Skocz do zawartości

marwin

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    277
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Zawartość dodana przez marwin

  1. Nie jestem socjologiem, ale schylam sie ku utartemu przez czesc publikacji naukowych stwierdzeniu, ze plec odgrywa tu rowniez role (jakby pominieta przez Ciebie, gdy zwrociles uwage na charakter, wychowanie i geny): http://journal.sjdm.org/jdm06016.pdf Jest rowniez czesc publikacji laczaca chec podejmowania zachowan ryzykownych (co moze prowadzic do ryzyka utraty zycia) z tym, czy ktos jest wierzacy (wierzacy praktyukujacy, uznajacy siebie za mocno wierzacego etc). Nie mam zadnego linku pod reka. Ogolnie wnioskuje sie, ze osoba wierzaca jest w stanie podjac latwiej ryzyko zwiazane z utrata zycia w ziazku z podswiadomym (badz moze i swiadomym) pojmowaniem, ze nie jest to jeszcze jej koniec. NIe wiem, czy inne zachowanie ryzykowne (nie prowadzace potencjalnie do utraty zycia) sa skorelowane z religijnoscia.
  2. Praca jest wazna. Dla mnie rowniez. Ale wraz z wiekiem coraz bardziej widze, ze jest 'zbyt wazna'. Jakos potrafie sobie wyobrazic zycie bez pracy. Zas bez zony, samemu z dziecmi, juz nie potrafie:/
  3. Roznorodnosc ludzi i ich pogladow sprawia, ze swiat jest kompletny:) Skonczylismy z zona te same studia (ba, nawet ten sam rocznik, tylko ze zostalismy para rok po obronie). Ona pracowala wowczas w zawodzie w Pl, a ja sobie dlubalem jakies szlaczki za 1,200 zl/miesiac. W sumie ja pierwszy wyjechalem bez nich do USA, a ona po mniej wiecej 3 latach dolaczyla z dzieckiem (4.5-letnim, wielkie podziekowania dla kariny). Wowczas ja juz pracowalem w zawodzie i spokojnie pewnie moglbym ja wziac do firmy gdzie bylem. Byc moze zona nie zna technicznych pojec w jezyku angielskim, ale jakos nigdy (nie pamietam, Bog mi swiadkiem) nie slyszalem by mnie zapytala o jakies zagadnienie z naszej dziedziny. Wielokrotnie zas mowila: "Ilekroc na Ciebie patrze to widze, ze dziewczyny nie powinny robic studiow technicznych. My poprostu nie potrafimy tak myslec jak Ty". I ze mna nie dyskutuje mojej pracy, czesto wspomina, ze mogla zostac nauczycielka i pewnie by sie sprawdzila lepiej. Dobry Boze, gdybym ja jeszcze w domu mial z zona dyskutowac prace, byc korygowany lub naprowadzany na jakies rozwiazania - ja bym chyba zwariowal. Jak juz napisalem - roznorodnosc ludzi jest wspaniala. Sam dobrze wiem, ze jestem bardzo ciezki przypadek (i kazdy pracodawca me tego swiadomosc), i moim najlepszym sposobem pracy jest pokoj 8'x8' z zerowym kontaktem z innymi. Podwladnym daje bardzo duza swobode i mam szefa, ktory musi mi dawac ogromna swobode, bo inaczej sie zabijamy. Ja chyba jestem zadowolony, ze zona choc ma wiedze to jednak nie pyta mnie o prace i nie stara sie byc pomocna. Czasami rozwazamy bym zaczal cos 'samemu' (i zreszta robie moonlighting), ale zona w to nie ingeruje i mowi, ze raczej nie powinienem jej wciagac w przyszle plany. Jakos dobrze sie z tym czuje, ze w domu nie rozmawiamy o merytorycznych aspektach mojej pracy.
  4. @katlia - nie znam sie, moze masz racje. Ocalilas dzieki temu @kzielu sprzed stu lat bycia samotnym;)
  5. Zdecydowanie w zartobliwym tonie odpowiem, ze masz szczescie iz nie urodziles sie przed stu laty lub wczesniej;) Albo w jakies czesci swiata, gdzie wciaz sie zon do pracy nie posyla:) Nie musisz odpowiadac:)
  6. Nie mam tu statystyk, ale pewnie moge umrzec jutro.Tak samo jak i oboje (albo nawet z dziecmi) mozemy zginac jadac autem, albo jakies podobne nieszczescie nas spotka. Moze sie zdarzyc. Jezeli jutro Ty zginiesz, to wcale nie uwazam, ze Twoj maz bedzie w lepszej sytuacji niz moja zona (zwlaszcza ze mna zyjacym, bo zdarzenia te sa nieskorelowane ze soba):)
