radzio Napisano 27 Listopada 2008 Zgłoś Napisano 27 Listopada 2008 Witam wszystkich. Jest coś czym chcę się z wami podzielić i ciekaw jestem waszych opinii. Nie wiem czy zwariowałem na punkcie USA i naiwnie wierzę, że jest to najlepsze na świecie miejsce do życia i realizacji marzeń, czy po prostu tak bardzo nie lubię starej Europy i szukam czegoś lepszego. Piszę o Europie a nie tylko o Polsce, bo bywałem tu i tam i mam już pewne rozeznanie w "terenie". Kiedy czytam wasze posty o USA to zastanawia mnie dlaczego tak niewiele osób pisze o tym co naprawdę napędza ten wspaniały kraj. Pewien bogaty doświadczeniami i wiekiem Paryżanin, powiedział mi kiedyś: "Widzisz synu każdy kraj ma swojego ducha. Np. Niemiec dba o samochód bardziej niż o własną żonę a dla Francuza auto to tylko środek transportu, dlatego jeśli chcesz kupić dobre auto to jedź do Niemiec". Po 23 latach życia "polskim duchem", wyjechałem do Irlandii, potem do Francji, Niemiec i Holandii. Poznawałem ludzi i obyczaje, dostrzegałem różnice, przy czym punktem odniesienia dla mnie zawsze była Polska. Dzięki tym doświadczeniom zrozumiałem co jest w naszym kraju nie tak, a co jest lepsze u nas niż na zachodzie. Aż wreszcie wyjechałem do USA. Pojechałem tam w celach wyłącznie zarobkowych, a wróciłem z głową pełną pomysłów i potężnej dawki optymizmu. Amerykański duch to optymizm i głębokie przekonanie, że mogę zrobić w swoim życiu co tylko zechce. To wyśmiewane często amerykańskie "keep smiling" to podstawa, bez tego nie zaczynasz dnia. Nabierasz pozytywnego nastawienia do ludzi dookoła. Zrywasz się o 5 rano i gonisz do pracy. Po drodze odwiedzasz stacje benzynową, tu pierwszy kontakt z ludźmi, uśmiech miła obsługa i "have a nice day". Wpadasz do biura, wita cię szef "how are you today? I'm fine - odpowiadasz". Wpadają współpracownicy, krótkie poranne pogaduchy, łyk paskudnej amerykańskiej kawy hehe (polecam starbucks,to jedyne moim zdaniem miejsce w USA z dobrą kawą i czynne już od 6 rano) ładujemy sprzęt w auta i w trasę. Nie wiem jak Wy, ale ta zwykła uprzejmość non stop ładowała moje baterie. Są też inne pozytywne rzeczy. Oni inaczej rozmawiają ze sobą niż my Europejczycy. Spotykasz biznesmena, doktora fizyki, czy zwykłą kelnerkę i każdy z nich powie Ci coś ciekawego. Jeśli czegoś mocno w życiu chcesz to w USA znajdziesz mnóstwo sytuacji i ludzi, którzy coś Ci podpowiedzą. Dadzą jakieś wskazówki. Wydaje mi się, że oni mają ten optymizm i wiarę we własność prywatną w genach. No bo wyobraź sobie człowieka, który mając tylko wiarę we własne siły, przemierza ocean i osiedla się na kawałku pustej ziemi i zaczyna wszystko od nowa. To jest dla mnie prawdziwa Ameryka.
gal Napisano 27 Listopada 2008 Zgłoś Napisano 27 Listopada 2008 Tym optymistycznym akcentem zgadzam sie w 100% Happy Thanksgiving and be Thankfull if u live here
sly6 Napisano 27 Listopada 2008 Zgłoś Napisano 27 Listopada 2008 Nie wiem czy wiesz ale teraz po samochod jezdzi sie juz do Szwajcarii Happy Thanksgiving
neltilia Napisano 28 Listopada 2008 Zgłoś Napisano 28 Listopada 2008 radzio, sporo prawdy jest w tym co piszesz. Zgadzam sie z Toba - 'oni inaczej rozmawiaja ze soba'. Poza tym sa zdecydowanie bardziej otwarci niz my na drugiego czlowieka, pozytywni, usmiechnieci:) Podobne mam wiec odczucia, bo zyjac tam dwa lata czerpalam od nich ta pozytywna energie! P.S>Starbucks rulezz:)
sly6 Napisano 28 Listopada 2008 Zgłoś Napisano 28 Listopada 2008 neltilia a co to znaczy otwarci na drugiego czlowieka?jesli na samo how are you i usmiech to sie zgodze ale jak wiesz to nie wszystko w zyciu...
neltilia Napisano 28 Listopada 2008 Zgłoś Napisano 28 Listopada 2008 ...syl6 chodzi mi o zyczliwosc, uprzejmosc.. Zgadzam sie ze 'how are you i usmiech to nie wszytsko w zyciu', ale nie ulega watpliwosci ze jest to bardzo pozytywne! Uprzejmosc miedzyludzka jest niezwykle wazna w codziennym zyciu! Tam jest to naturalne i w pelni normalne, u nas raczej rzadko sie zdarza.
