Skocz do zawartości

Jak Tam Wrócić


paweł79

Rekomendowane odpowiedzi

Mylisz się. Z 33k mając ubezpieczenie zaplacilismy ~$5k.

Zależy jakie ma się ubezpieczenie. Kika lat temu nachorowałam na milion - 3 operacje, 2 pobyty w szpitalu w tym jeden miesięczny. Ostatnio mąż przeleżał 10 dni na kardiologicznym ICU. Koszt: $128 tysięcy. W obu wypadkach zapłaciliśmy po $1500 - $500 deductible oraz 20% pierwszych 5 tys. kosztów. Reszta rachunków krążyła między szpitalem i lekarzami a ubezpieczalnią z kopiami "do wiadomości" dla nas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 169
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

No to zdecydowanie zależy od tego jakie jest deductible - u mnie w firmie jak widać niskie nie jest :) inna kwestia do taka że większość ubezpieczeń ma górny limit wydatków na całe życie po osiągnięciu którego grzecznie dziennika za współpracę - to za zwykle jest kilka milionów, ale jak ktoś się naprawdę przednie rozchoruje, to może ten limit osiągnąć....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

inna kwestia do taka że większość ubezpieczeń ma górny limit wydatków na całe życie po osiągnięciu którego grzecznie dziennika za współpracę - to za zwykle jest kilka milionów, ale jak ktoś się naprawdę przednie rozchoruje, to może ten limit osiągnąć....

Hmm, czy aby na pewno? Za http://www.hhs.gov/healthcare/rights/limits/ :

The Affordable Care Act prohibits health plans from putting a lifetime dollar limit on most benefits you receive. The law also restricts and phases out the annual dollar limits a health plan can place on most of your benefits — and does away with these limits entirely in 2014.

Tak mi sie gdzies obilo o uszy, ze Obamacare wprowadza bany na lifetime / annual limits i ta strona to potwierdza. Koniecznie sprawdz u Twojego ubezpieczyciela :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gorala wspominasz, to moze wytlumacze jeszcze raz: koszta jego operacji pokryje miasto

miasto, czyli kto?

czyli ci co karnie podatki na to miasto odprowadzaja

i to nie ten goral

a ty piszesz o tym z radoscia

z radoscia o tym, ze ktos kogos okrada

zeby nie dodac, ze okrada mnie i moja rodzine, bo karnie podatki placimy za wszystko

Jannapa, przede wszystkim w złym kierunku zmierza nasza dyskusja bo chyba zaczeła sie tworzyć niezdrowa atmosfera( nie przeczę że ja także ją stworzyłam) i nie o to chyba chodzi w tym wszystkim aby sobie na wzajem oburzac bo kazdy kij i tak ma dwa końce i racja nie zawsze lezy po jednej ze stron. Myśle że najlepszym wyjasnieniem zaistniałej tu sytuacji bedzie stare dobre stwierdzenie że punkt widzenia zależy od punku siedzenia....

mam tu na mysli legalnych i nielegalnych . Własciwie przepraszam Cię jesli poczułaś sie urażona( miałaś prawo) ale ja nie miałam takiego zamiaru po prostu pewne rzeczy działaja na mnie drażliwie i reaguje nazbyt impulsywnie i przyznaje sie do tego .Przyznaje też Ci racje odnośnie mylnej interpretacji kosztów usług medycznych gdyz faktycznie na przestrzeni 10 lat z pewnoscią uległy zmianie.. :blink:

Teraz ku wyjaśnieniu powyższego cytatu- wspomniany góral cały czas płacił podatki i nie powiedziałam że nie spłaca rachunku wystawionego przez szpital a gdyby tego nie robił nie miałby szans na jakikolwiek kredyt czy też normalne korzystanie z konta bankowego ( poniewaz weszliby mu na nie)

Miał wypadek, potrzebował hospitalizacji i skorzystał z mozliwosci skoro taką miał aby ulzyć swoijemu cierpieniu i wciąz puchnacej nodze( udał sie do szpitala dopiero po kilku dniach lezenia w domu)

