Skocz do zawartości

Meksyk


Wojtek-J

Rekomendowane odpowiedzi

Hej.

Sly6 poprosil mnie o informacje dotyczace Meksyku (dla znajomej, ktora zamierza wybrac sie do tego kraju) i pozniej o wklejenie opisu w watek na forum.

Tak wiec - ponizej zalaczam swoje uwagi - moze komus przydadza sie informacje tu zawarte :P

Pozdrawiam.

___________

Meksyk to naprawdę olbrzymi kraj (trzynasty na świecie pod względem zajmowanego terytorium). Jest sześć razy większy od Polski, a ze względu na jego rozciągnięty kształt przejechanie z południowego wschodu na północny zachód kraju może zająć nawet 3 dni ciągłej podróży (bez postojów). Niestety - zwiedzenie wielu ciekawych obszarów Meksyku w przeciągu tygodnia-dwóch jest przez to zwyczajnie niemożliwe. Trzeba zaplanować dokładnie wycieczkę i zdecydować się na rejon, który chcemy obejrzeć, tracąc w ten sposób atrakcje oferowane przez inne części kraju.

Wiele ciekawych miejsc znajdziemy na zachodzie i północy Meksyku (np. Los Cabos, Tequila, Guadalajara, kanion Sumidero, pustynna północ ...), w centrum (np. stolica Mexico DF, Puebla, Teotihuacan), na wschodzie i południu (np. Tulum, Cancun, świątynie).

Na co się zdecydować - ciężko powiedzieć - wszystko zależy od preferencji danej osoby (jedni lubią wylegiwać się na plaży, inni zwiedzać zabytki, jeszcze inni najchętniej spędzają czas aktywnie). Podejrzewam, że przeciętny turysta najbardziej zadowolony będzie z wakacji na wschodzie kraju (ze względu na bliskość piramid i oceanu - mieszanka zwiedzania i wylegiwania się na plaży). Według Meksykanów plaże Atlantyku są dużo ładniejsze od plaży Pacyfiku (nie było mi dane tego sprawdzić - wschodnie rejony znam niestety tylko z pobytów w Gwatemali i w Belize, a to jednak inne kraje).

Prawda jest taka, ze nie mogę opisać dokładnie Meksyku w tak krótkim tekście - musiałby zmienić się on w grubą książkę, aby temat rozwinąć w odpowiednią dla zwiedzającego formę.

Zamiast tego postaram się zapisać swoje uwagi w punktach - będą to informacje, które ciężej znaleźć w przewodnikach czy w opisach kraju - mogą uzupełnić nieco standardowy przewodnikowy tekst.

Informacje o atrakcjach turystycznych każdy będzie mógł znaleźć samodzielnie. Przewodników po Meksyku jest mnóstwo, informacji i zdjęc w Internecie jeszcze więcej. Polecam wejście na www.google.pl , wpisanie nazw miejsc (to tylko przykładowe frazy): Los Cabos, Tulum, Tequila, Guadalajara, Mexico DF, Puebla, Cancun, Sumidero, Veracruz, Aguascalientes, Teotihuacan , Acapulco, Citlaltepetl, Michoacan, itp. - a następnie przeczytanie informacji o nich i obejrzenie fotografii (wystarczy często kilknąć na 'Grafika' na górze wyników wyszukiwania Google, aby dotrzeć do ciekawych zdjęć). Widziałem tak naprawdę tylko kilka wycinków tego pięknego kraju i bazując jedynie na własnych doświadczeniach nie mógłbym napisać niczego o wielu ciekawych miejscach.

Moje uwagi:

1)

Wyobrażenie większości Polaków o Meksyku jest naprawdę mylne. Wiele osób kojarzy go z pustyniami, upałami, wąsatymi i niskimi Meksykanami przemieszczającymi się na osłach, z biednymi wioskami, itp.

To nieprawdziwe stereotypy, mity, bazujące głównie na starych westernach.

Lektura rankingów 'jakości życia' pokazuje, że Meksyk i Polska są dość podobnymi pod względem bogactwa i rozwoju krajami, i w takich rankingach zwykle zamieniają się na miejsca (raz wyżej jest Polska, raz Meksyk). Sam w takie rankingi i statystyki niespecjalnie wierzę, ale moje obserwacje zgadzają się z nimi w tym przypadku. Różnice między bogactwem, a biedą są tu większe niż w Polsce, kontrast jest większy - co nie znaczy, że kraj jest biedny. Niektóre dzielnice są tak ładne, czyste i bogate, że w Polsce naprawdę trudno o znalezienie ich odpowiedników. Inne miejsca są z kolei bardzo biedne (chociaż nie wiem czy biedniejsze niż niektóre wioski czy dzielnice polskich miast). Średni poziom zamożności obywateli jest wyższy - wydaje mi się - w Polsce, ale różnice nie są wielkie.

Piszę to, aby nikt nie nastawiał się na wakacje w kraju trzeciego świata, w którym przeżyć można wydając dolara dziennie. Koszt życia i ceny są podobne do naszych - niektóre produkty są tańsze w Polsce, inne z kolei są tańsze w Meksyku (wiele osób myśli, że da się przeżyć tu za grosze i to wielki błąd - trzeba przygotować na wyjazd znacznie większą kwotę).

