Skocz do zawartości

Odmowa Wjazdu


marek13

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Wiem, to jest dosłowny przykład wzięty z INA, w tym linku o którym pisałam chodzilo o różne ograniczenia wiekowe do poszczególnych kategorii przepisów (w tym przestepstw) imigracyjnych, wspomiane było np. immigration intent i misinterpretation, a także podawanie się za obywatela USA, oraz przykłady spraw sądowych w których powoływano się na owe przepisy. Gdzieś sie to plącze w necie. Musialabym całe FAM przekopać ;)

Dodatkowo, to co ma dziecko w paszporcie niekoniecznie musi sie pokrywać z tym co ma wbite matka.

widziałem tylko paszport od dziecka swojego mi nie pokaże to oczywiste, ale dziecka musi, widziałem jeszcze formę którą podpisywała z syna, ale nie wiem jaki numer był tej formy, biegły z angielskiego nie jestem tym bardziej z jakiś urzędowych pism więc nie wiele mogę powiedzieć, to były 4 kartki razem spięte większość to była rozmowa, pytania i odpowiedzi zapisane maszynopisem, potem jakieś kilka punktów, gdzie był jej podpis i tyle nic więcej nie wiem,

rozumiem że wygląda to tak, syn ma anulowaną wizę ale bana prawdopodobnie nie ma bo tak wynika z tej pieczątki, ale może być też tak że jednak ma bo nie wiadomo co jest w dokumentach

  • Odpowiedzi 67
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

widziałem tylko paszport od dziecka swojego mi nie pokaże to oczywiste, ale dziecka musi, widziałem jeszcze formę którą podpisywała z syna, ale nie wiem jaki numer był tej formy, biegły z angielskiego nie jestem tym bardziej z jakiś urzędowych pism więc nie wiele mogę powiedzieć, to były 4 kartki razem spięte większość to była rozmowa, pytania i odpowiedzi zapisane maszynopisem, potem jakieś kilka punktów, gdzie był jej podpis i tyle nic więcej nie wiem,

rozumiem że wygląda to tak, syn ma anulowaną wizę ale bana prawdopodobnie nie ma bo tak wynika z tej pieczątki, ale może być też tak że jednak ma bo nie wiadomo co jest w dokumentach

dokładnie... dowiedz się, co jest w papierach...

Napisano

dokładnie... dowiedz się, co jest w papierach...

Forma jaką podpisała I - 867a, tyle się dowiedziałem, wiem też że ma wizytę u prawnika międzynarodowego w warszawie który ma się tym zająć, i twierdzi że dość szybko można to odkręcić, twierdzi też że została deportowana na własną prośbę, chce się starać o wizę studencką, bo już tam załatwioną i opłaconą szkołę, i ma też jak to się nazywa podobno opiekuna który wszystko poświadczy z tamtej strony, teraz jak to jest jak nie ma pozwolenia ode mnie na stały pobyt za granicą, czy oni ( w sensie organ wydający czy cofający wizy itd, będzie o to pytał wogóle czy ich to nie interesuje.

Napisano

Problem z prawnikami polega na tym, że powiedzą to, co się chce usłyszeć i skoszą za to jak za zboże.

Nie sądzę, żeby w Polsce znalazła prawnika znającego się na amerykańskim prawie imigracyjnym, ale może rzeczywiście jest pierwszą osobą, której się to udało.

No i ona nie została deportowana.

Ona nie została wpuszczona do Stanów. A to różnica.

A co do pozwolenia stałego za granicą... Wiza studencka nie jest tożsama z pobytem stałym - to nie jest wiza imigracyjna.

Czy w czasie rozwodu określiliście, czy Wasze dziecko będzie mogło wyjechać za granicę?

I czy ona ma przy sobie te papiery, które podpisała? Powinna mieć kopie.

Jeśli nie ma, to będzie musiała się o nie zwrócić do UCIS. Ale to już na pewno powiedział jej prawnik.

Napisano

Problem z prawnikami polega na tym, że powiedzą to, co się chce usłyszeć i skoszą za to jak za zboże.

Nie sądzę, żeby w Polsce znalazła prawnika znającego się na amerykańskim prawie imigracyjnym, ale może rzeczywiście jest pierwszą osobą, której się to udało.

No i ona nie została deportowana.

Ona nie została wpuszczona do Stanów. A to różnica.

A co do pozwolenia stałego za granicą... Wiza studencka nie jest tożsama z pobytem stałym - to nie jest wiza imigracyjna.

Czy w czasie rozwodu określiliście, czy Wasze dziecko będzie mogło wyjechać za granicę?

I czy ona ma przy sobie te papiery, które podpisała? Powinna mieć kopie.

Jeśli nie ma, to będzie musiała się o nie zwrócić do UCIS. Ale to już na pewno powiedział jej prawnik.

odpowiadając po kolei

ma ksero kopię papierów które podpisała, nie ma oryginałów jeżeli o to chodzi

tak określiliśmy w trakcie rozwodu że dziecko może wyjechać z granicę, ma też paszport od dziecka ale nigdzie nie jest napisane na pozwoleniu że może wyjechać i zostać gdzieś na stałe, ja mam takie samo pozwolenie podpisane od niej

Napisano

No to teoretycznie może zabrać dziecko ze sobą do USA.

Bo wiza studencka (zakładając, że w ogóle takową dostanie) jest wizą na pobyt czasowy, a nie stały.

Napisano

Forma jaką podpisała I - 867a, tyle się dowiedziałem, wiem też że ma wizytę u prawnika międzynarodowego w warszawie który ma się tym zająć, i twierdzi że dość szybko można to odkręcić, twierdzi też że została deportowana na własną prośbę, chce się starać o wizę studencką, bo już tam załatwioną i opłaconą szkołę, i ma też jak to się nazywa podobno opiekuna który wszystko poświadczy z tamtej strony, teraz jak to jest jak nie ma pozwolenia ode mnie na stały pobyt za granicą, czy oni ( w sensie organ wydający czy cofający wizy itd, będzie o to pytał wogóle czy ich to nie interesuje.

