na rozmowę w ambasadzie przynosisz oryginały wysłanych skanów. Uszy do góry, później już idzie z górki
  6. I co Andy? Fajni czy szkoda gadać? Podziel się nowinkami! @Roelka v.2, nie jest tak źle. W Stuttgarcie powoli wszyscy zaczynają montować klimatyzatory okienne lub kupują takie przenośne stojące. Także powoli postęp zagląda tu postęp (o co w sumie w Niemczech, o dziwo, dosyć ciężko ) A tak ogólnie to czołem kochani, dawno mnie tu nie było. Wszyscy straszą Covidem, ale chyba nasi klienci się tym zbytnio nie przejmują. Przez ostatni miesiąc więcej czasu spędziłam w hotelach i na lotniskach niż w domu i powiem Wam, że bardzo powolutku turystyka wraca do życia (wciąż są tylko pojedyncze loty, ale mają spore obłożenie, szczególnie na kierunkach stricte turystycznych: Grecja, Włochy itd.).
  7. Służby to patrzą dokładnie po kolorze skóry + po samochodzie (jak jeździsz czymś, co powoli zaczyna przypominać stan rozkładu, to masz spore szanse, że będą cię zatrzymywać dosyć często na autostradzie pod błahym powodem do wyrywkowej kontroli). Mąż pochodzenia latynoskiego i za czasów, kiedy jeździł starą, obdrapaną Jettą, co i rusz go kontrolowali (przynajmniej ze 2-3 razy w roku). Od kiedy zmienił samochód kontrole mu się praktycznie nie zdarzają (może miał 1-2 od tego czasu).
  8. Andy, piękna robota! Jeszcze by się stolik dla "weteranów" przydał do kompletu
  9. U mnie aż tak źle nie było, ale do tej pory wspomina źle dwa loty: NYC-DT (Detroit) w 11.2015 - pierwszy lot samolotem, kiedy odczułam silne wiatry w okolicach Michigan i pomyślałam, że może jednak nie wylądujemy. Na szczęście się udało, czego dowodem jest to, że tutaj piszę Nie wiem czy to dlatego, że lądowałam w tych okolicach pierwszy raz czy faktycznie była taka zła pogoda czy dlatego, ze to był może mój 5-6 lot samolotem w życiu wogóle, ale do tej pory pamiętam, jak strasznie nami rzucało przy lądowaniu. Mieszkając w Chicago przyzwyczaiłam się do tutejszej pogody i rzucania samolotem przy każdym locie, ale takiego lądowania jak wtedy w DTW chyba nie miałam nigdy później. STR-WAW-WRO, późny wieczór (ok. 22.00), też listopad, ale 2019 - leciałam w delegację do Wrocławia i przy okazji odwiedzić rodziców. Już jak lądowaliśmy w Warszawie to było nieciekawie - strasznie nami rzucało, samolot kilka razy się przechylił na boki. Później było tylko gorzej - po wylądowaniu w WAW rzut okiem na tablicę odlotów - praktycznie wszystkie loty na wschód (Kijów, Lwów, Rosja, Azja) poodwoływane z powodu złej pogody, podobnie loty do WAW, jedynie ze 2-3 loty wciąż były w grafiku, w tym mój. Oj, bujało nas całą drogę, był silny wiatr i turbulencje, a samolot tyci, więc odczuwało się jeszcze bardziej. Pilot chyba miał spory problem z lądowaniem - kilka razy podrywał dziób do góry, no i rzucało nas na pasie na boki. Powiem Wam, że z samolotu wychodziłam na niepewnych nogach (i z jeszcze bardziej niepewnym żołądkiem ) Byłam bardzo bliska ucałowania płyty lotniska w podobny sposób, jak to niegdyś zrobił Jan Paweł II podczas jego pamiętnej pielgrzymi do Polski w latach '80 Ogólnie ostatnimi czasy zaczęłam się zastanawiać czy nie gram w ruletkę z losem Szczególnie, że w zeszłym roku w okresie styczeń-sierpień odbyłam łącznie ok. 40 lotów. Niby szanse są małe, ale przy moim szczęściu kto wie...