Natomiast stanowczo zaprzecze Twojemu stwierdzeniu jakoby ja opisujac jego historię robiłam to z radoscią w poczuciu tego jak to mozna kombinowac czyimś kosztem i bezkarnie okradac w ten sposób Ciebie i wielu innych obywateli US. Mój przytoczony przykład miał na celu tylko i wyłacznie porównanie tego jaka przepaść jest miedzy opieką medyczną w stanach a jaka w Polsce( warunki hospitalizacji, podejscie do pacjenta i zaufanie lekarzowi) i dzieki temu ze znalazł sie w US ( na nieszczęscie pozostał jako nielegalny i doznał wypadku) lecz mimo to odzyskał w pełni sparwnośc fizyczną coś co mu wmawiali w polandii że nie bedzieto juz mozliwe w jego przypadku.

Przytaczając teraz Twoje tak niepojęte niezrozumienie dla faktu dlaczego ludzie decyduja sie pozostać w US nilegalnie według Ciebie i jako akt jakiejś niepojętej według Ciebie desperacji ludzkiej to odpowiadam Ci krótko; kazdy z nielegalnych ma nadzieje na uregulowanie swojego statusu i pozostać pełnoprawnym rezydentem US. Uważasz ze to taki komfort dla nielegalnego posiadac taki status jaki ma że jest mu z tym dobrze bo jak to ironicznie przedstawiłas cytuje dosłownie; nic tylko sie w tej ameryce na nielegalu znależć ... Mysle że doskonale zdajesz sobie sprawę jaki procent naturalizowanych obywateli US nie miało od początku czystej karty wobec USIS , jesli nie wiesz to Ci podpowiem- duuuuży... ale wobec nich juz nic nie masz bo przecierz są USCitizens , są już w Twoim obozie i nie okradaja już Ciebie , rodziny itd.

Reasumując, zarówno ja jak i wspomniany góral oraz miliony innych w podobnej sytuacji nie przylecielismy do US aby cwaniakować , leżec w domu do góry wiadomo czym i pobierać benefity jak to sie dzieje w England. Kazde z nas pracowało ciezko po wiele godzin dziennie fizycznej pracy, nikt z nas nie uciekał przed IRS, kazde z nas żyło i zyje nadal nadzieją na lepsze jutro bo kazdy ma marzenia lepszego bytu dla siebie i swojej rodziny dzieki uczciwej pracy a ten kraj daje sczególne mozliwości w tej kwestii, kazde z nas płaciło podatki, które tak naprawde ku ironi Twojej wypowiedzi nie szły na nasze emerytury ale na Twoją emeryturę i twoich najbliższych ( ale o tym jakos nie wspomniesz) lepiej przykleić nam znaczek złodziej i bandyta...

Pozdrawiam i raz jeszcze przepraszam Ciebie i wszystkich , którzy czuja się urażeni moimi wypowiedziami.

Na zakończenie przypomne raz jeszcze " punk widzenia zależy od punktu siedzenia" i na podstawie tego stwierdzenia dodam tylko że gdybym kiedykolwiek została USCitizen to nigdy nie beda miała zdania na temat nielegalnych jakie Ty masz i wielu innych ponieważ wiem co to znaczy nim być i przez co trzeba przejść w przeciwieństwie do Was

ps. jannapa nie Twoja wypowiedz skomentowałam stwierdzeniem pasożyta. :D wiec to Ty przeczytaj dokładnie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przytaczając teraz Twoje tak niepojęte niezrozumienie dla faktu dlaczego ludzie decyduja sie pozostać w US nilegalnie według Ciebie i jako akt jakiejś niepojętej według Ciebie desperacji ludzkiej to odpowiadam Ci krótko; kazdy z nielegalnych ma nadzieje na uregulowanie swojego statusu i pozostać pełnoprawnym rezydentem US. Uważasz ze to taki komfort dla nielegalnego posiadac taki status jaki ma że jest mu z tym dobrze bo jak to ironicznie przedstawiłas cytuje dosłownie; nic tylko sie w tej ameryce na nielegalu znależć ... Mysle że doskonale zdajesz sobie sprawę jaki procent naturalizowanych obywateli US nie miało od początku czystej karty wobec USIS , jesli nie wiesz to Ci podpowiem- duuuuży... ale wobec nich juz nic nie masz bo przecierz są USCitizens , są już w Twoim obozie i nie okradaja już Ciebie , rodziny itd.