2)

Jedzenie w restauracji czy w barze kupić można w cenach porównywalnych do polskich (czasem drożej, czasem taniej - przeważnie jednak w wyższej niż u nas cenie). Na ulicy i w bardziej 'domowych' miejscach znanych Meksykanom jedzenie może być znacznie tańsze. Popularne są tutaj uliczne stoiska, w których można kupić najróżniejsze potrawy. Można śmiało korzystać z nich jeśli wiemy, że to dane miejsce jest 'bezpieczne', bez posiadania takiej wiedzy odradzam jednak raczej jedzenie na ulicy - flora bakteryjna jest tu całkowicie inna, a turystów ignorujących ten fakt spotkać może 'zemsta Montezumy'.

Z higieną w ulicznych stoiskach bywa bardzo różnie. Meksykanie uważnie wybierają miejsca, w których się żywią (kierując się często opiniami znajomych) i wiedzą których 'lokali' unikać.

Po zjedzeniu potraw z niektórych miejsc można się rozchorować, w innych przykłada się za to olbrzymią uwagę do higieny i można jeść do woli, i bez żadnych problemów. A przykładów dbałości o czystość jest sporo, również niespotykanych u nas - np. w wielu miejscach osoba, która przygotowuje posiłek nie może przyjąć pieniędzy (nie są to przepisy odgórne, a wewnętrzne zasady prowadzących interes) i do pobierania pieniędzy zatrudniane są inne osoby (ewentualnie wymiana pieniędzy odbywa się po założeniu na ręce foliowych rękawiczek lub woreczka przez osobę przygotowującą jedzenie).

Sprzedawcy kupują też specjalne środki do dezynfekcji truskawek, pietruszki, itp. - w Polsce wystarcza zwykle zanurzenie owoców i warzyw w wodzie.

Różnice między stoiskami ulicznymi są więc duże - jedne miejsca są bezpieczne, inne nie i nie ma na to reguły. W restauracjach i ładniej wyglądających barach można żywić się bez większych obaw.

Skoro piszę już o kuchni - meksykańskie potrawy, owoce i warzywa są po prostu niesamowite. Śmiem twierdzić, że kuchnia meksykańska jest o niebo lepsza od kuchni polskiej - niestety 'tygodniowemu' turyście żywiącemu się w komercyjnych i popularnych lokalach ciężko będzie się o tym przekonać.

Różnorodność tradycyjnych potraw, lokalnych dań specyficznych tylko dla danej wsi czy miasteczka, owoców, warzyw jest gigantyczna. Czasem 2 miasteczka oddalone o 10 kilometrów mają własne, specyficzne dla siebie dania, których nie da się odnaleźć w innych częściach kraju. To naprawdę ciekawe. Nie istnieje chyba na świecie osoba, która znałaby chociaż 30% różnych odmian kuchni meksykańskiej. Moi znajomi Meksykanie nie znają dużej części owoców i potraw, które spotkać można w promieniu 30 kilometrów od ich domów - bogactwo smaków olbrzymie.

Dla Polaków zaskoczeniem mogą być potrawy takie jak chicharron (prażona skóra świni, którą wcina się niczym chipsy) - prawda jest jednak taka, że i Meksykanie brzydzą się naszymi potrawami (niektórym ciężko zrozumieć jak można jeść np. zepsutą kapustę).

Zastanawiałem się kiedyś co mamy my, a czego nie mają Meksykanie. Wyszło mi, że najprawdopodobniej nie znają niektórych gatunków śliwek, czereśni (znają wiśnie), nie wiedzą co to bigos, kapusta kiszona, być może barszcz. O porównaniu w drugą stronę (co mają Meksykanie, a czego nie mamy my) nawet nie będę wspominać, bo wypadamy tragicznie.

Jeśli chodzi o wodę - znam miejsca, w których można było pić z kranu wodę źródlaną, przeważnie jednak woda nie nadaje się nawet do picia nawet po przegotowaniu (podejrzewam, że przez obecność w niej chloru zabijającego bakterie, a nie przez samą obecność bakterii). Meksykanie kupują 20 litrowe butle z wodą i ich używają do gotowania czy picia. Nie należy obawiać się mycia zębów przy użyciu normalnej wody.

Meksykańskie knajpy np. w USA czy w Polsce ze smakami Meksyku nie mają zbyt wiele wspólnego. Potrawy są podobne, ale podstawowe materiały wykorzystywane do ich przygotowania już nie. Efekt końcowy jest całkowicie inny (różnica jest zwykle gigantyczna), można to odnieść do przykładu "polskiej kiełbasy" z Wallmartu (która tyle ma wspólnego z prawdziwą, tradycyjnie przygotowaną polską kiełbasą co nic - jedynie nazwa taka sama).

Są pewnie miejsca, w których ta reguła nie sprawdza się, podejrzewam jednak, że ze świecą ich szukać. Słyszałem o bardzo dobrej restauracji w Madrycie (byli tam moi znajomi), która sprowadzała totalnie wszystko (poza wodą) z Meksyku i z tych produktów kucharze przygotowywali prawdziwe meksykańskie dania - ceny były jednak bardzo wysokie, a i zachodu przy tym wszystkim sporo.

3)

Noclegi w hostelach kosztują mniej więcej tyle samo co u nas (www.hostelworld.com , www.hostelbooking.com ), hotele za to wydają mi się nieco droższe (przebywałem tylko w dwóch, poza sezonem, na zachodnim - a więc nieco tańszym - wybrzeżu).

W nadoceanicznych hotelach w cenę wliczane są często nielimitowane drinki, dość popularny jest też szwedzki stół. W hostelach sytuacja wygląda identycznie jak w Polsce.

