Skocz do zawartości

Nowi W Nowym...znowu.


Dudda

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
12 godzin temu, agatenka napisał:

Super! Również cieszę się że Wam się powodzi.  Viktorija jest bardzo utalentowana i ma duże szanse na sukces. Zobaczcie wszelakie art festiwale w okolicy ( tak najlepiej zacząć) a gdy juz nazbiera sporo prac może próbować na coś większego (np. Main St. Forth Worth Art Festival, La Quinita Arts, Czy Dogwood Art w Atlancie ). Na te duże dość ciężko się dostać i trzeba apikować kilka-kilkanaście miesięcy wczesniej i mimo że sporo kosztuja zazwyczaj są bardzo opłacalne więc kilka dobrych eventów w roku i powinna na siebie zarobić ;) 

Mnie interesuje praca w Getty - możesz napisać czym się zajmujesz? 

 

Dzieki agatenka!

 

Aktualnie pracuje z Salesforce i Dunn & Bradstreet zeby doprowadzic do pozadku baze danych naszych klientow i odzwierciedlic hierarchie korporacyjna w Salesforce. Analizuje dane z roznych punktow i od roznych dostawcow i staram sie to zaprezentowac w jednym systemie dla sprzedazy.

Osobiscie jestem bardzo zadowolony z kultury w Getty wiec polecam, bardzo luzno i malo polityki. Chetnie porozmawiam wiecej.

  • Odpowiedzi 106
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

Dzieki - ja z medytacja mialem do czynienia od bardzo dawna (troche w swoim czasie mialem do czynienia z Japonczykami i roznymi rzeczami ktorymi sie zajmowali)  tylko ze bardziej nieswiadomie, wiec chce pojsc w kierunku bardziej swiadomy. Dzieki za info.

Napisano
2 godziny temu, ilon napisał:

Ja bylan na IF przez kilka tygodni w lato, ale moje okno bylo 8 godzinne. Mam nadzieje, ze mimo ze poscicie, to wciaz w ciagu tych kilku godzin dajecie rade zjesc tyle na ile macie zapotrzebowanie i robicie to z glowa. U mnie duzym plusem byl fakt, ze bedac na IF nie czulam sie ciagle glodna, ale mialam problem z utrzymaniem prawidlowej temperatury ciala. Na zewnatrz bylo 30 stopni a ja w poludnie na przerwie lunchowej trzeslam sie z zimna. Wiec musialam odpuscic. ;) 

 

Dziekuje za Twoje doswiadczenie.

Viktorija robila to od lat nie dokladajac to tego IF plakietki. Ale dla mnie jedzenie 2 posilkow, a czasami jednego jest czyms nowym. Jednak obserwujemy swoje ciala i nie glodujemy sie bez powodu. I juz po tygodniu moje cialo wiedzialo, ze nie potrzebuje tyle posilkow i czuje sie wolne od ciaglego trawienia. A jesli chodzi o jedzenie, to jemy jak jestesmy glodni, nie z grafikiem. Takze w porze obiadu ja siedze i pracuje gdzie reszta ludzi w pracy stoi w kolejce po swoja dawke szczescia:-) Mysle, ze to co jesz pomiedzy postem ma ogromny wplyw na to jak sie czujesz i jak Twoje cialo na to odpowiada. Eksperymentowanie z wlasnym cialem jest najlepszym sposobem na przekonanie sie na co cie stac. W koncu wszyscy jestesmy zbudowani z troche innej gliny:-)

  • 3 miesiące później...
Napisano
Dnia 22.01.2018 o 12:08, Dudda napisał:

Biorac wszystkie moje doswiadczenia pod uwage uwazam, ze nie ma jednej, uniwersalnej praktyki. Czy jest to stoicyzm, medytacja czy herbaciany zen. Staraj sie znalezc wlasna droge wewnatrz siebie:-) Powodzenia!

Wiec musialem wrocic do tego watku i napisac pare slow - zaczalem wlasnie po Twoim poscie i to kompletnie odmienia zycie. Dzieki.

  • 6 miesięcy później...
Napisano
Dnia 8.05.2018 o 04:14, kzielu napisał:

Wiec musialem wrocic do tego watku i napisac pare slow - zaczalem wlasnie po Twoim poscie i to kompletnie odmienia zycie. Dzieki.

