jkb Napisano 23 Grudnia 2010 Zgłoś Napisano 23 Grudnia 2010 Hej! właśnie wróciłem ze Stanów i pomyślałem, że podzielę się wrażeniami "z granicy" z nadzieją, że komuś się to przyda Tytułem wstępu - we wrześniu dostałem promesę na 10 lat (B1/B2), we wniosku wizowym podałem, zgodnie z najlepszą mi wtedy wiedzą, datę wyjazdu Kwiecień 2011, 1 osoba towarzysząca, cel: San Francisco (z dokładnym adresem hotelu, itp.). Niedługo później okazało się, że mam możliwość wyjazdu wcześniej, w grudniu 2010, sam, w zupełnie inne miejsce Ameryki - Indiana. 8 grudnia, Point of Entry - Chicago (lotnisko O'Hare). Kolejeczka do Immigration, miła pani kieruje nas do różnych kolejek w zależności od tego, czy jesteśmy na VWP, czy mamy wizę (z tego, co widziałem to Ci z VWP mieli dokładniejsze maglowanie, tych z wizą puszczali w miarę szybko). Podchodzę do Immigration Officera, ten prosi o paszport, I-94 i 6059B (cło) (swoją drogą, zadeklarowałem łączną wartość towarów które pozostaną w USA na $74, dokładnie je rozpisując [wszystko to upominki] - cła oczywiście nie było). Następnie zaczęły się pytania. Po pierwsze czy mam kogoś w stanach i do kogo jadę. Odpowiedź - nie mam rodziny, tylko "friend", z którą się jadę spotkać (wspominam o zadeklarowanych przedmiotach, że są upominkami dla niej). Następnie do kiedy planuję pobyt - do 19 grudnia. Gdzie będę przebywał - hotel w Schererville. Po czym patrzy w monitor przez chwilę, coś klika a następnie, po chwili, prosi o okazanie biletu powrotnego oraz jakiegoś kwitu na to, że będę de facto w tym hotelu. Pokazuję kwit na rezerwację biletu powrotnego oraz wydruk z potwierdzeniem rezerwacji pokoju hotelowego. Ostatnie pytanie - jaki jest mój zawód. Odpowiadam software developer. Po czym Immigration Officer wbija mi pieczątkę do paszportu ważną do 7 czerwca. Gdzieś tam po drodze było jeszcze zbieranie odcisków, dokładnie tak samo jak w ambasadzie. Powrót - 19 grudnia, O'hare. Niestety (na szczęście? ), lot odwołany więc powrót 21 grudnia. Wszystko standardowo - sprawdzenie biletów, security (strasznie dużo ludzi burzy się przeciwko przechodzeniu przez te ich nowe bramki - jeżeli nie chcesz, możesz protestować i przejść przez zwykły wykrywacz metalu + pat down, po prostu zgłoś to ochronie przed wejściem w bramkę) no i gate. Nikt nie chciał ode mnie wszytego w paszport I-94 Departure Record. Zapytawszy już na pokładzie samolotu gdzie to oddać, poproszono mnie o cofnięcie się do gate'a. Po zwróceniu uwagi tam właśnie zabrali mi ten papier. To tyle biurokracji. Problemów z laptopem w bagażu podręcznym nie było absolutnie żadnych. Nikt nie pytał, nikt nie otwierał. Podczas kontroli po prostu włożyłem go zamkniętego do oddzielnego plastikowego pojemnika. Podsumowując: przy wjeździe miej w bagażu podręcznym dokumenty dotyczące twojego pobytu. Ja miałem w teczce papiery dotyczące biletów, hotelu, wynajmu samochodu na miejscu. Nie przejmuj się tym, że informacje dotyczące "dokąd, z kim i kiedy jedziesz" wprowadzone na wniosku wizowym są inne - Immigration Officer zdaje sobie sprawę z faktu, że plany się zmieniają i ważne jest, że jesteś w stanie pokazać to, że w kraju nielegalnie nie zostaniesz. Przy wylocie koniecznie pamiętaj o oddaniu I-94. Upomnij się o to przed wejściem na pokład samolotu. A jak było? Wspaniale Dla tych, którzy szukają czegoś do zwiedzania w Chicago polecam CityPass - 5 atrakcji turystycznych za 50% ceny (dodatkowe atrakcje, brak kolejek, etc.). Jeżeli chodzi o wynajem samochodu to przygotuj się na to, że jak spytasz o snow / winter tires, to zrobią wielkie oczy, bo oni lubią jak samochody się ślizgają w zimie i nikt tego nie kupuje A z "friend" zaczęliśmy (póki co) szczęśliwy związek long distance, ale to chyba temat do innego działu (jest tu taki? ) Aha, jeszcze jedno - w ameryce karta kredytowa > karta debetowa, przynajmniej jeżeli chodzi o rezerwację hotelu i wynajem samochodu. Osobiście nie jestem fanem kart kredytowych, ale mimo wszystko dobrze jest ją mieć ze sobą podczas pobytu w stanach. Posiadacze kart debetowych mogą napotkać różne problemy związane z wyżej wymienionymi. To tyle! Pozdrawiam!
