Skocz do zawartości

Skomplokowana Sytuacja-Pomocy


Adrian86

Rekomendowane odpowiedzi

Ja byłem, pomieszkałem turystycznie przez 6 miesięcy, nie odechciało mi się. Dlaczego tak wszystkich zniechęcasz?

To chyba w Polsce zyles na poziomie kloszarda. W innym przypadku naprawde nie wiem jak mozna akceptowac tutejszy amerykanski syf i ubostwo...

Cos Ci sie chyba pomylilo - jest na L-1 z tego co pisal...

Heh, tak cos sie temu "koledze" pomylilo... chyba sam jest zaraz po maturze.. Ja to moglbym jego wujkiem zostac :)

Adrian86,

Jesli ja zarabiajac $100K uwazam Ameryke za wielki syf to moge sobie tylko wyobrazic co Ty tam przezyjesz wyjezdzajac na turystycznej i szukajac roboty... Powodzenia LOL

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 93
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

kzielu, masz racje, TAK tragicznie nie jest. Mam przynajmniej co jesc, jezdze dobrym nowym samochodem i mieszkam z "bialymi", ale generalnie wizja zycia tu do konca zycia mnie przeraza.... W Polsce naprawde nie bylem rasista, ale z tego co tu widze to Ameryka to zyje jeszcze jakby w latach 60', podzial rasowy tu jest ogromny

kzielu, nie wierze tez ze jesli zyles na dobrym poziomie w Polsce to uwazasz ze Ameryka to same plusy. Sa plusy ale uwazam ze minusow jest znacznie wiecej, chocby sama wizja bycia obywatelem kategorii nizszej przez cale zycie, bo biala ameryka nigdy nie zaakceptuje Cie w 100%, zawsze bedziesz tylko imigrantem dla nich....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba w Polsce zyles na poziomie kloszarda. W innym przypadku naprawde nie wiem jak mozna akceptowac tutejszy amerykanski syf i ubostwo...

Tak, skąd wiedziałeś? Urządziłem sobie dom w kartonach pod lokalną Biedronką. To jest dopiero życie na poziomie!

Jesli ja zarabiajac $100K uwazam Ameryke za wielki syf to moge sobie tylko wyobrazic co Ty tam przezyjesz wyjezdzajac na turystycznej i szukajac roboty... Powodzenia LOL

Czyli kolejny dowód na to, że pieniądze to nie wszystko. Jak człowiek trefny to mu i kasa nie pomoże :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Srsly, Maciek to musi mieć ciężke życie sam ze sobą...

Naprawdę drogi Maćku nie ma co rozciągać swoich własnych frustracji i niepowodzeń na innych, stawiając sprawę 'jak mnie się nie podoba, to nikomu się nie może podobać'.

Z egocentryzmu się można leczyć.

Wiem, że jest Ci ciężko, nawet żony musiałeś próbować szukać tutaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maciek, na Ameryke jest tylko jeden sposob - luzik i totalna olewka

to prawda, ze nas dyskryminuja- kiedy pracowalem w drukarni ( i tez z dochodami prawie szesciocyfrowymi- przynajmniej przez pewien czas)

w biurze dosc dlugo stal na biurku mojego przelozonego "polski kubek" ( oczywiscie "made in chicago") - z uchwytem wklejonym od wewnatrz a kiedy probowalem interweniowac, manager powiedzial : " i think that's the way i drink, too" :rolleyes:

