Skocz do zawartości

Wiza narzeczeńska


Delia

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Hej :)
Ponad dwa lata temu poznałam Amerykanina. Z początku były to wyłącznie rozmowy przez internet, jednakże po ponad dwóch latach oboje czujemy, że to coś zdecydowanie więcej. Ze względu na odległość rzadko się widujemy, a jak ze sobą rozmawiamy to możemy to robić godzinami. Podobnie pisać. 
Nieco ponad 6 tygodni temu mi się oświadczył, ale wpierw powiedziałam że nie i argumentów miałam mnóstwo; odległość, różnice kulturowe, praca, względnie ułożone  zycie, a najważniejsze: to dwa lata znajomości, ale głównie opartej na rozmowach przez portale.
Przedwczoraj temat powrócił. Marudziłam na coś, on cierpliwie słuchał i w pewnym momencie umilkł, po drugiej stronie w słuchawce była cisza, aż w końcu wrócił do tematu  ślubu. Ciągle go proszę by się wstrzymał, by to przemyślał, byśmy poczekali, ale on jest tego absolutnie pewny. Słychać to w jego głosie, jego argumentacji, jego decyzjach, pomysłach, planach, że on mówi poważnie.
Nie mówię nie, nie mówię tak, ale nie wykluczam. Chciałabym byśmy oboje mieli czas na to, by spędzić ze sobą kilka miesięcy, pobyć dzień i noc, faktycznie utwierdzić się w tym, że to nie jest tylko zauroczenie, że faktycznie to może być coś więcej. Coś poważniejszego. 
Pojawił się temat załatwienia dla mnie wizy narzeczeńskiej, ale to wiza w czasie której musimy dopełnić formalności w ciągu kilku miesięcy i sfinalizować ślub. 
Nie zamierzam wyłudzić Zielonej Karty, ani zgody na pobyt stały, ale chciałabym to jakoś połączyć. Faktycznie spróbować. 
On jest gotowy mi pomóc z pracą na miejscu, jest przekonany że bez problemu coś mi znajdziemy z czego będę zadowolona. Problem jest taki, że pomimo wykształcenia prawniczego i administracyjnego w Polsce, to w USA nie ma ono najmniejszego znaczenia. Jeżeli bym tam pojechała, to nawet nie wiem czy byłabym traktowana jak obywatel z podstawowym albo średnim wykształceniem, nie mówiąc już o akceptowaniu dyplomów polskiej uczelni.
Czytałam wczoraj sporo o wizie narzeczeńskiej, ale uważam że w naszym wypadku, to się nie sprawdzi. A nawet jeśli - obawiałabym się spotkania z konsulem/urzędnikiem ds. imigracji i udowodnienia, że nasz związek to nie jest pic na wodę w celu nadużyć prawa federalnego i stanowego. Ani tym bardziej w celu wyłudzenia czegokolwiek. 
Wspólne zdjęcia (wraz z przyjaciółmi i rodziną) nie byłoby problemem, podobnie jak zrzuty ekranu rozmów i wideokonferencji, ale nie mamy wspólnego adresu, ani wspólnego konta. 
Na dodatek bardzo stresowałabym się takim spotkaniem i czy już to by mnie dyskwalifikowało? Czy już samym stresem nie wzbudziłabym podejrzeń? Nie wiem jakich pytań nawet mogłabym się spodziewać. Wiem sporo o nim, ale jeżeli padłoby pytanie (o którym wspomniała mi np. koleżanka)o to jakim samochodem jeździł mój partner w chwili jak się poznaliśmy to bym powiedziała, że czerwonym. 
Wpierw myślałam o wizie pracowniczej, ale nie mam nadzwyczajnych zdolności i umiejętności, więc najpewniej spotkałabym się z odmową.
Czy jest jakiś sposób, który faktycznie pozwoliłby nam na związek, moją pracę i mieszkanie w USA przynajmniej na okres roku do dwóch lat? 
 