4)

Meksyk jest krajem gorącym, ale ... nie zawsze. Wiele zależy od rejonu kraju i od pory roku.

Średnie temperatury w miesiącach wakacyjnych (czerwiec, lipiec, sierpień) są zwykle wyższe we Wrocławiu niż w stolicy Meksyku (Mexico DF). Trzeba jednak pamiętać, że Mexico DF jest położone wyżej niż szczyt naszych Rysów!

Wysokie temperatury utrzymują się w Meksyku przez niemalże cały rok. W Boże Narodzenie spacerowałem popołudniami w koszulce z krótkim rękawkiem (28 stopni Celsjusza), od początku grudnia do połowy maja nie widziałem też kropli deszczu. Nad ranem (około godziny 8 rano) temperatura wynosiła zwykle ok. 10-15 stopni Celsjusza, rosła szybko po godzinie 10-tej (do nawet 30 stopni), aby w nocy wrócić do okolic dziesiątej kreski na termometrze. Prawda jest jednak taka, że mieszkałem w Guadalajarze, która wg przewodników cechuje się najprzyjemniejszym klimatem w tej części świata - w tych samych miesiącach chociażby w Mexico DF padało nie raz, a temperatury były znacznie niższe.

Pod koniec maja rozpoczyna się pora deszczowa i trwa praktycznie do listopada. Nie są to polskie deszczyki, a momentami rzeki na ulicach, podtopienia, powodzie, burze z piorunami. Czasami pada tylko nad ranem, czasami po południu, czasami wieczorem. Nie ma reguły, w miejscu w którym mieszkam padało jednak zwykle od godziny 17tej (często do połowy nocy). Zdarzały się zachmurzenia i ciągłe burze trwające przez 2-3 tygodnie (chociaż w okolicach południa było często słonecznie).

Dodatkowo - pod koniec sierpnia rozpoczyna się czas huraganów i kończy się zwykle pod koniec października (jeśli ktoś ma pecha, stracił wakacje). Pora deszczowa najmocniejsza jest w sierpniu i wrześniu, w miesiącach granicznych słabnie i nie jest tak uciążliwa.

To wszystko oznacza, że wybór miesiąca przy planowaniu wycieczki do Meksyku jest naprawdę bardzo istotny - inaczej można ze stratą ładnej pogody można stracić dobry humor.

Upały bywają tu oczywiście nieznośne, a w gorętszych rejonach kraju pewnie ciężkie do wytrzymania.

5)

Znajomość języka angielskiego wśród Meksykanów to mit.

Znają oni język angielski tak samo jak Polacy język angielski, rosyjski czy niemiecki (czyli średnio).

W stanach przygranicznych (mowa o granicy z USA) sporo osób mówi w dwóch językach (a co niektórzy nawet w 'spanglish' - w mieszance angielskiego i hiszpańskiego), ale poza tymi stanami znajomość angielskiego nie jest już tak powszechna. Można na pewno dogadać się w języku angielskim w hotelach, hostelach, pewnie też w wielu restauracjach czy barach i w rejonach mocno turystycznych - jednak warto zaopatrzyć się przed wyjazdem w słownik polsko-hiszpański.

6)

Kantory akceptują euro i dolary. Poza nielicznymi kantorami - nie obsługują żadnych innych walut (nawet z innych krajów ameryki północnej, środkowej czy południowej).

7)

Standardem jest pozostawianie napiwków (od 10 do 20 procent wartości zamówienia).

Pewnym zaskoczeniem jest wręczanie napiwków w niektórych toaletach (tylko niektóre osoby je zostawiają). Spotkać tam można osoby dbające o porządek (zwykle dość elegancko ubrane), które dodatkowo podają ręczniki papierowe osobie myjącej ręce. Taka ciekawostka ...

8)

To szok dla wielu Polaków ...

Podobnie jak w wielu rejonach Hiszpanii, krajów Ameryki czy jak na Bałkanach - zdarzają się toalety, w których papier wrzuca się nie do muszli, a do postawionego obok kosza. Paskudztwo, ale uzasadnia się to (nie zawsze prawdziwie) ciasnymi rurami. Dla niektórych Meksykanów to przyzwyczajenie, dla niektórych to obrzydliwość - wiele zależy od lokalizacji.

W moim poprzednim mieszkaniu wbrew nakazom właścicielki (małpa jestem, ale nie mogłem się przemóc) wyrzucałem papier toaletowy nie do kosza, a do muszli.

Ubikacja przez pół roku zatkała się tylko raz (i to bardzo niegroźnie, po trzech minutach mogłem z niej normalnie korzystać). Wychodzi więc na to, że to również przyzwyczajenie niektórych osób i nie jest związane z faktycznym 'problemem'. W aktualnym mieszkaniu temat wyrzucania papieru do kosza nie istnieje - ubikacja pozwala na normalne użytkowanie - mimo tego dwie współlokatorki ustawiały od czasu do czasu swój ukochany kubełek i korzystały z niego na codzień (doprowadzając do wściekłości właścicielkę mieszkania, bo chociaż nie korzystała z niego - tylko ona go opróżniała).

9)

Meksykanie jako ludzie są dość podobni do Polaków - są chyba jednak bardziej otwarci i żywiołowi.

