Damiann Napisano 5 Maja 2013 Autor Zgłoś Napisano 5 Maja 2013 kiepsko mi idzie z niektórymi przedmiotami dlatego nie chce iść na studia i się 5 lat męczyć ale na jakieś studium policealne 2 letnie pójdę na pewno kto wie może na studia się zdecyduje zobaczę dopiero za rok jak mi w 3 klasie będzie szlo ale dzięki za dobre rady
Paulina_89 Napisano 6 Maja 2013 Zgłoś Napisano 6 Maja 2013 Mi też kiepsko szło z niektórymi przedmiotami - matma, fizyka, chemia leżała i kwiczała, gdybym nie chodziła na korepetycje to nie wiem jak bym to zaliczyła, ale też te przedmioty mnie nudziły, więc mi się nie chcialo przykladac a jednak studia skończyłam, bo poszłam na to co lubie Nie zniechecaj sie.
KaeR Napisano 6 Maja 2013 Zgłoś Napisano 6 Maja 2013 To samo chciałem napisać, co Paulina. U mnie było tylko odwrotnie, bo mi wisiały wszystkie biologie i takie tam. Nie to, że jakiś kujon byłem, ale matematyka jest logiczna i czy Polska czy USA jest taka sama. Nie spotkałem w liceum ludzi co by się do wszystkiego przykładali. Na studiach też się wziąłem dopiero pod koniec, a w stanach wylądowałem dzięki temu, że się nie dostałem na żadne marketingi, tylko na PW. Nie bądź przeciętny. Audaces fortuna iuvat.
Paulina_89 Napisano 6 Maja 2013 Zgłoś Napisano 6 Maja 2013 Zapomnialam napisac ze studia skonczylam w PL na licencjacie (teraz kontynuuje w USA), ale kujonem czy uczniem przykładnym nigdy nie bylam. Nauczyciele od scislych przedmiotów sobie po mnie pojezdzali, zawsze wołali do tablicy zeby sprawdzic czy sie w koncu czegos nauczylam a tu d...Mialam kilka ulubionych przedmiotow - jezyki obce - z nich sobie radzilam najlepiej oraz geografia, bo mi sie z podrozami kojarzyla, plus plastyka, bo lubilam babrac sie w farbach W ogole wszystkie prace manualne mnie pociagaly, i do tego sie przykladalam, a reszte traktowalam jako zapychacze. Tak naprawde z całej mojej edukacyjnej drogi NAJLEPIEJ WPOMINAM STUDIA. Podstawowka, gim i liceum przywoluja we mnie traumatyczne wspomnienia i wtedy szczerze nienawidzilam szkoly
River Napisano 6 Maja 2013 Zgłoś Napisano 6 Maja 2013 ...ale kujonem czy uczniem przykładnym nigdy nie bylam. Nauczyciele od scislych przedmiotów sobie po mnie pojezdzali, zawsze wołali do tablicy zeby sprawdzic czy sie w koncu czegos nauczylam ;)W ogole wszystkie prace manualne mnie pociagaly, i do tego sie przykladalam, a reszte traktowalam jako zapychacze. Tak naprawde z całej mojej edukacyjnej drogi NAJLEPIEJ WPOMINAM STUDIA. :)/> Podstawowka, gim i liceum przywoluja we mnie traumatyczne wspomnienia i wtedy szczerze nienawidzilam szkoly ;)/> Moge sie pod tym podpisac:) Podstawowka byla u mnie najgorsza...bardzo zle wspomnienia mam szczegolnie z matematyczkami. Ja z mojej drogi edukacyjnej jak narazie jestem najbardziej zadowolona ze studiowania w USA:)
Paulina_89 Napisano 6 Maja 2013 Zgłoś Napisano 6 Maja 2013 Podstawowka byla u mnie najgorsza...bardzo zle wspomnienia mam szczegolnie z matematyczkami. Przez matematyczke uciekalam z lekcji Moja mama o tym nie wiedziala, bo zawsze jej sciemnialam ze matematyca chora wiec nie ma lekcji. Wlasciwie ta matematyczka do dzis mi sie sni i wypomina mi, ze nie pojawialam sie na jej lekcjach, wiec planuje mnie uwalic
sly6 Napisano 6 Maja 2013 Zgłoś Napisano 6 Maja 2013 kazdy ma jakas tam traume a moze wspominac tych co byli dla Nas dobrzy przez pewna Pania nauczycielke nie znalazlem sie w szkole specjalnej bo miala jak kto sie mowi serce i wiedziala co i jak..do dzis ja dobrze wspominam i dziekuje za jej dobro i okazana pomoc,A tez nie bylem kujonem chodzilem na zajecia dodatkowe .
