Agula Napisano 19 Sierpnia 2008 Zgłoś Napisano 19 Sierpnia 2008 uff....juz wakacje Udalo sie podciagnac srednia na 4.0 Przyznam tez ze nie tylko bede wypoczywac ale juz zaznajamiac sie z biologia, chemia - co by byc ten krok do przodu No i juz troszke poczytam na zajecia z CNA. Moj angielski dalej pozostawia wiele do zyczenia wiec przyszly semestr bedzie rock'n'roll
Jackie Napisano 19 Sierpnia 2008 Autor Zgłoś Napisano 19 Sierpnia 2008 uff....juz wakacje Udalo sie podciagnac srednia na 4.0 Brawo! Przyznam tez ze nie tylko bede wypoczywac ale juz zaznajamiac sie z biologia, chemia - co by byc ten krok do przodu No i juz troszke poczytam na zajecia z CNA.Moj angielski dalej pozostawia wiele do zyczenia wiec przyszly semestr bedzie rock'n'roll Nie przejmuj się, ważne żeby umieć się dogadać. Jako CNA nie potrzebujesz znać angielskiego perfekt, nie ma zbyt wiele terminologii podczas kursu. Jeszcze zdążysz podszkolić język.
Agula Napisano 20 Sierpnia 2008 Zgłoś Napisano 20 Sierpnia 2008 Nie przejmuj się, ważne żeby umieć się dogadać. Jako CNA nie potrzebujesz znać angielskiego perfekt, nie ma zbyt wiele terminologii podczas kursu. Jeszcze zdążysz podszkolić język. Tym CNA przyznam, ze najmniej sie przejmuje. Przegladalam ksiazke i nie ma slownictwa ktore by mnie przerazalo. Wiekszosc w glowie jest. Ale biologia i chemia to juz co innego.... Bedzie mi ciezko utrzymac wysoka srednia ale sie postaram. Zastanawiam sie tylko, czy nauczyciele patrza zle na to, ze np uzywam slownika na laborkach. W sumie bym sie nie zdziwila gdyby tak bylo. W koncu jestem na college'u, zakawlifikowalam sie na angielski na poziomie basic composition (ciesze sie ogromnie, ze nie nizej! w koncu mnostwo rodowitych Amerykanow zaczyna od tego! ) a uzywam slownika. Sek w tym, ze mi bardzo na reke tutejszy system tzn., ze piszemy testy i zero odpytywania jak w Polsce. Testy zawsze mi sie banalne wydaja i ze zrozumieniem nie mam problemu. Rowniez sie na testach nie stresuje wiec idzie mi dobrze. Gorzej z mowieniem. Bledy robie czasami okropne! Co prawda mowia, ze jest ok, i mowie dobrze ale wiem, ze wszyscy staraja sie byc mili i tak naprawde prawdy w oczy mi nie powiedza Przepraszam za te zale ale naprawde jestem troszke przerazona. Do tego zimowy semestr juz bede miala Anatomie i Fizjologie.... No coz...to taka mala zaprawa przed sama szkola pielegniarska Tam to dopiero bedzie nauki! W kazdym badz razie mam nadzieje, ze jeszcze bardziej rozchulam sie podczas tego semestru.