  10. A ja tam lubię takich narwańców, sama jestem "overthinking" zawsze
  11. Szkoła tak jak wpisana przez ciebie wg mnie jest ok. (btw. jesteśmy ten sam rocznik, też w 2005 zaczynałam liceum. ) I nie musisz mieć egzaminu technicznego, warunkiem jest ukończenie Liceum (12 lat edukacji), a to masz, potwierdzeniem jest świadectwo ukończenia szkoły średniej. Co do wyroku - będziesz musiał się tłumaczyć, ale tak jak już napisał ktoś w innym wątku (o ile dobrze pamiętam sly6) - twoja postawa, ostatnie kilka lat życia i to co powiesz na spotkaniu będą musiały przekonać konsula, że się nawróciłeś i jesteś przykładnym obywatelem
  12. Ja bym zwyczajnie napisała High School / Technical High School No. XX, dla nich to i tak bez różnicy jaka szkoła. Jeśli się upierasz na tłumaczeniu, to możesz napisać "upper-secondary school complex" or "high school complex", chociaż według mnie to nieco komplikowanie życia sobie i im, tym bardziej, że Amerykanie nie muszą mieć rozeznania w nazwach polskich placówek oświatowych. Ba, czasem i Polacy mają z tym problem Tłumaczenie pochodzi ze słownika internetowego: https://en.bab.la/dictionary/polish-english/zespół-szkół-ponadgimnazjalnych
  13. Jak ostatecznie wylądujemy w CO to nie omieszkam! Dziękuję! Działaj, działaj! Sama ostatnio myślałam, żeby jakieś kursy online zrobić (Coursera, EdEx, Udemy), tak dla siebie, samorozwoju, zabawy i osobistej satysfakcji. Ten wirus tchnął we mnie nową energię i pomógł "odgnuśnieć" po zimie Na uczelnię ciężko wrócić przy normalnej pracy, także wersja online jest spoko, sama myślałam o jakimś Associate po przeprowadzce, albo chociaż o kilku zajęciach na uczelni. @Roelka v.2 zdradź tylko, czy te studia online też kosztują tyle co normalne, po 500+$ za kredyt czy może jednak ceny są dużo przystępniejsze? No i czy wy macie jednak zajęcia online z nauczycielem, czy raczej każdy robi sobie kurs w swoim tempie? Powiedz, że - niższe podatki mają (tylko stan trzeba dobrze wybrać, Oregon ma chyba zerowe, jeśli się nie mylę, co?) - nie będzie musiał odśnieżać chodnika przed domem - zaoszczędzi na ubraniach (bo będzie kupował tylko na 1 sezon, zamiast na 4) i na ogrzewaniu (na mężczyzn zwykle argumenty ilościowe/mierzalne działają, przynajmniej na mojego ) - świeże powietrze i bioprodukty od okolicznych farmerów - widoki! Dla samych widoków można się do CO przeprowadzić, jak byłam w górach w okolicach Denver to poczułam się jak w Polsce (tylko górki większe ) - @andyopole dobrze prawi - nie będzie humidu takiego (ja zimy w Chicago jakoś znoszę, ale wilgotność mnie zabija ) - zdecydowanie ceny domów, z różnicy ze sprzedaży domu i zakupu nowego możecie sobie zrobić wycieczkę dookoła świata (małą, ale zawsze!) - kup mu rower, jak się wkręci w MTB (jazda górska) to sam się będzie chciał przeprowadzać (Waszyngton, Colorado, Oregon, NC) --> To tak pół-żartem, pół-serio, bo te stany z górami jednak najczęściej zimy też mają - możesz go spróbować wkręcić w robienie nalewek i uprawianie działki (mój tata, jak zaczął , wtedy przeniesie lat temu, tak ma super hobby i tylko o tym mówi i tylko to robi. Niestety poskutkowało to całą piwnicą wódek smakowych, których nie ma kto pić ). Jak mu się spodoba życie farmera/działkowicza, to będzie przekonany, że pomysł na przeprowadzkę wyszedł od niego
  14. To @Roelka v.2 będziemy mieć drugie speca od prawa, razem z @karina. Przyda się nam twoja wiedza tutaj! Trzymaj się kochana i powodzenia ze studiami, dużo cierpliwości życzę! Ja już chyba bym nie chciała znowu wracać na uniwerek i robić kolejnego bachelora, co najwyżej może jakieś pojedyncze kursy dla samorozwoju. Kolejne 4 lata to już byłoby za dużo dla mnie PS. Pytanie z ciekawości: Jakie robisz studia? Online całość czy tylko tymczasowo masz zdalnie zajęcia ze względu na wirusa? Bo jak przeprowadzka w planach, to ciężko chyba byłoby kontynować je dalej, co?
