Skocz do zawartości

ilya_

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 235
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Zawartość dodana przez ilya_

  1. jak napisala katlia hiszpanski, ktory staje sie coraz bardziej wazniejszy no chyba, ze zamierzasz obracac sie jedynie w srodowiskach polonijnych i praca na konstrakszyn. Wtedy bedzie przydatna lacina wymieszana z niezabogatym polskim.
  2. sobota robota do 3. Niedziela rower.
  3. zapraszasz delegacje forum ? Swoja droga sam kiedys myslalem aby zorganizowac gdzies zjazd forumowiczow np w USA i zrobic jakies barbekju czy po prostu wodke wypic....
  4. chcialem powiedziec, ze szedlem o 5:30 am rano w piatek przez nowojorskie times square. Bezdomny na bezdomnym plus co 5 osoba to jakis narkoman. Niby serce NY i jedna z najbardziej rozpoznawalnych atrakcji turystycznych na swiecie, a tu prosze.....
  5. haha Trump administration drops Obama-era affirmative action guidelines promoting diversity in universities https://www.independent.co.uk/news/world/americas/affirmative-action-dropped-trump-administration-obama-guidelines-universities-education-a8431006.html
  6. Niestety stalo sie. Nawalka sprawil, ze po Euro zakochalismy sie ponownie w pilce noznej. Wyszlismy z du...po poprzednich trenerach. Niesamowity podskok w rankingu FIFA mowil, ze mozna walczyc swobodnie z najlepszymi. Po mistrzostwach europy kazdy pilkarz, kazdy fan pilki byl pewny, ze mundial to bedzie wlasnie tam impreza, ze bedzie ogromny szal, ze moze uda sie cos ugrac. Przed mudnialem: duzo fajnych meczy czy emocji. Dzialo sie ! Ale teraz - stalo sie. Stad te ogrmone rozczarowanie. Bo wszysyc by chcieli tak, zeby bylo fajnie jak na euro. Pilka leci do przodu. Na Euro cos ugralismy - jakos to poszlo. A teraz tym samym skladem i ta sama mysla szkoleniowa nic nie damy rady.... Mistrzostwa swiata w pilce noznej to takie najwazniejsze pilkarskie swieto, gdzie wiele osob gryzie trawe i zjada zeby. Dla jednych jest to impreza zycia, byc moze ostatnia. Tam ludzie przyjezdzaja grac. Jest to impreza niesamowicie trudna dla ekip z doswiadczeniem. Boniek madrze powiedzial pare tyg przed mistrzostwami swiata : Sukcesem bedzie wyjscie z grupy. Mial racje. Przeciez PL nie jest pilkarska potega. Na to pracuje sie latami. Potrzebne jest doswiadczenie czy ogranie z najlepszymi. PL brakuje dodakotow meczy wlasnie z tymi najlepszymi. Zagramy w eliminacjach 2 mecze z potencjalna sila druzyna + jeszcze z 1,2 ze srednio silna i koniec. Reszta to jakies druzyny typu Litwa czy Armenia. PL potrzebne jest granie tylko z teamami jak Niemcy, Anglia czy Portugalia. Ich zawsze sie balismy ? Kto pamieta pilke z lat 90 wie jak chorendalnie ciezko gralo z Anglia. Te mecze z Abglikami zawsze przyciagaly przed tv tlumy ludzi. Czemu Nie gramy z nimi towarzysko tylko z jakimis kiepasami ? Nie wiem. Ja np jak uczylem sie na egazamin to napierd...zadania ktorcy nie umialem i ktore byly ciezkie. Nie robilem tych, ktore juz umiem. Tak samo reprezentacja powinna grac z tymi co wczesniej lomot dostali.... Dodatkowo : pompowanie baonika przez dziennikarzy : ze zagramy w 1/4 z niemcami, czy co zrobic aby ominac trudny zespol w 1/8, ile mozemy wygrac w jakim meczu. Najlepszy byly te wszystkie analizy dziennikarzy sportowych. Wiele osob nieogarnialo, ze ta grupa w ktorej jestesmy jest trudna grupa. Szybki senegal, ktory mial szczescie jak cho....wygral. Zgrana technicznie kolumbia skopala PL jak sie tlyko dalo. Tyle ludzi rozczarowanych, miejscie pretensje do tuz dziennikarskich i tv, ze Was tak napompowali... Realia byly zupelnie inne. Zespol oddal troche za darmo 1 mecz z senegalem. Brak szczescia, co jest bardzo wazne zaowocowalo... Mozna byc zlym. Smieszny byl dla mnie komentator polskiej TVP. Stosunek kibicow na trybunach kolumbia do pl to jakies 5:1 albo i wiecej, ale on i tak powiedzial, ze jest wiecej kibicow z pl i ze sa oni najelpsi na swiecie.