Jackie Napisano 20 Sierpnia 2008 Autor Zgłoś Napisano 20 Sierpnia 2008 Tym CNA przyznam, ze najmniej sie przejmuje. Przegladalam ksiazke i nie ma slownictwa ktore by mnie przerazalo. Który masz podręcznik? Ja miałam 'Lippincott's Textbook for Nursing Assistants - A Humanistic Approach to Caregiving'. Autor" Pamela J. Carter. Druga edycja. Wiekszosc w glowie jest. Ale biologia i chemia to juz co innego.... Bedzie mi ciezko utrzymac wysoka srednia ale sie postaram. Chemia to maly pryszcz, o ile cokolwiek kumasz z łaciny. Znakomita większośc terminologii chemicznej w języku angielskim jest albo żywcem zerżnięta z łaciny, albo ciut przerobiona Biologia, przyznam, to inna para kaloszy. Ja się boję, bo ostatni raz miałam biologię w szkole podstawowej, w liceum w ogóle. Zastanawiam sie tylko, czy nauczyciele patrza zle na to, ze np uzywam slownika na laborkach. W sumie bym sie nie zdziwila gdyby tak bylo. W koncu jestem na college'u, zakawlifikowalam sie na angielski na poziomie basic composition (ciesze sie ogromnie, ze nie nizej! w koncu mnostwo rodowitych Amerykanow zaczyna od tego! ) a uzywam slownika. U mnie na kursie nie było z tym problemu. Były osoby które korzystały ze słownika. Podczas labs zreszta nie ma zbyt wiele gadania, są to zajęcia praktyczne (piszę o kursie CNA). Natomiast był zakaz korzystania ze słownika podczas testów. Wiem że część dziewczyn ciężko to przeżyła, ale te które doszły do końca kursu jednak zdały test końcowy. Nie wiem jak z egzaminem stanowym, bo z wieloma osobami straciłam kontakt, ale egzamin nie różnił sie bardzo od testów pisanych podczas kursu, więc przypuszczam że albo wszyscy zdali, albo przynajmniej znakomita większość. Sek w tym, ze mi bardzo na reke tutejszy system tzn., ze piszemy testy i zero odpytywania jak w Polsce. Testy zawsze mi sie banalne wydaja i ze zrozumieniem nie mam problemu. Rowniez sie na testac nie stresuje wiec idzie mi dobrze. Gorzej z mowieniem. Bledy robie czasami okropne! Co prawda mowia, ze jest ok, i mowie dobrze ale wiem, ze wszyscy staraja sie byc mili i tak naprawde prawdy w oczy mi nie powiedza Słuchaj, ja mieszkam w Chicago gdzie chyba dla 1/4 osób angielski to drugi język. Wiele osób mówi po angielsku tak jak ja po chińsku Jako CNA pracuje wiele Latynosek, Polek, Filipinek itp. Nie wszystkie mówią dobrze po angielsku, ale dają radę. Najwięcej asystentek to czarnoskóre - mówią czasem z takim akcentem, że odnosi sie wrażenie że to wcale nie angielski CNA ma głównie słuchać pacjenta, a nie gadać. Do czasu gdy zostaniesz pielęgniarką jeszcze się podszkolisz. Póki co gadaj jak najwięcej. Zgłaszaj się na zajęciach - choćbyś nawet miała sie wygłupić. I tak tego nikt potem nie będzie pamiętał, a zrobisz dobre wrażenie będąc aktywna. Wiem, bo tak robiłam. Pamiętaj że sporo nazewnictwa to czarna magia nawet dla rdzennych Amerykanów. Z tym "dobrym wrażeniem" to nie żart. Clinicals evaluation to NIE jest pisemny test - lepiej mieć instruktora po swojej stronie. Nie namawiam do wazeliniarstwa, ale z własnego doświadczenia wiem, że sympatia instruktora bardzo pomaga. Jest się w mniejszym stresie, no i można liczyć na dobre referencje podczas szukania pracy. Dobrych studentów się pamięta. Moja była instruktorka właśnie dziś dała mi przyzwolenie na wpisanie jej w moje referencje - wiem że jest b. grymaśna pod tym względem i nie każdemu robi taką przysługę. Przepraszam za te zale ale naprawde jestem troszke