sly6 Napisano 23 Grudnia 2010 Zgłoś Napisano 23 Grudnia 2010 oczywiscie ze zdaja sobie z tego sprawe ze data,miejsce moga byc inne ale po to sie pytaja o dokumenty pewne aby zobaczyc czy faktycznie Twoj pobyt bedzie i jest turystycznie i czy faktycznie to co mowisz sie pokrywa ,wiec miales te dokumenty to dobrze ze mogles tym sie okazac ..a jak by bylo z kims innym to nie wiadomo wiec nalezy o tym pamietac lecac do USA..a nie ze pisze jedno,lece gdzies indziej a na granicy nie wiem co powiedziec..to nalezy miec na uwadze mozesz o prewnych sprawach milosnych pisac w off topic lub tez jak bedzie cos z legalizacja to w dziale emigracja-zielona karta .. dobrze ze sie udal wyjazd,pobyt oraz ze cos moze z tego bedzie
jkb Napisano 23 Grudnia 2010 Autor Zgłoś Napisano 23 Grudnia 2010 oczywiscie ze zdaja sobie z tego sprawe ze data,miejsce moga byc inne ale po to sie pytaja o dokumenty pewne aby zobaczyc czy faktycznie Twoj pobyt bedzie i jest turystycznie i czy faktycznie to co mowisz sie pokrywa ,wiec miales te dokumenty to dobrze ze mogles tym sie okazac ..a jak by bylo z kims innym to nie wiadomo wiec nalezy o tym pamietac lecac do USA..a nie ze pisze jedno,lece gdzies indziej a na granicy nie wiem co powiedziec..to nalezy miec na uwadze Dokładnie, dlatego też to opisuję z nadzieją, że może komuś się przyda. Sam miałem lekki stres przed urzędnikiem imigracyjnym przez tą rozbieżność i wiem, że taki opis by mi na pewno pomógł dobrze ze sie udal wyjazd,pobyt oraz ze cos moze z tego bedzie Też się cieszę następny wyjazd już zaplanowany na luty! Pozdrawiam!
sly6 Napisano 23 Grudnia 2010 Zgłoś Napisano 23 Grudnia 2010 jkb co jakis czas sie pisze o tym ze jesli dana osoba leci nie w to miejsce co napisala za 1 razem to niech bedzie przygotowana nawet na zawrocenie z granicy lub tez takie jak opisales sprawy fakt nie pisze sie tego czesto ale ... no ale warto takie cos znow przypomniec i napisac aby bylo znow wiadome co i jak wiec dziekuje za ten opis
tinki Napisano 24 Grudnia 2010 Zgłoś Napisano 24 Grudnia 2010 hmmm, a ja mieszkam niedaleko Schererville, i jezdze tam po wieksze zakupy.... . A jesli chodzi o opony do samochodow, to rzeczywiscie, nie ma opon zimowych, sa takie caloroczne. Natomiast wysoka kultura jazdy, a szczegolnie w czasie duzych opadow sniegu powoduje, ze nie ma tylu stluczek, bo nikt nikomu nie siedzi na ogonie, a jadac w ciezkich warunkach, jezdzi sie powoli i czesto widze, zreszta sama tak robie, ze jezeli jakis samochod probuje wlaczyc sie do ruchu, wyjezdzajac z bocznej ulicy, to generalnie sie zwalnia, i sie go wpuszcza.... Ciesze sie , ze pobyt byl udany...Pozdrawiam
Jim Beam Napisano 24 Grudnia 2010 Zgłoś Napisano 24 Grudnia 2010 A jesli chodzi o opony do samochodow, to rzeczywiscie, nie ma opon zimowych, sa takie caloroczne. Oczywiscie ze sa opony zimowe i stosuje sie je w regionach gdzie klimat tego wymaga. Kilka dni temu, gdy zmienialem swoje na zimowki, w serwisie obok mnie stal Range Rover na ktory zakladali fajne 18 calowe Nokiany (zrobione w Finlandii) ze stalowymi kolcami.
