Skocz do zawartości

Jak najlepiej zaplanować przyszłość?


Marczesko

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 83
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Gazda wszystko ma swoje plusy i minusy. Owszem, możesz pojechać sobie przez całe stany bez postojów granicznych, ale ze względu na czasem znaczne różnice w prawie to tak jakbyś de facto podróżowała przez wiele krajów.

w europie tez masz to samo, rozne przepisy, rozne znaki drogowe...

W Europie też zresztą już tego problemu nie ma... Unia Europejska i brak granic, a jak Polska i reszta nowych członków UE podpisze układ z Schengen to już wogóle będziesz mogła wsiąść w samochód przy granicy rosyjskiej i jechać np. do Portugalii bez żadnych przejść granicznych :)

wlasnie ze jest, poniewaz po przejechaniu gora 2 dni, koniec trasy... i urozmajcenia nie ma takiego... ja jezdze po calej europie, wczoraj bylem w anglii teraz jestem w holandii

i mimo schengen przedwczoraj zatrzymywali auta na granicy niemiecko holenderskiej...

ps : gazda to taki podhalanski gospodarz...

gdybym byl baba to bym sie gazdzina nazwal... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gazda wszystko ma swoje plusy i minusy. Owszem, możesz pojechać sobie przez całe stany bez postojów granicznych, ale ze względu na czasem znaczne różnice w prawie to tak jakbyś de facto podróżowała przez wiele krajów.  

W Europie też zresztą już tego problemu nie ma... Unia Europejska i brak granic, a jak Polska i reszta nowych członków UE podpisze układ z Schengen to już wogóle będziesz mogła wsiąść w samochód przy granicy rosyjskiej i jechać np. do Portugalii bez żadnych przejść granicznych :P

Ja w tym roku jadę pierwszy raz do USA, na W&T, ale bynajmniej nie pod wpływem "amerykańskiego snu". Po prostu lubię podróżować, a USA są niezwykle ciekawym i różnorodnym krajem. A Work and Travel umożliwia poznanie Stanów praktycznie za darmo lub za śmieszne pieniądze. Pracujesz przez te kilkanaście tygodni, dzięki czemu najlepiej poznaje się kulturę innego kraju. Bo co innego sobie pozwiedzać Las Vegas czy San Francisco, a co innego popracować z Amerykanami i poznać USA od "ludzkiej" strony, całą biurokrację itd.

Dlatego moim zdaniem jest to idealny program dla kogoś, kto zastanawia się nad emigracją do USA. Przez kilka miesięcy wydaje mi się że można dobrze poznać mentalność Amerykanów i zwykłe, codzienne problemy. I jeśli to człowieka nie przerazi, a wręcz polubi to wszystko, to znaczy że może śmiało myśleć o emigracji. A wszystko to praktycznie zerowym, bądź w najgorszym przypadku relatywnie niewielkim kosztem (kasę na program trzeba wyłożyć, ale zdecydowanej większości się zwraca).

A co do Polski... Coż, to niestety przykra prawda że nie potrafimy docenić swojego. Bo jak mój kuzyn przyleciał do Polski z USA po 10 latach to był w szoku, że tyle się u nas zmieniło. Na lepsze oczywiście.  

Ja sam mam 21 lat, mieszkam w Warszawie, pracuję i studiuję. I naprawdę dla człowieka w miarę kumatego nie jest ciężko znaleźć przyzwoitą robotę (mówię o większych miastach, bo w mniejszych jest niestety gorzej).

Tylko ceny mieszkań są ogromne, ale to problem wszystkich większych miast na świecie. Na szczęście kredyty u nas są obecnie równie tanie co na zachodzie.

Dlatego ja o emigracji na stałe wogóle nie myślę. Dużo się u nas zmienia, o pracę coraz łatwiej (spora zasługa tych co wyjechali do Wlk. Brytanii :lol: i z każdym rokiem jest coraz lepiej.  

Tylko jak ktoś chce coś w życiu osiągnąć to powinien wziąć się do roboty a nie wiecznie i na wszystko narzekać. Bo tacy ludzie daleko nie zajdą.

Więc grunt to podejście.  