przerazona. Do tego zimowy semestr juz bede miala Anatomie i Fizjologie....No coz...to taka mala zaprawa przed sama szkola pielegniarska Tam to dopiero bedzie nauki! W kazdym badz razie mam nadzieje, ze jeszcze bardziej rozchulam sie podczas tego semestru. Ja w Ciebie wierzę Też się bałam, bo choć znam angielski od urodzenia, to nie korzystałam z niego wiele w dorosłym życiu. Czytam i piszę bez problemów, mam spory zasób słów. Ale jeszcze 2 lata temu mówienie szło mi opornie - wiedziałam co chcę powiedzieć, ale nie umiałam tego dobrze sformułować. Gdzieś się te słowa "zapodziały" w mojej głowie Potem się rozkręciłam i już było dobrze. Najważniejsze to mówić jak najwięcej - uważam że dobra znajomość obcego języka polega nie tylko na znajomości słówek, co umiejętności radzenia sobie gdy się jakiegoś słowa nie zna, a tego sie nie da opanować słuchając, tylko gadając. Ja czekam aż skończy się szopka z zapisywaniem młodszego synka do szkoły. Ponieważ musi korzystać z chodzika, pójdzie do szkoły w rejonie, ale do takiej która jest najlepiej przystosowana dla uczniów z podobnymi problemami (w naszym rejonie jest kilka szkół, ale poszczególne szkoły są przydzielone do ulic). Po cichu liczę że dostanie się do najlepszej w całym rejonie (podobno jest brana pod uwagę) na którą w życiu nie byłoby mnie stać, biorąc pod uwagę że jest to okolica, w której ceny domów sięgają paru milionów W każdym razie w tym tygodniu będzie odpowiedź co do wybranej placówki. Pozostanie mi tylko kupić wyprawkę dla smarkacza. I wreszcie zajmę się na serio szukaniem roboty. Mam nadzieję że w przeciągu 2-3 miesięcy coś znajdę
sly6 Napisano 20 Sierpnia 2008 Zgłoś Napisano 20 Sierpnia 2008 Jak kto sie mowi praktyka robi mistrza tez wierze w Ciebie Agula ze sobie poradzisz i ze nie bedzie az tak zle jak sie teraz wydaje a ten sie nie myli kto nic nie robi
Agula Napisano 21 Sierpnia 2008 Zgłoś Napisano 21 Sierpnia 2008 Który masz podręcznik? Ja miałam \'Lippincott\'s Textbook for Nursing Assistants - A Humanistic Approach to Caregiving\'. Autor\" Pamela J. Carter. Druga edycja. Dokladnie tego samego bedziemy uzywac Oczywiscie juz sie zaopatrzylam w niego i jakos przerazajaco nie wyglada Chemia to maly pryszcz, o ile cokolwiek kumasz z łaciny. Znakomita większośc terminologii chemicznej w języku angielskim jest albo żywcem zerżnięta z łaciny, albo ciut przerobiona Biologia, przyznam, to inna para kaloszy. Ja się boję, bo ostatni raz miałam biologię w szkole podstawowej, w liceum w ogóle. Sek w tym, ze bardzo malo. W przeciwienstwie do mojej siostry, ktora poszla do prywatnego liceum i miala tam lacine, ja w panstwowym nie mialam tej okazji. Tylko tyle co napotykalo sie jej po drodze U mnie na kursie nie było z tym problemu. Były osoby które korzystały ze słownika. Podczas labs zreszta nie ma zbyt wiele gadania, są to zajęcia praktyczne (piszę o kursie CNA).Natomiast był zakaz korzystania ze słownika podczas testów. Wiem że część dziewczyn ciężko to przeżyła, ale te które doszły do końca kursu jednak zdały test końcowy. Nie wiem jak z egzaminem stanowym, bo z wieloma osobami straciłam kontakt, ale egzamin nie różnił sie bardzo od testów pisanych podczas kursu, więc przypuszczam że albo wszyscy zdali, albo przynajmniej znakomita większość. Tak bardzo CNA sie nie martwie. Zreszta zrobilam pare przykladowych testow CNA i wychodzilo mi tak 75%-80%. Nawet clinicals sie nie boje. NIe wiem czemu ale