Reasumując, zarówno ja jak i wspomniany góral oraz miliony innych w podobnej sytuacji nie przylecielismy do US aby cwaniakować , leżec w domu do góry wiadomo czym i pobierać benefity jak to sie dzieje w England. Kazde z nas pracowało ciezko po wiele godzin dziennie fizycznej pracy, nikt z nas nie uciekał przed IRS, kazde z nas żyło i zyje nadal nadzieją na lepsze jutro bo kazdy ma marzenia lepszego bytu dla siebie i swojej rodziny dzieki uczciwej pracy a ten kraj daje sczególne mozliwości w tej kwestii, kazde z nas płaciło podatki, które tak naprawde ku ironi Twojej wypowiedzi nie szły na nasze emerytury ale na Twoją emeryturę i twoich najbliższych ( ale o tym jakos nie wspomniesz) lepiej przykleić nam znaczek złodziej i bandyta...

Pozdrawiam i raz jeszcze przepraszam Ciebie i wszystkich , którzy czuja się urażeni moimi wypowiedziami.

Na zakończenie przypomne raz jeszcze " punk widzenia zależy od punktu siedzenia" i na podstawie tego stwierdzenia dodam tylko że gdybym kiedykolwiek została USCitizen to nigdy nie beda miała zdania na temat nielegalnych jakie Ty masz i wielu innych ponieważ wiem co to znaczy nim być i przez co trzeba przejść w przeciwieństwie do Was

ps. jannapa nie Twoja wypowiedz skomentowałam stwierdzeniem pasożyta. :D wiec to Ty przeczytaj dokładnie ;)

Bardzo ladnie napisane i szczerze. Tez bylam w takiej sytuacji i dlatego za tego posta masz u mnie duzy plus!

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

anita, swoim postem przywrocilas mi wiare w czlowieka, wiec bardzo ci za ten post dziekuje

jesli moge cokolwiek dorzucic: opowiedziana historia gorala najzwyczajniej zabrzmiala tak obrzydliwie butnie, ze nie moglam przejsc obok niej obojetnie - ot przypowiastka o tym, jak wystrychnac na dudka amerykanski system

ciesze sie, za ja sprostowalas, bo przyzam, ze zjezyla mnie ponadprzecietnie

przykro mi, ze nie widzisz przyszlosci w polsce, bo ja wrocilabym tam natychmiast - wbrew pozorom mam tam calkiem przyzwoite perspektywy, mimo wieku juz nie z dwojka na przedzie, ale pozycja, do ktorej doszlam kosztowala mnie mnostwo ciezkiej pracy

nie, nie zrozumiem w zyciu wyboru nielegalu i nie bede umiala w zaden sposob takiego wyboru wytlumaczyc i nie od unktu siedzenia to zalezy, ale od tego jak pojmuje generalnie pojeta uczciwosc i spoleczne posluszenstwo, ale nie odbieram ci prawa do prob wytlumaczenia zycia na bakier z prawem

ja po prostu nie relatywizuje zasad i rozumiem, ze jesli arabski szejk zyje w palacu ze zlotymi klamkami na powierzchni wielu kilometrow kwadratowych pieknego ogrodu, to nie wolno mi wprowadzic sie do jego ogrodu (przeciez ja mu nie bede przeszkadzala, prawda? nawet nie musi sie nigdy na mnie natknac przy takich powierzchniach), o ten ogrod nie nalezy do mnie i juz

wiec mam nadzieje, ze rozumiesz, dlaczego nie potrafie wczuc sie w sytuacje nielegalnych imigrantow, szczegolnie zwazywszy na ton twoich poprzednich postow

