lmonika Napisano 20 Maja 2013 Zgłoś Napisano 20 Maja 2013 Kurcze wolałbym aby to odbyło siępo POlsku. Angielski umiem ale tak sobie wiec nie wiem czy bym wszystko zrozumial i dobrze odpowiadał. Nie ma żadnego wyboru? Jest wybór. Aczkolwiek... ja podeszłam do okienka i przywitałam się po polsku. Po czym konsul po angielsku stwierdził,że skoro jadę do anglojęzycznego kraju i mam narzeczoneo amerykanina to chyba mówię po angielsku. Odpowiedziałam,że tak ale się stresuję. Na co konsul,że spokojnie, damy radę. Był ze mną narzeczony. Rozmawiali po angielsku ( ja troszkę też próbowałam się wtrącić - choć zdawało mi się,że mogłoby mnie tam nie być). Aż w końcu konsul przypomniał sobie o mnie i zaczął się pytać co będę robić w USA. I zabijcie mnie - chciałam powiedzieć,że mamy już prawie cały biznesplan itp... i z nerwów nawet po polsku uciekło mi słowo biznesplan - nie wiedziałam co chcę powiedzieć i zaczęłam tłumaczyć narzeczonemu xD No śmiech. Ale ja to się zestresowałam,że zaraz będzie chciał gwarancje finansowe ( pracodawca, bank - których nie mieliśmy). Wtedy konsul powiedział,że polski też jest ok. Więc wysłowiłam się po polsku, jak już się ogarnęłam to potem rozmowa toczyła się dalej po angielsku - ale głównie z narzeczonym Także jest wybór, oni rozumieją ale im jest łatwiej po "inglisz" W końcu lecisz do USA, nie będziesz mówić po polsku. A ze zrozumieniem nie ma problemu. Ja mało mówię po angielsku z narzeczonym bo on świetnie mówi po polsku i też się martwiłam. Ale zrozumiałam każde słówko i pytanie - nawet zupełnie dziwnie wymienioną nazwę mojego miasta
Cerise nomade Napisano 20 Maja 2013 Zgłoś Napisano 20 Maja 2013 Ernest rozumiem czym sie martwisz, ale jezeli polski konsula nie jest na fantastycznym poziomie, nie masz gwarancji ze komunikacja bedzie latwa. Podczas mojej rozmowy jedna pani konsul mowila plynnie po polsku, ale akcent amerykanski miala tak silny, ze mozna bylo miec co do niektorych zdan watpliwosci Niezaleznie od jezyka, jak nie rozumiesz to popros o powtorzenie i tyle.Tak jak Laurka mowi, pytania sa krotkie i raczej latwe, nie ma sie co stresowac.
ernest Napisano 20 Maja 2013 Zgłoś Napisano 20 Maja 2013 dzieki rozumiem czekam ciagle na pkaiet 3 coś będe wiedział to będę się chwalił
Laurka Napisano 20 Maja 2013 Zgłoś Napisano 20 Maja 2013 Jest wybór. Aczkolwiek... ja podeszłam do okienka i przywitałam się po polsku. Po czym konsul po angielsku stwierdził,że skoro jadę do anglojęzycznego kraju i mam narzeczoneo amerykanina to chyba mówię po angielsku. Odpowiedziałam,że tak ale się stresuję. Na co konsul,że spokojnie, damy radę. Był ze mną narzeczony. Rozmawiali po angielsku ( ja troszkę też próbowałam się wtrącić - choć zdawało mi się,że mogłoby mnie tam nie być). Aż w końcu konsul przypomniał sobie o mnie i zaczął się pytać co będę robić w USA. I zabijcie mnie - chciałam powiedzieć,że mamy już prawie cały biznesplan itp... i z nerwów nawet po polsku uciekło mi słowo biznesplan - nie wiedziałam co chcę powiedzieć i zaczęłam tłumaczyć narzeczonemu xD No śmiech. Ale ja to się zestresowałam,że zaraz będzie chciał gwarancje finansowe ( pracodawca, bank - których nie mieliśmy). Wtedy konsul powiedział,że polski też jest ok. Więc wysłowiłam się po polsku, jak już się ogarnęłam to potem rozmowa toczyła się dalej po angielsku - ale głównie z narzeczonym Także jest wybór, oni rozumieją ale im jest łatwiej po "inglisz" W końcu lecisz do USA, nie będziesz mówić po polsku. A ze zrozumieniem nie ma problemu. Ja mało mówię po angielsku z narzeczonym bo on świetnie mówi po polsku i też się martwiłam. Ale zrozumiałam każde słówko i pytanie - nawet zupełnie dziwnie wymienioną nazwę mojego miasta Niezłą miałaś szopkę Monika xD Dobrze, że konsul chciał i rozmawiał z Twoim narzeczonym, który pofatygował się na spotkanie. Przede mną poszła jakaś para rozmawiać. Weszli do tego pokoiku razem, a po 40 sekundach on wyszedł (najwyraźniej mu podziękowano i chcieli rozmawiać tylko z nią) i usiadł na krzesełku, ale tak, żeby ją widzieć dzieki rozumiem czekam ciagle na pkaiet 3 coś będe wiedział to będę się chwalił Ja to bym prędzej jajko zniosła, niż czekała 2 tygodnie na Pakiet (czy ile tam już upłynęło). Zazdroszczę niektórym ludziom cierpliwości.