  7. no w sumie liczy sie kto co wie. Tylko, ze teeraz nic nie wiedza. przyjmowales ludzi do pracy w pl po politechnicznych studiach zanim przyjechales do US ? Ja tak. Ale ok bo wykraczam poza temat... Wlosy leca powoli. Co zrobisz.... podobno jakies 3/4 studentow wybiera blednie kierunek...
  8. albo chodza zachlac ryja na nowy swiat do tych barow co to za szota placi sie 4 zl... Chociaz teraz wydaje mi sie, ze dzisjeszy studenci [blisko 90 %] maja malo wspolnego z tym co bylo kiedys. Dzisiejsze studiowanie to jakas parodia. Studenci maja wolnego po 5 miesiecy albo i wiecej w roku gdzie w wolnym czasie robia kompletnie...nic. aj tam, lokalne ogloszenia i konstrakszyn do pseudo polonijnych firemek.
  9. no ale do pracy nie chce isc nigdzie dorobic ? zeby chociaz za bilet sie zwrocilo. Wiadomo jak to z kasa u studenciakow. Ja np za studenckich czasow dawalem korki zeby pojechac do przyslowiowej Juraty.
  10. tak, widzialem dzis ta informacje w paru mediach... ciekawe...
  11. Szanowni forumowicze. Za pare godzin spotkanie "Trump - Kim Jong Un". Jakies komentarze, opinie ?
  12. Trump Set To Legalize Medical Marijuana In All 50 States President Trump is set to sign legislation which will make medical marijuana federally legal for terminally ill patients. The bill, known as the “Right to Try Act,” will prohibit the FDA from banning natural cures, and allow patients to try medications that have not been approved by the FDA, but are currently under clinical trial. Right to Try was passed unanimously by the Senate last summer and by the House of Representatives on Tuesday in a vote of 250 to 169, after Trump personally lobbied for its passage. While the bill’s provisions are targeted at a wide range of medications, they also apply to medical marijuana thanks to a clinical trial being conducted by the Multidisciplinary Association of Psychedelic Sciences (MAPS). The majority of states already have their own form of Right to Try legislation, with one notable exception being New York. In Utah, a recently passed law specifically addresses the right of terminally ill patients to try cannabis. However, because cannabis remains federally prohibited, even if a terminally ill patient has the “Right to Try” cannabis on the state level, they’re still in violation of federal law. The Right to Try bill, recently passed by Congress, would change that. In addition to cannabis, MDMA and psilocybin could also potentially be used by ‘eligible patients’ since FDA trials of both substances meet the requirements set out in the federal bill. What’s not clear is what illnesses qualify as life-threatening. Post-traumatic stress disorder, for example, could be argued to be life-threatening given the high rates of suicide among those who are diagnosed, but it’s up for debate. It’s likely that those details will be hammered out on a state by state basis in jurisdictions that have already passed their own version of Right to Try. The full title of the bill suggests as much stating, “in accordance with State law…” However, in states that lack their own local provisions, the new bill appears to leave plenty of room for interpretation and a potential conflict with local drug laws. Under the broad wording of the federal bill, no specific illnesses are mentioned. Instead, an ‘eligible patient’ is defined as, “Diseases or conditions where the likelihood of death is high