kuncza Napisano 27 Lutego 2008 Autor Zgłoś Napisano 27 Lutego 2008 Z racji tego iż ten temat troszke zboczył. Ponawiam pytanie co do bezpieczeństwa czy kiedykolwiek zdarzyło wam sie uczestniczyc w niebezpiecznej sytuacji??? To jest USA- łatwiej zarobić kolke niz zostać pobitym.. Prosze o jakieś wpisy. Może znacie opowieści ktorymi warto sie podzielic ku przestrodze innym co omijac gdzie sie nie udawac jak sie nie zahowywać. Aha Już o jednym gangu była mowa NYPD. pozdrawiam.
Pudy Napisano 27 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 27 Lutego 2008 Będąc jeszcze na Campie, nasz kolega Czech rowerzysta, wybrał się na zwiedzanie Nowego Jorku. Amator mocnych wrażeń, o stalowych nerwach, z duza doza fantazji, postanowil spedzic noc na laweczce w Central Parku. Zapomnialem sie go zapytac czy spal gdzies na obrzerzach, czy tez znalazl zaciszne miejsce, z dala od ciekawskich, wsrod konarow drzew. Są miejsca, w których o pewnych porach, dla wlasnego bezpieczenstwa, przebywać nie należy. Na pewno mozna do nich zaliczyc Południowy Bronks. Harlem jest bezpieczny w ciągu dnia, choć turyści wolą go zwiedzać z okien autobusu. Bedac jednak w jego wschodniej czesci, tak zwanym El Bario, miałbym już jednak oczy ?na słupkach?. Zdarzyło mi sie tam kiedyś wejść w sam środek gangu. Troche za pozno sie zorientowalem z kim mam do czynienia. Nie miałem wyjścia, przecież nie odwrócę się na pięcie i nie zacznę uciekać. Na szczęście wszyscy już przeszli rytuał inicjacji, i nie musieli mnie zaczepiać. Wraz ze zdobytym doswiadczeniem wyrobilem sobie pewien mechanizm maskujaco-obronny. Za każdym razem, kiedy bylem wysylany w tamte rejony, lub do tak zwanych Projects, które można nazwać Blokowiskami, trzymałem w rekach duza kopertę tak, aby była dobrze dla wszystkich widoczna. Były już przypadki, że niektorzy mieszkańcy tych domów ćwiczyli strzelanie do ruchomych celów. Ja nie mialem zamiaru byc kolejnym numerem w statystykach. Kiedy pracowałem w firmie ogrodniczej, mieliśmy do obrobienia kompleks domów seniora w dzielnicy St Albans na Queensie. W dawnych czasach zamieszkiwali ja glownie białi mieszkańcy, teraz widzi się ich głównie tylko w przejeżdżających samochodach. Od czasu do czasu, krążyliśmy wolno po waskich uliczkach naszym Vanem. W pewnym momencie nasze zachowanie wydalo się podejrzane grupie ?Boyz in the Hood?. Wyciskali sztangi na trawniku przed niewielkim domkiem. Jak na komende spieli miesnie i wytężyli się do skoku. Dobrze, że kumpel przyśpieszył w odpowiednim momencie, bo mogło dojsc do prawdziwie hollywoodzkiej sceny. Kilka miesiecy pozniej natknelismy sie w tej samej dzielnicy na podobna grupe zgrupowana wokol czegos co przypominalo koksownik. Jeden z nich wyraznym gestem dloni skierowal dwa palce w moja skron. Oddzielala nasz tylko szyba samochodu, kilka sekund, skrzyzowanie wzroku, piff paff i juz mnie nie ma. Pomagałem kiedys przy witrażach w starym opuszczonym kościele w dzielnicy Bedford Styvesant na Brooklynie. Przez sam jej środek przechodzi ulica o pięknej nazwie Knickerbocker, okolica jest jednak fatalna. Swiatynia był zdewastowana, w środku masa starych desek gruz i inne smiecie. Ostroznie stawialem kroki, staralem sie wyczuc podloze W pewnym momencie poczułem jednak przeszywajacy ból. Zardzewiały gwoźdź przebił podeszwe i wbił się w piętę. Świńskim truchtem pobiegłem do pobliskiego sklepiku i kupiłem alkohol do dezynfekcji. Czlowiek ktory sie tam znajdowal, Latynos, zaproponował pomoc. Kilka minut pozniej dzwignal klape od piwnicy i po stromych schodkach zaprosil mnie do pomieszczenia ktore zajmowal wraz z rodzina. Chcialbym w tym miejscu powiedziec wielkie ?Muchos Gracias? za okazane serce i jodyne ktora na moja stope wylala jego mama. Moj szef w dowod wdziecznosci postanowil zatrudnic go na kilka tygodni. Zapytalem go kiedys czy czuje sie bezpieczny tam gdzie mieszka. Odpowiedzial serio, ?Nie jest zle, ja mam broń, moja żona ma spluwę, a moja mama strzelbę, jesteśmy uzbrojeni?. Dostałem kiedys zlecenie dostarczenia przesyłki do drukarni, która mieściła się gdzieś w okolicach mostu Brooklynskiego. Metrem dojechałem do ostatniej stacji linii ?F? na Dolnym Manhattanie. Wyszedłem na powierzchnię i próbowałem zorientować się, w którym kierunku powinienem się udać. Zauważyłem jakiegoś człowieka. ?Przepraszam, gdzie jest.....? Nie zdążyłem dokończyć. Odwrócił się i zaczął uciekać. wiecej www.nowy-jork.com
Jackie Napisano 27 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 27 Lutego 2008 Mówie tu o kobietach wyzwolonych, a własnie jak to jest panowie podrywacze z tymi dziewuchami na miejscu???? One faktycznie idą do wyra?? Zapytaj kuzyna
Jackie Napisano 27 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 27 Lutego 2008 Miejsca w które nie warto się pchać widać na pierwszy rzut oka. Sprawa jest wówczas prosta - nie łazić tam gdzie nie trzeba.
