pilidzin_piligo Napisano 20 Marca 2006 Autor Zgłoś Napisano 20 Marca 2006 zgadzam się w 100%. Myśle że właśnie fakt iż nie słyszysz codziennie narzekań jak jest źle też pozytywnie wpływa na samopoczucie. Bo u nas wypada poprostu narzekać. Na pytanie co słychać otrzymasz odpowiedz negatywną. Czyli co jest nie tak . A Amerykanie przeważnie cieszą miski i mówią że jest ok. Nawet jeżeli to nie prawda to przynajmniej się nie negują nawzajem. Mówiąc szczerze denerwowało mnie ciągłe uśmiechanie się do obcych ludzi i prowadzenie z nimi dyskusji na banalne tematy. Z perspektywy czasu oceniam to raczej in plus. Jak inaczej zaczyna się dzień kiedy wstajesz idziesz na tą kawę czy do sklepu, po drodze mijasz uśmiechniętych amerykanów, w sklepie uśmiechniętego sprzedawcę a w pracy szefa który od rana mówi jest ok. Wiem wiem nie dotyczy to N.Y.C. i większych aglomeracji, ale sami przyznacie że to zupełnie inna mentalność. Pewnie że Stany to nie raj i fascynacja tym krajem wynika raczej z faktu, że życie toczy się w innym tempie i na innych warunkach. Osobiście nie lubię obłudy, ale wolę ją od chamstwa.
Hania Napisano 20 Marca 2006 Zgłoś Napisano 20 Marca 2006 Na jakies podstawie twierdzisz, ze dla Amerykanow jest ''normalne'' zdradzanie sie i rozwodzenie sie? :? Jestem ciekawa takiego stwierdzenia. Mozesz podac jakis link do statystyk, do badan, w ktorych Amerykanie mowia, ze jest to "normalne" Wiesz rzucenie czegos takiego, ot tak po prostu, bo jeden znajomy Amerykanin zdradzal swoja dziewczyne jest dla nich bardzo krzywdzace. Ludzie sie wszedzie zdradzaja, ale poniewaz sledze statystyki z roznych spolecznych dziedzin, umknelo mi jakos ''o normalnosci zdradzania" Nie jestem i nigdy nie bede statystykiem,dlatego statystyczne spojrzenie za bardzo mnie nie interesuje. A to co napisalam opieram na swoim dwukrotnym pobycie w USA-w szczegolnosci na rozmowach z Amerykaninami, ktorzy wcale sie nie kryli z tym, ze jest OK,ze maja druga/trzecia zone i kochanke na boku, ze swojej laski/faceta nie pusciliby nigdy nawet na piwo z innym facetem/inna laska, bo to juz u nich jest "date" i pierwszy krok do zdrady. Czyli jednoczesnie brak zaufania, bo Amerykanie sami widza jacy sa. Pisze o tym srodowisku, w ktorym ja pracowalam (kasyna) i oczywiscie nie uogolniam, ale takie a nie inne mialam doswiadczenia. Poza tym wiekszosc Amerykanow,ktorzy tam pracowali, inteligencja w ogole nie moga sie pochwalic, ale glupota i prostota-wrecz przeciwnie. Podkreslam WIEKSZOSC. Bo sa wyjatki od reguly. Dodam jeszcze,ze to bardziej negatywne spojrzenie na USA i Amerykanow wzielo sie po drugim pobycie w USA, gdy spojrzalam na to wszystko pod innym kontem. Po pierwszym pobycie bylam zakochana w USA i moglabym spiewac piesni pochwalne na temat tego kraju i jego obywateli. Czas i inne spojrzenie zweryfikowalo moja postawe. Poza tym, takze wiele rzeczy negatywnych moglabym rowniez napisac o PL i Polakach, ale to przeciez forum o USA, wiec nie czepiajmy sie szczegolow,ze to niby ja "jade" po Amerykancach... Pozdro.
Jackie Napisano 20 Marca 2006 Zgłoś Napisano 20 Marca 2006 Hania, ale tak to możemy sobie gadać do upojenia. Ja znam paru Polaków i parę Polek, którzy nie kryją się z tym że urządzają sobie skoki na bok (ukrywają to co najwyżej przed małżonkami). Znakomita większość znajomych w Polsce jednak tego nie robi. Albo się z tym kryje Środowisko w kasynie, jak sama zauważyłaś, jest dość specyficzne. Sądzisz że w Polsce pracownicy kasyn to superinteligenci? Ile środowisk amerykańskich poznałaś? Prawnicy amerykańscy też nie grzeszą inteligencją? Lekarze? Pisarze? Pracownicy naukowi? Są pewne cechy charaktrystyczne dla danych nacji. Np. Polacy mają tendencję do narzekania, niezależnie czy odnoszą sukces czy nie. Ot, tak wypada sobie ponarzekać Ale już twierdzenie że WSZYSCY Polacy piją albo kradną samochody to gruba przesada. Tak samo uważam że ta opinia o zdradzaniu w USA to też uogólnienie. Mają więcej rozwodów niż w Polsce, ale to można wytłumaczyć choćby różnicami w mentalności, sposobem postrzegania rodziny, kwestiami prawnymi i pozycją kobiet w społeczeństwie. Nie trzeba zakładać że jest gorzej tylko dlatego że jest inaczej.
