Jackie Napisano 24 Października 2008 Autor Zgłoś Napisano 24 Października 2008 Wreszcie mam czas coś dłuższego napisać, bo dziś mam wolne - od zeszłego piątku miałam albo robotę, albo orientation. W weekend też byłam w pracy. Więc... (wiem że nie zaczyna się zdania od "więc" ) mogę konkretnie opisać jak to wszystko wygląda. Agula, może Ci sie to przyda jak znajdziesz już pracę, bo nagle okazało się, że wielu rzeczy jednak w szkole nie uczą. --------------------------------------------- Po pierwsze przez pierwsze 2 tygodnie, jako że jestem prosto po szkole, moja praca to de facto jest training. Jestem zawsze pod opieką jednej z CNA, w zależności od zmiany opiekowało się już mną kilka CNA, wszystkie przemiłe i b. pomocne. Każda ma swój własny system pracy, więc trzeba patrzeć, słuchać i pytać, pytać, pytać. Jak pytam o cokolwiek, od razu chcę wiedzieć dlaczego. Jest to dość istotne, bo każda sytuacja jest inna i często trzeba wprowadzać modyfikacje. Notesik to podstawa, trzeba zapisywać zarówno pytania które się chce zadać (zawsze przychodzą mi do głowy w dziwnych porach, np. podczas lunchu), oraz odpowiedzi, bo czasem w panice się czegoś zapomina. Jak się już pozna systemy pracy innych CNA, można opracować sobie własny system. Dlatego radzę w notesie zapisywać sobie też co się działo w ciągu dnia na oddziale, a potem w domu przerobić to sobie w spokoju i opracować plan, o którym piszę dalej. Kupić tzw. fannypack i dużo kolorowych pisaków - poniżej wyjaśniam czemu ---------------------------------------------- Po drugie organizacja to podstawa. Przez pierwsze dwa dni kompletnie nie mogłam z niczym zdążyć W końcu spisałam sobie dokładny plan pracy. O 7 rano są accuchecks (mierzenie poziomu cukru we krwi), zaraz po tym raport od pielęgniarek, które informują co trzeba zrobić przy pacjencie, potem rozdawanie wody, potem vitals i I/O, na końcu ścielenie łóżek i mycie, ale ponieważ mycie może zająć b. długo, warto zacząć jak najwcześniej, tzn. zrobić ile się da PRZED vitals. Plan opisuje co zajmuje ile czasu i od-do. W ten sposób wiem jak się za wszystko zabrać, żeby zdążyć. Bo niektóre czynności MUSZĄ być wykonane o pewnej godzinie (vitals, accuchecks). 1. Zaraz po przyjściu na oddział idę po spis pacjentów, którymi mam się na zmianie zajmować. W spisie jest wyszczególnione nazwisko pacjenta, numer pokoju i lekarz prowadzący. OD RAZU zaznaczam czerwonym pisakiem który pacjent ma mieć accucheck - robię czerwoną kropkę przy numerze pokoju, wykaz pacjentów mających mieć accucheck wisi na tablicy. Zanim zrobię accuchecks, zapisuję przy nazwiskach imiona wszystkich pielęgniarek które zajmują się konkretnymi pacjentami (to też jest na tablicy). Po czym o 7.00 idę robić accuchecks, upewniam się że nazwisko na moim spisie zgadza sie z nazwiskiem w karcie i na opasce pacjenta, zapisuję wyniki w kartach szpitalnych ORAZ na moim spisie (nie zawsze karty są w pokoju), dodatkowo na osobnej kartce wyrwanej z notesu. Po zrobieniu accuchecks składam raporty pielęgniarkom, jak nie było karty w pokoju to wynik zapisuje pielęgniarka, jak pielęgniarka jest zajęta to wręczam jej kartkę z nazwiskiem pacjenta, numerem pokoju oraz wynikiem - NIE jest moim obowiązkiem bieganie po oddziale i szukanie karty pacjenta (mógł ją np. wziąć lekarz). No chyba że karta leży na "wyspie", czyli main desk na oddziale. 