Rozmowa z urzędnikiem celnym

[Kasiakasia1]

Witajcie,

przestudiowalam tutaj chyba całe forum w poszukiwaniu odpowiedzi na moje pytania, muszę przyznać, ze bardzo mi pomogły.

wybieram się do USA pierwszy raz w życiu. Wizę dostałam, rozmowa w ambasadzie nie była przyjemna, jako miejsce pobytu wskazałam hotel i tam tez zamierzam się zatrzymać. Planuje podróż na 1 tydzień w przyszłym roku. Lecę sama, mój mąż zostaje w Polsce. Wiem mniej więcej jak wyglądają pytania na lotnisku z urzędnikiem imigracyjnym. 

Na miejscu spotkam się z osoba poznana przez internet kilka lar temu i ciagle utrzymujemy Kontakt. Chciałabym się zapytać o jakieś wskazówki co do odpowiedzi z urzędnikiem, gdy zapyta do kogo przyleciałam. Zatrzymuje się w hotelu, jednak na pytanie do kogo przyleciałam odpowiem, ze na wakacje i spotkać się z friend  gorzej jak zapyta skąd się znamy... z internetu? Brzmi dziwnie

na rozmowie w konsulacie wspominałam o przyjaciołach, którzy są Amerykanami, ale nie podawałam ich żadnych danych kontaktowych. 

Jakies rady?

[mcpear]

Myślę, że należy mówić prawdę. Jedziesz zwiedzać i przy okazji spotkać się ze znajomymi. Nie jest to bardzo "dziwny" cel przyjazdu. W dzisiejszych czasam znajomości "internetowe' coraz mniej dziwią (również pograniczników). Rozmowa trwa około 5-30 sekund i jeśli nie podpadniesz kończy się w większości przypadków stwierdzeniem "Welcome to USA". Jedziesz na tydzień - nie spodziewam się, że będziesz miała jakiekolwiek problemy.

[Xarthisius]

Na czym polegala "nieprzyjemnosc" rozmowy?

[Kasiakasia1]

Nieprzyjemność rozmowy polegała na tym, ze pani próbowała mi wmówić, ze jej coś ściemniam, bo jadę w miejsce mało turystyczne. Nie mam nikogo z rodziny w USA i tak tez zrozumiałam, ze o to pyta to powiedziałam, ze nie. Dopiero gdy powiedziałam, ze miałam jechać z mężem, ale nie dostanie wolnego w pracy zmieniła gadkę, i wtedy wspomniałam o znajomych i przeprosiłam, ze po prostu nie zrozumiałam pytania.