Czasami jest to autentyczna życzliwość czy chęć pomocy, czasami fałsz. Często ciężko się zorientować w sytuacji. Spotkać się można z olbrzymią gościnnością, życzliwością i zainteresowaniem, spotkać się też można z odwrotnymi przypadkami. Generalizując - Meksykanie nie znoszą obywateli USA. Czasami są wobec obcokrajowców bardzo negatywnie nastawieni (są generalnie rasistami - istnieją nawet mocne podziały rasowe między nimi samymi) i zdarzają się przez to nieprzyjemne sytuacje, są agresywni lub chamscy i opryskliwi - ale często kończy się to gdy okaże się, że wbrew pozorom dany turysta nie pochodzi z USA. Skoro mówię o tych negatywnych przypadkach - zdarzają się nieszczere uśmiechy i uprzejmość, wymuszone przez chęć zarobienia paru pesos na 'gringo' (mieszkaniec USA).

Meksykanie kochają Jana Pawła II. To pierwszy papież w historii kościoła, który ich odwiedził i zainteresował się ich krajem. Mówił, że kocha Meksyk i że to jego druga ojczyzna. To zostało w pamięci Meksykanów i ich stosunek do drugiej osoby zmienia się diametralnie gdy dowiadują się, że ktoś wyglądający na 'gringo' nie pochodzi z USA, a z Polski.

Może to głupie, ale ... jeżeli ktoś może zabrać ze sobą np. naszywkę na plecak z tekstem "Soy Polaco" lub "Soy de Polonia" - nie jest to chyba taki idiotyczny pomysł - może uprzyjemnić wakacje ...

10)

Transport ...

Metro w stolicy Meksyku jest niesamowicie tanie (około 45 groszy za wejście do metra, aż do przejścia przez bramkę 'wyjście' nie płaci się za przesiadki). Jest wielkie, doskonale zaplanowane. Jest chyba czystsze i ładniejsze niż metro w Nowym Jorku, może porównywalne do waszyngtońskiego (DC)? Znajomy mieszkający w USA był nim zachwycony.

Transport publiczny w większości miast jest tańszy niż w Polsce. Zwykle nie ma tam rozkładów jazdy, system jest podobny do systemu w USA i autobusy pojawiają się co jakiś czas na danym przystanku. Nie widzialem nigdy rozkladow jazdy na przystankach (pokazujacych chociazby jaka trasa jedzie dany autobus), informacje takie mozna znalezc wewnatrz autobusow (mapki miasta z oznaczona trasa) - byc moze w innych niz odwiedzonych przeze mnie stanach jest inaczej. Autobus przywołuje się ręką, płaci przy wejściu, zamiar wyjścia sygnalizuje się naciśnięciem jednego z wielu przycisków w autobusie. Mozna poprosic tez kierowce - 'me da una parada en ...' - kierowca poinformuje nas po dojechaniu do danego miejsca, ze powinnismy wysiasc. W autobusach jest często gorąco, w większości nie ma klimatyzacji (pomaga tylko otwarcie okien lub szyberdachu). Kursują również droższe autobusy miejskie - zwyczajne autokary z klimatyzacją, czasem nawet z panelem LCD (wyświetlane są na nich zwykle reklamy, ale nie jest to reguła - czasem zdarzają się programy telewizyjne). Autobusy miejskie są własnością miasta.

Połączenia międzymiastowe obsługiwane są nie jak w Polsce przez państwowe przedsiębiorstwo, a przez firmy prywatne. Co to oznacza? Konkurencję i wysoką jakość. I słowo wysoka jakość nie jest tu przesadą. Najtańsze autobusy przypominają nasze PKSy (i to te lepsze PKSy) - generalnie nie ma zbyt dużo linii, które z nich korzystają. Większość linii oferuje pasażerom duże, klimatyzowane autokary, z jedną lub dwiema ubikacjami, z olbrzymią ilością miejsca na nogi (odstępy między fotelami są wielkie, przy moich 185 cm wzrostu pozostaje mi ok. 20-30 centymetrów od kolan do następnego fotela).

Podczas podróży wyświetlane są filmy z DVD (spotkać można zwykle 6-8 i więcej paneli LCD rozlokowanych w całym autobusie). Są jeszcze linie luksusowe (droższe o ok. 50 procent od normalnych), w jednym rzędzie ulokowane są wtedy tylko 3 fotele, przy każdym znajduje się panel kontrolny (wzorem samolotów), którym można sterować głośnością wyświetlanego filmu czy uruchomić radio (każdy pasażer otrzymuje słuchawki). Dodatkowo - przy wejściu otrzymujemy często (nie chodzi tu tylko o linie luksusowe) napój i przekąskę (np. kanapkę i owoc).

Nie trzeba martwić się o bagaż - każdy oddając bagaż odpowiedniej osobie obsługującej podróżnych otrzymuje bilet, który musi pokazać, aby bagaż otrzymać z powrotem.

Bilety można często rezerwować przez Internet. Prawie zawsze są imienne, poza okresem wakacyjnym nie ma zniżek dla studentów. Kupując bilet możemy zwykle wybrać konkretne miejsce w autokarze.

11)

Punktualność Meksykanów ...

Wielu z nich nie zna takiego słowa.

Są pod tym względem identyczni jak Hiszpanie (chociaż wydaje mi się, że od Hiszpanów są dużo bardziej pracowici). 'Mańana' oznacza 'jutro' - z tym zwrotem można się często spotkać.

12)

Żyjątka ...

Przez cały mój pobyt w Meksyku napotkałem tylko 5 skorpionów (nigdy poza mieszkaniem).

Trzy spacerowały sobie po podłodze, jeden wisiał pod sufitem, w ostatniego przypadkiem wdepnąłem w mieszkaniu lub poza nim (zauważyłem go rozgniecionego pod jednym z butów).