2. O 7.30 raport składają mi wszystkie pielęgniarki. Znów robię kropki pisakiem Zielonym zaznaczam pacjentów którzy są complete (trzeba przy nich robić wszystko od A do Z), niebieskim pacjentów którym trzeba tylko pomóc się umyć i ubrać, różowym NPO (na wszelki wypadek, pacjenci potrafią wymyślać cuda żeby to obejść, włącznie z zerwaniem kartki nad łóżkiem, o czym już się nasłuchałam od innych CNA), żółtym pacjentów w izolatce, przy czym od razu zapisuję rodzaj izolacji. 3. O8.00 mam rozdać wodę oraz/lub lód. Upewniam się 100 razy, czy pacjent nie jest NPO czy na restricted fluids. Przy okazji sprzątam stoliki, żeby nie było później problemu podczas śniadania i późniejszego ścielenia/mycia, oraz sprawdzam czy w pokojach przypadkiem czegoś nie brakuje (kaczki, przybory do mycia itp.). Zbieram potrzebne rzeczy wraz z pościelą i ręcznikami na wózek i idę ścielić oraz myć. Sprawdzenie wcześniej jest istotne, bo nie ma nic gorszego jak mieć pacjenta w contact isolation, wejść do pokoju w pełnym rynsztunku i przekonać się, że nie ma np. mydła. 4. O 8.30 zaczynam od mycia (i ścielenia łóżek) najmniej kłopotliwych i czasochłonnych pacjentów, naturalnie jeśli podczas obchodu z wodą wyczuję np. stolec w pielusze to taki pacjent ma priorytet. Z reguły da radę "załatwić" w ten sposób przynajmniej 3 pacjentów. 5. O 9.00 są vitals. Upewniam się najpierw czy maszyna działa! Tak jak w przypadku accuchecks, wyniki zapisuję w karcie, a jak jej nie ma w pokoju to w moim spisie i kartach z notesu. Jednocześnie zapisuję ile kto wypił i ile wysiusiał (kroplówki mnie nie obchodzą) od ostatniego zapisu I/O. 6. Po vitals muszę uporać się z resztą ścielenia i mycia do godz. 11.00. 7. O 11.00 znów accuchecks. 8. O 12.30 mam lunch. Jak widać, jak sobie człowiek dobrze zorganizuje robotę, to jest trochę czasu na... trucie tyłka pielęgniarkom Jak tylko powiedziałam, że chcę się dalej uczyć, od razu zostałam obsypana radami W każdym razie, jak mam wolną chwilę, szukam pokoju w którym pielęgniarka robi coś interesującego przy pacjencie i pytam czy mogę asystować. Jedna uwaga - trzeba o to poprosić wcześniej, nie można przy pacjencie, bo wylecisz z pokoju z hukiem. Najlepiej w wolnej chwili zapytać pielęgniarek, czy można wchodzić do pokoju i zaoferować pomoc pod pretekstem że chce się czegoś nauczyć - jeszcze nikt mi nie odmówił. Jak akurat nic ciekawego się nie dzieje, ZROBIĆ SOBIE PRZERWĘ. Naprawdę, chwila w której można sie napić kawy i usiąść jest bezcenna, bo poza tym jest się cały czas na nogach. Wszyscy mi w kółko trąbią o tym, by odpoczywać kiedy się da, to nie tylko w twoim interesie, ale i w interesie pacjenta. Lecąca na pysk CNA to nie jest dobry pracownik. 9. Po lunchu, o 13.00 mam znów vitals. 10. O 14.00 znów I/O oraz opróżnianie tzw. foleys oraz worków u pacjentów po operacji jelit. ---------------------------------------------- Po trzecie kilku rzeczy nauczyłam się (a jakże) na błędach. 1. Pacjentka wymagająca pomocy w chodzeniu kupkała sobie w łazience. W pokoju siedziała jej córka która stwierdziła, że mama w łazience posiedzi jeszcze długo. Nie mogę sobie pozwolić na czekanie w pokoju, bo są jeszcze inni pacjenci. Powiedziałam córce, że jak jej mama będzie już gotowa, to ma mnie zawołać, bo na pewno będę gdzieś blisko. Tymczasem zawołano mnie do pacjenta z drugiego końca oddziału. Kobieta wyszła na korytarz, nie mogła mnie znaleźć i koniec końców zaprowadziła matkę do łóżka sama. Oczywiście była potem na mnie zła jak osa. Trudno sie jej dziwić. Pożaliłam się potem pielęgniarkom i dostałam od nich leciutki ochrzan - nie wolno składać obietnic, których nie jestem pewna że będę mogła dotrzymać. Pacjent przecież nie wie jak funkcjonuje szpital i ma w nosie czemu zniknęłam. Miałam córkę poinformować, że jak pacjentka będzie gotowa wyjść z łazienki, to ma wcisnąć guzik i zawołać kogoś do pomocy. 