Gucio Napisano 10 Maja 2012 Zgłoś Napisano 10 Maja 2012 Ja jak latalem z pieczatka w paszporcie (a bylo to 1.5 roku) to za kazdym razem odwiedzalem imigration na lotnisku JFK. Ale to raczej byla formalnosc, bo ludzi tam bylo pelno, a ja zawsze nie czekalem na rozmowe z ktoryms z oficerow dluzej niz 10-15 minut.
Paulina_89 Napisano 31 Maja 2012 Autor Zgłoś Napisano 31 Maja 2012 Z zadomowieniem sie problemów nie było. Tak prawdę powiedziawszy, to nawet do mnie nie dociera, że jestem tak daleko od PL i całej mojej rodziny, i może to i dobrze. Mam już mniej więcej plany na odwiedziny w Polsce i tego się trzymam. Pierwszy dzień miałam taki, że czułam się tochę homesick, ale na następny dzien juz wszystko minelo, bo pozbylam sie zwyczaju uzalania sie nad soba. Jestem teraz w pelni sfokusowana na swoich planach tutaj w US. Jesli chodzi o moja pieczatke w paszporcie, to na JFK nikt mnie dodatkowo nie sprawdzal, ale to moze dlatego, ze musialam sie spieszyc na przesiadke. Teraz mam juz GC, wiec luz. Teraz tylko czekam na spotkanie z tesciami
sly6 Napisano 31 Maja 2012 Zgłoś Napisano 31 Maja 2012 Paulina moze napisz cos za pare miesiecy a moze pare lat jak sie czujesz do tego jak masz wspanialych ludzi kolo siebie-poznajesz takich to jak sie mozesz zle czuc ?fakt mozesz miec plany ale osoby kolo siebie cos daja tak samo ale chyba to sama wiesz,widzisz..
River Napisano 31 Maja 2012 Zgłoś Napisano 31 Maja 2012 Z zadomowieniem sie problemów nie było. Tak prawdę powiedziawszy, to nawet do mnie nie dociera, że jestem tak daleko od PL i całej mojej rodziny, i może to i dobrze. Mam już mniej więcej plany na odwiedziny w Polsce i tego się trzymam. Pierwszy dzień miałam taki, że czułam się tochę homesick, ale na następny dzien juz wszystko minelo, bo pozbylam sie zwyczaju uzalania sie nad soba. Jestem teraz w pelni sfokusowana na swoich planach tutaj w US. Jesli chodzi o moja pieczatke w paszporcie, to na JFK nikt mnie dodatkowo nie sprawdzal, ale to moze dlatego, ze musialam sie spieszyc na przesiadke. Teraz mam juz GC, wiec luz. Teraz tylko czekam na spotkanie z tesciami Super ze wszystko dobrze sie uklada:) Fajnie ze z adaptacja nie masz problemow.A to moze dlatego ze masz plany itp Z moich doswiadczen:ja przez pierwszy rok tutaj mialam faze fascynacji.Potem prezez kolejne dwa lata totalnie nie wiedzialam co ze soba robic-mialam faze bliska depresji,nic mi tu nie pasowalo,nie moglam zaakceptowac wielu rzeczy.Z czasem to sie zmienilo ale uplynelo duzo czasu zanim to nastapilo.Obecnie nie wyobrazam sobie powrotu do Polski. Pozdrawiam i czekam na dalsze relacje:)
Paulina_89 Napisano 31 Maja 2012 Autor Zgłoś Napisano 31 Maja 2012 napisze wiecej w tym temacie pod koniec roku, bo dopiero wtedy wejda wieksza zmiany + przeprowadzka do innego stanu. bedzie ciekawie i nie moge sie doczekac, bo m.in. bede miala kotaaa, a moze i dwa Edit: River, mi jak na razie nie pasuje to, ze tu nie wszedzie mozna dojsc chodnikami, tylko trzeba wpakowac tyłek w auto. Za to bardzo odpowiada mi pogoda, temperatura powyzej 30 stopni mi absolutnie nie przeszkadza, a tego bardzo brakowalo mi w Polsce. Biegam po okolicy, trzaskam foty i jakos mam wiekszy apetyt na zycie, kiedy slonce swieci mi w twarz takze tutaj bardzo na plus Czy jestem w fazie fascynacji? Chyba troche tak, ale to zalezy gdzie jestem. W Bostonie mialam niezla adrenaline, moze dlatego, ze bylam tam zupelnie sama i bardzo milo wpominam czas tam spedzony Ja rozwazam powrot do Europy (ale raczej nie do PL), kiedy moj maz bedzie na emeryturze, a kraj w ktorym chcialabym zamieszkac mialam w planach juz od ponad 5 lat, na razie nie bede mowic co to za kraj, zeby nie zapeszyc, ale moge powiedziec tyle, ze jest tam bardzo cieplo
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.