unless the course of the disease is interrupted; and Diseases or conditions with potentially fatal outcomes, where the endpoint of clinical trial analysis is survival.” Patients must also have exhausted all existing treatment options and must be unable to participate in the ongoing trials investigating the drug they want access to. Additionally, they must provide written consent from a qualified physician who does not stand to gain from the trial. The bill passed on Tuesday after receiving some opposition from Democrats on Capitol Hill who believe that the law will undermine the FDA’s processes. It’s likely that President Trump will sign the bill in the coming days since he has personally lobbied Congress for its passage. In January, Trump even mentioned the bill in his State of the Union Address saying, “People who are terminally ill should not have to go from country to country to seek a cure. I want to give them a chance right here at home. It is time for the Congress to give these wonderful, incredible Americans the right to try.” Early Wednesday morning, Trump reiterated his support for the bill tweeting his intention to sign it into law. zrodlo: https://yournewswire.com/trump-legalize-medical-marijuana/
  13. Trump to impose total ban on luxury German cars http://thehill.com/homenews/administration/390009-trump-to-impose-total-ban-on-luxury-german-cars-report
  14. ogromne ilosci - ale to chyba knajpy...w barach jest normalnie
  15. ja jak bylem w polandzie w zime to poszedlem dla porownania do baru i zamowilem burgera z frytkami. Dostalem cos niesamowitego, w ilosci dla 2 chlopa. w niu jorku np rzucaja kawalek padliny na talerz.
  16. ja zawsze na MLK Day pracuje najciezej jak sie tylko da z nadgodzinami.
  17. TYLKO kombinatorzy maja problemy. Osoby , ktore de facto leca turystycznie czy ze zgodna do tego celow wiza nie maja sie co stresowac.
  18. Reforma imigracyjna coraz bliżej [artykul z nowego dziennika] Prezydent Donald Trump nawołuje nie tylko do zakończenia programu loterii wizowej, ale także do przerwania tzw. migracji łańcuchowej. Tydzień przed świętami, na stronie internetowej Białego Domu, ruszyła kampania, która ma przekonać o szkodliwości obowiązującego systemu imigracyjnego. "Jest on przestarzały, działa na szkodę amerykańskich pracowników, stwarza też zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego” – twierdzi prezydent Donald Trump i apeluje do ustawodawców o jak najszybszą zmianę prawa. Zgodnie z danymi, jakie niedawno przedstawił Biały Dom, tzw. migracja łańcuchowa kosztuje podatników 300 mld dolarów rocznie, a jeden imigrant może sprowadzić do Stanów Zjednoczonych nawet ponad 120 spokrewnionych z nim osób. Wszystko przez obowiązujące prawo imigracyjne, a konkretnie procedurę sponsorowania rodzinnego. Przedstawiciele administracji Donalda Trumpa z prezydentem na czele twierdzą, że obecny system przyznawania zielonych kart jest przestarzały i trudno jest się w nim dopatrzyć jakichkolwiek zalet. Podczas ostatniej dekady aż 9,3 mln imigrantów wjechało do USA jako członkowie rodzin imigrantów. 