  • Odpowiedzi 47
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano
18 minutes ago, Delia said:

Hej :)
Ponad dwa lata temu poznałam Amerykanina. Z początku były to wyłącznie rozmowy przez internet, jednakże po ponad dwóch latach oboje czujemy, że to coś zdecydowanie więcej. Ze względu na odległość rzadko się widujemy, a jak ze sobą rozmawiamy to możemy to robić godzinami. Podobnie pisać. 
Nieco ponad 6 tygodni temu mi się oświadczył, ale wpierw powiedziałam że nie i argumentów miałam mnóstwo; odległość, różnice kulturowe, praca, względnie ułożone  zycie, a najważniejsze: to dwa lata znajomości, ale głównie opartej na rozmowach przez portale.
Przedwczoraj temat powrócił. Marudziłam na coś, on cierpliwie słuchał i w pewnym momencie umilkł, po drugiej stronie w słuchawce była cisza, aż w końcu wrócił do tematu  ślubu. Ciągle go proszę by się wstrzymał, by to przemyślał, byśmy poczekali, ale on jest tego absolutnie pewny. Słychać to w jego głosie, jego argumentacji, jego decyzjach, pomysłach, planach, że on mówi poważnie.
Nie mówię nie, nie mówię tak, ale nie wykluczam. Chciałabym byśmy oboje mieli czas na to, by spędzić ze sobą kilka miesięcy, pobyć dzień i noc, faktycznie utwierdzić się w tym, że to nie jest tylko zauroczenie, że faktycznie to może być coś więcej. Coś poważniejszego. 

Wedlug mnie masz bardzo dobre i dojrzale podejscie do tematu. Fakt, ze facet probuje cie troche "przymusic" do slubu, jest troche nieciekawy z drugiej strony.

Ja poznalam tez Amerykanina przez internet. Rozmawialismy tak przez rok. Po roku spotkalismy sie "w realu". Spedzilismy sporo (w miare mozliwosci) czasu razem. On przyjechal do mnie do Polski pare razy, ja kilka razy pojechalam do niego do Niemiec (wtedy tam mieszkal). "Mieszkalismy" razem przez pare tygodni. Razem tez polecielismy do USA (ja na wizie B2 wtedy), gdzie poznalam jego rodzine i spedzilismy razem prawie miesiac. Dopiero WTEDY wiedzielismy na 100% ze chcemy byc razem i maz sie oswiadczyl. Wedlug mnie BARDZO wazne jest spedzic z druga osoba cas w ten sposob, zobaczyc jak zyje, jakie ma zwyczaje, jak zachowuje sie w domu, etc. Pozwala to lepiej kogos poznac. Tak naprawde, moznaby nawet 10 lat rozmawiac przez internet a potem sie okaze, ze ktos w realu jest zupelnie innym czlowiekiem.

 

18 minutes ago, Delia said:

Pojawił się temat załatwienia dla mnie wizy narzeczeńskiej, ale to wiza w czasie której musimy dopełnić formalności w ciągu kilku miesięcy i sfinalizować ślub. 
Nie zamierzam wyłudzić Zielonej Karty, ani zgody na pobyt stały, ale chciałabym to jakoś połączyć. Faktycznie spróbować. 

Rzeczywiscie, po przylocie do USA na wizie K1 macie 90 dni na wziecie slubu i wyslanie petycji o zielona karte. Dla niektorych 90 dni wystarczy zeby kogos poznac, dla niektorych nie. My wzielismy slub kilka dni po moim przylocie do USA na K1. Ale jak wczesniej wspomnialam, wczesniej dosc sporo czasu spedzilismy razem.

 

18 minutes ago, Delia said:


On jest gotowy mi pomóc z pracą na miejscu, jest przekonany że bez problemu coś mi znajdziemy z czego będę zadowolona. Problem jest taki, że pomimo wykształcenia prawniczego i administracyjnego w Polsce, to w USA nie ma ono najmniejszego znaczenia. Jeżeli bym tam pojechała, to nawet nie wiem czy byłabym traktowana jak obywatel z podstawowym albo średnim wykształceniem, nie mówiąc już o akceptowaniu dyplomów polskiej uczelni.