nie wiem, jakie byly przepisy 10 lat temu, ale teraz nielegalna osoba mialaby problem z praceniem podatkow - otrzymanie ssn wymaga potwierdzenia legalnosci pobytu

podobnie z prawem jazdy - bez papieru potwierdzajacego twoj status nie dostaniesz dokumentu

jesli zas chodzi o emerytury, moze sie myle, ale system tutaj jest ciut bardziej skomplikowany niz polskie zus-y i jesli nie masz jakiegos sensownego retirement plan (a to wydatki, ktore pokrywasz sam dla siebie), nie mozesz specjalnie liczyc na jakies potezne benefity od panstwa --- mysle, ze zdrowo przesadzasz mowiac, ze ktos nielegalny pracowal na moja emeryture, moze raczej uczciwie stawiajac sprawe przekazmy te pieniazki na oplacanie rachunkow medycznych

zycze ci jak najlepiej i mam nadzieje, ze znajdziesz sposob na legalna emigracje

wtedy zobaczysz zycie w ameryce od tej legalnej strony i byc moze wowczas sprobujesz zrozumiec tych legalnych

bo to wcale nie jest latwe i tanie zycie - niestety

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jannapa, cieszę się że doszłyśmy do jakiegoś wzajemnego porozumienia i że nie przekreśliłaś mnie jako osoby z którą warto by było kontynuować konwersację bo uważam że nie potrzebny nam tu jakiś forumMajdan :ph34r: Doskonale rozumiem że w swoich decyzjach czy to prywatnych czy to zawodowych za priorytet stawiasz zawsze zasady moralne niezależnie od tego jaki bedzie to miało wpływ na ich wynik. Szanuje to i nie staram się tego pietnować bo każdy człowiek powinien zawsze trzymać się swoich zasad jeśli tylko nie wyrządzaja one krzywdy innym.

Wracając do Twojego ostatniego posta to piszesz że; ...przykro Ci, ze nie widzidzę przyszlosci w polsce, bo Ty wrocilabyś tam natychmiast -bo wbrew pozorom masz tam calkiem przyzwoite perspektywy ...

i prawdę mówiąc zazdroszczę Ci tych przyzwoitych perspektyw bo ja ich nie miałam w momencie powrotu miałam tylko nadzieję na nowy start i lepszą polskę. Po upływie tych kilku lat stwierdzam że się zawiodłam ale wciąż mam nadzieję bo nie należę do osób , które łatwo się poddają.

Mam przykłady znajomych , którzy po powrocie faktycznie radzą sobie i twierdzą że nie żałują powrotu , są i tacy którzy udają że nie żałują i że jest wszystko ok ( nie wiem czego się wstydzą?) ale mam też znajomych , którzy podobnie jak ja nie mogą odnależć się w nowej(starej) rzeczywistości.

Jeśli chodzi o mnie to fundamentem mojego obecnego nastawienia wobec życia w polsce sa dwie podstawowe sprawy z którymi przyszło mi się

zmierzyć od samego początku a mianowicie relacje międzyludzkie(negatywne według mnie w dużej mierze ) uważane jako standard tu w społeczeństwie. Drugą sprawą której nie da sie tu przeskoczyc ( nie przez wszystkich) to rynek pracy. Jednak najlepszą sprawa jest to że obie te rzeczy zazębiają sie najczęściej ze sobą. Pewnie nie jedna osoba mogłaby mi teraz powiedzieć;

eeeej anita co ty wygadujesz zachowujesz sie jakbyś od dzieciństwa wychowywała się w stanach a po kilkudzisieciu latach postanowiłaś sie osiedlic w polsce( wtedy takie zderzenie rzeczywistosci kulturowo-środowiskowej byłoby normalne) ale ciebie nie było raptem te pare lat wiec nie zachowuj się jak te przysłowiowe Felki co to po dwóch latach pobytu w US zapominają polszczyzny podczas wizyty w swoich rodzinnych stronach B)

Prawda jest taka że będąc w US tęskniłam za polską podobnie jak Ty jannapa i podobnie jak całe rzesze nielegalnych będących w rozłące z najbliższymi przez długie lata (osobiście uważam że jest to najwieksza gorycz jaką nielegalny musi świadomie smakować na własne życzenie )

ale tak jak wspomniałam wracałam z nadzieją na lepszą Polskę ,ponieważ problemy o których wspomiałam powyżej i które rażą mnie bardziej teraz zuwazyłam i doswiadczyłam juz przed wyjazdem do US i chyba dopiero ten kontrast rzeczywistości, którego tam doswiadczyłam zadecydował że zapragnełam ułożyc tam sobie życie.

