Skocz do zawartości

Gdzie Lepiej


Damiann

Rekomendowane odpowiedzi

kiepsko mi idzie z niektórymi przedmiotami dlatego nie chce iść na studia i się 5 lat męczyć ale na jakieś studium policealne 2 letnie pójdę na pewno kto wie może na studia się zdecyduje zobaczę dopiero za rok jak mi w 3 klasie będzie szlo ale dzięki za dobre rady

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 35
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Mi też kiepsko szło z niektórymi przedmiotami - matma, fizyka, chemia leżała i kwiczała, gdybym nie chodziła na korepetycje to nie wiem jak bym to zaliczyła, ale też te przedmioty mnie nudziły, więc mi się nie chcialo przykladac ;) a jednak studia skończyłam, bo poszłam na to co lubie :) Nie zniechecaj sie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To samo chciałem napisać, co Paulina. U mnie było tylko odwrotnie, bo mi wisiały wszystkie biologie i takie tam. Nie to, że jakiś kujon byłem, ale matematyka jest logiczna i czy Polska czy USA jest taka sama. Nie spotkałem w liceum ludzi co by się do wszystkiego przykładali. Na studiach też się wziąłem dopiero pod koniec, a w stanach wylądowałem dzięki temu, że się nie dostałem na żadne marketingi, tylko na PW. Nie bądź przeciętny. Audaces fortuna iuvat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomnialam napisac ze studia skonczylam w PL na licencjacie (teraz kontynuuje w USA), ale kujonem czy uczniem przykładnym nigdy nie bylam. Nauczyciele od scislych przedmiotów sobie po mnie pojezdzali, zawsze wołali do tablicy zeby sprawdzic czy sie w koncu czegos nauczylam ;) a tu d...Mialam kilka ulubionych przedmiotow - jezyki obce - z nich sobie radzilam najlepiej oraz geografia, bo mi sie z podrozami kojarzyla, plus plastyka, bo lubilam babrac sie w farbach ;) W ogole wszystkie prace manualne mnie pociagaly, i do tego sie przykladalam, a reszte traktowalam jako zapychacze. Tak naprawde z całej mojej edukacyjnej drogi NAJLEPIEJ WPOMINAM STUDIA. :) Podstawowka, gim i liceum przywoluja we mnie traumatyczne wspomnienia i wtedy szczerze nienawidzilam szkoly ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...ale kujonem czy uczniem przykładnym nigdy nie bylam. Nauczyciele od scislych przedmiotów sobie po mnie pojezdzali, zawsze wołali do tablicy zeby sprawdzic czy sie w koncu czegos nauczylam ;)W ogole wszystkie prace manualne mnie pociagaly, i do tego sie przykladalam, a reszte traktowalam jako zapychacze. Tak naprawde z całej mojej edukacyjnej drogi NAJLEPIEJ WPOMINAM STUDIA. :)/> Podstawowka, gim i liceum przywoluja we mnie traumatyczne wspomnienia i wtedy szczerze nienawidzilam szkoly ;)/>

Moge sie pod tym podpisac:)

Podstawowka byla u mnie najgorsza...bardzo zle wspomnienia mam szczegolnie z matematyczkami.

Ja z mojej drogi edukacyjnej jak narazie jestem najbardziej zadowolona ze studiowania w USA:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podstawowka byla u mnie najgorsza...bardzo zle wspomnienia mam szczegolnie z matematyczkami.

Przez matematyczke uciekalam z lekcji :P Moja mama o tym nie wiedziala, bo zawsze jej sciemnialam ze matematyca chora wiec nie ma lekcji. Wlasciwie ta matematyczka do dzis mi sie sni i wypomina mi, ze nie pojawialam sie na jej lekcjach, wiec planuje mnie uwalic :P;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kazdy ma jakas tam traume a moze wspominac tych co byli dla Nas dobrzy ;)

przez pewna Pania nauczycielke nie znalazlem sie w szkole specjalnej bo miala jak kto sie mowi serce i wiedziala co i jak..do dzis ja dobrze wspominam i dziekuje za jej dobro i okazana pomoc,A tez nie bylem kujonem ;) chodzilem na zajecia dodatkowe .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez matematyczke uciekalam z lekcji :P/> Moja mama o tym nie wiedziala, bo zawsze jej sciemnialam ze matematyca chora wiec nie ma lekcji. Wlasciwie ta matematyczka do dzis mi sie sni i wypomina mi, ze nie pojawialam sie na jej lekcjach, wiec planuje mnie uwalic :P/> ;)/>