2. Jak dzieje się coś co wymaga interwencji pielęgniarki, mam jej dać znać i więcej sie tym nie interesować, tzn. nie biegać i nie sprawdzać czy pielęgniarka zrobiła swoje. Bo tracę własny czas, a jak coś z tego powodu zawalę, co JA za to beknę. Jest b. mała szansa że pielęgniarka zapomni co jej powiedziałam, jeśli nie reaguje od razu, to znaczy że ma inne priorytety, np. inny pacjent wymaga pomocy w pierwszej kolejności. Ja właśnie w ten sposób straciłam prawie godzinę, którą powinnam była przeznaczyć na mycie pacjentów. Alllle mi było głupio Dodam że pozostałe CNA, które musiały się w tym czasie zająć dodatkowymi pacjentami (moimi!), nie były zachwycone. Tu mała uwaga, stricte ode mnie - ja staram sie zawsze mieć świadka, że zdałam raport pielęgniarce, oraz zapisuje sobie w notesie o której godzinie i w którym miejscu powiadomiłam pielęgniarkę o takim czy innym zdarzeniu. Może mam paranoję, ale wolę się zabezpieczyć. Pielęgniarka nie musi być zołzą żeby chronić własny tyłek. 3. Jak się wie, że jakaś czynność potrwa b. długo, trzeba zawołać kogoś do pomocy a nie rżnąć bohaterki Miałam pacjentkę z demencją, która okupkała siebie, całą pościel oraz WSZYSTKIE rurki wychodzące/wchodzące do jej ciała. Dodatkowo, była w izolatce (MRSA). Przez ponad godzinę siedziałam w jej pokoju, w masce, rękawiczkach i jednorazowym ubranku (pod którym jest gorąco jak diabli) i prawie płakałam. Na następny dzień wzięłam inną CNA do pomocy i uporałyśmy się w 15 minut. Bo we dwie zawsze szybciej i łatwiej. Uff, napiszę coś więcej potem, muszę lecieć nastawić pranie
Jackie Napisano 24 Października 2008 Autor Zgłoś Napisano 24 Października 2008 Nastawiłam pranie, piszę dalej Jestem przyjemnie rozczarowana stosunkami panującymi na oddziale. Tyle sie naczytałam i nasłuchałam i pielęgniarkach i lekarzach źle traktujących CNA, a tu miła niespodzianka. Jeszcze mi się nie zdarzyło, by ktoś był dla mnie opryskliwy, ale zdaję sobie jednocześnie sprawę, że wciąż mam taryfę ulgową, bo jestem trainee. Tym niemniej widzę jak to wygląda u pozostałych CNA - jak pielęgniarka ma o coś pretensje, to zawsze wysłuchuje grzecznie powodu, dla którego coś poszło nie tak. Nawet lekarze są bardzo OK. Już nieraz mi się zdarzyło, że lekarz najpierw mnie pytał, czy może wejść do pokoju w którym np. mierzę pacjentowi ciśnienie. Zaznaczam że nie chodzi o oczywiste sytuacje jak mycie czy inne krępujące dla pacjenta. Jedna z rezydentek jest super miła i kilka razy już ze mną gadała, za każdym razem udzielając ciekawych informacji - bezcenne Oczywiście nie do pomyślenia jest, by lekarze jedli lunch z CNA czy nawet pielęgniarkami, ale nie spodziewajmy się cudów Na oddziale (i w całym szpitalu) panuje bolesny brak CNA, co powoduje, że czasem naprawdę nie ma jak sobie palcem trafić. W weekendy bywa i tak, że na cały oddział jest JEDNA CNA, przy 36 pacjentach! Na szczęście, w szpitalu jest o wiele mniej roboty niż w nursing home, bo spora część pacjentów może się sama myć, ubrać, reszta z reguły wymaga tylko asysty. Pacjentów którzy są complete nie ma wielu. Dodatkowo, gdy jest mało CNA, ścielenie i mycie robią pielęgniarki, a my tylko accuchecks, vitals i rozdawanie wody oraz I/O. Tak czy owak, nawet i bez tego jest pracy od cholery i trochę. W zeszłą niedzielę musiałam mierzyć vitals 18 pacjentom w 1 godzinę i myślałam że oszaleję, tym