Masz racje, ze twoje wyksztalcenie prawnicze w USA nie mialoby wiekszego znaczenia... Prawo w USA jest zupelnie inne. Musialabys pewnie od 0 zaczynac studia prawnicze jesli chcialabys pracowac jako prawnik.

 

18 minutes ago, Delia said:


Czytałam wczoraj sporo o wizie narzeczeńskiej, ale uważam że w naszym wypadku, to się nie sprawdzi.

Jesli praca jest dla ciebie wazna, to zdecydowanie nie decyduj sie na wize K1. Jeden z minusow tej wizy jest taki, ze nie mozesz legalnie pracowac dopoki nie wyslesz petycji o zielona karte i nie otrzymasz EAD (pozwolenie na prace). Samo czekanie na EAD moze trwac kilka miesiecy.

 

18 minutes ago, Delia said:

 

A nawet jeśli - obawiałabym się spotkania z konsulem/urzędnikiem ds. imigracji i udowodnienia, że nasz związek to nie jest pic na wodę w celu nadużyć prawa federalnego i stanowego. Ani tym bardziej w celu wyłudzenia czegokolwiek. 
Wspólne zdjęcia (wraz z przyjaciółmi i rodziną) nie byłoby problemem, podobnie jak zrzuty ekranu rozmów i wideokonferencji, ale nie mamy wspólnego adresu, ani wspólnego konta. 
Na dodatek bardzo stresowałabym się takim spotkaniem i czy już to by mnie dyskwalifikowało? Czy już samym stresem nie wzbudziłabym podejrzeń? Nie wiem jakich pytań nawet mogłabym się spodziewać. Wiem sporo o nim, ale jeżeli padłoby pytanie (o którym wspomniała mi np. koleżanka)o to jakim samochodem jeździł mój partner w chwili jak się poznaliśmy to bym powiedziała, że czerwonym.

Lol, konsul nie bedzie cie pytal o takie bzdury. Pytania sa w stylu "Kiedy/jak sie poznaliscie" , "Kiedy planujecie slub", etc. W moim przypadku konsul pytal o ex-zone mojego wtedy narzeczonego; pytal czy wiem, ze narzeczony byl wczesniej zonaty i jak miala na imie jego ex-zona lol. W przypadku wizy K1 nikt nie oczekuje ze bedziecie miec wspolne konta albo adresy zamieszkania, etc. ALE jak bedziesz wysylac twoja petycie o zielona karte, to wtedy wazne jest pokazac ze zyjecie razem jak para (czyli wspolny adres, konta w banku, etc).

 

Generalnie, jest czujesz ze potrzebujesz wiecej czasu zeby go poznac - to sluchaj swojej intuicji. Nie rob niczego na sile.

Napisano
16 minutes ago, Delia said:


Wpierw myślałam o wizie pracowniczej, ale nie mam nadzwyczajnych zdolności i umiejętności, więc najpewniej spotkałabym się z odmową.
Czy jest jakiś sposób, który faktycznie pozwoliłby nam na związek, moją pracę i mieszkanie w USA przynajmniej na okres roku do dwóch lat? 
 

Nie. Na ma zadnych all-inclusive wiz dla "dziewczyn" obywateli USA.

Jesli chcesz pracowac od razu - wezcie slub i wtedy staraj sie o wize malzenska.

Zawsze tez mozesz probowac sil w loterii wizowej.

Albo jesli facetowi tak zalezy na zwiazku, niech sie tymczasowo przeprowadzi do Polski.