Jakbym czytala siebie.Tez czesto uciekalam z matmy.Zazwyczaj sie chowalam w internacie u kolezanek..Klamanie rodzicielce tez nie jest mi obce.Sny mam do dzisiaj,jak rowniez problem z publicznymi wystapieniami....

W letnim semestrze czeka mnie starcie z matematyka ale sie nie boje bo tutaj jest inne podejscie nauczycieli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kazdy ma jakas tam traume a moze wspominac tych co byli dla Nas dobrzy ;)/>

przez pewna Pania nauczycielke nie znalazlem sie w szkole specjalnej bo miala jak kto sie mowi serce i wiedziala co i jak..do dzis ja dobrze wspominam i dziekuje za jej dobro i okazana pomoc,A tez nie bylem kujonem ;)/> chodzilem na zajecia dodatkowe .

U mnie niestety bylo wiecej zlych niz dobrych nauczycieli.

Z dobrych pamietam moja nauczycielke j.polskiego,byla ostra ale mnie to motywowalo.Uwielbialam tez moich nauczycieli muzyki:)

Fajnie ze miales nauczycielke z dobrym sercem:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sly, jak chcesz zebym powiedziala Ci cos o dobrych nauczycielach, to wymienilabym tylko tych ze studiow. ;) Bo siegajac pamięcią do poprzednich lat - liceum, gim, podstawowka, to mi sie przypominaja tylko ci, którzy pogłębiali moją nieśmiałośc (dobrych nauczycieli mialam jedynie z angielskiego, poza dwoma wyjątkami) - a jako dziecko byłam tak nieśmiała i tak mało się uśmiechałam, że mnie wchowawczyni w 2 klasie podstawowki wyslala do psychologa razem z moja mama, bo myslala, ze sie coz zlego u mnie w domu dzieje. A ja po prostu taka bylam - często zamyslona, bardzo wrazliwa, zylam swoimi marzeniami, wolalam miec swoj zamkniety swiat outsidera niz jednoczyc sie z grupą ludzi, ktora mi nie odpowiadała. Jedne z gorszych momentow, to te w ktorych nauczyciel mowi "Do odpowiedzi poprosze ...." i jezdzi długopisem po liscie w dzienniku a ja ZAWSZE z serduchem w gardle mowilam do siebie "tylko nie ja" :P , bo nawet jesli byłam nauczona, to i tak wiedzialam, ze pojde do tablicy i z nerwow zapomne powiedziec czego sie nauczylam ... i tez tak sie caly czas dzialo. Tego na szczescie u mnie na studiach nie było i mimo, ze tez tam mialam wykladowcow za ktorymi nie przepadalam (choc trafil sie taki ktory uczyl nas pisania na 3cim roku i polowa grupy mialaby niezaliczony przedmiot, bo potrafil ocenic prace na 2 za to, ze mu sie po prostu nie podobala), to motywowal mnie fakt, ze jednak jestem tu gdzie chcialam i robie to, co lubie i co mnie interesuje. Oczywiscie na studiach tez mielismy wystąpienia publiczne, ale mogłam przygotować sobie liste rzeczy, ktore chce powiedziec, kiedy nadeszla taka potrzeba, mialam materiały przygotowane, jakies plakaty, prezentacje multimedialne i lubilam nad takimi rzeczami pracowac. Poza tym stduia byly jakos bardziej przemyslane, przedmioty wspolgraly ze sobą, uzupelnialy sie. A np. moze ktos mi powie dlaczego w gimnazjum musialam sie uczyc o ebonicie ktory sie elektryzuje ujemnie i do czego mialo mi sie to przydac w zyciu? :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...