  7. Znakomity przyklad. Wtedy moje (a ja mam raczej plytkie) myslenie jest takie, ze to ona mnie zostawia. Wowczas sytuacja jest kompletnie odwrotna w sprawie co i kto traci i zostawia drugiej osobie.
  8. Jako, ze tutaj i tak calkiem anonimowo, a sytuacja byc moze teoretyczna, a byc moze nie, to jakos tak moja myslenie jest uksztaltowane (i widzialo przypadki), ze jak sie juz odchodzi to zostawia sie wszystko drugiej osobie. Skoro chcialbym zaczac od nowa, to i od nowa niechaj sie sprawdze. Gdzies tam juz widzialem (jeszcze w Polsce) jakis dwoch amantow co jak juz zdecydowali sie odejsc to prawie doslownie z jedna walizka . O ile pewnie dorzucilym do tego moze jednego laptopa, jeden samochod i bron, to juz o to co na koncie bym sie raczej nie klocil. Tak czuje od lat, i nie daj Bog daj mi Boze na tyle sily;)
  9. Dostrzegam to. Mamy tutaj do czynienia z rachunkiem zyskow i strat. Cos tracimy przez to ze zona jest w domu, ale zyskujemy cos innego.
  10. Tam jest zaimek 'moja'. Ja sie czuje z tym dobrze, zona sie czuje chyba jeszcze lepiej. Z malym dzieckiem wciaz nie ma czasu na wiele, ale jakos jestesmy zgodni, ze nie ma sensu by pracowala. W domu zawsze jest cos do zrobienia - ona sie cieszy z tego co robi, a ja sie ciesze z takiego stanu rzeczy. Zona w USA nigdy nie pracowala. Bede szczery i napisze ze poki robilem doktorat w Polsce, to w wiekszosci (ogromnej) z tego co ona zarobila zylismy. Gdy tylko pojawilo sie pierwsze dziecko to zaprzestala pracy. I tak jest w moim mniemaniu dobrze. Mialem okazje pracowac z wieloma osobami i prawie kazdy (faktycznie to kazdy, ale moze o kims zapomnialem) kto mogl sobie pozwolic nie posylal zony do pracy. Ja mam ugotowane co lubie (upraszczam), a zona ma czas by chociazby obecnie uczyc sie grac na flecie (marzenia mlodosci). Gdy jest szkola zamknieta ze wzgledu na snieg lub dziecko jest chore - nie musimy myslec jak to rozwiazac. Gdy chcemy jechac na wakacje - jedynie patrzymy na to czy ja mam urlop i mozliwosc wziecia. Jej obecnosc w domu upraszcza BARDZO wiele w codziennym zyciu.
  11. Jak juz tak mowimy o swoich 'niewyobrazeniach' to ja sobie nie wyobrazam, zeby moja zona musiala pracowac w sytuacji gdy sa dzieci.
  12. @MeganMarkle and @katlia - jest jeszcze FMLA po narodzeniu dziecka (rozmiar firmy gra role). Bezplatne, ale masz ubezpieczenie.
  13. Przegladnij moje posty. Mialem podobny problem do czasu az sie przenieslismy z NYC do Midwest. NIe zalujemy tej decyzji, i szczerze polecam znajomym ktorzy zostali na wybrzezu. Rozwaz - powinno sie udac:)
  14. Kilka cytatow w odpowiedzi na Twoj post: "Czlowieka zawsze fascynowal postep, pociagalo go dokonywanie zmian i przekraczanie granic mozliwosci. Osiaganie tego, co ambitne lub nizwykle, jest jednak nierozerwalnie zwiazane z podejmowaniem ryzyka. W rzeczywistym swiecie korzysci sa bowiem dodatnio skorelowane z ryzykiem" - T. Zaleskiewicz, Przyjemnosc czy koniecznosc. Psychologia spostrzegania i podejmowania ryzyka, Gdansk 2005, s. 12. "Gdy wieje wiatr historii, ludziom jak pięknym ptakom, rosną skrzydła, natomiast trzęsą się portki pętakom" - Konstanty Ildefons Gałczyński 1953 Brr, az sam sie trzese, ze ja bawiac sie zawsze szkielkiem i okiem (tudziez tensorem i funkcjonalem) jakies cytaty jak po studiach humanitarnych (to Ci co potrzebuja pomocy po wyjsciu z uczelni) zarzucam, brrr. Czlowiek sie starzeje. Zreszta sam nick "Dudus" https://sjp.pl/duduś juz moglby swiadczyc o Twoim podejscie do ryzyka;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...