Skocz do zawartości

"Rybki" na Alasce, jedzie ktos moze?????


Rekomendowane odpowiedzi

Hmm WY naprawdę za takie pieniądze chcecie wypruwać żyły na końcu świata? USD 8 w chwili obecnej to jakieś 20 zł/h x 8h = 160 zł za dzień x 5 = 800 zł za tydzień x 4.5 tyg = ok 3600 zł/mc... może będzie to kij w mrowisko ale znaczna większość moich znajomych zarabia ponad tą kwotę miesięcznie. W Polsce.

Zebyście mnie źle nie zrozumieli - za jakąś lekka pracę (np hotel) jeszcze rozumiem rekreacyjnie takie zarobki po pare h dziennie.

Dla Waszej informacji - na chwilę obecną OS (marynarz) zarabia ok 1200 USD + OT (over time - nadgodziny) - pływając z Polski, każde następne stanowisko jest lepiej płatne. (np chief eng na statkach typu gazowiec - 6000 euro) - piszę to dla zwolenników naprawdę ciężkiej i brudnej "roboty" w temacie "rybki" żeby Wam uświadomić, że taka praca w naszym kraju jest opłacana równie dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 43
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Hmm WY naprawdę za takie pieniądze chcecie wypruwać żyły na końcu świata? USD 8 w chwili obecnej to jakieś 20 zł/h x 8h = 160 zł za dzień x 5 = 800 zł za tydzień x 4.5 tyg = ok 3600 zł/mc... może będzie to kij w mrowisko ale znaczna większość moich znajomych zarabia ponad tą kwotę miesięcznie. W Polsce.

caly aspekt 'cultural exchange' pozostawiam nietkniety, bo sa rzeczy za ktore zaplaci sie karta i sa rzeczy bezcenne. i dla jednego one sa wazne, a dla drugiego - nie.

ale strona finansowa...

w PL? student? w wakacje? brutto/netto/z ZUSem? przy pracy 'nie w zawodzie' (to skrot myslowy)? gdzie? dawaj! nagram bratu!

nara, heh

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

maciopa na alasce nie pracujesz 8h na dzien a kolo 15 i nie 5 dni w tygodniu a 7 wiec srednio wychodzi 900$ tygodniowo a to juz jest nie mala kasa

hey. rozumiem podejście maksymalizacji zarobionych środków pieniężnych ale czy czasem nie tracicie z oczy jednego faktu - że jeśli byś tak samo pracował w Polsce (15h/dzień na okrągło) to suma pieniędzy mogłaby być zbliżona a jeśli jeszcze dodać koszty podróży/utrzymania w USA/koszty oderwania od rodziny to może się okazać, że wcale nie tak różowo to wygląda. Mam "żywy przykład" za ścianą - sąsiad jest spawaczem z jakimiś-tam uprawnieniami, pracuje dla jednej ze spółek w Stoczni - do domu przynosi (wg jego zeznań) ok 5 tys zł a zasuwa ok 13-14h dziennie, przy czym niedziele i święta ma 100% wolne.

Nie neguję, że wyjazd na Alaskę może być czyimś życiowym marzeniem - ale czasem jesteśmy tak bardzo zapatrzeni w emigracje i rynek pracy za granicą, że nie widzimy, iż pod nosem w kraju wykonując tak samo ciężką pracę na jaką się decydujemy za granicą - można podobnie zarobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

maciopa na alasce nie pracujesz 8h na dzien a kolo 15 i nie 5 dni w tygodniu a 7 wiec srednio wychodzi 900$ tygodniowo a to juz jest nie mala kasa

hey. rozumiem podejście maksymalizacji zarobionych środków pieniężnych ale czy czasem nie tracicie z oczy jednego faktu - że jeśli byś tak samo pracował w Polsce (15h/dzień na okrągło) to suma pieniędzy mogłaby być zbliżona a jeśli jeszcze dodać koszty podróży/utrzymania w USA/koszty oderwania od rodziny to może się okazać, że wcale nie tak różowo to wygląda. Mam "żywy przykład" za ścianą - sąsiad jest spawaczem z jakimiś-tam uprawnieniami, pracuje dla jednej ze spółek w Stoczni - do domu przynosi (wg jego zeznań) ok 5 tys zł a zasuwa ok 13-14h dziennie, przy czym niedziele i święta ma 100% wolne.