Swietnie! Codzienna praktyka, nawet 5 minut przerwy pomiedzy codziennymi zajeciami ma wielki wplyw. Dobra robota:-)

Ja ostatnio wrocilem do bardziej formalnej praktyki i chcialem dac znac tobie jesli jeszcze nie slyszales, ze Sam Harris wypuscil swoja aplikacje jakis czas temu i wlasnie tego uzywam ja i Viktorija. Zmienia troche perspektywe, ze wzgledu na format lekcji i bardzo praktycznego podejscia do medytacji i zycia.

https://wakingup.com --> dostep do wszystkich lekcji i medytacji jest platny, sama aplikacja jest darmowa.

 

Poza tym, Viktorija nadal pracuje nad odnalezieniem siebie w sztuce, ja analizuje korporacyjne dane i cieszymy sie kazdym dniem razem. Jestesmy wdzieczni za szanse i doceniamy to ze mamy tyle wolnosci. Bylismy jakis czas temu pod gora Rainier zeby poogladac gwiazdy. Ostatnio bardzo duzo rozmawiamy o kosmosie. Przy okazji spotkalismy profesjonalnego fotografa, ktory zrobil nam zdjecie na tle mlecznej drogi i gory:-)

 

Jakos w lato Viktorija na prosbe kolezanki z polski spotkala sie z polska grupa z facebooka. Nie wiem czy ktos tutaj jest czescia tej grupy, ale bylo ciekawie. Bardzo pozytywna grupa ludzi, wydawalo sie, ze nikt nie teskni za polska:-) Do przodu! Pozdrowienia z tego miejsca;-)

_DSF6856.jpg

  • 1 rok później...
Napisano

hej @Dudda żyjecie jeszcze? Co sie tam u Was dzieje, tęsknię za informacjami :) mam nadzieje ze zdrowie, praca i humor dopisuje!
Pozdrowienia z hiszpańskiej Walencji, ole!

  • 2 tygodnie później...
Napisano
1 godzinę temu, Lex13 napisał:

A jak promujecie jej prace w internecie? Ostatnio trafiłem na taki ranking. Wiem, że to teoretycznie polskie agencje, ale w sumie czemu by z nich nie skorzystać? Co o tym sądzicie ?

Sądzę że każdy Twój post to spam. Do widzenia.

  • 4 miesiące później...
Napisano

Hej @edgarsztuce! Zyjemy :-)

Przez ostatnie 6 miesięcy u nas w domy używamy tylko języka angielskiego i wydaje mi sie, ze dlatego nie pisałem żadnych postów. Konsumpcja języka polskiego ograniczyła sie do minimum. Zauważyłem, ze używanie dwóch języków codziennie nie jest idealnym rozwiązaniem w momencie nauki nowego języka, stad ta zmiana. Viktorija dolaczyla do mnie po kilku miesiącach rozmów polsko-angielskich :-) Nie musieliśmy długo czekać na wyniki, gdzie ja mam teraz super pewność rozmawiania i pisania, przeczytałem w tym roku juz 12 książek po angielsku i dostałem bonus z podwyżka w pracy związana z moja ulepszona komunikacja! Nastepny post po angielsku? ;-)

Od mojego ostatniego postu: przeprowadziliśmy sie, spędziliśmy sylwestra w domu polskim, zaaplikowaliśmy na obywatelstwo, wychodzimy z długów i nadal mamy dobrze płatne prace z domu.

Po kolei: mieszkaliśmy 3 lata w dosc dużym apartamencie w wschodniej (south) czesci Seattle, dobry dojazd do pracy, spokój okolica i cena ($1,500) trzymalo nas tam doc długo. Jednak w grudniu 2019 zdecydowaliśmy sie bardziej poważnie podejść do tematu zmiany otoczenie, głównie ze względu na dostęp do komunikacji miejskiej i dostępu do sklepu z jedzeniem. Wiedzieliśmy, ze to będzie nas to drożej kosztowało, i rozważaliśmy dwa miejsca: Burien i Colombia City. Burien okazało sie o wiele tańsze, z dostępem do PCC, jednak autem. Gdzie Colombia City ma tramwaj, PCC bardzo blisko i znajoma okolice (wcześniej mieszkaliśmy na Othello, które jest jeden przystanek od naszego nowego nowego mieszkania.) Szukaliśmy około 3 tygodni, Viktorija wtedy nie pracowała, wiec zwiedzanie miejsc było na jej barkach, ale ja juz mialem swoje ulubione miejsce. 
Na szczęście pod koniec roku kalendarzowego jest dużo promocji i nam udało sie znaleźć mieszkanie w City Line w Colombia City za ogólna cenę ($2,000 - wliczając miesięczne zużycie i parking,) mniejsze od starego miejsce. Duże okna, nowa kuchnia, pralka i suszarka która nie tańczy sąsiadom na głowach i najwyższe pietro (w poprzednim mieszkań mieliśmy gigantów, którzy nie spia w nocy nad nami...) Kupiliśmy nasza pierwsza kanape, poza tym mamy zdecydowanie mniej rzeczy na karku. Cena jest dużo wyższa, ale mamy 2 minuty do tramwaju i 5 minut na nogach do sklepu z jedzeniem PCC.
Z sama przeprowadzka: jak zwykle wynajęliśmy van od U-Haul, wyrzuciliśmy mnóstwo nie potrzebnych rzeczy i daliśmy rade sie sami przeprowadzić w 4 godziny, nie licząc mniejszych rzeczy, które przewieźliśmy naszym autem. Ogólnie kosztowało nas to około $60.