Jezeli jest to prawnik, ktory sie reklamuje tutaj wszem i wobec pan niejaki Sz. badz kancelaria, ktora znajduje sie w Warszawie i zawalila dokumenty wielu osobom (czesc z nich moze Ci to potwierdzic tutaj na Forum) to raczej zona Twoja moze sie zadomowic na stale w Polsce z powrotem.

Twoja zona ma zakaz wlotu na 5 lat. Dziecko nie ma zadnego zakazu, bo jest dzieckiem maloletnim. Od cofniecia z granicy nie ma odwolania chyba, ze sa ku temu powody typu, ze ktos wzial Twoja zone za kogos innego itd. Twoja zona, z tego co piszesz, przyznala sie do tego, ze dziecko do szkoly w USA chodzilo co rowna sie temu, ze Twoja zona, jako prawny opiekun maloletniej osoby, wykorzystala swoja wize oraz wize dziecka do celow innych niz cel zadeklarowany na granicy czyli turystyczny. Samo to, ze wycofala prosbe o wlot nie swiadczy o niczym w jej przypadku, bo przyznala sie i podpisala, ze dziecko do szkoly chodzilo. Dlatego - tutaj obstawiam, ale zaloze sie, ze mam racjie - ona mimo, ze wycofala oficjalnie prosbe o admission, to i tak podpisala, ze zlamala prawo i tym samym podlega pod zakaz wlotu do USA przez min. 5 lat. OD TEGO NIE MA ODWOLANIA. Ona sobie moze teraz dokumenty z Harvardu przyniesc i zaplacic ponad 10 tys. zlotych roznym prawnikom, ktorzy powiedza jej, ze to zaden problem - bo tak to wyglada zwykle plus oczywiscie obiecaja jej interwencje w Waszyngtonie itd. itp. Kiedy Twoja zona pojdzie do ambasady to i tak wizy nie dostanie, bo ma zakaz wlotu i musialaby miec waiver od tegoz zakazu. Jej dane, jej zdjecie i odciski sa wszedzie i na kazdej granicy. Sa tutaj osoby, ktore mialy podobne przypadki i zapytaj ile z tych osob dostalo jakiekolwiek wizy...

Sytuacje bedzie pograszal fakt, jesli znalezli przy niej dokumenty swiadczace, ze zamierza wykorzystac wlot do innych celow.

Napisano

odpowiadając po kolei

ma ksero kopię papierów które podpisała, nie ma oryginałów jeżeli o to chodzi

Te dokumenty powinien przejrzec ktos, kto powie jej jak naprawde wyglada jej sytuacja a nie bedzie jej obiecywal Bog wie co po to, zeby pozniej kobieta wydala ciezkie pieniadze i uslyszala "sorry, nie wyszlo", ale jak to bylo w przypadku kancelarii z Warszawy, gdzie kobieta, ktora tutaj na Forum szukala pozniej pomocy, uslyszala po zaplaceniu sporej kwoty i odmowie wizy do Stanow: "ja zrobilem wszystko co mialem zrobic, reszta mnie juz nie interesuje i ja nie moge zmienic decyzji konsula, ale mozemy sie od tego odwolac"

Napisano

Forma jaką podpisała I - 867a, tyle się dowiedziałem, wiem też że ma wizytę u prawnika międzynarodowego w warszawie który ma się tym zająć, i twierdzi że dość szybko można to odkręcić, twierdzi też że została deportowana na własną prośbę, chce się starać o wizę studencką, bo już tam załatwioną i opłaconą szkołę, i ma też jak to się nazywa podobno opiekuna który wszystko poświadczy z tamtej strony, teraz jak to jest jak nie ma pozwolenia ode mnie na stały pobyt za granicą, czy oni ( w sensie organ wydający czy cofający wizy itd, będzie o to pytał wogóle czy ich to nie interesuje.

1. Twoja zona nie zostala "deportowana na wlasna prosbe" - ona wycofala sie z wlotu do USA i nie przekroczyla granicy USA. Jesli prawnik powiedzial, ze ona zostala "deportowana" to jest to co najmniej znak zapytania co do tego jak owy prawnik rozumie co sie stalo na granicy. "Deportacja" to zupelnie cos innego niz to co stalo sie z Twoja zona. "Deportacja" musi miec podpis sedziego badz prokuratora; deportacja odbywa sie na koszt panstwa USA, deportacja to usuniecie kogos po przedstawieniu mu i uzasadnieniu i udowodnieniu mu zlamania prawa, podczas procesu deportacji osoba ma prawo do obroncy - to tak w skrocie. Ludzi nie deportuje sie z granicy, chyba, ze wczesniej byli poszukiwani itd. Twoja zona wycofala sie z wlotu do Stanow - to tak jakbys Ty poszedl ubiegac sie o przyjecie na studia, ale w ostatniej chwili, tuz w sekretariacie stwierdzil, ze jednak nie. Cos w tym stylu spotkalo twoja zone. Tyle, ze jej zarzucili, ze cos zrobila zle kiedy byla tutaj poprzednim razem - ona odp na ich pytania, ona podpisala co podpisala, ona zgodzila sie wycofac z granicy aby nie miec wiekszych konsekwencji za to co zrobila bedac na wizie turystycznej - w zamian za to co ona zrobila (czyli wycofanie prosby o wlot), urzednicy nie deportowali jej, tylko jej nie wpuscili. Gdyby miala deportacje to by miala 10 lat zakaz wlotu do Stanow.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...