65 proc. wszystkich tymczasowych zielonych kart zostało wydanych osobom ze względu na ich więzy rodzinne z osobami przebywającymi już w USA, a nie ze względu na zapotrzebowanie rynku pracy czy status uchodźcy – można przeczytać w raporcie opartym na informacjach pochodzących z Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego, przygotowanym na zlecenie Białego Domu. W dokumencie podkreśla się również, że łączna liczba cudzoziemców, którzy są na terenie Stanów Zjednoczonych dzięki sponsorowaniu rodzinnemu, przekracza populację Los Angeles, Chicago, Dallas, San Francisco i Cleveland. Kolejne dane mówią o tym, że codziennie – dzięki relacjom rodzinnym – do USA wprowadza się 2,3 tys. imigrantów. ZAGROŻENIE DLA BEZPIECZEŃSTWA “Od dziesięcioleci amerykańskie przepisy imigracyjne opierają się na przestarzałym systemie, znanym jako migracja łańcuchowa. Dzięki niej cudzoziemcy mogą przyjechać do Stanów Zjednoczonych i rozpocząć proceder sprowadzania, tak naprawdę, nieograniczonej liczby krewnych. Dzięki jednej osobie dokumenty dostanie kilku kolejnych cudzoziemców, a po kilku latach oni zaczną sprowadzać następnych” – napisał w oświadczeniu Donald Trump. – Ponieważ osoby te są przyjmowane wyłącznie na podstawie więzi rodzinnych, a nie umiejętności czy kwalifikacji, większość żyje na federalnych zapomogach. Co więcej, niczym nieograniczony system imigracji łańcuchowej jest wielkim zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego” – uważa prezydent. Trump przypomniał też sprawców ostatnich zdarzeń terrorystycznych w Nowym Jorku. Autorem grudniowej próby zamachu w zatłoczonym przejściu podziemnym na Manhattanie jest 27-letni obywatel Bangladeszu Akayed Ullach. Mężczyzna przebywa w Stanach Zjednoczonych od siedmiu lat. Kartę stałego rezydenta otrzymał dzięki sponsorowaniu rodzinnemu. Z kolei sprawca październikowej tragedii na dolnym Manhattanie, 29-letni Sajfullo Saipow, w której zginęło osiem osób, wylosował zieloną kartę. “Nadszedł czas, aby stworzyć system imigracyjny, który ma sens dla nowoczesnej gospodarki. Aby wybierać nowych przybyszów na podstawie ich umiejętności i kwalifikacji. Chcemy, by potrafili kochać nasz kraj, a nie nienawidzić nas. Proces ten może się rozpocząć od decyzji polityków zasiadających w Kongresie. Apeluję, by zakończyli migrację łańcuchową oraz loterię wizową. Potrzebne nam są zdroworozsądkowe przepisy” – podkreśla prezydent. POTRZEBNY KOMPROMIS Prawie rok temu, 13 lutego, dwóch republikanów – senator Tom Cotton z Arkansas i senator David Perude z Georgii – przedstawiło w Senacie projekt ustawy pod nazwą RAISE Act (Reforming American Immigration for Strong Employment). W sierpniu, po drobnych zmianach, uzyskali poparcie prezydenta Trumpa. Jeśli ustawa weszłaby w życie, znacznie ograniczyłaby imigrację łańcuchową, zmniejszając o połowę liczbę przyznawanych co roku kart rezydenta. Z prawa imigracyjnego zniknęłoby sponsorowanie rodzinne rodzeństwa, a także dorosłych dzieci obywateli. To nie koniec – o stałe dokumenty pobytowe dla małżonków i nieletnich dzieci nie mogliby się już starać właściciele zielonych kart, a tylko obywatele. Zamknięta zostałaby również loteria wizowa. Ostatecznie RAISE Act nie zyskała wystarczającego poparcia. Nie tylko skrytykowali ją politycy Partii Demokratycznej, ale też część republikanów. Nieoficjalnie mówi się, że jeśli Kongres nie zmieni polityki imigracyjnej w sposób oczekiwany przez Biały Dom, kartą przetargową staną się tzw. marzyciele. Tylko do 5 października 2017 r. można było składać wnioski o odnowienie dokumentów w ramach programu DACA, i to też pod pewnymi warunkami. Program – jak argumentuje administracja Donalda Trumpa – jest niekonstytucyjny i dlatego został