Skocz do zawartości

Stary Dom/mieszkanie Kontra Nowy W Usa


Jackie

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Przymierzamy się do kupna mieszkania. Ja chcę w starym budownictwie (w dzielnicy zwanej szumnie historyczną), mój mąż woli nowe, bo za tą samą cenę możemy mieć większe.

Ja chcę staroć w klimacie Rosemary's Baby :) - czyli mieszkanie w 80-100 letnim budynku, w miasteczku a nie w tzw. suburbs, bo nie chcę mieszkać na zadoopiu. Poza tym okolica która mi pasuje słynie z dobrych szkół.

Potrzebuję argumentów którymi mogę przekonać męża ;) Paradoksalnie proszę również o argumenty przeciwko staremu budownictwu, żebym się mogła przygotować na ataki męża B)

Czy jest tu ktoś kto mieszka w starym budynku w USA? Jakich kłopotów można się spodziewać? Jak im zapobiec?

Napisano

Przy kupnie domu starego wazne jest czy sa dobre fundamenty,czy elektryka nie nawala oraz rury .

Jesli np w okolicy byly jakies historyczne wydarzenia to jest ten plus :)

Napisano

Stary dom w USA to niekonczace sie klopoty i skarbonka bez dna. Stare budownictwo tutaj to nie to samo co starte budownictwo w EU. Takie podstawy jak ubezpieczenie moga byc klopotem, nie mowiac juz o rachunkach za energie (ogrzewanie, chlodzenie), czy wszystkim sypiacym sie naookraglo. Ja nigdy starego tutaj nie kupowalem ale mam znajomych co kupili.

Napisano

Mieszkam w domu -- Craftsman -- budowanym w 1920m roku w 'historycznej' dzielnicy. Masz racje, te domy sa i mniejsze i drozsze niz nowe budownictwo w suburbii ale mi sie wydaja, ze sa lepsza inwestycja. Tutaj te domy szybciej znikaja z rynku z powodu mniejszego dystansu do centrum miasta, i mniej spadaja w cenach w downturnach (jak teraz). Jest pewien prestiz zwiazany z faktem ze mieszka tu duzo elity politycznej/prawniczej/artystycznej/profesjonalnej; te dzelnice sa modne od 80-lat, i wszyscy od yuppies do starszych empty-nesters chca tu mieszkac i korzystac z pobliskich restauraji, kinow, teatrow i sklepow. Komunikacja jest niezla i samochod nie jest de rigeur. Jeden minus tych historycznych dzielnic, to ze czesto jest duzo ograniczen co mozna w domu przebudowac - 'pop-tops' naprzyklad niemozna tu budowac. Nawet jezeli chcesz postawic nowy plot to musisz miec na to pozwolenie. Drugi minus to parking - w 1919 roku ludzie nie musieli miec garazow na 3 samochody :)

My akurat nie mielismy zadnych problemow z naszym domem: wlasciciele przed nami zmienili caly system elektryczny i wstawili nowe okna. Musielismy natomiast kompletnie przerobic dwie lazienki i wstawic nowe wanny, prysznice umywalki itp. To kosztowalo ! (Cisnienie wody jest niezle, ale niektorzy sasiedzi narzekaja ze lepsze doprowadzenie wody do ich domow bedzie kosztowne.) Mamy tez wspaniale wbudowane polki/szafki ktore by kosztowaly mase piedziedzy w dzisiejszym domownictwie, tak samo jak piekne oryginalne debowe podlogi, oryginalne, recznej roboty listwy nadpodlogowe, wysokie sufity, grube sciany i solidne schody. Dom sie nie trzesie kiedy dzieciaki biegaja z jednego pietra na drugie. Ceglaste budownictwo znaczy ze w domu jest cieplej w zimie, chlodniej w lecie - oszczedzamy nie male sumy na klimatyzacji ktorej po prostu nie potrzebujemy ze wzgledu na ta cegle i fakt, ze dom oslania kolosalne 100-tnie drzewo. Ogromne, stare drzewa i ogrody takze sa plusem tych starszych dzielnic: sa po prostu ladniejsze (IMHO). Minus architektury z tych lat jest brak tych wygodnych kuchni polaczonymi z family room'em w ktorych wiekszosc rodzin spedza najwiecej czasu. My przerobilismy jedna z sypialni na cos podobnego do family room. Nie jest to najlepsze rozwiazanie, ale jest. Sporo naszych sasiadow dobudowalo family room w ramach generalnego remontu.