gabrielangel Napisano 20 Marca 2006 Zgłoś Napisano 20 Marca 2006 Nie jestem i nigdy nie bede statystykiem,dlatego statystyczne spojrzenie za bardzo mnie nie interesuje. no coz, moze ciebie oczywiscie nie interesowac, ale to nei znaczy ze jest niewazna. doswiadczenie odbywa sie na poziomie osobistym i jako takie nie moze sluzyc do uogolnien. statystyka to nauka traktujaca o faktach, na podstawie ktorych mozna uogolniac. jesli wiec piszesz ze wiekszosc amerykanie zdradzaja to prosze podaj mi takie dane statystyczne, ktore ta hipoteze potwierdzaja. nawet jesli mowisz tylko o amerykanach pracujacych w srodowisku kasyn. a apropo kasyn to oczywiscie ze w wiekszosci beda tam pracowaly osoby nie wyksztalcone. jak nie ma praktycznie bezrobocia to praca nie angazujaca wiedzy ani wyksztalcenia nie bedzie przyciagac ludzi po uniwerkach/collegach ;/ tak jest tylko tam gdzie pracy nie ma (patrz polska).
Hania Napisano 20 Marca 2006 Zgłoś Napisano 20 Marca 2006 Napisalam wiekszosc tam, gdzie pracowalam. Poza tym wymienilam tylko jedna pewna kwestie, a jest ich wiele wiecej. Z reszta,wcale nie napisalam,ze dla mnie Ameryka to tylko negatywy-w koncu wracam tam tez w te wakacje. Po prostu spoleczenstwo jest dla mnie raczej nie do przetrawienia i tyle. Jeszcze raz podkreslam,ze pisalam o srodowisku, w ktorym sie obracalam. Moglabym jeszcze przytoczyc pare przykladow, Amerykanie nie raz mnie rozczarowali...ale widze,ze nie ma to wiekszego sensu,bo duza czesc forumowiczow jest pod wrazeniem Amerykanow i nie da sobie nic zlego na ich temat powiedziec ... wiec ze swojej strony uwazam temat za zamkniety. I jeszcze raz-USA lubie, ale mysle,ze tylko na kilka(nascie) miesiecy, potem mogloby juz nie byc tak rozowo, bo zycie na przyzwoitym poziomie z satysfakcjonujaca praca i szczerymi ludzmi wokol siebie, w przypadku Polaka w USA bez GC jest badz co badz bardzo ciezkie do osiagniecia. I jak sie domyslam, to ostatnie podsumowanie znow wywola burze w szklance wody .
Chomik Napisano 20 Marca 2006 Zgłoś Napisano 20 Marca 2006 Hohoho, ale dyskusyja... Ja sie po czesci zgadzam z Hania. Oczywiscie, od razu podkresle, ze tez pisze z perspektywy w sumie krotkich pobytow w Ameryce, ze moje srodowisko to ludzie z malego miasteczka, w ktorym jest niewiele wiecej niz kasyna i ze nie mialem do czynienia z prawnikami, lekarzami itd... Bedac na Work&Travel zakochalem sie w Stanach. Bedac teraz na H2B... odko[beeep]e sie! Moze to w duzej czesci brak dziewczyny, ktora zostawilem niechlubnie w Polsce, ale mysle, ze nie tylko. Zdrada: Na pewno nie sa swieci, ale swieci nie sa i Polacy tu przebywajacy. Nie ma znaczenia czy masz chlopaka lub dziewczyne w Polsce - Tahoe jest miastem latwego seksu i Polacy (specjalnie nie pisze "Polki", choc doskonale wiemy co sie z naszymi kochanymi dziewczynami potrafi dziac na obczyznie) bardzo w nim gustuja, obrzydzajac mnie swoimi opowiesciami i statystykami. Generalnie jednak problem zdrady jest ogolnoswiatowy, wiec to akurat w Ameryce lub jej mieszkancach mnie szczegolnie nie porusza... Srodowisko: Tak jak bylem zachwycony wszechobecnym "How You doin'?" przy pierwszym pobycie, tak mam juz tego serdecznie dosyc (widocznie po kilku miesiacach ten zachwyt