Napisano

szczerze mówiąc to byłoby najbardziej idealne rozwiązanie , tylko dla mnie. Nie dla niego.
On ma taką pracę, że może ją wykonywać bez względu na to gdzie przebywa - Chiny, Irlandia, Rosja, Polska, Francja, Australia czy Dominikana. 
Próbowałam go nawet przekonać do tymczasowej przeprowadzki np. na rok.  Miał się nad tym zastanowić, ale czuję że on nie jest przekonany co do tego i czułby się zagubiony. Kiedy mu tłumaczę, że ja byłabym w znacznie gorszej sytuacji, to uważa że to co innego bo ja znam język. I taka dyskusja. 
Od dziecka marzyłam by zobaczyć USA i chyba to moment, aby wziąć udział w loterii wizowej. 
Co prawda on tego nie mówi, ale podejrzewam że chodzi o ten sam argument - strach przed nieznanym i poczucie osamotnienia - brak najbliższych, brak przyjaciół. 

Napisano

dzięki za słowa otuchy :)
On nie stara się mnie przymusić, raczej próbuje pokazać mi zalety i przełamać moje wątpliwości, ale nie jestem w wieku (mam 30 lat) gdzie myślę: a co tam,  capre diem, zamawiam bilet i lecę. 
Piszesz o spędzaniu razem paru tygodni, jak udało się to połączyć np. z Twoją pracą? 

Napisano
9 minut temu, Roelka v.2 napisał:

Nie. Na ma zadnych all-inclusive wiz dla "dziewczyn" obywateli USA.

Jesli chcesz pracowac od razu - wezcie slub i wtedy staraj sie o wize malzenska.

Zawsze tez mozesz probowac sil w loterii wizowej.

Albo jesli facetowi tak zalezy na zwiazku, niech sie tymczasowo przeprowadzi do Polski.

szczerze mówiąc to byłoby najbardziej idealne rozwiązanie , tylko dla mnie. Nie dla niego.
On ma taką pracę, że może ją wykonywać bez względu na to gdzie przebywa - Chiny, Irlandia, Rosja, Polska, Francja, Australia czy Dominikana. 
Próbowałam go nawet przekonać do tymczasowej przeprowadzki np. na rok.  Miał się nad tym zastanowić, ale czuję że on nie jest przekonany co do tego i czułby się zagubiony. Kiedy mu tłumaczę, że ja byłabym w znacznie gorszej sytuacji, to uważa że to co innego bo ja znam język. I taka dyskusja. 
Od dziecka marzyłam by zobaczyć USA i chyba to moment, aby wziąć udział w loterii wizowej. 
Co prawda on tego nie mówi, ale podejrzewam że chodzi o ten sam argument - strach przed nieznanym i poczucie osamotnienia - brak najbliższych, brak przyjaciół. 

10 minut temu, Roelka v.2 napisał:

Wedlug mnie masz bardzo dobre i dojrzale podejscie do tematu. Fakt, ze facet probuje cie troche "przymusic" do slubu, jest troche nieciekawy z drugiej strony.

Ja poznalam tez Amerykanina przez internet. Rozmawialismy tak przez rok. Po roku spotkalismy sie "w realu". Spedzilismy sporo (w miare mozliwosci) czasu razem. On przyjechal do mnie do Polski pare razy, ja kilka razy pojechalam do niego do Niemiec (wtedy tam mieszkal). "Mieszkalismy" razem przez pare tygodni. Razem tez polecielismy do USA (ja na wizie B2 wtedy), gdzie poznalam jego rodzine i spedzilismy razem prawie miesiac. Dopiero WTEDY wiedzielismy na 100% ze chcemy byc razem i maz sie oswiadczyl. Wedlug mnie BARDZO wazne jest spedzic z druga osoba cas w ten sposob, zobaczyc jak zyje, jakie ma zwyczaje, jak zachowuje sie w domu, etc. Pozwala to lepiej kogos poznac. Tak naprawde, moznaby nawet 10 lat rozmawiac przez internet a potem sie okaze, ze ktos w realu jest zupelnie innym czlowiekiem.

 

Rzeczywiscie, po przylocie do USA na wizie K1 macie 90 dni na wziecie slubu i wyslanie petycji o zielona karte. Dla niektorych 90 dni wystarczy zeby kogos poznac, dla niektorych nie. My wzielismy slub ki

 

Masz racje, ze twoje wyksztalcenie prawnicze w USA nie mialoby wiekszego znaczenia... Prawo w USA jest zupelnie inne. Musialabys pewnie od 0 zaczynac studia prawnicze jesli chcialabys pracowac jako prawnik.