wycofany. Prezydent dał politykom pół roku na przygotowanie nowych regulacji, które pozwolą młodym imigrantom legalnie pozostać w Stanach Zjednoczonych. Termin upływa za trzy miesiące. “Pojawiają się takie głosy, że może właśnie za uratowanie przed deportacją prawie miliona młodych imigrantów, Kongres zgodzi się na pewne ustępstwa ws. systemu imigracyjnego. Trudno powiedzieć, gdzie przebiegnie granica kompromisu i w jaki ostatecznie sposób będzie można sprowadzać legalnie najbliższych członków rodziny do USA – mówi jeden z polonijnych adwokatów imigracyjnych. – Po zatwierdzeniu przez Kongres największej od lat reformy podatkowej, też przecież kontrowersyjnej, Donald Trump z pewnością nabrał wiatru w żagle. Pytanie, jak ewentualne zmiany w systemie imigracyjnym wpłyną na poszczególne grupy etniczne, na przykład Polaków” – zastanawia się adwokat. Lider republikańskiej większości w Senacie Mitch McConnell oświadczył w środę, 20 grudnia, że nie dopuści, by izba zajęła się ustawą imigracyjną, która choć w części nie jest zgodna z wytycznymi prezydenta Trumpa. “Dyskutujemy w Senacie z kolegami z Partii Demokratycznej o tym, jak zwiększyć bezpieczeństwo granic, jak zreformować kulejący system imigracyjny, który w wielu miejscach wymaga naprawy. Łącznie ze zwróceniem uwagi na niekonstytucyjną DREAM Act. Jeżeli negocjacje się powiodą i osiągniemy porozumienie do końca stycznia, poddamy nową ustawę pod głosowanie. Apeluję do wszystkich, którzy pracują nad stosowną legislacją, by wzięli pod uwagę argumenty każdej ze stron i wypracowali sensowną ustawę. Ja osobiście jestem zwolennikiem RAISE Act” – oświadczył Mitch McConnell. “MNIE AMERYKA DAŁA SZCZĘŚCIE” Trudno oszacować liczbę Polaków, którzy dzięki loterii wizowej oraz sponsorowaniu mogą mieszkać w Stanach Zjednoczonych legalnie. Ale ponieważ są to najbardziej popularne metody otrzymywania zielonych kart, można zaryzykować stwierdzenie, że większość. Wśród nich jest pan Marek z Rzeszowa. Prosi, by nie podawać jego nazwiska, bo choć teraz jest dumny ze swojego życia, to wstydzi się swojej przeszłości, a konkretnie biedy, w której musiał się wychowywać. “To, że udało mi się zostać w Ameryce i dostać obywatelstwo amerykańskie, uważam za swój życiowy sukces i szczęście od Pana Boga. Pochodzę z Rzeszowa, moi rodzice byli ubodzy, a wynikało to z ich niezaradności życiowej, jak to określały nauczycielki, uczące mnie i moich dwóch braci. Mama nigdy nie pracowała, a ojciec miewał jakieś prace od czasu do czasu. Był palaczem w kotłowni, sprzątał w blokach mieszkalnych, czasem wynajmował się do różnych prac fizycznych. Żyliśmy z zapomóg socjalnych, nosiliśmy ubrania, które dawała nam opieka społeczna lub podrzucały sąsiadki – opowiada o swoim dzieciństwie pan Marek. – Po 8 klasie nie poszedłem do zawodowej budowlanki, jak moi bracia, tylko do zawodówki gastronomicznej. Ojciec mówił, że kucharzom to zawsze najlepiej, czy w wojsku, czy w cywilu. Myślałem, że po skończeniu szkoły wezmą mnie do wojska, ale coś tam było nie tak z moimi nogami i zostałem w cywilu. Marzeniem o Ameryce zaraziła mnie moja żona, którą poznałem na chrzcinach córki brata. Ona też podpowiedziała loterię wizową i Bóg tak chciał, że się udało”. Pan Marek przyleciał do Nowego Jorku prawie 20 lat temu. Zamieszkał na Greenpoincie u wujka żony. "Gdy pierwszy raz wyszedłem na ulicę, to myślałem, że jestem w jakimś polskim mieście. Polskie