W momencie wyjazdu do stanów ( planowo turystycznie) pracowałam w sekretarciacie radcy prawnego , lecz atmosferę jaką tworzyła tam moja kochana szefowa mecenasowa oraz dodatkowe przykre historie mojego życia prywatnego sprawiły ze gdy doswiadczyłam róznicy zycia tu i tam poczułam się jakby ktos zdjął ze mnie kajdany poniżenia i bezradnosci.

Mozesz/możecie spytac czemu wróciłam; bo traciłam wiare w mozliwość legalizacji mojego pobytu ale tak naprawde decyzja powrotu została podjeta w ułamku sekundy a jej podstawowym bodżcem był priorytet moralny a jak ktoś kiedys madrze powiedział "trzeba nauczyć odrózniać sie rzeczy wazne od najwaznieszych" a dla mnie rzeczą najwazniejszą będą zawsze osoby najbliższe memu sercu. Pod tym względem nigdy nie pożałuje mojej decyzji bo wiem że gdybym wtedy pozostała w us i moze teraz nawet byłabym legal to gorycz decyzji pozostania mogłaby być o wiele bardziej gorzka niż te problemy z którymi tu się muszę obecnie zmagać..

Wracając teraz do problemu jakiemu musi sprostać tu osoba poszukująca pracy posiadajaca w swoim CV kilkuletnia dziurę to powiem tylko iż jest to jak kubeł zimnej wody i nie lada wyzwanie aby dostać w miarę sensowne zatrudnienie a dodatkowo aby dokonac tego bez znajomosci, układów a nawet łapówek a jedynie liczyć na własne wykształcenie i dosw. zawod. to sprawa graniczy juz niemal z cudem.

Przytoczę tu tylko kilka cytatów z rozmów kwal. (jako takie malutkie sample) czego mozna tu doświadczyć podczas takich poszukiwań pracy;

Pierwsze interview na które mnie zaproszono to stanowisko biurowe jako ksiegowa-fakturzystka w firmie znananej w całej europie jako sieciówka marketów RTV itp. Pani prowadząca spotkanie w pewnym momencie oczywiscie mnie pyta jakie sa moje oczekiwania finansowe wzgledem tego stanowiska( wydawac by sie mogło ze to firma powinna przedstawić ofertę fin. i czy jestem nią zainteresowana) więc ja myślę że nie ma co szaleć bo na poczatku nigdzie nie jest łatwo , wiec mówię że 2500pln netto na poczatek byłoby ok a ta szanowna kadrowa mówi do mnie " a wie Pani że na tą ofertę przyszło prawie 500 aplikacji? no i ze to nie jest nie byle jaka firma po dwa razy w roku organizują party dla pracowników. Wtedy ja chyba powinnam powiedzieć ; o jejku co ja wygaduje proszę Pani przepraszam przejezyczyłam sie odnosnie punktu oczekiwań finansowych- prosze wpisać CO ŁASKA !

niestety tego nie zrobiłam a za rozmowe podziękowali mi zlewkowo w emailu.

