zajacowa78 Napisano 10 Września 2008 Zgłoś Napisano 10 Września 2008 Przyjechalam do usa 3 lata temu na wize C1D , jest to wiza tranzytowa -dostalam prace na statku pasazerskim i mialam do niego wsiasc na terenie usa. Mam I-94 z data mozliwosci przebywania w stanach 20-kilka dni. Na statek nie stawilam sie , zostalam w stanach, minely 3 lata. Wychodze teraz za maz za obywatela usa i zastanawiam sie czy mam jakies szanse na legalizacje, wiem ze to jest zupelnie inaczej niz przy przesiedzeniu wizy turystycznej, czy jest to mozliwe? Pomozcie prosze jesli cos wiecie.
karina Napisano 10 Września 2008 Zgłoś Napisano 10 Września 2008 dobrze slyszalas - wiza C dla crew members badz na tranzyt i to nie jest wiza turystyczna. Co wiecej, wedle prawa nie mozesz starac sie o AOS (legalizacje pobytu w USA). Podobna sprawa jest z wiza K-1 - jesli narzeczona wyjdzie za maz za kogos kto nie wystawial dokumentow na K-1. Trzeba by znac szczegoly sprawy, ale chyba (?) nie podlegasz pod 245(i) wiec.... Chyba, ze mialas petycje zlozona i podlegasz pod 245(i), ale i ta petcja musialaby spelniac odpowiednie warunki...
zajacowa78 Napisano 10 Września 2008 Autor Zgłoś Napisano 10 Września 2008 Dzieki za odpowiedz.Nie skladalam 245(i) i wogle nie robilam w tej sprawie nic przez 3 lata. dopiero teraz bylam u dwoch prawnikow 1 mowi ze mam sie hajtnac i jechac do polski i tam czekac i sa rozne sposoby adwokackie zeby na prosbe meza np. w glebokiej depresji po rozstaniu z zona pozwolili mi wjechac ponownie (pozostawiam bez komentarza) 2 mowi absolutnie nie wyjezdzac do polski bo mnie nie wpuszcza przez z 10 lat i ze sprawe da sie zalatwic bedac w stanach , bedzie trwalo napewno z poltora roku (wierzyc , nie wierzyc)
karina Napisano 10 Września 2008 Zgłoś Napisano 10 Września 2008 1. gleboka depresje to ja mam ja czytam jakie prawnicy probuja ci wmowic glupoty byle tylko dostac $$$$. Masz szanse MOZE 1:250 ze to przejdzie, ale za to masz 100% pewnosci, ze na $5,000 oplaty prawnika za sam waiver sie nie skoncza.... (a wrecz bedzie to poczatek - poczytaj pisalam o tym wiele razy, ze musialabys miec waiver o ktory jest ciezko 2. ten prawnik napawa optymizmem - takim samym optymizmem jak moje dziecko, ktore chce poleciec w kosmos.... z ta mala roznica, ze to co chce moja corka jest blizsze realnosci niz optymizm prawnika.
zajacowa78 Napisano 10 Września 2008 Autor Zgłoś Napisano 10 Września 2008 Dzieki Karina, pewnie nic z tego nie bedzie, ale za to sie usmialam pozdrawiam
zajacowa78 Napisano 10 Września 2008 Autor Zgłoś Napisano 10 Września 2008 Poczytalam o waiverze, dzieki,myslicie zeby nawet nie probowac czy szukac sensownego prawnika? nie mam kasy zeby teraz ,ale troche pozniej... bo nie wiem czy dam rade dozywotnio nielegalnie. Nie to zebym jakas delikatna byla ale zachorowalam tu na reumatyzm w wieku 28 lat i mam problem z wykonywaniem fizycznej pracy
sly6 Napisano 10 Września 2008 Zgłoś Napisano 10 Września 2008 Odpowiedz masz zawarta w 1 poscie Kariny . No chyba ze sie prawo zmieni.
karina Napisano 10 Września 2008 Zgłoś Napisano 10 Września 2008 Nikt nie moze ci powiedziec czy masz szanse czy nie na waiver, bo bez znajomosci szczegolow ciezko cos mowic. Ale fakty sa jakie sa i sensowny prawnik (podoba mi sie to Twoje okreslenie) na takim etapie jak sprawa jest teraz nie powinien sprawy brac. Tyle, ze sensowny prawnik jesli powie Ci prawde to starci pieniadze, ktore moze zarobic, wiec nie ukrywajmy - kazdy z nas z czegos musi zyc, oplacac office, ludzi itd. wiec bedziemy Ci dawac nadzieje. I teraz - zakladamy zupelnie teoretycznie - chcesz zebym wziela Twoja sprawe, ja Ci powiem 'nie. "Nie", bo Twoja sprawa musi isc do sadu imigracyjnego. Sedzia imigracyjny nie jest slodka babcia dajaca ciasteczka i kakako - i z tym trzeba sie liczyc. Tu istnieje bardzo duze ryzyko deportacji - bo to nie jest tak, ze jesli sprawa w sadzie upadnie to Ty bedziesz w punkcie wyjscia, Ty dostaniesz badz deportacje badz zgodzisz sie na dobrowolny wyjazd. Gdyby bylo to tylko ryzyko, ze przepadnie iles tam tysiecy, ale nic ci nie zrobia jesli sprawa bedzie oddalona - wtedy ok, mozna ryzykowac. Ale nie mozna stawiac Cie pod murem, bo nikt cie stad nie wygania, nie deportuje itd. I teraz jesli powiem Ci prawde i powiem Ci, ze jest duze ryzyko itd. to Ty pojdziesz gdzies indziej do jakiegos 'czarodzieja', ktory wmowi Ci, ze to bulka z maslem i masz sie nie martwic, bedziesz miec green card za rok. I pojdziesz, zaplacisz za nadzieje, a potem jak dostaniesz deportacje bedzie za pozno. Pisze Ci to po to zebys sie zastanowila zanim cos zrobisz. Moze macie jakies przeslanki o jakich ja nie wiem, bo nie znam szczegolow twojej sprawy, ale chce ci powiedziec, ze czasem lepiej nic nie robic niz sobie zaszkodzic. Powodzenia.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.