napisy na sklepach, ludzie mówiący po polsku, polski bank – coraz bardziej byłem pewny, że sobie poradzę. Rodzice nas kochali, to fakt, ale od małego zawsze sami musieliśmy dawać sobie radę – przydała się szkoła życia, jaką odebrałem od najmłodszych lat. Po dwóch dniach znalazłem pracę w polskiej restauracji, mało chłopaków garnęło się do garów, większość szła na budowy albo do azbestu. Szefowie byli w porządku, w zasadzie robiłem to, co robiłem w Polsce, ale za dolary. Fakt, nie płacili za dużo, ale chciałem się jak najszybciej wyprowadzić od żony wujka i zamieszkać 'bez łaski'. Tak się złożyło, że jeden z tych, co mieszkał ze mną u tego wujka, też szukał pokoju i razem zamieszkaliśmy w bejsmencie za całkiem przyzwoite pieniądze. Byłem wniebowzięty, ja chłopak z bloków socjalnych, ten zawsze gorszy, teraz w swoim pokoju i pracujący za dolary... I to dała mi Ameryka – nigdy w Polsce nie stać byłoby mnie na wynajęcie swojego pokoju ani na takie frykasy, na jakie mogłem sobie pozwolić tutaj pomimo że bardzo oszczędzałem” – przyznaje. Angielskiego nauczył się na darmowych lekcjach w polonijnej parafii i dzięki amerykańskiej telewizji. "Wiedziałem, że praca w polskiej restauracji to tylko początek mojej Ameryki. Po dwóch latach od przyjazdu załapałem się do pracy w hotelowej restauracji na dolnym Brooklynie. Później jeszcze kilka razy zmieniałem miejsca zatrudnienia. Kierowałem się zarobkami. Teraz jestem pomocnikiem drugiego kucharza w jednej z restauracji na Manhattanie. Mam dwójkę dzieci i na pytanie, czy jestem szczęśliwy, odpowiadam – tak. Mnie i mojej rodzinie Ameryka przyniosła szczęście. Wiem jednak, że historie są różne”. Na pytanie, czy reforma imigracyjna jest potrzebna, pan Marek odpowiada twierdząco, choć nie wszystkie pomysły nowej administracji mu się podobają. “Na pewno nie jestem za tym, by likwidować sponsorowanie rodzinne, a jeśli jest to konieczność, to z wyłączeniem rodziców i dzieci. Mój tata nie żyje, a mama kilka lat temu dostała zieloną kartę i mieszka z nami. Nie wyobrażam sobie, by została sama, w Rzeszowie” – podkreśla. Nad tym, co będzie dalej, zastanawia się 37-letnia Ilona z Brooklynu. Mimo że wniosek o amerykańskie obywatelstwo mogła złożyć już dwa lata temu, jakoś nie było na to czasu. “W dodatku bardzo nie lubię wypełniać dokumentów i zanim się z nimi zapoznałam, to miałam takie przekonanie, że ich wypełnienie jest skomplikowane. Jak się w końcu zmobilizowałam, wszystko zajęło mi może pół godziny” – przyznaje Ilona. 12 grudnia miała termin złożenia odcisków palców w urzędzie na Borough Parku. Spędziła w nim 20 minut. "Byłam bardzo zdziwiona, że jest tak pusto. Pamiętam, jak kilka lat temu odnawiałam zieloną kartę, to w kolejce spędziłam trzy godziny. Tym razem tylko jedna osoba była przede mną” – opowiada. Ilona zapytała urzędniczkę o prognozowaną datę egzaminu i przysięgi. "Nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie, ale przyznała, że są zawaleni wnioskami i cała procedura może zająć od pół do roku”. Ilonie zależy, by zostać obywatelką jak najszybciej, bo chce sponsorować mamę. Kiedyś wydawało jej się, że ma na to czas, tym bardziej że mama pracowała zawodowo, na emeryturę przeszła dopiero w tym roku. Imigracyjna niewiadoma zmobilizowała 37-latkę do działania. “Szczerze, to trochę się martwię, że nie zdążę przed reformą imigracyjną. Ta podatkowa poszła im jakoś tak bardzo szybko, przynajmniej