Wiele zależy od danego domu - w jednych skorpiony się pojawiają (zwykle bardzo rzadko), w innych nigdy.

Warto w mieszkaniu chodzić w klapkach lub w butach i ogranicza się ryzyko 'ukąszenia' prawie do zera ...

Małe białe skorpiony są niebezpieczne, duże nie. Po ukąszeniu skorpiona (praktycznie nigdy nie są śmiertelne, chyba że ktoś jest uczulony) należy udać się do szpitala - tam podadzą surowicę.

O wężach i pająkach nie wiem totalnie nic i nigdy żadnej jadowitej paskudy nie spotkałem.

13)

Poziom przestępczości jest jak się domyślam wyższy niż w Polsce (podejrzewam, że w niektórych miejscach dużo wyższy). Jak zawsze - wiele zależy od dzielnicy i miasta. W stolicy Meksyku jest z tym dość nieciekawie, nie mówiąc już nawet o miejscach jak Tijuana (na północy Meksyku), gdzie ulice patroluje wojsko. Gangi narkotykowe i przemytnicze na północy kraju to spory problem. Dla przeciętnego turysty przestępczość nie będzie wielkim kłopotem jeśli będzie na siebie uważał. Nie należy biegać z aparatem przewieszonym przez szyję ani z portfelem w tylnej kieszeni spodni lub luźno leżącym w torebce.

Warto mieć dwa portfele - jeden ukryty w bezpiecznym miejscu, drugi na wypadek napadu/ataku kieszonkowca - lepiej stracić kilka złotych, niż wszystko.

Słyszałem przed wyjazdem o napadach rodem ze średniowiecza - uzbrojona banda napada na autobus (miejski lub podmiejski) i obrabowuje wszystkich pasażerów - problem ten dotyczy jednak głównie stolicy i najbiedniejszych stanów.

14)

Taksówki. Mnóstwo przewodników i wielu Meksykanów odradza korzystanie z dzikich taksówek. Przy wyjściu z dworców autobusowych czy z lotniska spotkać można taksówki rejestrowane (polecane przez większość osó:lol:. Ja nie korzystam z taksówek prawie nigdy i tylko raz przez przypadek skorzystałem z taksówki rejestrowanej (a ze 3 razy ze złapanych na ulicy) - przed wejściem do samochodu pytam się jednak zawsze o dokładny koszt przejazdu w dane miejsce. Taksówki rejestrowane różnią się od zwykłych tym, że cena przejazdu liczona jest zawsze według taksometru, a nie według uznania kierowcy (to ostatnie sprawić może przykre niespodzianki i to nie tylko obcokrajowcom). Nie trzeba też martwić się o napaść w fałszywej taksówce.

W taksówkach łapanych na ulicy też bywa różnie. Standardem jest, że taksówki nierejestrowane przy dworcach inkasują za przejazd co najmniej 50% więcej niż taksówki spotkane w innych miejscach.

15)

Samochody ...

Na ulicach panuje lekka samowolka. Ludzie jeżdżą w nieoświetlonych samochodach, często pijani, wielu jest kierowców, którzy prawo jazdy kupiło (korupcja w Meksyku jest olbrzymia). Chyba mało kto zna przepisy, prawie nikt ich nie przestrzega. Skręty bez kierunkowskazów, prowadzenie po pijanemu, wymuszanie pierwszeństwa - to norma.

Kierowcy skuterów i motocykli nie używają zwykle kasków, na motocyklach można spotkać nawet od 3 do 5 osób (a na 'pakach' pickupów bezproblemowo 10 osóB).

Co to oznacza dla przeciętnego turysty?

Po pierwsze - wypożyczając samochód radzę wykupić jak najlepsze ubezpieczenie.

Po drugie - trzeba uważać przy przechodzeniu przez ulicę. Pasy raczej nie istnieją, przechodzi się w dowolnym miejscu i bez zatargów z policją, trzeba jednak dobrze rozejrzeć się przed takim manewrem (aby nikt w nas nie wjechał). Jeżeli spotkamy sygnalizatory dla pieszych - przypominają zwykle te stosowane często w USA i pokazują ilość sekund, które pozostały do końca zielonego światła.

16)

Znajomy kolega z Polski (pracujący na północy USA), z którym spotkałem się w stolicy Meksyku (umówione spotkanie wakacyjne) był zszokowany podejściem do czystości (według mnie Polska jest jednak czystszym krajem). Kolega zwrócił uwagę na służby porządkowe czyszczące chodniki i ulice dwa razy dziennie, itp. Niestety - ciężko spotkać tutaj kosze na śmieci (trudno mi powiedzieć dlaczego).

W niektórych miastach worki ze śmieciami wystawia się na ulicę (państwo gwarantuje 'bezpłatny' wywóz śmieci - niestety nie używa się tu zamykanych kontenerów na śmieci, a wystawia się worki ze śmieciami (w kubłach lub bez). Wspominam o tym, aby uprzedzić zdziwienie - na co dzień nie widać tego, bo worki zbierane są wcześnie rano (w okolicach 7 nad ranem), ale czasami można się na nie natknąć (znów wiele zależy od miasta i jego zwyczajów).

Czystość ulic zależy mocno od dzielnicy.

