Berdeth Posted January 12, 2014 Report Posted January 12, 2014 Witajcie Przeszukałam forum, ale nie znalazłam odpowiedzi na moje pytanie. Jak to jest z kursami angielskiego dla obcokrajowców w USA (nie-studentów)? Chciałam znaleźć taki kurs w okolicach Albany i wyskakiwały mi tylko kursy dla studentów przy uczelniach. Czy są może takie prowadzone (dotowane jakoś może?)przez miasto czy inne instytucje? Najbardziej interesowałby mnie intensywny kurs, najlepiej codzienny - są w ogóle takie?
kibicsoccera Posted January 28, 2014 Report Posted January 28, 2014 O Alabamie za dużo nie wiem. Mogę Ci pomóc gdybyś chciała w Ilinios, Musisz szukać Kursów ESL (English as a second Language). Myślę,że o to Ci chodzi.
karina Posted January 28, 2014 Report Posted January 28, 2014 Sporo jest takze kursow bezplatnych np. w bibliotekach. Czasem miasto ma kursy za ktore placi - czasem trzeba pokazac, ze sie ma green card, czesto nie jest to wymagane. Wszystko zalezy od miasta.
andyopole Posted January 28, 2014 Report Posted January 28, 2014 Sporo jest takze kursow bezplatnych np. w bibliotekach. Czasem miasto ma kursy za ktore placi - czasem trzeba pokazac, ze sie ma green card, czesto nie jest to wymagane. Wszystko zalezy od miasta. Poszedlem na taki kurs w PCC (Portland City College)jakies 3 czy 4 lata temu. Probowalem sie zapisac na first level online ale cos sie strona zacinala a poniewaz to tylko 5 minut samochodem wiec wsiadlem I podjechalem. Panie w recepcji po krotkiej rozmowie stwierdzily ze na first level bede marnowal czas I zebym szedl od razu na drugi co tez zrobilem. Na kursie bylo ok. 20 osob, z czasem polowa sie wykruszyla. Polowa to Azjaci (Chiny, Korea) majacy wielkie problem z wymowa. Kilku "ruskich", ja + jeszcze jedna starsza Pani z Polski, Niemka I bodaj Bosniak. Oprocz mnie i Niemki reszta kwalifikowala sie raczej na minus first level bo nie umieli nic. Lekcje wygladaly wiec tak ze pani nauczycielka, bardzo sympatyczna murzynka, ja I dziewczyna gdzies spod Drezna gadalismy sobie cala lekcje o USA I Europie. Pani nayczycielka, swiatowa kobieta, uczyla angielskiego we Francji, Hiszpanii, Armenii, Japonii znala dobrze Europe wiec fajnie sie nam gadalo. Fakt ze szkola kosztowala mnie niewiele bp $39 za kurs od wrzesnia do stycznia po 4 godziny tygodniowo ale nauczylem sie tyle ile zaplacilem, czyli tak naprawde NIC.
karina Posted January 29, 2014 Report Posted January 29, 2014 Kilkanascie mil od miejsca gdzie ja mieszkam, w bibilotece, jest cos takiego, ze studenci ucza obcokrajowcow jako wolnotariat. I jest to super sprawa, bo jestes sam na sam z kims, kto poprawia z Toba wymowe, czytanie, kto rozmawia itd. Sa tez kursy (bezplatne) gdzie moi klienci dojezdzaja po pol godziny, bo w grupie jest 5-6 osob i z tego co mowia, to jest naprawde dobrze prowadzone wszystko. To tak jak ze wszystkim - czasem lepiej czasem gorzej. Sama znam szkoly jezykowe gdzie ludzie placa ciezkie $$ i nie ucza sie kompletnie nic. Wykladowca jest np. chlopak, ktory nie ma nawet HS a ze nie ma pracy w landscaping teraz to poszedl uczyc do szkoly jezykowej, ktorej dyrektorem jest Chinczyk i chlopak bierze bezrobocie a w szkole dostaje cash i tak to sie toczy. Gramatyki nie robia, bo 'nauczyciel' sam nie bardzo wie co i jak - np. zdania typu I had opened the window before you came back home on kazal poprawic na 2 forme czasownika (zamienic Past Perfect na Past Simple) i mowi, ze to bu***t i ze on nie slyszal zeby ktos tak mowil. Szczegol, ze Ci ludzie chca zdac Toefla gdzie gramatyka jest jakoby wymagana i Past Perfect trzeba znac. Owszem, nie uzywa sie wielu rzeczy na co dzien, ale jesli ktos juz placi spore pieniadze i chce zdac egzamin to wypadaloby go nauczyc tego co jest do tegoz testu wymagane.
Berdeth Posted March 17, 2014 Author Report Posted March 17, 2014 Dziękuję za odpowiedzi i przepraszam, że dopiero teraz.
Recommended Posts
Archived
This topic is now archived and is closed to further replies.