bardziej że 3 pacjentów było w isolation i za każdym razem trzeba było odkażać maszynę, no i ubierać oraz zdejmować ochronne ubranie. Jak do tego dodać mycie rąk, to łatwo sobie wyobrazić jaki to był horror Ja zawsze każdemu mierzę vitals w rękawiczkach, bo to jest oddział gdzie pacjenci lubią sobie rzygnąć, wielu ma kroplówki, jeszcze inni mają opatrunki - boję się robić to gołymi rękami. A nuż odchylę koc i upaćkam sie krwią lecącą ze zdartego opatrunku... W szpitalu jest masa pacjentów "podejrzanych" - bezdomnych, postrzelonych (dosłownie, nie chodzi mi o "pieprzniętych") gangsterów, narkomanów, skąd mam wiedzieć co na nich siedzi i czym mogą być zarażeni? Niektóre CNA do vitals zakładają rękawiczki tylko gdy jest contact isolation, ale ja nie mam zamiaru ryzykować. Mimo braku rąk do opieki, praca jest dość dobrze zorganizowana i naprawdę niewielu pacjentów przywołuje CNA czy pielęgniarkę. Jak zajmuję się pacjentem który jest complete, mam prawo odmówić zgłoszenia się do pomocy, w każdym innym wypadku jest to mój obowiązek. I naprawdę, nie zdarzyło mi więcej niż parę razy żeby trzeba było biec komuś pomagać
Agula Napisano 26 Października 2008 Zgłoś Napisano 26 Października 2008 Ogromne dzieki Jackie za opis i porady Na pewno cos z nich skorzystam bo we wtorek zaczynamy clinicals Oczywiscie dalej mam nadzieje, ze po zdanym egzaminie uda mi sie znalezc prace w szpitalu
Jackie Napisano 27 Października 2008 Autor Zgłoś Napisano 27 Października 2008 Ogromne dzieki Jackie za opis i porady Na pewno cos z nich skorzystam bo we wtorek zaczynamy clinicals Podczas clinicals z reguły jest tak, że zajmujesz sie tylko jednym pacjentem. Ma to swoje plusy, bo uczysz się pracować bez ciśnienia. Minusem jest fakt, że nie uczysz sie pracować szybko i podejmować decyzji co do priorytetów. Ale to wszystko jest do nadrobienia potem w pracy. Najgorzej się zorganizować, wiele rzeczy szybko wchodzi w krew. Na początku musiałam sobie powtarzac jak mantrę, że muszę umyć ręce - teraz robię to automatycznie. Napisz koniecznie jak Ci poszło Oczywiscie dalej mam nadzieje, ze po zdanym egzaminie uda mi sie znalezc prace w szpitalu Osobiście uważam że w szpitalu można więcej się nauczyć, jest większa różnorodność pacjentów. Dziś po raz pierwszy opiekowałam się pacjentką po tracheotomii, na szczęście nie wolno mi przy takich pacjentach robić niczego bez pomocy pielęgniarki, bo stres jest ogromny. Nie mogę się już doczekać aż będę pielęgniarką, bo b. spodobało mi się suction Tak, wiem że jest to zabieg przykry dla pacjenta, ale jest fascynujący. Z innej beczki - pracuję w szpitalu, który ma własną szkołę pielęgniarską, w tym samym budynku zresztą. Jako że mam już stopień magistra, mogę się załapać na tzw. accelerated program i zrobić BSN w 16 miesięcy (nie licząc prerequesits). Dodatkowo, szpital zapłaci czesne W CAŁOŚCI (ponad 30 tys. dolarów), jeśli podpiszę papierek, że po szkole będę u nich pracować przez min. dwa lata. Jedyne co mnie martwi to fakt, że od kilku lat szkoła nie cieszy sie już poprzednią, świetną opinią (są jakieś problemy administracyjne). Ale klasy są za to b. małe, no i miałabym zarówno pracę, szkołę i clinicals pod nosem A pielęgniarki z którymi pracuję twierdzą, że nie jest aż tak istotne jaką szkołę pielęgniarską się skończyło, o ile nie jest faktycznie jakaś fatalna. Liczy się doświadczenie, a będę je miała zapewnione z racji cyrografu. Wciąż się waham, a decyzję muszę podjąć szybko, bo prerequesits są inne niż do CC do którego chciałam sie dostać...