17)

Przed wyjazdem do Meksyku słyszałem o szczurach i karaluchach (opinie ludzi, którzy jednak nigdy w Meksyku nie byli). Muszę przyznać jedno - studiowałem przez jakiś czas w Hiszpanii i miałem okazję zobaczyć tam zdecydowanie więcej karaluchów. Ze szczurami nie miałem zbyt wiele do czynienia (widziałem 3 przez cały mój pobyt tutaj - jednego dzięki remontowi dawno nieużywanego domu z sąsiedztwa, a dwa majstrujące przy workach ze śmieciami pozostawionych w nocy na ulicy - nie powiem przez kogo :rolleyes:).

18)

Jeżeli ktoś wypożyczy samochód - może natknąć się na taką sytuację ..

Parkujemy samochód na ulicy (jak w Polsce, w wyznaczonym darmowym i ogólnodostępnym miejscu parkingowym) i podchodzi do nas ktoś prosząc o pieniądze za miejsce parkingowe (lub za instrukcje przekazywane przez tą osobę podczas parkowania). Warto poświęcić 10-20 pesos - zdarzają się bardzo często złośliwe przekłuwania opon czy rysowanie karoserii samochodu przez osoby, które takich pieniędzy nie otrzymały. Inna sprawa, że tacy ludzie połączeni są często ze skorumpowanymi policjantami, którzy potrafią wlepić całkowicie bezprawny mandat (sami Meksykanie próbują z tym walczyć, ale z mizernymi efektami

Przepisy drogowe. Hmmmm.

Momentami świetne - przykłady:

- Można jak w USA skręcać w prawo na czerwonym świetle po upewnieniu się, że w nikogo nie wjedziemy

- Dość ciekawe rozwiązanie pierwszeństwa na wielu skrzyżowaniach - 'Pierwszy przyjechał, pierwszy odjedzie' - najpierw przejeżdża osoba z jednego wyjazdu, potem z drugiego - na przemian.

- Ruch w ulicach jednokierunkowych ułożony jest zwykle naprzemiennie - gdy przekraczamy ulice prostopadłe - ruch biegnie w pierwszej z lewej strony w prawą, w drugiej z prawej w lewą (naprzemiennie - często w sekwencji kilkunastu lub kilkudziesięciu ulic).

Poza tym, tragicznie absurdalne i niemożliwe do rozgryzienia.

Co osoba, to inna opinia dotycząca przepisów. Według jednej z moich znajomych pierwszeństwo w jej mieście mają ulice zmierzające z północy na południe (i odwrotnie), a ustępują pierwszeństwa kierowcy z ulic biegnących ze wschodu na zachód (również dwukierunkowo). Jeżeli dzień jest pochmurny, trzeba wozić ze sobą kompas? Naprawdę nie wiem czy to w ogóle prawda ...

Większość osób mówi, że pierwszeństwo mają ulice główne - tyle, że aby wiedzieć która ulica jest główna, a która nie (a czasem główna i podporządkowana są takich samych rozmiarów) - trzeba po prostu znać miasto.

Osoby wypożyczające samochód muszą być po prostu ostrożne i ustępować pierwszeństwa w każdym miejscu, którego nie są pewne, nie powinny przejmować się trąbieniem (jest bardzo powszechne), uważać na wszelkich skrzyżowaniach (niektórzy przejeżdząją na czerwonych światłach, większość nie zatrzymuje się przy znaku Stop). Znaki są praktycznie takie same (zamiast napisu "Stop" znajdziemy "Alto") - trzeba jednak uważniej zwrócić uwagę na zakaz wyprzedzania (niektóre znaki przypominają mocno polskie odwołanie zakazu wyprzedzania).

Policja w większości miast jeździ z non-stop włączonymi 'kogutami'. To po to, aby zaznaczyć swoją obecność i aby łatwiej było ich dostrzec - nie trzeba bać się, że policjant jadący 'na kogucie' za nami chce nas zatrzymać.

Samochodów policja polska może meksykańskiej pozazdrościć - najnowsze Dodge Chargery, Stratusy, itp. w mocnych wersjach silnikowych i z orurowaniem przodu służącym do przyciśnięcia samochodu uciekającego (w razie pościgu). Policja jest strasznie skorumpowana. Jako, że dzieli się na kilka typów - nie wszyscy mogą zatrzymać kierowce łamiącego przepisy (a niektórzy nie mogą nic zrobić w innym niż swoim rejonie).

Podczas wypożyczania samochodu polecam wypożyczenie auta z klimatyzacją. Zauważyłem, że większość osób w luksusowych nawet samochodach nie używa klimatyzacji, a jeździ z otwartymi szybami - pewnie to kwestia przyzwyczajenia.

19)

Granica ...

Polacy nie potrzebują wiz, aby wjechać do Meksyku.

Oficer imigracyjny po kontroli paszportu i ewentualnej rozmowie z pasażerem podaje małą kartkę 'Forma migratoria para turista, transmigrante, ...'. To odpowiednik I-94 z USA.

Nie powinniśmy jej zgubić - należy oddać ją przy wylocie z Meksyku.

W paszport nie wbito mi nigdy żadnej pieczątki (granicę z Meksykiem przekraczałem 3 razy), dane znajdują się w systemie informatycznym.

W teorii powinniśmy otrzymać maksymalnie 90 dni legalnego pobytu. W praktyce - wiele osób otrzymuje pozwolenie na 180 dni. Jeżeli ktoś zamierza pozostać w Meksyku dłużej - może starać się o to w Instituto Nacional de Migración (bezproblemowe przedłużenie pobytu o miesiąc, bardziej problematyczne w przypadku dłuższego okresu). Inne rozwiązanie to wyjazd z Meksyku (np. do USA lub do Gwatemali) i powrót - na granicy zeruje się 'licznik'.

