sly6 Napisano 24 Września 2009 Zgłoś Napisano 24 Września 2009 uwazasz ze tam jest lepiej nie bedac tam i nie doswiadczywszy czegos na swojej drodze?masz do tego prawo i ja Ci tego nie moge odebrac ale miej na uwadze to ze mozesz miec podobnie a wtedy co bedzie,jak bedzie? mnie np duzo osob karmilo takimi zdaniami ze tam ludzie pomagaja,sa uprzejmi itp a co bylo to teraz mi sie czasami odbija czkawka . Np moja znajoma byla i co bylo,,ano nie placila za nic,pomoc miala na prawie 100% a wiesz czemu bo dla nie ktorych osob milosc-przyjazn cos jest warte a nie jak dla innych nic i tutaj lezy problem ze na takie osoby spotykalem...moze tak musi byc?a moze nie? a tym ze dajesz pomoc i ja odbierasz to tez mozna sobie wsadzic w bajki czasami ....no ale nadal bede pomagal i bede pomocny jesli ktos mnie bedzie kopal w du... ten czy ktos inny bo nie ma innego wyjscia ...
medyk10 Napisano 24 Września 2009 Autor Zgłoś Napisano 24 Września 2009 Sly napisałem, że tam mają lepszy system ratownictwa a nie że życie jest prostsze. W każdyma zakątku śwata życie to choroba przenoszona drogą płciową, która nieuchronnie prowadzi do śmierci. Jest moim marzeniem zasiąść w kartce z paramedics w usa bo niestety w całej europie standard pracy, charakter i samodzielność podejmowania decyzji jest nadal niosiągalna. Usa jest krajem dość młodym, dynamicznie się rozwijającym, stworzonym przez eurpejczyków na podstawie ich doświadczeń. Spójrz choćby na urbanistyke, u nas w polsce nie ma szans na tak logiczne rozwiązania. Na stany patrze tylko poprzez pryzmat ratownictwa. Jak pewnie zuważyłeś nie rozpoczołem wątku dla laików tematu i nie o american dream mi chodziło.
Bud Light Napisano 24 Września 2009 Zgłoś Napisano 24 Września 2009 Gratulacje wspanialej rodziny!! Napisalem o slubie w taki sposob bo znam dziewczyne ktora postanowila tak zrobic przez internet ..ale czego sie nie spodziewala ..ze naprawde sie zakochala po uszy w tym facecie i on zakochal sie w niej. Maja juz dwujke dzieci i sa bardzo sczesliwi... Pozdrawiam.
Bud Light Napisano 24 Września 2009 Zgłoś Napisano 24 Września 2009 samodzielność podejmowania decyzji To Prawda.Pracujesz sam dla siebie.Nikt ci nie mowi co robic i tylko ty sam musisz podjac ta decyzje..czyjes zycie jest w twoich rekach i to jest rewarding.
medyk10 Napisano 24 Września 2009 Autor Zgłoś Napisano 24 Września 2009 Bud to nie tak, że czyjeś życie jest w moich rękach, każdy paramedics powinien dać maxim żeby, uratować czyjeś życie, dla mnie udana reanimacja jest jak wygrany los w totka, nieważne kim był lub jest pacjent, w 100% poświęcam się społeczeństwu, nie uważam się za boga a jaedynie za jego małego żołnierza który wykonuje jego wole i polecenia. Bud napisz jakie wyjazdy są dla Ciebie najtrudniejsze????
Bud Light Napisano 24 Września 2009 Zgłoś Napisano 24 Września 2009 Ja mysle ze te wezwania co tutaj nazywaja SOB Shortness of Breath , dyspnea,problemy z oddychaniem.Ja mieszkam na Florydzie,duzo starszych ludzi..2 rano wchodzisz do domu i widzisz starsza osobe sama mieszka ktora ledwo lapie powietrze nic sie od niej nie mozesz dowiedziec bo nie moze mowic jest w takim stresie....ma mala temperature... moze zapalenie pluc?, sepsis?, CHF ?(Congestive heart failure), Pierwsza zecz wrzuczsz na maske tlenowa,kroplowka,Sluchasz pluc i nic nie slyszysz bo sa tak ciasne , mierzysz cisnienie, Co2, wrzucasz na monitor...to co z tego...Lece do apteczki z lekarstwami i sprawdzam jakie lekarstwa bierze...Widze Furosemide jakis tam diuretyk..i mase innych lekarstw..Nie masz xray w oczach...tylko mozesz postawic diagnoze z tego co widzisz....Czasami..u tej osoby slyszysz wheezing...normalnie to astma ale wheezing to tez slyszysz w zaawansowanym CHF i tez czasami w pneumonia...na kazda diagnose jest inne lekarstwo a jak dasz zle to mozesz niezle zaszkodzic...Pierwsza zasada tutaj w EMS jest "Do no Harm" a druga moja osobista “Don’t lose your job”. Dla mnie to tak jak z wypadkiem ...Load And GO... zapieprzac jak najszybciej do szpitala....W miedzyczasie dzwonie do dispatch