 

Jesli praca jest dla ciebie wazna, to zdecydowanie nie decyduje sie na wize K1. Jeden z minusow tej wizy jest taki, ze nie mozesz legalnie pracowac dopoki nie wyslesz petycji o zielona karte i nie otrzymasz EAD (pozwolenie na prace). Samo czekanie na EAD moze trwac kilka miesiecy.

 

Lol, konsul nie bedzie cie pytal o takie bzdury. Pytania sa w stylu "Kiedy/jak sie poznaliscie" , "Kiedy planujecie slub", etc. W moim przypadku konsul pytal o ex-zone mojego wtedy narzeczonego; pytal czy wiem, ze narzeczony byl wczesniej zonaty i jak miala na imie jego ex-zona lol. W przypadku wizy K1 nikt nie oczekuje ze bedziecie miec wspolne konta albo adresy zamieszkania, etc. ALE jak bedziesz wysylac twoja petycie o zielona karte, to wtedy wazne jest pokazac ze zyjecie razem jak para (czyli wspolny adres, konta w banku, etc).

 

Generalnie, jest czujesz ze potrzebujesz wiecej czasu zeby go poznac - to sluchaj swojej intuicji. Nie rob niczego na sile.

dzięki za słowa otuchy :)
On nie stara się mnie przymusić, raczej próbuje pokazać mi zalety i przełamać moje wątpliwości, ale nie jestem w wieku (mam 30 lat) gdzie myślę: a co tam,  capre diem, zamawiam bilet i lecę. 
Piszesz o spędzaniu razem paru tygodni, jak udało się to połączyć np. z Twoją pracą? 

Napisano
1 minute ago, Delia said:

Od dziecka marzyłam by zobaczyć USA i chyba to moment, aby wziąć udział w loterii wizowej.

Pamiętaj tylko, że loteria ma swój kalendarz. Najbliższe zgłoszenie do loterii możesz wykonać w październiku. Jeśli będziesz miała bardzo bardzo dużo szczęścia (masz około 1% szans) - to wylosują Ciebie w maju 2022. Wtedy w zależności od numeru z którym wylosują Ciebie to masz szansę na wyjazd do USA najwcześniej w listopadzie/grudniu 2022 a najpóxniej w pażdzierniku 2023. A jak tego szczęścia nie masz to wszystko przesuwa się o 12 miesięcy.

Napisano
1 minutę temu, Roelka v.2 napisał:

Moze postaraj sie o ESTA albo wize turystyczna i najpierw pojedz do USA na pare tygodni. Zobaczysz jak wyglada zycie i bedziesz mogla spedzic troche czasu w tym facetem.

tak, plan na mój wylot na 2-3 tygodnie planuję na przyszły rok.

Napisano
1 minutę temu, mcpear napisał:

Pamiętaj tylko, że loteria ma swój kalendarz. Najbliższe zgłoszenie do loterii możesz wykonać w październiku. Jeśli będziesz miała bardzo bardzo dużo szczęścia (masz około 1% szans) - to wylosują Ciebie w maju 2022. Wtedy w zależności od numeru z którym wylosują Ciebie to masz szansę na wyjazd do USA najwcześniej w listopadzie/grudniu 2022 a najpóxniej w pażdzierniku 2023. A jak tego szczęścia nie masz to wszystko przesuwa się o 12 miesięcy.

pamiętam i jestem świadoma, dziekuję. 
I tak planuję lot do niego w przyszłym roku. W tym roku żadne z nas nie jest w stanie. 
Poza tym obecnie Polska posiada ruch bezwizowy w celach turystycznych, więc to ogromne ułatwienie - nawet lecąc na kilka tygodni, będzie to możliwość spędzenia trochę czasu razem. Najwyżej do tego czasu, zmusze by on przylatywał do mnie ;)

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...