lmonika Napisano 20 Maja 2013 Zgłoś Napisano 20 Maja 2013 Niezłą miałaś szopkę Monika xD Dobrze, że konsul chciał i rozmawiał z Twoim narzeczonym, który pofatygował się na spotkanie. Przede mną poszła jakaś para rozmawiać. Weszli do tego pokoiku razem, a po 40 sekundach on wyszedł (najwyraźniej mu podziękowano i chcieli rozmawiać tylko z nią) i usiadł na krzesełku, ale tak, żeby ją widzieć Ja to bym prędzej jajko zniosła, niż czekała 2 tygodnie na Pakiet (czy ile tam już upłynęło). Zazdroszczę niektórym ludziom cierpliwości. No oczywiście,że ja zawsze coś muszę odstawić Już na wejściu się konsul z nas śmiał - bo ja zostawiłam kurtkę w poczekalni. Narzeczony idzie ze mną i się cofa Konsul się śmiał,że się wystraszył ( a on mi tą nieszczęsną kurtkę poszedł przynieść). I jak tylko narzeczony doszedł to się równo ze mnie zaczęli zaczęli śmiać - bo narzeczony zaczął mówić,że ja taka zestresowana,że dłonie to mam moke i takie tam. Więc chyba wywarł dobre pierwsze wrażenie bo jeszcze coś tam sobie opowiadali i się śmiali ( nie pamiętam co). Także wejście też było śmieszne. Ale jakby mi go wyprosili to bym padła chyba na miejscu. Bo właściwie to narzeczony po to do Polski przylatywał. By tam ze mną być.
Laurka Napisano 20 Maja 2013 Zgłoś Napisano 20 Maja 2013 Ja się nie przejmowałam. Nie widziałam ani jednej negatywnej recenzji o wywiadzie w Warszawie, więc po co wymyślać problemy tam gdzie ich nie ma? Cała prawie ośmiomiesięczna droga do wywiadu była zbyt denerwująca, żeby jeszcze na finiszu się pocić Jedyne, co mnie denerwowało, to długie oczekiwanie, bo już mnie pupa bolała od siedzenia
ernest Napisano 20 Maja 2013 Zgłoś Napisano 20 Maja 2013 Niezłą miałaś szopkę Monika xD Dobrze, że konsul chciał i rozmawiał z Twoim narzeczonym, który pofatygował się na spotkanie. Przede mną poszła jakaś para rozmawiać. Weszli do tego pokoiku razem, a po 40 sekundach on wyszedł (najwyraźniej mu podziękowano i chcieli rozmawiać tylko z nią) i usiadł na krzesełku, ale tak, żeby ją widzieć Ja to bym prędzej jajko zniosła, niż czekała 2 tygodnie na Pakiet (czy ile tam już upłynęło). Zazdroszczę niektórym ludziom cierpliwości. Wiesz niestety muszę czekać bo nie znam numeru sprawy. A jak mówiłem mojej narzeczonej żebyśmy kontaktowali się z NVC to ona powiedziała że lepiej poczekać i w ogóle...
Laurka Napisano 20 Maja 2013 Zgłoś Napisano 20 Maja 2013 No to faktycznie klops. Bo to tylko wielotygodniowa obsuwa czasowa. Jak by wykonała jeden telefon, to by jej dali numer i już.
ernest Napisano 20 Maja 2013 Zgłoś Napisano 20 Maja 2013 wiesz jest cos dziwnego bo dzowniłem w środe do ambasady i powiedzielie mi ze wysłali papiery 8 maja a do tej pory nie dostałem żadnego listu
Laurka Napisano 20 Maja 2013 Zgłoś Napisano 20 Maja 2013 Dlatego z uporem maniaka powtarzam Ci, żeby na to nie czekać. Powiedz narzeczonej, żeby wykonała jeden telefon do NVC z prośbą o case number! Bo tak czekasz jak kołek, mimo że nie musisz (nie musiałbyś, gdybyś miał case number).
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.