i rozmawiam z moim medycznym dyrektorem...kazdy system ma swojego doktora...I mowie mu co mam i zwalam cala odpowiedzialnosc na niego...Jak mam blisko do szpitala to mowi zeby nic nie dawac..ewentualnie intubowac przez nos..czasami bronchodilator tak jak Albuterol ale to jest kontrowersyjne bo jak ma puls 190 na minute to tylko pojdzie w gore a serce juz i tak jest w jakis sposob uszkodzone.....W szpitalu pierwsza zecz to natychmiastowy xray i za pare minut juz maja diagnoze. Tak, w szkole ucza symptomy np.CHF = wysokie cisnienie, tachycardia, rales w plucach JVD....czasami w zyciu to nie jest takie proste..Zreszta wiesz jak jest po szkole...Mnie zajelo okolo roku zeby sie komfortowo czuc w tym zawodzie. Ja nie mowie ze wszystkie sa takie przypadki bo 90% SOB wchodzisz widzisz pacjenta i bez zadnych przyzadow diagnostycznych od razu wiesz o co chodzi...oni maja ten typowy "look" Nie lubie tez wezwan do malych dzieci.Na Florydzie kupe basenow i sporo utoniec.Nie przyjemne.Tez wypadki gdzie dzieci sa pokrzywdzone, poparzone wrzatkiem, czy ogniem....wszystko jezeli chodzi o dzieci troche podchodze emocjonalnie. Lubie medycyne pourazowa Trauma.Wiadomo jest akcja...w sumie prosta... ABCDE..Airway Breathing Circulation Disability Exposure...koniec kropka i "Load and Go"....wszystko robisz a Ambulansie w drodze do szpitala na sale operacyjna.Jezeli Trauma szpital jest daleko od miejsca wypadku to wolasz helikopter i tyle. I'll give you 5 Bucks:))
medyk10 Napisano 24 Września 2009 Autor Zgłoś Napisano 24 Września 2009 Ja również nie lubie wyjazdów do dzieci, to są mega emocje, najbardziej pamiętam wyjazd jak jeździłem na R zespole z lekarzem, dostaliśmy wezwanie do 10 miesięcznego niemowlaka, że nie oddycha. Pamiętam że gość z dzieciakiem biegł w naszym kierunku środkiem ul. Waszyngtona, napewno pamiętasz jak ruchliwa jest ta ulica. Mega stress, lekarz jak intubował do drżały mu ręce, żaden z nas praktycznie wogóle się nie odzywał, działaliśmy jak maszyny, dzieciak z asystolią, i ojciec który co chwila pytał co się dzieje. Udało nam się zreanimować, i szybko dojechaliśmy na Niekłańską. Uczucie jakie nas ogarneło po przekazaniu dzieciaka do szpitala, nie sposób opisać,to była totalna ulga połączona z radością i świadomością, że dobrze wykonaliśmy swoją robote. Ale dla właśnie takich chwil, kocham ten zawód. Masz rację duszność, są również podłe ale o wiele bardziej nie lubie wyjazdów do chorych z uogólnionym ca(rak), wielokrotnie było tak że pacjent zwija się z bólu i pomóc nie możesz, ketonal i tramal za słaby, morfina odpada bo chory i tak bez ciśnienia tylko by przyspieszyła zgon, a i tak pacjent po 10 min umiera i tylko na monitorze widzisz jak to serce gaśnie a jedyne co słyszysz to płacz bliskich. Ale życie płynie dalej, wracamy do karetki po 5 min, żartujemy sobie czasem i śmiejemy.Brzmi to okropnie patrząc na to z boku, ale to jest nasz sposób na radzenie ze stresem. Nigdy nie myśle o tym, ilu się nie dało uratować, bo zawsze wiem że zrobiłem wszystko co mogłem.
medyk10 Napisano 24 Września 2009 Autor Zgłoś Napisano 24 Września 2009 Urazówka fakt jest chyba najłatwiejsza:) Dobrze zabezpieczyszi jedziesz, wypadki i ogólnie pojęte urazówki są najłatwiejsze, no chyba że krew sprawia że tracisz przytomność
Bud Light Napisano 24 Września 2009 Zgłoś Napisano 24 Września 2009 Czy jest cos takiego w Polsce jak DNR Do Not Resuscitate??...Jak tutaj ktos ma chorobe tak jak rak i wie ze juz mu nie dlugo zycia zostaje to podpisuje taki papier,,swoje ostatnie zyczenie.Maja nawet branzoletke z DNR na rece.Wiec jak mam takie wezwanie to daje zawsze morfine zeby mogl odejsc z tego swiata bez meki,bez wzgledu na cisnienie. all bleeding stops eventually
Rademedes Napisano 25 Września 2009 Zgłoś Napisano 25 Września 2009 byly przymiarki, zeby pewne informacje dowodach osobistych wpisywac, jak zgoda na oddanie narzadow po smierci - narazie nic o tym nie slyszalem, z DNR podobnie - moze polskie spoleczenstwo za bardzo chce zyc
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.