Podczas przekraczania granicy lądowej pobierana jest opłata (w tej chwili 25 dolarów), podróżujący samolotem nie muszą się tym przejmować (opłata chyba zawsze wliczona jest w cenę biletu).

Większość osób lądować będzie na lotnisku w Mexico DF. Lotnisko jest duże, dobrze oznaczone i naprawdę nieźle zorganizowane. Dużo sklepów, restauracji, kantorów. Tuż przy lotnisku znajduje się stacja metra, w którym poruszanie się jest dość bezproblemowe, mapki metra są przejrzyste.

20)

Język hiszpański.

Tu dobre wieści. Akcent meksykański jest znacznie bardziej przyjazny od akcentu hiszpańskiego, kubańskiego, argentyńskiego, ...

Brak tu seplenienie, ucinania wyrazów, niewymawiania 's' (jeśli ktoś był na Kubie lub na południu Hiszpanii - będzie rozumiał o co mi chodzi).

'Z', 's', 'c' (w wyrazach jak 'zapilote', 'maceta', 'masticar') wymawia się tak samo (jak polskie 's'), nie sepleni się jak w Hiszpanii i nie wymawia każdej z tych spółgłosek w inny sposób.

Różnice w słownictwie istnieją, ale nie są wielkie. Przykładów nie będę podawał, bo musiałbym się mocno rozpisać, a to tylko poboczny wątek. Jedyny przykład, który podam : w Meksyku nie mówi się (co jest częste w Hiszpanii) 'coger el tren' 'coger el autobus', a 'tomar ...'. Różnica jest dość istotna, bo tutaj 'coger' oznacza to, co króliki lubią najbardziej (i nie jest to marchewka).

Forma 'vosotros' i czasowniki w niej występujące (np. 'necesitáis') nie istnieje. Mi osobiście podoba się to bardzo - nie trzeba zastanawiać się podczas rozmowy z danymi osobami czy mówić do nich 'na wy' czy 'na panstwo'. W liczbie mnogiej wygląda to po prostu jak w języku angielskim - 'you' oznacza zarówno 'wy', jak i 'państwo'.

21)

Loty wewnątrzkrajowe oraz poza Meksyk ?

Całkiem niezła jest wyszukiwarka www.despegar.com

22)

Sjesta i czas otwarcia sklepów, lokali, itp.

Dla osób, które ze sjestą nigdy się nie spotkały - w prawie całej Hiszpanii większość sklepów zamkniętych jest od godziny 14 do 17:30 (zależnie od rejonu kraju, tutaj podaje tylko przykład).

Dodatkowo - w Hiszpanii w niedziele praktycznie wszystko jest zamknięte (działają nieliczne supermarkety i drobne sklepiki).

W Meksyku w znakomitej większości miast, w których miałem okazję przebywać, sjesty nie było.

Sklepy otwarte są czasami od wczesnych godzin porannych do późnej nocy.

23)

Meksykanie, których znamy z USA to zwykle ludzie niewykształceni, którzy wyjechali poza ojczyznę ze względu na brak ciekawszych perspektyw we własnym kraju - nie można więc traktować ich jako reprezentantów narodu.

Wielu Meksykanów, którzy pozostali w kraju wstydzą się za nich (szczerze mowiąc - momentami nie dziwię się). Sam widziałem Meksykanów, którzy po roku-kilku latach pobytu w USA wracają do ojczyzny, w luźnych spodniach, obwieszeni łańcuchami - i rozmawiają między sobą po angielsku (nie używając hiszpańskiego). Jest to dla mnie coś co najmniej dziwnego - nie wyobrażam sobie Polaków, którzy po roku spędzonym w Anglii wracają do Polski i komunikują się między sobą w Polsce używając angielskiego :|

Tak więc - sposób w jaki zachowują się w USA co niektórzy z Meksykanów zdecydowanie nie jest tym samym, co można spotkać w Meksyku.

Warto o tym pamiętać - w rzeczywistości Meksykanie w Meksyku są tacy jak my Polacy, nie jest to żadna 'niższa rasa', zacofana i niewykształcona ...

Jeśli chodzi o wygląd Meksykanów - też może spotkać nas zaskoczenie. Niektórzy przypominają mocno 'indigenas' (pierwotnych mieszkańców tych ziem), inni nie różnią się kompletnie niczym od Hiszpanów czy Polaków.

Wielu Meksykanów mijanych na tutejszych ulicach można by przenieść na nasze i nie rzucaliby się w oczy - wyglądają tak samo jak my. Dużo zależy jak zwykle od stanu.

Według niektórych naukowców to nie Kolumb odkrył Amerykę, a Chińczycy lub Wikingowie. Teorię z Chińczykami obalono, teoria z Wikingami jeszcze chyba się trzyma - niemniej skośne oczy u niektórych Latynosów sprawiają, że przypominają mocno Azjatów. Nielicznych naprawdę ciężko odróżnić od tych ostatnich (to nieistotne całkowicie, ale podaję jako ciekawostkę).

24)

Co warto spakować ... ?

Warto wziąć z sobą leki na problemy żołądkowe i papier toaletowy - i mieć je zawiesze przy sobie.

Krem przeciwsłoneczny z wysokim filtrem, okulary przeciwsłoneczne, czapka z daszkiem, itp.

W okresie sierpień-marzec również cieplejsze ubranie (bluza, sweter, kurtka przeciwdeszczowa).

25)

Stacje benzynowe ...