jkb Napisano 24 Grudnia 2010 Autor Zgłoś Napisano 24 Grudnia 2010 hmmm, a ja mieszkam niedaleko Schererville, i jezdze tam po wieksze zakupy.... . A jesli chodzi o opony do samochodow, to rzeczywiscie, nie ma opon zimowych, sa takie caloroczne. Natomiast wysoka kultura jazdy, a szczegolnie w czasie duzych opadow sniegu powoduje, ze nie ma tylu stluczek, bo nikt nikomu nie siedzi na ogonie, a jadac w ciezkich warunkach, jezdzi sie powoli i czesto widze, zreszta sama tak robie, ze jezeli jakis samochod probuje wlaczyc sie do ruchu, wyjezdzajac z bocznej ulicy, to generalnie sie zwalnia, i sie go wpuszcza....Ciesze sie , ze pobyt byl udany...Pozdrawiam Ano widzę, mieszkasz na południe trasą 41 Ja często udawałem się do Westfield Southlake Mall w Merrilville / Hobart, ale to głównie dlatego, że moja luba niedaleko tego miejsca pracuje. Zakupy to zazwyczaj jednak Meijers / Walmart w Schererville / Highland więc niewykluczone, że się może tam gdzieś spotkaliśmy Jeżeli chodzi o kulturę jazdy to fakt, tam, gdzie miałem okazję się poruszać samochodem, jest ona wysoka. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że jak popadało i przymroziło to zdecydowana większość samochodów miała bardzo długą drogę hamowania (z moim wypożyczonym Dodgem Chargerem włącznie) właśnie przez brak opon zimowych. W wyniku tego na co dzień można było obserwować na drogach 30 czy 41 gęsto posiane samochody w rowach, stłuczki i samochody, które zwyczajnie się ślizgały na letnich oponach. Z opowieści słyszałem, że tam jest tak każdej zimy i że (prawie) nikt zimowych opon nie używa. @Jim Beam: chodziło mi tu o region, w którym się poruszałem, nie mówię, że każdy Amerykanin na dźwięk słów "snow tires" zrobi wielkie oczy. Pozdrawiam!
katlia Napisano 24 Grudnia 2010 Zgłoś Napisano 24 Grudnia 2010 e tam, ja od lat zmieniam opony na snow tires, i wszyscy moi znajomi tez. Moje ubezpieczenie daje znizki jezeli sie je uzywa. Nawet rodzina w Kaliforni poludniowej uzywa snow tires w zimie bo latwiej sie dojezdza na narty i wtedy niepotrzebne jest 4-wheel drive.
jkb Napisano 27 Grudnia 2010 Autor Zgłoś Napisano 27 Grudnia 2010 Cóż, widocznie w Indianie nie mają takiego zdroworozsądkowego podejścia Pozdrawiam!
kara_kc Napisano 27 Grudnia 2010 Zgłoś Napisano 27 Grudnia 2010 ja mieszkam w chicago i zimowki tutaj tez sa raczej niepopularne. nie znam nikogo kto uzywalby zimowek, aczkolwiek ludzie wiedza ze cos takiego istnieje. to mnie w sumie bardzo dziwi bo zima tu jest okropna!
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.