w mojej ocenie. Jeśli zostanie wprowadzony system punktowy, mama dostanie tylko 12, za dobrą znajomość języka angielskiego. To zdecydowanie za mało, by dostać zieloną kartę” – martwi się Ilona. LICZENIE PUNKTÓW Gdyby model imigracji zmienił się według założeń Białego Domu, pierwszeństwo do otrzymania wizy imigracyjnej miałoby przysługiwać nie z racji pokrewieństwa z obywatelem lub stałym rezydentem USA, a raczej z racji atrakcyjności i użyteczności kandydata dla Stanów Zjednoczonych. Podobny system, na co powołuje się prezydent, obowiązuje już w Kanadzie i Australii. Gdyby politycy zasiadający w Izbie Reprezentantów, a później w Senacie zagłosowali za systemem punktowym, to na zieloną kartę, bez względu na to, jak to brzmi, trzeba by było sobie zasłużyć. Priorytetowym kryterium miałby być wiek i wykształcenie kandydata. Osoby w wieku między 18. a 21. rokiem życia mają zagwarantowane 6 punktów, między 22. a 25. – 8 punktów. Najwięcej kandydaci między 26. a 30. rokiem życia – 10. Następnie liczba punktów maleje i w związku z tym osoby po 46. roku życia otrzymałyby już tylko 2 punkty, a po 50-ce – zero, tak jak i małoletnie dzieci. Punkty przysługują też za wykształcenie. Świadectwo ukończenia szkoły średniej uprawniałoby do 2 punktów. Dyplomy zawodowe i ukończone studia doktoranckie ocenianie byłyby na 10 do 13 punktów. Punkty należałyby się też za znajomość języka angielskiego. Od 5 do 13 punktów można by było otrzymać za posiadanie oferty pracy na terenie USA oraz za wysokość proponowanego wynagrodzenia. Aby ubiegać się o przyznanie zielonej karty, kandydat musiałby uzbierać co najmniej 30 punktów. Idealny imigrant, według nowych proponowanych przepisów, powinien m.in.: być między 26. a 30. rokiem życia (10 pkt), obronić doktorat na jednym z amerykańskich uniwersytetów (13 pkt), biegle mówić po angielsku (12 pkt), a także zdobyć medal olimpijski (15 pkt). Otrzymanie Nagrody Nobla lub nagrody o podobnej renomie gwarantuje 25 punktów. System ten został zapisany w popieranej przez Donalda Trumpa ustawie RAISE Act. “Proponowane zmiany zakładają przyjmowanie tych imigrantów, którzy są wykształceni oraz znają język angielski, mają ofertę dobrze płatnej pracy w USA bądź wykazują się przedsiębiorczością i inicjatywą. RAISE Act ma zredukować biedę, wpłynąć na wzrost płac oraz zaoszczędzić podatnikom miliardy dolarów. To są zdroworozsądkowe przepisy" – ocenił jakiś czas temu prezydent USA ustawę RAISE Act. zrodlo: http://www.dziennik.com/publicystyka/artykul/reforma-imigracyjna-coraz-blizej
  19. mieszkalem przez chwile w HK i byc moze wyjade ponownie, milo jest powspominac. Juz wiele osob [starszych] tlumaczylo mi , ze Regan to byl dopiero prezydent. Zawsze slysze tak samo: "moze aktor, ale porzadny prezydent".
  20. jest to srednia cena, da rade kupic taniej [byc moze]...sprawdzalas inne linie ? rozumiem, ze bedziesz w ny zaledwie 1 dzien ?
  21. oczywiscie to prawda. PL nie ma dobrej opinii w oczach EU biurokratow / rzadzacych, ale PL nie do takiej Unii wchodzila.... Forumowicze, bopiszecie o zachwytach ludzi, tv itp, zgadza sie....ale... Wg Was : dobrze DT wypadl czy zle ? Dobrze powiedzial czy nieodobrze ?
  22. bo opozycja ogolnie przebolec nie moze, ze trump, ze pis, ze duda... co innego jakby przyjezdzal obama, byloby tusk, komorowski ... bo to nasz przyjaciel jest....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...