przechodzi w moim wypadku). ludzie są mili, mam gdzieś czy to na pokaz. Wolę to niż wszechobecne chamstwo i wieczne narzekanie. A Amerykanie przeważnie cieszą miski i mówią że jest ok. Nawet jeżeli to nie prawda to przynajmniej się nie negują nawzajem. Mówiąc szczerze denerwowało mnie ciągłe uśmiechanie się do obcych ludzi i prowadzenie z nimi dyskusji na banalne tematy. Z perspektywy czasu oceniam to raczej in plus. A ja nie wole... Pachnie sztucznoscia. Ta sama osoba, ktora wyrzuci Cie z pracy, albo doniesie na Ciebie managerowi, ta sama osoba pozniej zapyta jak Ci leci i gdzie pracujesz. Pochodzimy z innego spoleczenstwa, inaczej jestesmy wychowani. I wlasnie moze dlatego potrafimy wychwycic te oblude - jesli na mnie donosisz i podkopujesz dolki, to badz konsekwentny, nie odzywaj sie do mnie! Jasne, sa i takie miejsca, w ktorych czuje sie jak Bog, gdzie znaja mnie i naprawde lubia, gdy w kawiarni nie musza pytac po raz kolejny jak mam na imie, bo jestem stalym bywalcem - i to sie musi podobac! Polacy maja tendencje do narzekania, Amerykanie - do usmiechu bez wzgledu na to, co sie u nich w zyciu prywatnym dzieje (i to piekne), ale i bez wzgledu na to, co o Tobie mysla i co robia wzgledem Ciebie za Twoimi plecami. Gdy mysle o takim zachowaniu, to wole polskie piekielko... Ludzie w Tahoe: Tak, w wiekszosci przypadkow sa to osoby skrajnie niewyksztalcone... I poza tym rozmawiajace na jeden lub dwa tematy - przynajmniej w pracy, juz o tym pisalem - czy jest "slow", czy "busy" i czy dzis Twoj "friday", czy "monday". Niestety, nie wynika to z troski o rodziny, lecz z tego, ze... nie maja o czym rozmawiac, albo nie chca sie dzielic swoim zyciem, co jest zrozumiale (poszanowanie prywatnosci, to co sie tak podobalo Jackie), ale i takie dziwne dla mnie, jako Polaka. Wole gdy sie troche poplotkuje, gdy sprzedawca w sklepie na osiedlu zna moje problemy, gdy szczerze porozmawiam z sasiadem z klatki, kurcze, tesknie za tymi klimatami! pijaka na ulicy nie uświadczysz, co najwyżej w jakiejś podejrzanej dzielnicy. Uswiadczylem kilku w Tahoe, zebrakow takze, a myslalem, ze to Raj bez biednych ludzi. brak biurokracji - np. wyrobienie sobie ID trwa 30 min. Dla porównania, w Polsce na dowód osobisty czekałam miesiąc. Mogę podać parę innych przykładów, ale zajęłoby to dużo miejsca. Potezna biurokracja. Na ID czekalem 3 tygodnie, bank 3 razy prosil mnie o rzeczy, ktore podalem i zalatwilem (tak mi sie wydawalo) przy zakladaniu rachunku. - oszusci tacy jak wszedzie: nie wejda do kina bez biletu, nawet gdy nikt ich nie sprawdza (i to mi zaimponowalo przy pierwszym pobycie), ale dealer samochodowy oszuka Polakow, przez co prawie stracili zycie (przyklad moich znajomych z Tahoe), a kupujac sprzet w internecie nie powiedza czy jest on faktycznie nowy, czy refurbished (przyklad, niestety, wlasny). Wszedzie, na calym swiecie, jest tak samo. Bo wszedzie jest CZLOWIEK, z tymi samymi slabosciami... traktowanie zwierząt w porównaniu do tego co jest w Polsce to nieba a ziemia. Ale usmiercanie ludzi jest na porzadku dziennym... Mam jedynie nadzieje, ze w Polsce bedzie lepiej. Ciesze sie, ze u wladzy sa wlasciwi ludzie, z przyjemnoscia wracam do Ojczyzny juz w maju. Pozdrowienia!