zas gdy zaczynalem w Ameryce kariere, epitety typu "dumb pollock" w odniesieniu do mojej osoby byly na porzadku dziennym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JKB, Rozumiem, ze ironizujesz... Wiesz nie wiem co robisz w Stanach, jak sie tu znalazles i na jakich zasadach, ale generalnie jeszcze raz stwierdze ze mieszkanie tu na stale wymaga od czlowieka wychowanego w polskiej kulturze i mentalnosci dosc sporych wyrzeczen i zanegowania wielu rzeczy ktore uwazal za standard zycia w Polsce... Wielkosc syfu w Stanach jest po prostu nie do opisania -- to trzeba zobaczyc na wlasne oczy, chocby np cale dzielnice pozabijane deskami i gwozdzmi, albo dzielnice czarnych i meksykow gdzie po prostu nie da sie wjechac i wyjsc calo.... owszem sa wyspy szczescia, gdzie mieszkaja biali amerykanie, coraz bardziej jednak kurczace sie i coraz bardziej wyizolowane....Masakra jednym slowem i do tego czarna... Rozumiem co moze tu trzymac czlowieka -- zarobki, szczegolnie jak je porownac z Polska... Ale uwazam na dluzsza mete nawet to nie jest warte tego wszystkiego... Zawsze Polacy w Ameryce beda czuli sie mniej lub bardziej obco, jakkolwiek by zmuszali siebie do myslenia ze jest inaczej.....

Jak to sie mowi wszedzie dobrze, ale w domu najlepiej... Cos w tym zdaniu jest prawdziwego...

tak lochraven, najlepiej to wszystko zgonic na egocentryzm LOL. Zalosna jestes... wmawiaj sobie dalej ze mieszkasz w raju -- no przeciez takimi kosztami okupilas przyjazd do tej chameryki i powrotu juz do polski nie masz...... To raczej Ci co sobie wmawiaja ze mieszkaja w amerykanskim raju maja cos nie tak z glowa... Ja przynajmniej nie boje sie przyznac do bledow ktore popelnilem w zyciu i mowie tak jak to wyglada -- nie owijam w bawelne jak co niektorzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w Polsce to takich dzielnic nie ma? Jedyna różnica, że zamiast czarnoskórych są ew. cyganie, ale po prostu polacy z patologicznych rodzin. A w stanach dzielnice sa większe, bo miasta są większe.

Jak ktoś chce mieszkać wśród białych, to niech się wyprowadzi na peirwsze lepsze przedmieścia z ładnymi domkami, i wystarczy. To naprawdę nie są jakies 'wyspy', pełno jest takich miejsc.

Mnie np. podoba się to, że mam w zasięgu 1,5h-2h drogi dwa duże miasta, w których co chwilę grają zespoły które lubię i mogę sobie pozwolić na to, żeby na te koncerty jeździć bez jakiś specjalnych wyrzeczeń. Podoba mi się to, że wychodząc z domu w ogóle nie muszę się martwić, czy ktoś mi da w ryj czy nie, bo nic takiego tu gdzie mieszkam się nie zdarza (a uwierz mi, mieszkałem w Polsce w Łodzi przez kilka lat, i takiego syfu jak tam czasem to tutaj jeszcze nie widziałem).

To nie jest tak, że trzeba coś tam negować - może po prostu nie potrafisz się przystosować do innej kultury - i ok, zdarza się - ale daj spokój z takim najeżdżaniem i rozciąganiem tego, że tobie się nie podoba na wszystkcih innych.

edit:

Eee.. jestem facetem, to raz. Po drugie, nie umeisz czytać, bo nic nie napisałem o żadnym raju - to ty się raju spodziewałeś i się srogo rozczarowałeś. Ja wiedziałem co mnie czeka. I jesli ktoś tu jest żałosny to Ty, z próbami znalezienia żony 'na zieloną kartę', hehe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielkosc syfu w Stanach jest po prostu nie do opisania -- to trzeba zobaczyc na wlasne oczy, chocby np cale dzielnice pozabijane deskami i gwozdzmi

To prawda, kiedy w roku 1987 pierwszy raz "zwiedzalismy" okolice Cleveland, Ohio wygladalo to jak "war zone"- zona miala skojarzenia z krajobrazem po wojnie nuklearnej.....

Ale kiedy dwa lata temu bylismy turystycznie w RPA i przejezdzalismy przez "townships" typu Soweto, zmienilo to nieco nasz sposob patrzenia na Ameryke....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...