River Napisano 6 Maja 2013 Zgłoś Napisano 6 Maja 2013 Przez matematyczke uciekalam z lekcji :P/> Moja mama o tym nie wiedziala, bo zawsze jej sciemnialam ze matematyca chora wiec nie ma lekcji. Wlasciwie ta matematyczka do dzis mi sie sni i wypomina mi, ze nie pojawialam sie na jej lekcjach, wiec planuje mnie uwalic :P/> ;)/> Jakbym czytala siebie.Tez czesto uciekalam z matmy.Zazwyczaj sie chowalam w internacie u kolezanek..Klamanie rodzicielce tez nie jest mi obce.Sny mam do dzisiaj,jak rowniez problem z publicznymi wystapieniami.... W letnim semestrze czeka mnie starcie z matematyka ale sie nie boje bo tutaj jest inne podejscie nauczycieli.
River Napisano 6 Maja 2013 Zgłoś Napisano 6 Maja 2013 kazdy ma jakas tam traume a moze wspominac tych co byli dla Nas dobrzy ;)/> przez pewna Pania nauczycielke nie znalazlem sie w szkole specjalnej bo miala jak kto sie mowi serce i wiedziala co i jak..do dzis ja dobrze wspominam i dziekuje za jej dobro i okazana pomoc,A tez nie bylem kujonem ;)/> chodzilem na zajecia dodatkowe . U mnie niestety bylo wiecej zlych niz dobrych nauczycieli. Z dobrych pamietam moja nauczycielke j.polskiego,byla ostra ale mnie to motywowalo.Uwielbialam tez moich nauczycieli muzyki:) Fajnie ze miales nauczycielke z dobrym sercem:)
Paulina_89 Napisano 6 Maja 2013 Zgłoś Napisano 6 Maja 2013 Sly, jak chcesz zebym powiedziala Ci cos o dobrych nauczycielach, to wymienilabym tylko tych ze studiow. Bo siegajac pamięcią do poprzednich lat - liceum, gim, podstawowka, to mi sie przypominaja tylko ci, którzy pogłębiali moją nieśmiałośc (dobrych nauczycieli mialam jedynie z angielskiego, poza dwoma wyjątkami) - a jako dziecko byłam tak nieśmiała i tak mało się uśmiechałam, że mnie wchowawczyni w 2 klasie podstawowki wyslala do psychologa razem z moja mama, bo myslala, ze sie coz zlego u mnie w domu dzieje. A ja po prostu taka bylam - często zamyslona, bardzo wrazliwa, zylam swoimi marzeniami, wolalam miec swoj zamkniety swiat outsidera niz jednoczyc sie z grupą ludzi, ktora mi nie odpowiadała. Jedne z gorszych momentow, to te w ktorych nauczyciel mowi "Do odpowiedzi poprosze ...." i jezdzi długopisem po liscie w dzienniku a ja ZAWSZE z serduchem w gardle mowilam do siebie "tylko nie ja" , bo nawet jesli byłam nauczona, to i tak wiedzialam, ze pojde do tablicy i z nerwow zapomne powiedziec czego sie nauczylam ... i tez tak sie caly czas dzialo. Tego na szczescie u mnie na studiach nie było i mimo, ze tez tam mialam wykladowcow za ktorymi nie przepadalam (choc trafil sie taki ktory uczyl nas pisania na 3cim roku i polowa grupy mialaby niezaliczony przedmiot, bo potrafil ocenic prace na 2 za to, ze mu sie po prostu nie podobala), to motywowal mnie fakt, ze jednak jestem tu gdzie chcialam i robie to, co lubie i co mnie interesuje. Oczywiscie na studiach tez mielismy wystąpienia publiczne, ale mogłam przygotować sobie liste rzeczy, ktore chce powiedziec, kiedy nadeszla taka potrzeba, mialam materiały przygotowane, jakies plakaty, prezentacje multimedialne i lubilam nad takimi rzeczami pracowac. Poza tym stduia byly jakos bardziej przemyslane, przedmioty wspolgraly ze sobą, uzupelnialy sie. A np. moze ktos mi powie dlaczego w gimnazjum musialam sie uczyc o ebonicie ktory sie elektryzuje ujemnie i do czego mialo mi sie to przydac w zyciu?
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.