sly6 Napisano 20 Marca 2006 Zgłoś Napisano 20 Marca 2006 Chomik z tym sie zgodze w 100 % "Bo wszedzie jest CZLOWIEK, z tymi samymi slabosciami... "
gabrielangel Napisano 20 Marca 2006 Zgłoś Napisano 20 Marca 2006 no najwyrazniej mamy inne doswiadczenia. pameitam z pracy w restauracjach i kasynach czy supermarketow "slow" i "busy". ale oprocz tego zawsze pamietam ze z kazdym, niezaleznie czy mial 70 lat czy 15 moglem sobie pogadac o wszystkim. albo wiec macie pecha, albo ja szczescie do ludzi, albo cos z wami jest nie tak, albo ze mna. i na boga, czy osoba pracujaca w normalnym zawodzie a nie majaca nic wspolnego z sektorem uslug bedzie mowila slow albo busy ? czemu mam wrazenie ze wszyscy sie zafiksowali na srodowisku pracy WATowiczow ? moze sie ktos wypowie kto pracuje w normalnym zawodzie ? >>>>>>>Wole gdy sie troche poplotkuje, gdy sprzedawca w sklepie na osiedlu zna moje problemy, gdy szczerze porozmawiam z sasiadem z klatki, kurcze, tesknie za tymi klimatami!" ostatnio w polsce musialem sie przeprowadzic i tam gdzie teraz tymczasowo mieszkam, nie zamienilem wiecej niz jednego zdania z zadna osoba z mojej klatki przez ostatnie pol roku - mimo prob i szczerych checi. akurat sklepikarz znajacy problemy, albo sasiedzi przynoszacy cos do jedzenia, to bardziej mi sie ze stanami kojarza. fajnych ludzi i nie fajnych, mozna wszedzie spotkac. to zalezy od tylu czynnikow ze nie warto nawet zaczynac. >>>>>>>Uswiadczylem kilku w Tahoe, zebrakow takze, a myslalem, ze to Raj bez biednych ludzi. nie ma Raju nigdzie. zebracy sa wszedzie i zawsze beda bo wiekszosc z nich, w krajach rozwinietych przynajmniej wybiera taki styl zycia. pozdro Wykasowalem swoja i Twoja wypowiedz polityczna. Niepotrzebnie napisalem tamto jedno zdanie. Nie ma sensu, abysmy wciagali w ten temat jeszcze te kwestie, choc akurat trafiles w sedno, wole to srodowisko, ktorym Ty pogardzasz... Ch.
Jackie Napisano 20 Marca 2006 Zgłoś Napisano 20 Marca 2006 Potezna biurokracja. Na ID czekalem 3 tygodnie, bank 3 razy prosil mnie o rzeczy, ktore podalem i zalatwilem (tak mi sie wydawalo) przy zakladaniu rachunku. Mój brat też wyrabiał ID niecałą godzinę. Poza tym miłe doświadczenia mam z Social Security (pomijając kolejkę). Doświadczenia z urzędów w Polsce wspominam jako horror Jak kogoś to będzie interesowało i znajdę czas to opiszę 17-letnie przeprawy z moim panieńskim nazwiskiem, które zamiast kończyć się na -ska, kończyło się na -ski. Bo wszedzie jest CZLOWIEK, z tymi samymi slabosciami... To jest prawda, ale mimo wszystko będę się upierała, że przywolenie społeczne na oszustwo i kradzież jest w Polsce większe niż w innych cywilizowanych krajach, nie tylko w USA. Ale usmiercanie ludzi jest na porzadku dziennym... To akurat jest podobne do Polski, tylko że na większą skalę. Bo i ludzi więcej w USA mieszka niż w Polsce, no i - jak to kiedyś powiedział mój znajomy - "USA przyciąga psychopatów" Stany to kraj dziwny dla Polaka i na pewno nie jest to kraj idealny. Ale ja się tam urodziłam, spędziłam sporą część dzieciństwa, odwiedzałam rodzinę, w dużej części zamerkanizowaną. Mnie Ci ludzie nie dziwią. Mogą czasem drażnić Mimo wszystko lubię ten kraj
makdonald Napisano 7 Września 2010 Zgłoś Napisano 7 Września 2010 Mój brat też wyrabiał ID niecałą godzinę. Poza tym miłe doświadczenia mam z Social Security (pomijając kolejkę). Doświadczenia z urzędów w Polsce wspominam jako horror Jak kogoś to będzie interesowało i znajdę czas to opiszę 17-letnie przeprawy z moim panieńskim nazwiskiem, które zamiast kończyć się na -ska, kończyło się na -ski.To jest prawda, ale mimo wszystko będę się upierała, że przywolenie społeczne na oszustwo i kradzież jest w Polsce większe niż w innych cywilizowanych krajach, nie tylko w USA. To akurat jest podobne do Polski, tylko że na większą skalę. Bo i ludzi więcej w USA mieszka niż w Polsce, no i - jak to kiedyś powiedział mój znajomy - "USA przyciąga psychopatów" Stany to kraj dziwny dla Polaka i na pewno nie jest to kraj idealny. Ale ja się tam urodziłam, spędziłam sporą część dzieciństwa, odwiedzałam rodzinę, w dużej części zamerkanizowaną. Mnie Ci ludzie nie dziwią. Mogą czasem drażnić Mimo wszystko lubię ten kraj Czy Pani prowadzi te hodowle zwierzatek i mieszka z boyfriendem? Chyba Pania juz czytalem na innym polskojezycznym forum...google groups (alt.pl.usa)?
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.