Jackie Napisano 27 Października 2008 Autor Zgłoś Napisano 27 Października 2008 Jeszcze jedno mi przyszło do głowy, bo jest to istotne Jak jesteś już blisko końca zmiany, wykaż się troską o następną zmianę i sprawdź, czy któryś z pacjentów nie ma pełno w pielusze. Zmiana pieluchy, o ile nie jest przepełniona, nie zajmuje długo, a jak pacjent w międzyczasie zdąży załatwić się po raz drugi, to kolejna CNA, zamiast robić accuchecks czy vitals, będzie musiała pacjenta myć, przebierać i zmieniać pościel. Kilka razy mi sie to przytrafiło i za każdym razem klęłam na czym świat stoi na nocną zmianę. Wiem że pod koniec zmiany każdy już tylko myśli o pójściu do domu, ale pacjentów w pieluchach jest niewielu i sprawdzenie oraz ew. zmiana zajmuje najwyżej pół godziny, częściej o wiele mniej. Jeszcze a propos pieluch rada której udzieliła mi moja ulubiona CNA Cynthia - zakładając pieluchę, pilnujemy by jej tylna krawędź sięgała co najwyżej talii pacjenta. NIE WYŻEJ. Bo nie będzie potem czym "operować" z przodu! A jak zaczniesz szarpać to podrzesz wszystko i trzeba zaczynać od nowa. Kolejna rada, tym razem autorska Jak masz pacjenta w pielusze przepełnionej stolcem (zwłaszcza półpłynnym), a sam pacjent nie jest w stanie z Tobą współpracować (demencja, oszołomienie lekiem przeciwbólowym, znaczna otyłość itp.), to zakładaj dwie pary rękawiczek. W ten sposób, po wytarciu odchodów z grubsza, można ściągnąć jedna parę, zamiast myć ręce i zakładać kolejną. Bo w czasie gdy zmieniasz rękawiczki, pacjent może (i lubi) zdążyć wysmarować stolcem wszystko co jest naokoło. Jak zmiana pieluchy jest połączona ze zmianą pościeli, to nie jest to problem, bo masz wszystko pod ręką. Gorzej jak przytrafi się w innym czasie - wówczas trzeba wzywać kogoś do pomocy i prosić o przyniesienie drugiego kompletu pościeli. A że nie zawsze wszyscy mają czas, możesz sobie poczekać całkiem długo. W międzyczasie wyzywasz siebie w myśli od najgorszych kretynek W dwóch parach rękawiczek jest ciut nieporadnie, ale do wstępnego wytarcia kupy nie potrzeba niesamowitych zdolności manualnych Oczywiście doświadczone CNA potrafią to zrobić nie walając przy okazji rękawiczek, ale mnie jeszcze daleko do takiej zręczności, więc póki co mój system się sprawdza.
sly6 Napisano 27 Października 2008 Zgłoś Napisano 27 Października 2008 Jackie ja nie mam az takiego duzego doswiadczenia ale z tego co pamietam to nalezy dbac o to aby zmieniac ta pieluche w miare czesto bo kiedys myslalem ze ona jest duzo chlonna i sie przeliczylem wstajac z rana,musialem wszystko zmieniac . Co do tych rekawiczek to dzieki za info,moze sie kiedys przyda . A smarujesz moze pacjentow kremami czy cos tam masz do tego?kiedys mialem szkolenie i tych srodkow troche jest na rynku aby utrzymac higiene . ps to dobrze ze jest taki watek,bo takie cos sie przyjade nie tylko w szpitalu czy w domu dla osob starszych -niepelnosprawnych a w domu kiedy ma sie taka osobe .