jestem nawet podekscytowana. Moze dlatego, ze to jeden z krokow zblizajacych mnie do wlasciwego programu? I tak tego nikt potem nie będzie pamiętał, a zrobisz dobre wrażenie będąc aktywna. Wiem, bo tak robiłam. Pamiętaj że sporo nazewnictwa to czarna magia nawet dla rdzennych Amerykanów.Z tym \"dobrym wrażeniem\" to nie żart. C Dobrych studentów się pamięta. Moja była instruktorka właśnie dziś dała mi przyzwolenie na wpisanie jej w moje referencje - wiem że jest b. grymaśna pod tym względem i nie każdemu robi taką przysługę. Napewno skorzystam z tej rady bo ja zawsze ciuchutko siedze na zajeciach. Ale to z powodu juz o ktorym mowilam. A na dodatek jak jeszcze ktos mi sie pyta 3 razy bo mnie nie moze zrozumiec...to sie dopiero stresuje! hehe. Kiedys to w kawiarni nie wytrzymalam i zapytalam sie czy ja po chinsku gadam czy co? Wyszlam i poszlam do Starbucks. Tam mnie zawsze rozumieja Najgorzej jak trafi sie na jakiegos typa, ktory slyszac, ze mowisz z bledami po prostu Ciebie olewa. Ponieważ musi korzystać z chodzika, pójdzie do szkoły w rejonie, ale do takiej która jest najlepiej przystosowana dla uczniów z podobnymi problemami (w naszym rejonie jest kilka szkół, ale poszczególne szkoły są przydzielone do ulic). Po cichu liczę że dostanie się do najlepszej w całym rejonie (podobno jest brana pod uwagę) na którą w życiu nie byłoby mnie stać, biorąc pod uwagę że jest to okolica, w której ceny domów sięgają paru milionów W każdym razie w tym tygodniu będzie odpowiedź co do wybranej placówki. Pozostanie mi tylko kupić wyprawkę dla smarkacza. I wreszcie zajmę się na serio szukaniem roboty. Mam nadzieję że w przeciągu 2-3 miesięcy coś znajdę No to trzymam kciuki, zeby przyjeli do tej co chcecie Ja przyznam, ze jeszcze nie zaczelam CNA a juz sie rozgladam. Co jakis czas mozna upolowac ogloszenia o prace w szpitalu. Tam chcialabym pojsc. Nie ma co ukrywac praca o wiele lzejsza niz w nursing home. Moze sie uda, tym bardziej, ze nasz dobry znajomy lekarz, ktory pracuje na ER obiecal mi, ze mi pomoze w probach dostania pracy w szpitalu. Chyba bym byla w 7 niebie! Moze mi byc o tyle latwiej, ze chce pracowac w weekendy na nocki. A jak wiadomo niewiele osob lubi taki tryb zycia. W weekendy na noc do pracy. Zwlaszcza jak w srodku tygodnia szkola I do tego juz jedna noga bylam bym na ER przed sama szkola pielegniarska! Oczywiscie bede sie cieszyc z kazdego oddzialu. Bedac juz tam latwiej o przeniesienie w razie jak cos sie zwolni. I dziekuje Wam bardzo za dobre slowa.
jaagoda Napisano 21 Września 2008 Zgłoś Napisano 21 Września 2008 tak dokladnie ,mysle ze jesli jestes powolana do tego zawodu to nie mozesz miec tego typu slabosci. Moze w dalszych latach pracy to przejdzie ale na poczatku chyba nie za bardzo masz wybor gdzie cie rzuca a na pewno rzuca na szeroka wode i wowczas co z pomoca jak masz obrzydzenie? wiem ze problem jest o wiele bardziej zlozony ale mam male watpliwosci dlatego szukam uzasadnienia ja znam w rodzinie dwa przypadki gdzie ktos bliski od dziecka marzyl aby zostac weterynarzem i po zachowaniu przy zwierzetach i obchodzeniu sie z nim widac bylo ze chce i sie nadaje nim byc np przyjemnosc mial przy wyciskaniu i usuwaniu wagrow pasozytow na ciele krow i owieczek, bo mieli w gospodarstwie i zostal weterynarzema drugi przypadek pielegniarki ktora nie wstrzymala sie przed ratowaniem cpr topielca ktory zygal woda bez zastanowienia,co prawda bylo to dawno wiec