W sumie, jezeli chodzi o decysje stary/nowy dom duzo zalezy od waszego stylu zycia i samej okolicy (location, location, location, jak tu sie mowi.) Ja nigdy nie przepadalam za nowymi domami, zwlaszcza tymi pretensjonalnymi McMansions ktore sie widzi na nowszych przedmiesciach. Ale sporo ludzi lubi takie domy... wiec w duzej mierze jest to bardzo subiektywne.

Napisano

Sly, dzielnica (a właściwie miasteczko) nie jest historyczna dlatego, że wydarzyły się w niej ważne rzeczy - po prostu jest tam cała masa starych domów i innych budynków z XIX i początku XX wieku. Kilka z nich projektował Frank Lloyd Wright, a także wielu innych znanych architektów, i to jest informacja, jako że mój mąż skończył architekturę, która może być pomocna w przekonaniu go do zakupu w tym miejscu. No i urodził się tam Ernest Hemingway B) Jeśli kogoś to interesuje to nazwa tego miasteczka to Oak Park.

Jak zwykle w takich chwilach jestem osaczona "dobrymi doradcami" i każdy mówi coś innego, więc mam mętlik w głowie. To co piszesz Katlia w zasadzie się zgadza z wieloma opiniami jakie słyszałam na temat mieszkania w starym, historycznym budynku. Mój mąż pracuje w firmie zajmującej się wnętrzami, więc skrzyknąć kolegów z pracy w celu sprawdzenia czy w mieszkaniu nie ma niespodzianek nie będzie problemem. Interesuje mnie wyłącznie budynek po remoncie, nie mam zamiaru pakować się w przeróbki typu elektryka czy rury, tym bardziej że w wielu budynkach które oglądałam, załatwienie pozwolenia na remont graniczy z cudem.

Póki co nie chcemy domu, tylko mieszkanie. Domy w Oak Park, w części która mnie interesuje, cenowo oscylują w granicach 400-800 tys. - na razie nas nie stać. W lecie idę w końcu do pracy, a za parę lat odpadnie jeden strup w głowy w postaci starszego syna, którego bezlitośnie wywalę z domu ;) gdy tylko będzie w stanie sam sie utrzymać. Może wówczas się zdecydujemy na mały domek, być może nawet do remontu. Mąż strasznie ciśnie na jak największą chałupę - próbuję mu to wybić z głowy, nie będziemy w trójkę się ganiać po 8 pokojach :D W dodatku pieroństwo trzeba przecież ogrzać i sprzątać...

Pod nosem mam w Oak Park 3 szpitale i 1 dom opieki w których mogę poszukać pracy - odpada kupno drugiego samochodu, bo wszędzie dojdę pieszo, ew. podjadę kilka przystanków autobusem, miasteczko jest małe i wszystko (sklepiki, knajpki, kino) jest na rzut beretem. Wspominam o tym bo jestem dziwna i do tej pory nie mam prawa jazdy :lol: Mąż do pracy też będzie miał blisko, wprawdzie w innym mieście, ale już sprawdziliśmy że dojazd mu zajmie nie więcej niż 30 minut w jedną stronę. Rano, bo zaczyna pracę gdy na ulicach jeszcze pustawo. Po południu jest gorzej, niestety.