kuncza Napisano 27 Lutego 2008 Autor Zgłoś Napisano 27 Lutego 2008 Kuzyna widzialem raz w zyciu jak mialem 5,6 lat?? troche potrwa zanim odwiedze rodzinke... ale mniejsza z tym co do tego gdzie nie łazic to calkiem madrze to podsumowałeś Chan, ok nie chodzimy tam gdzie uwazamy ze niewarto isc, A co do mieszkań??? Bo wiesz fajnie pieknie w słoneczny dzionek dojade sobie Do WIELKIEGO SWIATA "zafascynowany wszystkim" rozpakuje sie we wczesniej zarezerwowanym miejscu. Usmiechne sie odpoczne, Sciemni sie troszke i stwierdze ze wypije sobie jakiegos Nowo Jorskiego bronka wychodzac spotkam jedna osobe, dalej idac grupke zlozona z 10 murzynow i stwierdze gdzie ja jestem co to za melina przeciez oni mnie tutaj zabija, w dzionek było tak fajnie... Tego chce uniknac dlatego zalozylem ten temat...Dzieki za odpowiedzi. Pozdrawiam
sly6 Napisano 27 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 27 Lutego 2008 A skad bierzesz wzorce ze 10 osob Ci cos zrobi?a moze to Oni z Toba sie zaprzyjaznia i beda ok niz reszta ludzi z lokalu.
rybka Napisano 27 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 27 Lutego 2008 A skad bierzesz wzorce ze 10 osob Ci cos zrobi?a moze to Oni z Toba sie zaprzyjaznia i beda ok niz reszta ludzi z lokalu. Jak na moj gust to chlopak duzo amerykanskich filmow oglada i to niekoniecznie sa komedie romantyczne
kuncza Napisano 27 Lutego 2008 Autor Zgłoś Napisano 27 Lutego 2008 Chłopak duzo amerykanskich filmow oglada...hmmm no wiesz potrafie rozgraniczyc real od filmu i myslisz ze piszac to uwazam ze Ameryka to dziki zachód i na kazdym rogu czai sie jakis napastnik???? To byl tylko przyklad z tym co moze sie stac jak to moze wygladac opierajac sie na doswiadczeniach innych osob ktore faktycznie przezyly cos czego TY przykladny emigrancie wolałyc uniknąć.. Pytam sie bo widze ze jestescie "profesjonalistami" w odpowiadaniu na roznego typy pytania i tu chcialem sprawdzis wasz punkt widzenia na ta sprawe. OK z twojej wypowiedz zrozumialem ze takie sytuacje niemaja miejsca i morderstwa napasci to juz przeszłość. Fajnie gratuluje i zazdroszcze tych Pozytywnych doswiadczen w złotej Ameryce.. Pozdrawiam To ja ide sobie ogladnać Boyz in da hood albo moze oooooooooo wiem lepsze bedzie o skorumpowanych policjantach Dzien proby. Moze kupie sobie klamke przed wyjazdem,ale jak ja przewioze?? Cos bede musiał wykombinowac kupie taka z porcelany to na lotnisku czujniki metalu nie wykryja.... TAK to jest to. SUPER. POZDRAWIAM miłośników z klubu I am legend i przygotuje sie na atak monterów z monster project- tam nawet ci z tymi giwerami niedawali rady. Pis (peace- zeby nie bylo ze pisze o parti)
ankam Napisano 27 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 27 Lutego 2008 koles, jesli zadna odpowiedz cie nie satysfakcjonuje a niektore odbierasz jako atak na siebie a do tego jestes silnie przewrazliwiony na punkcie przemocy to radze ci poszukac roboty i mieszkania w jakiejs malej miescinie gdzie przestepczosc ogranicza sie glownie do dilowania dragami i pijackich rozbojow przy sobocie... a do nowego jorku mozesz sobie pojechac na wycieczke krajoznawcza w jakis weekend...
Jackie Napisano 27 Lutego 2008 Zgłoś Napisano 27 Lutego 2008 Napiszę tak: nie mieszkam w NY (byłam tam dość dawno temu) tylko w Chicago, ale przypuszczam że pod pewnymi względami jest podobnie. W mordę można dostać, można też zostać okradzionym czy nawet zamordowanym - nawet zupełnie przypadkowo, np. w wyniku "zaplątanej" kulki. Najczęściej jednak takie akcje odbywają sie w miejscach, które z założenia są niebezpieczne i to widać na pierwszy rzut oka. Tam gdzie chodniki i ulice są w złym stanie, place zabaw (o ile w ogóle są) to kupa nieszczęścia, sklepy i chałupy sie walą i jest czarno - nie łazić. Nie jestem rasistką, ale jest faktem że czarni należący do klasy średniej i wyższej nie mają tendencji do gromadzenia się w gettach. Miejsca w których biali sie przemykają chyłkiem lub nie ma ich wcale radzę omijać szerokim łukiem. Mieszkanie czy pokój wynająć dopiero gdy się zrobi wywiad okolicy. Nazwa dzielnicy/miasteczka często niewiele mówi - bywa tak że miejsce całkiem przyzwoite jest oddalone od syfu na odległość 10-minutowego spacerku.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.