Nie neguję, że wyjazd na Alaskę może być czyimś życiowym marzeniem - ale czasem jesteśmy tak bardzo zapatrzeni w emigracje i rynek pracy za granicą, że nie widzimy, iż pod nosem w kraju wykonując tak samo ciężką pracę na jaką się decydujemy za granicą - można podobnie zarobić.

Student-spawacz to brzmi nieźle :) 21-letni student-spawacz zarabiający 20 zł. na 1h i przyjmowany do pracy w stocznii w Warszawie to brzmi już co najmniej imponująco! :( A 21-letni student-spawacz zarabiający 20 zł./1h w stocznii w Warszawie, zatrudniony na umowę zlecenie na 3 miesiące wakacji, z wieloma nadgodzinami płaconymi 150% to już raj... :wink: :(

maciopa, dolar obecnie jest po średnim kursie 3.1 zł. 8x3.1 = ok. 25 zł./1h. Nadgodzina to ok. 37 zł. Mnie by się podobało bardzo. Szczególnie, że w Polsce na start jako student nie znajdę pracy powyżej 5 zł./1h na umowe zlecenie (oczywiście poza wyjątkami). Nie mówiąc już o nadgodzinach...

8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh - no właśnie ;-)) do Trójmiasta do pracy przyjechać to za daleko ale na Alaskę to ok ;-))

Stocznia od ręki przyjmuje wszystkich specjalistów. Ba nawet nasz lokalny PUP organizuje kursy spawaczy/elektryków etc (pod kątem pracy słuchaczy w stoczni) tylko, że ci słuchacze zaraz po uzyskaniu uprawnień ... wyjeżdżają do Norwegii, bądź Irlandii ;-). Tak na marginesie bezrobocie w Gdyni (wg PUP ) -> 6.7% i czarna rozpacz ogarnia pracodawców, bo nie mogą znaleźć żadnego pracownika a np sezon turystyczny już się zaczyna...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Student-spawacz to brzmi nieźle :) 21-letni student-spawacz zarabiający 20 zł. na 1h i przyjmowany do pracy w stocznii w Warszawie to brzmi już co najmniej imponująco!  :(  A 21-letni student-spawacz zarabiający 20 zł./1h w stocznii w Warszawie, zatrudniony na umowę zlecenie na 3 miesiące wakacji, z wieloma nadgodzinami płaconymi 150% to już raj...  :wink:  :lol:  

maciopa, dolar obecnie jest po średnim kursie 3.1 zł. 8x3.1 = ok. 25 zł./1h. Nadgodzina to ok. 37 zł. Mnie by się podobało bardzo. Szczególnie, że w Polsce na start jako student nie znajdę pracy powyżej 5 zł./1h na umowe zlecenie (oczywiście poza wyjątkami). Nie mówiąc już o nadgodzinach...

8)

nic dodac nic ujac Panie monroe, dajcie mi namiar firmy w Polsce gdzie bez kwalifikacji (bo spawacz to jednak kwalifikacja a wyprawiacz rybek nie) wyciagne dwanascie tysiecy zlotych w miesiac na reke, a jeszcze dzisiaj bukuje bilet do Polski.

Panowie, albo w Polsce cos sie radykalnie zmienilo przez ostatni rok, albo ja zylem w jakims wirtualnym swiecie, czytam i oczom nie wierze. Moja exzona, w Wawce, jako mgr socjologii pracuje w zachodniej, renomowanej firmie badajacej rynek, ma doswiadczenie, kilkuletni staz pracy, dodatkowo studia podyplomowe, stanowisko w zasadzie kierownicze, prowadzi programy badawcze od a do z, jest w domu gosciem i wyciaga 5kPLN. To ja juz nie wiem o co tu chodzi? Dodaje ze zona mnie NIE oszukuje :(

Panowie no k...a nie wmawiajcie mi ze w Polsce jest ameryka!