Podatki są wysokie, ale w zamian są świetne szkoły publiczne - odpada koszt prywatnej szkoły oraz czasowo upierdliwy obowiązek odwożenia młodszego synka (jest szkolny autobus). Myśląc przyszłościowo - jest tam też jedno z najlepszych high-school w Illinois. Publiczne. Jest też świetne prywatne, dla maniaków szkolnictwa prywatnego ;)

W budynkach które oglądałam też są półki i szafki które opisujesz. Są też piękne drewniane podłogi, a w jednym, w łazience, jest przepiękna, stara mozaika na podłodze i na ścianach. Cudo :) Brak wbudowanej klimatyzacji to kolejny problem, nie lubię jak mi pudła z okien wystają, ale jestem w stanie to przeboleć. W zamian są kominki, które wprawdzie niewiele sie przydadzą do chłodzenia ;) ale "robią klimat".

Inne minusy - dokładnie takie jakie opisujesz. Dodam że w wielu mieszkaniach kuchnia jest maciupeńka, a ja b. lubię siedzieć w kuchni i w zasadzie jadalnia mi niepotrzebna, wolę ładny i duży stół kuchenny, tym bardziej że te kuchnie są często niesamowicie ładne. Mojemu mężowi za to bardzo przeszkadza brak garaży, są za to miejsca parkingowe dla rezydentów- płatne osobno.

Napisano

Mieszkam w budynku z 1920 roku (kiedys hotel, lata temu przerobiony na apartamenty) wiec moge cos dopowiedziec. Ja osobiscie nigdy chyba bym sie nie zdecydowal na kupno mieszkania w starym budynku (co innego wynajmowanie albo kupno starego domu). Kuchnia malutka, lazienka malutka, stare szafki w kuchni (niby ich duzo, ale jakos takie nieergonomiczne) - ogromna garderoba, w ktorej wlasciwie zrobilismy sypialnie, stara winda, ktora przypomina mi windy przemyslowe (aczkolwiek urocza na swoj sposob). Stara elekrtyka, stare rury (w zeszle wakacje dwa tygodnie chyba robili na calym pietrze rury w kuchni). Z innych minusow to jeszcze fakt, ze budynki z cegly, w wiekszosci nie sa tutaj przygotowane na trzesienia ziemi (no ale to specyfika zachodniego wybrzeza, u Ciebie to odpada oczywiscie). Brak garazu, ale podobnie jak ktos powiedzial, ulica jest zoned pod mieszkancow.

Plusy to super lokalizacja, 20min od downtown, pelno kafejek, barow, restauracji, sklepow. W zasadzie odpada zupelnie potrzeba posiadania samochodu (pod domem stoja tzw. zipcary jesli trzeba gdzies wyskoczyc). Stare drzewa przed budynkiem - taki niby nieistotny szczegol ale w wakacje jak maja liscie, to swietnie komponuje sie z cegla (szkoda ze nie sa przed moim oknem). Inny plus to ogrzewanie, za ktore co prawda nie placimy, ale kaloryfer wlaczylem w zimie raz tylko zeby sprawdzic czy dziala (bardzo goracy). W lato za to jest niemilosiernie cieplo o dziwo, co zaliczylbym do minusow (klimatyzacji brak, ale to raczej plus).

Oczywiscie wszystko zalezy od budynku - sa tutaj stare historyczne budynki poprzerabiane na lofty za pare milionow $ i inne konwersje, w ktorych wiekszosc bebech jest nowa i w takim czyms pewnie bym mogl mieszkac :)

Innymi slowy, stare budynki sa charming ale tez uciazliwe czasem.

  • 2 miesiące później...
Napisano

Szukamy. Zdecydowaliśmy jednak wynajmować jeszcze przez rok. Za to w okolicy w której zamierzamy kupować :) Zobaczymy czy faktycznie tam tak fajnie jak piszą, co innego mieszkać w miasteczku, co innego jeździć tam do knajpki i na spacer. Naturalnie szukamy mieszkania vintage. Przekonałam męża :)

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...