Jackie Napisano 27 Października 2008 Autor Zgłoś Napisano 27 Października 2008 W moim szpitalu nie używa się kremów profilaktycznie, wystarczy zadbać by zmieniać pieluchę po każdym wypróżnieniu w miarę szybko, dokładnie wymyć i osuszyć okolice intymne i nie ma problemów ze skórą. Wyjątkiem jest sytuacja, w której pacjent ma biegunkę, wówczas smaruje mu sie okolice odbytu tłustym kremem ochronnym, bez tlenku cynku. Kremu z tlenkiem cynku używa się, gdy pacjent jest już odparzony, a tacy niestety się zdarzają, mamy pacjentów z domów opieki, przywiezionych na podleczenie, często mają odparzenia lub/i odleżyny. Jako ciekawostkę podam, że czasem u takich pacjentów nie stosuje sie pieluchy w ogóle, leżą na specjalnej macie i na nią sobie kupkają i siusiają. Bo pielucha niestety powoduje pocenie się i czasem pogorszenie sytuacji. Tak właśnie wygląda to u pewnej pacjentki z rakiem odbytu, która ma "tam" żywe mięso i jednocześnie sensacje żołądkowe spowodowane chemioterapią. W jej przypadku pielucha jest niewskazana, ale trzeba pamiętać, że ona jest świadoma i może z nami współpracować, tzw. wzywać CNA lub pielęgniarkę gdy "to" się wydarzy, no i sama się obraca na bok. Gdyby miała demencję, byłoby to trudne, a właściwie niemożliwe do przeprowadzenia. Ludzie są niesamowicie skrępowani tym, że obca baba ich myje i przebiera, a fakt że oddali stolec "wystawiony" na widok kogoś innego jest dla wielu trudny do przełknięcia. Taktowe i podtrzymujące na duchu zachowanie CNA zmniejsza ich wstyd, no i jest bardzo miłe i satysfakcjonujące usłyszeć po wszystkim "dziękuję", "jesteś dobrym człowiekiem" i moje ulubione "you are such a sweet girl" Okres bycia "girl" mam już dawno za sobą, więc jest to podwójnie miłe
sly6 Napisano 27 Października 2008 Zgłoś Napisano 27 Października 2008 Jackie ja wlasnie mialem na mysli takie osoby ktore dluzej musza nosic takie cos lub tez leza przez caly czas,,bo zmiana na czas pieluchy-pampersa zalatwia pewne sprawy i nie trzeba uzywac tych srodkow Widze tez ze myslenie ludzi jest wszedzie takie same ,tzn wstyd,zawstydzenie ..no i podziekowanie a jest takie powiedzenie ze co ludzkie nie jest mi obce
Jackie Napisano 27 Października 2008 Autor Zgłoś Napisano 27 Października 2008 a jest takie powiedzenie ze co ludzkie nie jest mi obce Nie ma jakiegoś uniwersalnego powiedzenia w takich wypadkach. Czasem można rzucić żartem (ostrożnie), czasem po prostu odwrócić uwagę gadając z pacjentem o d*** Maryni, czasem można pochwalić i podziękować za usprawnienie pomocy ("wspaniale odwróciłeś się na bok"). Jak ktoś otwarcie się przyzna że jest mu wstyd, wówczas mówię że nie ma się czego wstydzić i zmieniam temat, żeby pacjent nie koncentrował się na wstydzie, tylko na dyskusji Opiekowałam się młoda kobietą, która miała przepiękną i zadbaną skórę - najpierw strzeliłam komplement, a potem przez cały czas gdy ją myłam i przebierałam rozmawiałyśmy o balsamach do ciała Generalnie trzeba wyczuć pacjenta. Zdarza się że nic nie pomaga, wówczas trzeba sie po prostu robić swoje. Cudów nie zdziałasz jak pacjent nie chce, a ja nie jestem terapeutką która ma nauczyć kogoś przełamać wstyd. Mogę dużo, ale nie wszystko. Najgorzej jest z młodymi mężczyznami. Są najbardziej skrępowani. Już mnie kusi by zaproponować menedżerce, by w każdej sali powiesić napis "Pracownicy oddziału podczas lunchu i innych przerw komentują Wasze zachowania i dziwne żądania, ale nigdy wygląd i odchody" Może to pomoże? BTW - to jest prawda.
sly6 Napisano 27 Października 2008 Zgłoś Napisano 27 Października 2008 Jackie co do rozmowy to racja,z kazda osoba inaczej nalezy rozmawiac i postepowac
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.