W Polsce pracowalem ok. 10h/ dziennie, czasem 12, weekendy wolne, czasem praca w soboty, niedziele zawsze wolne, wolne wszystkie swieta, dodatko szkolenia polaczone z balangami typu open bar, sluzbowe auta ( na ogol compacty- fiesta, corsa) z nielimitowanym kilometrazem- wyjazdy poza granice kraju w ramach EU dozwolone, komorka z limitem na ogol 200PLN, umowa na czas nieokreslony, podstawa 1550PLN plus prowizja (albo i nie, zalezy od wykonania planu) wychodzilo ok. 25kPLN rocznie, plus wiadomo: jakies delikatne walki w ramach promocji, powiedzmy 5kPLN rocznie, plus produkty firmowe na uzytek domowy (rozne w zaleznosci od branzy w jakiej akurat pracowalem) plus dodatkowe czasowe stanowiska dla znajomych i rodziny przy promocjach. Wyksztalcenie mam srednie, plus 2 lata studiow (olane- wiec w CV sie nie licza). Ale zycie typu: splacam mieszkanie, mam wlasne auto, dzieciaki chodza do dobrej szkoly, raz na rok w wakacje jedziemy gdzies tam dobrze sie bawic na dwa tydnie, mam wlasne hobby (nurkowanie) i nie martwie sie o kazdy wydany grosz bylo poza zasiegiem moich mozliwosci. Zapewnie dla wielu to praca marzen, dla mnie marnowanie zycia, sprawa podejscia do tematu. Jak ktos wczesniej napisal (chyba monroe): za pewne rzeczy zaplacisz karta :( za inne...

Dla mnie wyjazd to sposob na zarobienie znacznie wiekszej kasy niz w Polsce i okazja do zobaczenia rzeczy na ktore nigdy nie byloby mnie stac pracujac w kraju.

Nie mozna porownywac Przygody jaka niewatpliwie jest wyprawianie ryb przez 15h/dziennie przez 7dni/tydz przez okres 3 miesiecy na Alasce ze swiadomoscia, ze jest to wlasnie tylko przygoda, z robieniem tego samego w Polsce przez cale zycie! Albo z byciem spawaczem!

Poza tym jak dla mnie to faktycznie: do Trojmiasta to za daleko, ale na Alaske chetnie bym sie wybral. :twisted:

A to ze spawacz w Polsce tyle wyciagnie (ewentualnie) zawdziecza temu ze jakis inny pracuje w Szwecji, to nie jest wzrost polskiej gospodarki tylko przejecie ciezaru przez gospodarki innych krajow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą ja myślę o przekwalifikowaniu się. Na chu* mi socjologia, muszę zrobić kurs spawacza (bo prawda jest taka, że faktycznie w Polsce zaczyna brakować ludzi po zawodówkach/technikach)... :?

Wracając do tematu - chętnie wziałbym rybki po tyle godzin za taką płacę. Wszak za 8$/1h człowiek na budowie urobi się jednak troszkę bardziej niestety a nadgodzin raczej nie ma (nie mówię, że praca z rybami jest łatwa i lekka; osobiście jednak wolałbym ją zamiast nielegalnej budowlanki...). Dobrze, że jadę tylko turystycznie, zwiedzać Stany... 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli chodzi o spawaczy. Nie zastanawialiscie sie dlacze go dostaja takie pieniadze? Ojciec mojego kolegi pracuje juz kupe lat w Iskrze (ludzie z Kielc wiedza o co chodzi), swego czasu pracowal jako spawacz ale pozniej przeniesli go do innego dzialu. Opowiadal ze ludzie ktorych tam poznal a ktorzy zostali na spawarce maja teraz okulary jak Stepnien z 13 posterunku :) Spawanie jak malo ktory zawod niczczy zdrowie. Ale jesli komus to nie przeszkadza to niech jedzie na wyspy. Tam jako spawacz bedzie zarabial przynajmniej 2 razy wiecej niz tu (ba, nawet u naszych poludniowych sasiadow wezmie wiecej). A wracajac do glownego tematu, jak to napisal koles ktory juz byl na Alasce i robil w rybach: ,,lepszego zarobku na Work & Travel nie uswiadczysz". Nie wiem czy mial racje. W biurze przez ktore jade powiedzieli mi na wejsciu: ,,praca jest ciezka, ale ludzie ktorzy juz tam byli wracaja za rok". Cos w tym musi chyba byc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widze, ze Ci co tam nie byli, sporo wiedzą o tym miejscu:D...hehe. Wierz mi nie pożałujesz wyjazdu na Alaskę, jest przepięknie, a praca ciężka, ale jak dostajesz paycheck do ręki, to masz świadomosc, ze warto bylo!!!!!!!!!.... a nie jest najgorzej, czujesz sie jak na jednej wielkiej międzynarodowej kolonii, heh jest wesoło w kazdym razie:)

Jednak do Naknek zabierz z PL wszystkie niezbędne rzeczy od słodyczy :D chusteczek higienicznych po szampony, bo tam all jest cholernie drogie, bo dowożą charterami, hehe.... a i off-a zeby Cie komary nie zjadły;P...:)

być moze sie tam spotkamy, bo juz niedlugo też bede w Naknek ponownie;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...