Kolejna rozmowa o pracę dotyczyła stanowiska w dziekanacie jednej z tutejszych uczelni wyższych. Pierwszy etap składał się z dostarczenia osobiscie aplikacji do dziekanatu w wyznaczonym jednym terminie( kolejka kilkudziesetosobowa-paranoja) kilka osób załapało sie do etepu 2 (doznałam tego zaszczytu) gdzie miała byc juz bardziej szczegółowa rozmowa z rektorem uczelni. Więc stawiam się w wyznaczonym terminie w dziekanacie , wychodzi ów

Zeus tejże zaszczytnej uczelni i w momencie kiedy podalismy sobie dłonie w gescie przywitania ten w obecnosci zgromadzonych mówi;

ooooooo ! a pani to widze ze nawet nie potrafi sie przywitać :o . Kurcze nie wiem może powinnam mocniej uscisnąc jego dłoń, a moze go w nia pocałować a może po prostu przykleknąc i sie ukłonić,,,???? Nie wiem i juz pewnie nigdy sie nie dowiem ale dalszego przebiegu naszej rozmowy w jego gabinecie nie będę przytaczała powiem tylko iz człowiek ten był tak przepełniony własnym ego i tak arogancki oraz przemądrzały że w pewnym momencie zaczełam sie śmiać sama do siebie :D bo wiedizałam że moja noga tu wiecej nie postanie a ten człowiek nie bedzie moim przełozonym . Odziwo po kilku dniach dostaje telefon z dziekanatu od kiedy mogę przyjść do pracy? Kiedy grzecznie odpowiedziałam iż rezygnuję z tej oferty wtedy w słuchawce zapadła dłuższa cisza bo nie ukrywam że osoba po drugiej stronie zaniemówiła ale reakcja dla mnie to była oczywista biorac pod uwagę co sie tam działo w walce o tą posadkę (nadzbyt powiedziane) Natomiast strasznie chciałam zobaczyc wtedy minę tego szanownego pana w momencie kiedy została mu przekazana ta wiadomość , pana który z taką dumą afiszuje przed swoim nazwiskiem -Prof. lecz nie zdaje sobie sprawy (lub ma to w nosie) że niejeden zwykły szary człowieczek bez jakiegokolwiek wykształcenia ma po stokroć wiecej kultury osobistej niz pieciu takich jak on razem do kupy wziętych.

Aby nie przytaczać kolejnych tympodopnych przykładów i nie rozpisywac juz dłuzej tego posta bo zapewne nieżle juz Ciebie/Waszanudzam tymi moimi mądrościami życiowymi ( ale człowiek czasami potrzebuje sie wygadać jesli ma taką okazję- sorki) wiec na koniec przytoczę tylko cytat z interview jakiego doswiadczył mój kolega a mianowicie;

dostał sie on do finału procesu rekrutacyjnego znanej korporacji handlowej i udział w tej rozmowie brało jednoczesnie trzech finalistów a odbywała sie ona z dyrektorem regionalnym tejze firmy. Wiec panowie siedza troszkę zestresowani i pełni powagi lecz dzielnie odpowiadają na techniczne pytania pana prowadzacego , który w pewnym momencie z ironicznym usmieszkiem mówi do jednego ze szczęściarzy owego mega finału;

...." a ty to się patrzysz na mnie jakbyś chciał mi przy....ć z główki " :blink: koniec cytatu.

Dziekuje i miłego dnia życzę.

ps. jannapa nie wiem jak długo mieszkasz w US ale powiem Ci tylko że naprawde po dłuższym okresie pobytu tam , ludziom ciężko jest z powrotem przełaczyć sie na tą polską rzeczywistość zwłaszcza jesli muszą tu pozostac długo mimo iż wydawac by im sie mogło że sa w pełni na to gotowi to jednak

potem czas i realia robia swoje...

Pozdrawiam i Tobie równierz życzę wszystkiego dobrego :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W momencie wyjazdu do stanów ( planowo turystycznie) pracowałam w sekretarciacie radcy prawnego , lecz atmosferę jaką tworzyła tam moja kochana szefowa mecenasowa oraz dodatkowe przykre historie mojego życia prywatnego sprawiły ze gdy doswiadczyłam róznicy zycia tu i tam poczułam się jakby ktos zdjął ze mnie kajdany poniżenia i bezradnosci.

no jak sie spotkalo takie osoby,mialo sie takie szczescie to jak masz widziec USA a Polske,,to wcale nie jest takie dziwne

tez tak bym chcial :) poznac takie osoby :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...