moze predyspozycje ludzkie byly inne widac bylo oddanie Chcialabym sie odniesc do powyzszych wypowiedzi. Osobiscie uwazam, ze moje odczucia wobec w/w pacjenta zostaly ocenione zbyt pochopnie. Nie zgadzam sie ze stwierdzeniem, ze osoba, ktora odczuwa obrzydzenie jest "nieodpowiednia" badz niewystarczajaco "oddana" by wykonywac zawod pielegniarki. Zgadzam sie z Jackie, ze wstret jest calkowicie normalna reakcja, a nie jak to gal okreslil "slaboscia". Oczywiscie kazdy ma inna wrazliwosc i wg mnie to ona determinuje jaka bedzie reakcja. Jednych nie rusza widok rozkladajacego sie ciala, a w innych wywoluje odruch wymiotny. Ja jestem raczej niewzruszona na odchody, a gdzies przeczytalam o pewnej pielegniarce czy moze CNA, ktora widzac rzadka "kupe" zwymiotowala na oczach pacjentki, ktora byla sprawczynia owej "kupy". No i co? Zdarza sie. Przeprosila and moved on. Najwazniejsza jest chec pomocy, satysfakcja z jej niesienia oraz posiadanie kilku elementarnych cech, takich jak umiejetnosc wspolodczuwania, dobroc etc. Uwazam, ze tylko te cechy musza byc wspolne dla kazdej osoby bedacej pielegniarka/pielegniarzem. I jak juz wspomniala Jackie, obrzydzenie z czasem przechodzi, czlowiek sie zwyczajnie przyzwyczaja, a jak nie, to moze zawsze przeniesc sie na mniej drastyczny oddzial.
sly6 Napisano 21 Września 2008 Zgłoś Napisano 21 Września 2008 Najwazniejsza jest chec pomocy, satysfakcja z jej niesienia oraz posiadanie kilku elementarnych cech, takich jak umiejetnosc wspolodczuwania, dobroc etc. Uwazam, ze tylko te cechy musza byc wspolne dla kazdej osoby bedacej pielegniarka/pielegniarzem. ------------------------------------------------------------------------------------ Jagoda ja bym dodal do tego ze tak powinno byc w zyciu kazdego czlowieka a nie tylko pielegniarki-pielegniarza a wtedy zycie bylo by latwiejsze no ale to sa marzenia ktore moze kiedys sie spelnia...
Jackie Napisano 23 Września 2008 Autor Zgłoś Napisano 23 Września 2008 Po kilku totalnie nieudanych próbach, podczas których oferowano mi jak na złość pracę w godzinach które mi kompletnie nie odpowiadały, zaczęłam szukać tylko w ogłoszeniach, które od razu podawały że szukają CNA na nocną zmianę. Niestety, tych jest najmniej, i z reguły chcą wyłącznie osoby z doświadczeniem. Nie wiem czemu, może chodzi o to że na nocnej zmianie jest mniej pielęgniarek? W każdym razie w czwartek idę na interview Ciekawostka - do szpitala, choć szpitale, w przeciwieństwie do domów opieki, generalnie chcą tylko pracowników doświadczonych. Nauczyłam się już odpowiednio przesiewać ogłoszenia, jak szpital ma masę ofert i zaznacza że nie trzeba mieć doświadczenia, to trzeba dokładnie sprawdzić adres W ten sposób wyeliminowałam parę szpitali i domów opieki w mało ciekawych dzielnicach Chicago. Szpital do którego idę pojutrze jest inny, w b. dobrym, drogim suburb i ma świetną opinię. Jedyne co mnie martwi to fakt, że jest to praca na dość nudnym oddziale (przynajmniej dla mnie), czyli na rehabilitacji. Niezależnie od wyniku rozmowy, idę jeszcze na interview w hospicjum, ale wciąż nie podali mi terminu. Wolałabym hospicjum, ale wezmę co mi dadzą Jak guzik wyjdzie w obu przypadkach, szukam dalej. KB, szukasz już pracy? A może już pracujesz?
sly6 Napisano 23 Września 2008 Zgłoś Napisano 23 Września 2008 Jackie to trzymam kciuki za rozmowe i pamietaj ze od malych rzeczy sie zaczyna
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.