  15. a to przepraszam, myślałam że ty Nie znudził się, tylko nowe rzeczy się pojawiły, USA są nieco zbyt "dynamiczne" jeśli chodzi o politykę. W Europie COVID to póki co najciekawszy temat, ludzie mało co się orientują w kwestii zamieszek w USA, Chiny spokojne, Rosja też, chwilowo spokój na świecie i brak pożarów, no nie ma o czym gadać. W sumie to się nawet cieszę, że tutaj to taki klimat "wsi spokojna, wsi wesoła..." jest
  16. Status to w sumie nie wiem, wiza F2A, sprawa jest już w NVC, także teraz czekam na badania i zaproszenie na rozmowę do ambasady. Niestety dokumety wysłałam 16.04, akurat zaraz przed 60-dniowym banem Trumpa, taki już mój los, że zawsze coś z tą imigracją Stan: IL na początek, bo tam mąż póki co siedzi. A co potem to się zobaczy... Ja bym chciała osiąść w okolicach Chicago na stałe (bo znam okolice, spędzilam tam rok no i mam znajomych), ale męża do CO ciągnie. Bo góry, tańsze domy, niższe podatki, ciężko się spierać...
  17. A tak poza tym to chciałam powiedzieć, że... ... że jest mi bardzo miło dołączyć do społeczności tego forum i zwyczajnie się przywitać. Szukałam nawet takiego specjalnego wątku typu "Przywitaj się", ale nic nie znalazłam, więc stwierdziłam, że odezwę się tutaj Ślędzę was (Forum) już od kilku lat, na początku sporadycznie, ostatnimi czasy dużo aktywniej, jako że sama niedługo (mam chociaż taką nadzieję, wszystko w rękach USCIS! ) przenoszę się do USA. Witajcie Kochani!
  18. @ilya_ Hej, z tym Covidem to jest tak - jak długo ktoś z twojego otoczenia nie zachoruje, tak długo myślisz, że to pic na wodę. Później pojawia się sytuacja tak jak w przypadku @Jackie i wtedy zaczyna do ciebie docierać, że może z tym Covidem coś jednak jest na rzeczy. Ja też myślałam, że to nikogo ode mnie nie dotyczy, dopóki moja Szwagierka na niego nie zachorowała. Całe szczęście, przeszła to w miarę łagodnie, ale nie każdemu się tak poszczęściło. Inaczej nie miałbyś statystyk zgonów na poziomi 10% we Włoszech czy USA. Wszyscy trąbią przecież w mediach, że Covid nie zabija młodych i zdrowych (oni jakoś sobie poradzą), ale osoby starsze i z obniżoną odpornością (szczególnie osoby, które często mają infekcje układu oddechowego). Ja osobiście (póki co!) mieszkam w Niemczech i powiem ci, że ilość zgonów była niewielka, ale wszyscy, którzy tu mieszkają, bardzo obawiali się skutków Covida, tym bardziej, że graniczymy z Włochami i większość Niemców dopiero co wróciła z ferii zimowych, które notabene spędzili w Alpach (głównie Włoskich). W lutym, kiedy cały świat jeszcze myślał, że Covid nie dotknie nikogo poza Chinami, we Włoszech, a 1-2 tygodnie później w Niemczech, rosły lawinowo zachorowania, Trump i Polska zamykali granice. Oj, marzec zdecydowania nie należała do przyjemnych miesięcy w tym roku. Powiem ci, że w przeciwieństwie do USA, Niemcy bardzo na poważnie podeszli do tematu, praktycznie w przeciągu 1-2 tygodni wszystko zostało zamknięte i ludzie faktycznie SIEDZIELI W DOMACH /stosowali Social Distancing. Efekty można zobaczyć, bo w zasadzie po 3 miesiącach tutaj sytuacja jest opanowana i mamy teraz bodajże 10k chorych w DE, podczas gdy USA codziennie bije kolejne rekordy statystyk, zarówno zachorowań jak i zgonów. Za tydzień, dwa możesz się spodziewać zwiększonej kolejnej fali zachorowań, właśnie jako rezultatu tych wszystkich protestów, a przecież już teraz szpitale w NYC i innych większych miastach ledwo się wyrabiają...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...