Skocz do zawartości

A Jednak Udało Się!


Aleksandra82

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Moi drodzy, zwłaszcza Ci, którzy dzielnie odpowiadają na pytania, często powtarzające się i upierdliwe, podpinają ważniejsze tematy, tworząc mini-almanachy wiedzy imigracyjnej, bardzo Wam wszystkim dziękuję za pomoc :)

Wczoraj z mężem pobiliśmy chyba rekord długości ("krótkości"?) interview - 6 minut. Zielona karta ma przyjść w ciągu miesiąca. I to mimo tego, że praktycznie jestem swoim własnym sponsorem (zarobki męża za 2010 - ok.4000$ - W SUMIE, nie miesięcznie), jako małoletnia przesiedziałam wizę i prawdopodobnie mam nielegalnego członka rodziny w USA, adres na jego prawo jazdy inny niż nasz, brak obrączek, zmiany nazwiska, wspólnych ubezpieczeń i rachunków, ślub po wizie turystycznej...

Wszystkim tym, którzy przygotowują jakiekolwiek komplety dokumentów dla urzędu imigracyjnego radzę się właśnie do tego przyłożyć, dodać szczere listy od siebie, wyjaśniające jakiekolwiek niejasności, przeczytać instrukcje wielokrotnie i się do nich zastosować. Wydaje mi się, że w tym był nasz sukces. Urząd dostał ode mnie pięknie posegregowane i opisane dokumenty, z własnymi tłumaczeniami, wyjaśnieniami, w kaligraficznie opisanych folderach. To była 56 stronicowa bodajże księga, nad którą spędziłam kilka wieczorów, poprzedzonych niezłym 'researchem', głównie na forum. Prawo prawem, ale zawsze powtarzam, urzędnik też człowiek. (Kilka miesięcy wcześniej, mimo wysłania formularza o przedłużenie turystycznej zdecydowanie za późno, też się udało)

Na miesiące przed, mój biedny małżonek został zamęczony komentarzami typu "ty sobie zapamiętaj jaki kolor mają nasze szczoteczki do zębów", opowiedziałam mu historię różnych innych wywiadów, przy czym na wieczór przed uraczył mnie tekstem "ja im powiem, że ulubiona pozycja to 'na pieska'!" ( dowcipniś, na szczęście już nikt nie wnika w pożycie seksualne imigrantów).

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za podzielenie się doświadczeniami i pomoc, młody powiedział, że byłam zdecydowanie "overprepared", ale tak być powinno...

Teraz będę Was zamęczać pytaniami o tę legalną część amerykańskiego żywota, chęć pomieszkania za granicą a utrzymania GC oraz innymi związanymi z moim 'nowym życiem' rozpoczynającym się niedługo.

Nie czuję się kompetentna, aby udzielać komukolwiek rad imigracyjnych, ale jakby ktoś potrzebował drobnych tłumaczeń albo pomocy z opisaniem swojej sytuacji urzędnikom, to zapraszam na PW.

Napisano

co do urzednika to racja

dlatego tez jedni beda miec problemy a inni jak Ty beda miec ok

to dobrze ze tak sie skonczylo i powodzenia na nowej drodze zycia :)

Napisano

Moi drodzy, zwłaszcza Ci, którzy dzielnie odpowiadają na pytania, często powtarzające się i upierdliwe, podpinają ważniejsze tematy, tworząc mini-almanachy wiedzy imigracyjnej, bardzo Wam wszystkim dziękuję za pomoc :)

Aleksandro gratulacje! super, ze wszystko poszlo dobrze. Rowniez uwazam, ze urzednik to tez czlowiek ;)

Napisano

Na miesiące przed, mój biedny małżonek został zamęczony komentarzami typu "ty sobie zapamiętaj jaki kolor mają nasze szczoteczki do zębów", opowiedziałam mu historię różnych innych wywiadów, przy czym na wieczór przed uraczył mnie tekstem "ja im powiem, że ulubiona pozycja to 'na pieska'!" ( dowcipniś, na szczęście już nikt nie wnika w pożycie seksualne imigrantów).

Ha, no niestety ale niektorzy IO nadal wnikaja w zycie intymne. Moj znajomy mial interview w 2010 i zostal zapytany jakich srodkow antykoncepcyjnych uzywa z zona i kiedy ostatni raz wspolzyli... Mysle, ze teoretycznie oni moga zapytac sie o wszystko...

Gratuluje pozytywnego rozpatrzenia sprawy :-)

Napisano

Ha, no niestety ale niektorzy IO nadal wnikaja w zycie intymne. Moj znajomy mial interview w 2010 i zostal zapytany jakich srodkow antykoncepcyjnych uzywa z zona i kiedy ostatni raz wspolzyli... Mysle, ze teoretycznie oni moga zapytac sie o wszystko...

Gratuluje pozytywnego rozpatrzenia sprawy :-)

Teoretycznie moga tyle, ze pytania dot. zycia intymnego zdarzaja sie niezwykle rzadko - za to pytania dot. szczoteczki do zebow to juz standard. Z kim jedliscie obiad w niedziele i co bylo na obiad, kiedy zabieraja smiecie, kiedy maz byl ostatni raz u lekarza, do jakiego klubu/ jakiej restauracji chodzicie najczesciej, jaki film ogladaliscie ostatnio wspolnie, jakiej marki macie komputer, kolor recznikow w lazience - pytania ktore zdarzaja sie bardzo czesto. Czesto zdarzaja sie takze osobne interview. Urzednik jest tylko czlowiekiem, ale tez ma pewne przepisy, ktorych sie musi trzymac i po to jest green card na 2 lata i po to jest sprawdzanie jeszcze raz wszystkiego podczas egzaminu na obywatelstwo. Jedni urzednicy sa bardziej mili; inni - bardziej sluzbowi. Ja zawsze nastawiam sie na gorsze by byc pozniej mile zaskoczona niz zeby mi ktos przyszedl i powiedzial (tak jak to mialo miejsce dzisiaj): " Ale ja nie rozumiem dlaczego dali moja sprawe jeszcze raz pod sprawdzenie skoro juz mi green card przyznali!". Kazda sprawa jest inna, kazdy ma inna sytuacje, kazdy urzednik jest inny - nigdy nie zapomne sprawy jaka mialam w Philly, gdzie sluzbowa pani urzednik wspisala, ze dziecko "LIVEING with parents" a nastepnie zrobila osobne interview dla pary, ktora co prawda byla pol roku po slubie, ale mieli juz wspolne 3-letnie dziecko, a kobieta byla w 8 miesiacu ciazy z nastepnym dzieckiem. Wspolne zdjecia z poprzednich lat nie zrobily wrazenia, para miala osobne interview..

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...