neltilia Napisano 28 Listopada 2008 Zgłoś Napisano 28 Listopada 2008 kazdy ma prawo do swojego zdania na dany temat i ja osobiscie szanuje Twoje zdanie w tej sprawie:) Zgadzam sie ze ktos moze sie jednoczesnie usmiechac, a w srodku ma zupelnie inne nastawienie! Zdarzaja sie takie sytuacje i nie trzeba do stanow leciec by sie o tym przekonac! Ludzie sa jacy sa (bezwzglednie wszedzie) i na szczerosc czasem ich po prostu nie stac! ale to juz niestety inna bajka.. Mnie chodzi generalnie o to, ze bedac tam, zyjac wsrod tamtych ludzi czulam sie lepiej.. Moze blahy przyklad podaje ale dla mnie widoczny golym okiem: uprzejmosc facetow przepuszczajacych kobiety w drzwiach (wchodzac/wychodzac z budynkow, srodkow komunikacji, etc); idac z wozkiem nie zdarzylo mi sie poprosic kogos o pomoc w przytrzymaniu drzwi do ow budynku, metra, etc.. ktos kto akurat byl najblizej robil to z miejsca, nie czekajac na moje 'excuse me, could you help me, please'; podobnie przy przejsciu na druga strone ulicy (swoja droga kierowcy nie pedza tam jak szaleni) zatrzymywali sie i nie stanowilo to dla nich wiekszego problemu.., nie mowiac juz o pracownikach: stacji benzynowych, poczty, sklepow, barow, restauracji ktorzy ZDECYDOWANIE milsi sa od co niektorych pracujacych na tych samych stanowiskach w naszym kraju! Takich sytuacji bylo wiele i zawsze towarzyszylo pogodne nastawienie, zwykly usmiech na twarzy, ktory nikogo nic nie kosztuje ale jest sympatycznym akcentem:)
neltilia Napisano 28 Listopada 2008 Zgłoś Napisano 28 Listopada 2008 o_o widze ze kolega syl6 usunal swoj wczesniejszy post:/ a szkoda bo wyzej odpisalam jak ja to postrzegam:) Pozdrawiam
gal Napisano 29 Listopada 2008 Zgłoś Napisano 29 Listopada 2008 kazdy ma prawo do swojego zdania na dany temat i ja osobiscie szanuje Twoje zdanie w tej sprawie:) Zgadzam sie ze ktos moze sie jednoczesnie usmiechac, a w srodku ma zupelnie inne nastawienie! Zdarzaja sie takie sytuacje i nie trzeba do stanow leciec by sie o tym przekonac! Ludzie sa jacy sa (bezwzglednie wszedzie) i na szczerosc czasem ich po prostu nie stac! ale to juz niestety inna bajka..Mnie chodzi generalnie o to, ze bedac tam, zyjac wsrod tamtych ludzi czulam sie lepiej.. Moze blahy przyklad podaje ale dla mnie widoczny golym okiem: uprzejmosc facetow przepuszczajacych kobiety w drzwiach (wchodzac/wychodzac z budynkow, srodkow komunikacji, etc); idac z wozkiem nie zdarzylo mi sie poprosic kogos o pomoc w przytrzymaniu drzwi do ow budynku, metra, etc.. ktos kto akurat byl najblizej robil to z miejsca, nie czekajac na moje 'excuse me, could you help me, please'; podobnie przy przejsciu na druga strone ulicy (swoja droga kierowcy nie pedza tam jak szaleni) zatrzymywali sie i nie stanowilo to dla nich wiekszego problemu.., nie mowiac juz o pracownikach: stacji benzynowych, poczty, sklepow, barow, restauracji ktorzy ZDECYDOWANIE milsi sa od co niektorych pracujacych na tych samych stanowiskach w naszym kraju! Takich sytuacji bylo wiele i zawsze towarzyszylo pogodne nastawienie, zwykly usmiech na twarzy, ktory nikogo nic nie kosztuje ale jest sympatycznym akcentem:) To nie sa blahe przyklady. Sa to przyklady z zycia i to codziennego. Wielu z nas nie zauwaza tego tak po prostu jest i dostajemy szoku po wizycie do Polski gdy uswiadomimy sobie ze tego nie ma tam NIESTETY
david7211 Napisano 29 Listopada 2008 Zgłoś Napisano 29 Listopada 2008 Dla mnie utkwił w pamięci taki jeden szczegół. Było to jakiś czas temu, kiedy razem z synem przyjechałem do NYC po raz pierwszy, wiadomo, nie znałem NYC całkowicie, ale musieliśmy jechać na Manhattan załatwić pewne sprawy. Wychodzimy z metra, nie wiemy gdzie iść, rozkładamy mapę, szukamy, podchodzi jeden gość i pyta się "czy potrzebna wam pomoc", mówimy nie poradzimy sobie, dalej przeglądamy mapę, idzie znów ktoś, się zatrzymuje i znów pyta się "czy potrzebujemy pomocy lub jakiś wskazówek". Takie mam pierwsze wrażenia z NYC który jest raczej uważany za miasto w którym każdy żyje dla siebie i nie zwraca uwagi na innych. Jeśli chodzi o ten amerykański uśmiech i te wszechobecne "how are you" oraz "have a nice day" to wydaje mi się, że lepiej żyć w miejscu gdzie ludzie zwracają się do siebie w ten sposób, niż gdzie wszyscy patrzą na siebie "z pod oka". Bardzo to ułatwia życie i wnosi dużo pozytywnego nastroju, nawet jeśli nam coś nie idzie tak jakby chcielibyśmy. Z nowszych doświadczeń, które są niejako przyziemne, mogę powiedzieć, że ostatnio na wydruku z karty kredytowej zauważyłem informację, że jeśli potrzebuję wyciągu w powiększonej czcionce lub w języku BRAILE'A to taki wyciąg mogę zamówić, akurat dla mnie nie jest to potrzebne, ale są to takie drobne udogodnienia, których chyba w Polsce nie znajdziesz, a bardzo świadczą o jakości życia.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.