Na zachodzie jest łatwiej o pracę, ale tylko dla mieszkańców danego kraju. Bo pracodawca zawsze i wszędzie mając do wyboru swojego rodaka i emigranta o takich samych kwalifikacjach, to wybierze swojego.

I o tym trzeba pamiętać, że jak np. w Anglii jest łatwiej o pracę niż u nas, to dotyczy to przede wszystkim samych Anglików.

Uff, ale się rozpisałem ;)

Mam nadzieję że nikogo nie uraziłem

Zalezy od aspiracji jakich sie ma.

WT wedlug mnie jest za krotkie zeby mozna bylo poznac ameryke a po drugie praca typu kelner czy sprzedaz hot-dogow ,to wedlug mojej opini porazka a placic tyle hajsu za program.Szkoda kasy i czasu ,ale na same pobycie jesli ktos ma zaduzo forsy to czemu nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porazka? Szkoda czasu i kasy? chyba nie wiesz o czym piszesz..... biorac pod uwage fakt, ze z takiego WAT mozna spokojnie przywiesc 6 - 8 tys USD (co po odjeciu kosztow daje 4 -6 tys USD na czysto (a niektorzy przywoza po 10 -12 tys USD) ...plus sam pobyt, lekcja życia, innej kultury, języka, tolerancji ... szkoda kasy ktora tam mozna zarobic ? Czy czasu w ktorym poszerzasz swoje horyzonty ??? Dla ludzi z otwartą glową to zadna strata .... Poza tym, uczysz sie tez szacunku dla KAZDEJ pracy ... ciekawy sposob na spedzenie studenckich wakacji i wspaniala lekcja dla "przyszlych polskich elit" ;) .

Pewnie wiekszosc ludzi na tym forum sie z tym zgodzi ...

OPEN YOUR MIND :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sebastian moze miec swoja tam opinie... chociaz watpie, ze jest oparta na doswiadczeniu. Gdyby program WT naprawde nie byl warty pieniedzy malo ludzi by jezdzilo -- i wogole nikt by nie wracal na nastepne lato WT. A tak po prostu nie jest.

I tu sie mylisz .

Dziewczyny ja nie neguje programow WT tylko wedlug mnie to szkoda zachodu pakowac sie w cos tak krotkiego i pracowac w beznadziejnych robotach i placic za to tyle kasy.Jak juz jechac taki kawal swiata to jechac ,zeby cos ztego miec i niechodzi mi tu o same wakacje. Pozatym powtarzam nie kazdego bawi praca kelnera,sklepikarza itp Niektorzy maja inne cele i dlatego sa stworzone takie programy jak Intership,Sponsorowanie itp i to popieram w 100 % bo z tego cos mozna miec.

Ale nie piszcie bajek ze w 3 miesiace poznalyscie USA bo to zdeka smieszne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, nie wiem, akurat znam 2 dziewczyny ktore zaczely pracowac jako sprzataczki w hotelu w Maine na WT a pod koniec lata pracowaly w biurze ksiegowosci tego hotelu. Wrocily na nastepne lato do tego samego hotelu, nawet na wyzsze pozycje w biurze i z wieksza pensja. Teraz jedna z nich pracuje w NYC na stanowisku kierowniczym w corporate headquarters sieci do ktorego nalezy ten hotel. Byla sponsorowana przez firme, ta firma teraz oplaca jej studia MBA. Znam takze chlopaka ktory studiowal medycyne w Gdansku. Przyjechal do USA bez specjalnych tam ambicji, po prostu chcial oderwac sie od trudnych studiow, zarobic troche i poduczyc sie angielskiego. Na WT pracowal jako dishwasher w restauracji w Virginia Beach - i tam przez znajomego wlasciciela tej restauracji mial okazje zwiedzic instytut zdrowia gdzie rozmawial z lekarzem w tej samej dziedzinie ktora studiowal w Polsce. Utrzymal kontakt z tym lekarzem, i z potem z jego pomoca zlozyl papiery - i w koncu otrzymal - niezly fellowship na 2-letni program w prestizowej uczelni amerykanskiej. Wiem ze to sa takie nietypowe przypadki - ale napewno jest wiecej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...