Skocz do zawartości

Oglądaj Z Andrzejem Fidykiem: Obietnica Dzieciństwa


sly6

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

ciekawa jest czesc dom nad Missipi i jak widac milosc moze duzo zdzialac :) danie szansy,zaufanie :)

ta 2 czesc jest na vod tvp,podalem linka do tego.

Napisano

Sylwek : https://www.facebook.com/sylwek.tilleman?fref=ufi

Andrzej: https://www.facebook.com/andrzej.jurotich

Artur: https://www.facebook.com/arturek.tilleman/friends

Oktwia: https://www.facebook.com/oktawia.romero?fref=ufi

Kasia: https://www.facebook.com/kasia.tilleman

W sumie wygląda na to, że jednak im się ułożyło. Wiem, że życie i dzieciństwo nie było dla nich łatwe, ale nie można tez ich gloryfikować - na każdym filmie widać było trudności z jakimi te dzieci się borykały, problem w tym, że rodzice adopcyjni nie byli na to gotowi.

Czy robili im krzywdę? Nie wiem, nie oglądałam trzeciej części. Z tego co zrozumiałam to jest opowieść Oktawii. Czyli znamy tylko jedną stronę... Jako obecnie matka nastolatki wiem jak bardzo intensywne i jednocześnie błędne są odczucia dzieci w tym wieku (moje dziecko ostatnio nawet stwierdziło, że pewnie jej nienawidzę :rolleyes: ) Dzieci miały problemy i Jurotichowie nie umieli sobie z tymi problemami poradzić, zwrócili się o pomoc do systemu, a system w USA jest okrutny - kto wpadnie w system już z niego nie ucieknie... Może zwyczajnie problemy ich przerosły - nie wiemy co tak naprawdę wyprawiały dzieci. Zauważmy, że rozdzielanie zaczęło się od Sylwka, który bił, kopał nie tylko rodzeństwo ale też rodziców adopcyjnych. Nie wiem, nie mam pojęcia jak ja bym sobie z czymś takim poradziła.

Oczywiście zaraz się podniosą głowy, że miłość działa cuda, że nigdy się nie można poddawać, że każdy zasługuje na szansę, że ja nigdy bym nie oddał/nie oddała.... A ja powiem - nie wiem tego, dopóki nie znajduję się w takiej właśnie sytuacji. Czasem po prostu nie ma się wyjścia, czasem nie ma się umiejętności i narzędzi by sobie z czymś poradzić... Czasem pozostaje się tylko poddać.

A dla tych dzieciaków ta adopcja i tak była szansą i obróciła się im na dobre - pozostając w Polsce praktycznie byli skazani na powielenie schematu swojej rodziny...

Żeby było jasne - ja nie bronię rodziców adopcyjnych, nie sprawdzili się, ale tez nie są żadnymi potworami - moim zdaniem po prostu nie byli przygotowani na adopcję dzieci "z przeszłością" , zabrakło wsparcia specjalistycznego i umiejętności. Zauważmy, że człowiek, który przygarnął Sylwka później, to wychowawca pracujący z trudna młodzieżą, człowiek, który na co dzień pracuje z dzieciakami, które maja problemy.

I choć może adopcja dla tych dzieciaków nie była w tym przypadku złapaniem pana Boga za nogi, to jednak dzięki niej właśnie mają możliwość normalnego życia. W Polsce czekałby ich dom dziecka do dorosłości a potem...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...