Paliwo kosztuje około 1,80 zł (jeśli się nie mylę - w każdym razie są to okolice 2 zł za litr). Jednostki używane w Meksyku to nie cale, galony, mile, ... - a centymetry, litry, kilometry, ...

Na stacji benzynowej nie musimy wychodzić z samochodu. Podjeżdżamy do dystrybutora, prosimy o zatankowanie za "x" pesos, podajemy kluczyki od auta obsłudze (ewentualnie otwieramy z wnętrza samochodu wlew paliwa) i koniec. Nie trzeba tankować samodzielnie, nie trzeba płacić w kasie. Można też poprosić obsługę (powszechna rzecz) o sprawdzenie ciśnienia w oponach i o umycie szyby - pozostawia się za to napiwek od 2 do 10 pesos.

26)

Drogi ...

Kolega, ktory wrocil wlasnie z Meksyku z podrozy poslubnej (polecilem mu Yukatan i byl bardzo zadowolony) zachwycony byl meksykanskimi drogami.

Ja nie jestem nastawiony do nich az tak optymistycznie - niektore rzeczywiscie wygladaja lepiej niz w Polsce (szczegolnie drogi przebiegajace pomiedzy miastami), ale wydaje mi sie, ze stan ogolny asfaltu jest nizszy niz w naszym kraju. Dziury wydaja mi sie wieksze, mozna je spotkac w wielu miejscach. Sa tu wprawdzie miejsca doskonale utrzymane, ale wiekszosc - moim zdaniem - bez rewelacji.

Trzeba uważać na 'topes', czyli na progi zwalniające. Podobno progi zwalniające pochodzą z Meksyku - i jestem w stanie w to uwierzyć. Na niektórych ulicach 'tope' spotkać można co kilkadziesiąt metrów, znam przypadki, gdzie na jednej ulicy spotkać można około 30 progów zwalniających (szalenie irytujące). Nie pisałbym o nich jednak gdyby nie mały problem - rzadko kiedy są oznaczone odblaskami czy fluorescencyjną farbą, naprawde ciężko czasami je zobaczyć. Trzeba więc jeździć ostrożnie (szczególnie nocą), aby nie zniszczyć zawieszenia samochodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 22
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
  • 3 miesiące później...

Nie ma sprawy.

Szczepienia zalecane to:

WZW A (wirusowe zapalenie watroby typu A )

WZW B (wirusowe zapalenie watroby typu B )

BTP (blonnica, tezec, polio)

DB (dur brzuszny)

Sam nie musialem przechodzic dodatkowych szczepien (bylem szczepiony wczesniej), sprawdzilem wiec jedynie w Sanepidzie obecnosc we krwi przeciwcial WZW typu B (koszt badania to ok. 100 zl).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojtek wielkie piwo dla Ciebie za ten temat, bardzo ciekawie sie czyta. Rozumiem ze zwiedziles duzo Meksyku, tyle masz doswiadczen Ty moze mieszkales tam kiedys na dluzej? Mysle ze przekraczajac granice na pewno byles w Tijuanie, chcialem sie zapytac cos odnosnie TJ, interesuje mnie informacja z pierwszej reki. Slyszalem ze nieciekawie jest w TJ pod wzgledem bezpieczenstwa, ale jak to sie ma z centralna okolica przy samej plazy - Playas de Tijuana. Wybieram sie do San Diego ale przed tym chcialem wynajac ze znajomym apartament w TJ przy samej plazy na krotki okres, ceny sa fantastyczne w porownaniu do SD, ale obawiamy sie bezpieczenstwa naczytalismy sie o gangach i skorumpowanej policji. Bylem w Meksyku wiem czego oczekiwac, ale niepokoi mnie ta szczegolnie zla prasa o TJ. Jesli moglbys cos napisac od siebie, wlasne doswiadczenia jesli tam byles to by bylo fajnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki. Jesli chodzi o podroze po Meksyku - nie zwiedzilem niestety calego kraju, moje wycieczki ograniczaly sie glownie do stanu, w ktorym mieszkalem i jego okolic.

Mieszkalem w Meksyku rok (wiec nie tak znowu dlugo), ale pewnie tam wroce ktoregos dnia - ilosc zobaczonych pewnie sie wiec powiekszy ...

Nie przekraczalem w ogole granicy z USA i nie bylem tez w Tijuanie - slyszalem jednak troche o tym miejscu i podobno jest i brzydko, i dosc niebezpiecznie (ulice patroluje tam wojsko - gangi i przemytnicy to bardzo powazny problem).

Moze inaczej wyglada Playa de Tijuana, ale niestety ... nie bylem tam i nie moge nic konkretnego powiedziec.

Podejrzewam, ze mozna wyjechac do Tijuany, dobrze sie bawic i przezyc - nie chcialbym jednak pominac opinii znajomych o tych okolicach (nie byly najlepsze), bo sam nie wiem o niej prawie nic.

Nie pomoglem niestety za bardzo. Niezaleznie od wszystkiego - zycze udanego wyjazdu :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bylem w Tijuanie w zeszlym roku. Przekroczylismy granice na pieszo - chcielismy sie wybrac autobusem do centrum (bo znajomi mowili ze tam "normalniej"i bezpieczniej) ale juz te przygraniczne slumsy nas mocno zniechecily, wiec po walnieciu paru drinkow wrocilismy do san diego. W wielu przygranicznych miastach glownie po stronie meksyku jest teraz ostra jatka wiec na pewno trzeba uwazac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...