Na sylwester w domu polskim zdecydowaliśmy sie w ostatniej chwili, jeszcze nie do konca rozpakowani pomyśleliśmy, ze damy temu miejscu jeszcze jedna szanse. Viktoriji koleżanką tam poszła, wiec mielibyśmy jedna znajoma twarz... Jedzenie było w porządku, a i stoliki dosc rozsadnie zaplanowane. Niestety muzyka okazała sie czarna dziura czasowa i ogłuszająca dystrakcja. Jedyne co uratowalo nas w ten wieczór były zilowe ciasteczka, które ja podjadałem a dla Viktoriji koktajle malibu i nowa znajoma siedząca obok. Przez te ciasteczka zjadłem zdecydowanie więcej niz moje ciało potrzebowalo, a i kombinacja zoltego sera z winogronem nie uszla uwadze przechodzących ludzi :-) Nie wracamy za w tym roku.

Aplikacja na obywatelstwo. Jakieś dwa miesiące po przeprowadzce zdecydowaliśmy sie zaaplikować na obywatelstwo. Cala afera nie jest skomplikowana, wszystko odbywa sie przez stronę internetowa, a i instrukcje sa przejzyste. Za jedna osobę, kosztowało nas to $725. Dodatkowo musiałem przetłumaczyć nasz akt malzenski, do tego uzylem RushTranslate i z notaryzacja kosztowało mnie to $45. Podobało mi sie, jakość i szybkość tego serwisu. Co do jak rząd amerykański to widzi, dowiemy sie później.
Po wysłaniu naszych aplikacji dostaliśmy zaproszenie na spotkanie w urzędzie do zdjęia odcisków i innych danych personalnych, sprawdzenie naszej przeszłości. Jednak przez sytuacje z wirusem, to spotkanie jest przelozone i czekamy na instrukcje kiedy będziemy mogli tam pojechać. Niefortunny czas na składanie aplikacji, ale cieszymy nie, ze wysłaliśmy dokumenty. W końcu.

Od polowy stycznia tego roku, Viktorija wróciła do pracy. Do mojej firmy. Znowu :-) Podczas jednej z wizyt u mnie w pracy została zapytana o pomoc nad projektem i sie zgodziła. Kolejny bonus mieszkania blisko tramwaju, gdzie 15 minut zajęło jej dojechanie do mojego biura po pracy.
Zdażyło sie to w odpowiednim czasie, bo dostać prace za takie pieniądze, bez szukania i ciaglej historii pracy nie jest super spotykane. Zwłaszcza, ze pomogło nam to bardzo, i teraz mamy tylko dwie pożyczki do spłaty, a nie piec... Dodatkowo, mieszanie blisko sklepu z jedzeniem oszczędza nam mnóstwo pieniędzy, i w końcu zaczęliśmy jesc około 80% surowego jedzenia! Czyste ciało, czysta obecność ;-) 
Viktorija nadal pracuje nad swoimi projektami, wiec to jest tylko tymczasowe. A co do mnie, to uczę sie matematyki, kodowania, prowadze sesje medytacyjnie w pracy, a i staram sie pisac... Mysle o czym pisać :-)

Co do globalnej pandemii, moja firma uciela tylko 10% z mojej wypłaty, wiec jesteśmy bardzo wdzięczni, ze nie musimy szukać nowego zrodla dochodu. We dwojke dzielimy jedno biurko w ciagu dnia pracy, ja czasami na kanapie jak musze sie skupić na pisaniu :-) Dzień po dniu, dobre miejsce na bycie żywym.

 

Bonus: panoramiczne zdjęcia naszego starego budynku w wschodniej czesci miasta.

 

IMG_0529.jpeg

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...