Skocz do zawartości

"dowody" Bycia Razem / Rozmowa Z Konsulem


Nigella

Rekomendowane odpowiedzi

Kurcze wolałbym aby to odbyło siępo POlsku. Angielski umiem ale tak sobie wiec nie wiem czy bym wszystko zrozumial i dobrze odpowiadał. Nie ma żadnego wyboru?

Jest wybór. Aczkolwiek... ja podeszłam do okienka i przywitałam się po polsku. Po czym konsul po angielsku stwierdził,że skoro jadę do anglojęzycznego kraju i mam narzeczoneo amerykanina to chyba mówię po angielsku. Odpowiedziałam,że tak ale się stresuję. Na co konsul,że spokojnie, damy radę. Był ze mną narzeczony. Rozmawiali po angielsku ( ja troszkę też próbowałam się wtrącić - choć zdawało mi się,że mogłoby mnie tam nie być). Aż w końcu konsul przypomniał sobie o mnie i zaczął się pytać co będę robić w USA. I zabijcie mnie - chciałam powiedzieć,że mamy już prawie cały biznesplan itp... i z nerwów nawet po polsku uciekło mi słowo biznesplan - nie wiedziałam co chcę powiedzieć i zaczęłam tłumaczyć narzeczonemu xD No śmiech. Ale ja to się zestresowałam,że zaraz będzie chciał gwarancje finansowe ( pracodawca, bank - których nie mieliśmy). Wtedy konsul powiedział,że polski też jest ok. Więc wysłowiłam się po polsku, jak już się ogarnęłam to potem rozmowa toczyła się dalej po angielsku - ale głównie z narzeczonym :) Także jest wybór, oni rozumieją ale im jest łatwiej po "inglisz" :) W końcu lecisz do USA, nie będziesz mówić po polsku.

A ze zrozumieniem nie ma problemu. Ja mało mówię po angielsku z narzeczonym bo on świetnie mówi po polsku i też się martwiłam. Ale zrozumiałam każde słówko i pytanie - nawet zupełnie dziwnie wymienioną nazwę mojego miasta :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 98
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Ernest rozumiem czym sie martwisz, ale jezeli polski konsula nie jest na fantastycznym poziomie, nie masz gwarancji ze komunikacja bedzie latwa. Podczas mojej rozmowy jedna pani konsul mowila plynnie po polsku, ale akcent amerykanski miala tak silny, ze mozna bylo miec co do niektorych zdan watpliwosci

Niezaleznie od jezyka, jak nie rozumiesz to popros o powtorzenie i tyle.Tak jak Laurka mowi, pytania sa krotkie i raczej latwe, nie ma sie co stresowac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest wybór. Aczkolwiek... ja podeszłam do okienka i przywitałam się po polsku. Po czym konsul po angielsku stwierdził,że skoro jadę do anglojęzycznego kraju i mam narzeczoneo amerykanina to chyba mówię po angielsku. Odpowiedziałam,że tak ale się stresuję. Na co konsul,że spokojnie, damy radę. Był ze mną narzeczony. Rozmawiali po angielsku ( ja troszkę też próbowałam się wtrącić - choć zdawało mi się,że mogłoby mnie tam nie być). Aż w końcu konsul przypomniał sobie o mnie i zaczął się pytać co będę robić w USA. I zabijcie mnie - chciałam powiedzieć,że mamy już prawie cały biznesplan itp... i z nerwów nawet po polsku uciekło mi słowo biznesplan - nie wiedziałam co chcę powiedzieć i zaczęłam tłumaczyć narzeczonemu xD No śmiech. Ale ja to się zestresowałam,że zaraz będzie chciał gwarancje finansowe ( pracodawca, bank - których nie mieliśmy). Wtedy konsul powiedział,że polski też jest ok. Więc wysłowiłam się po polsku, jak już się ogarnęłam to potem rozmowa toczyła się dalej po angielsku - ale głównie z narzeczonym :) Także jest wybór, oni rozumieją ale im jest łatwiej po "inglisz" :) W końcu lecisz do USA, nie będziesz mówić po polsku.

A ze zrozumieniem nie ma problemu. Ja mało mówię po angielsku z narzeczonym bo on świetnie mówi po polsku i też się martwiłam. Ale zrozumiałam każde słówko i pytanie - nawet zupełnie dziwnie wymienioną nazwę mojego miasta :)

Niezłą miałaś szopkę Monika xD Dobrze, że konsul chciał i rozmawiał z Twoim narzeczonym, który pofatygował się na spotkanie. Przede mną poszła jakaś para rozmawiać. Weszli do tego pokoiku razem, a po 40 sekundach on wyszedł (najwyraźniej mu podziękowano i chcieli rozmawiać tylko z nią) i usiadł na krzesełku, ale tak, żeby ją widzieć ;)

dzieki rozumiem :) czekam ciagle na pkaiet 3 coś będe wiedział to będę się chwalił :)

Ja to bym prędzej jajko zniosła, niż czekała 2 tygodnie na Pakiet (czy ile tam już upłynęło). Zazdroszczę niektórym ludziom cierpliwości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezłą miałaś szopkę Monika xD Dobrze, że konsul chciał i rozmawiał z Twoim narzeczonym, który pofatygował się na spotkanie. Przede mną poszła jakaś para rozmawiać. Weszli do tego pokoiku razem, a po 40 sekundach on wyszedł (najwyraźniej mu podziękowano i chcieli rozmawiać tylko z nią) i usiadł na krzesełku, ale tak, żeby ją widzieć ;)

Ja to bym prędzej jajko zniosła, niż czekała 2 tygodnie na Pakiet (czy ile tam już upłynęło). Zazdroszczę niektórym ludziom cierpliwości.

No oczywiście,że ja zawsze coś muszę odstawić :D Już na wejściu się konsul z nas śmiał - bo ja zostawiłam kurtkę w poczekalni. Narzeczony idzie ze mną i się cofa :D Konsul się śmiał,że się wystraszył ( a on mi tą nieszczęsną kurtkę poszedł przynieść). I jak tylko narzeczony doszedł to się równo ze mnie zaczęli zaczęli śmiać - bo narzeczony zaczął mówić,że ja taka zestresowana,że dłonie to mam moke i takie tam. Więc chyba wywarł dobre pierwsze wrażenie bo jeszcze coś tam sobie opowiadali i się śmiali ( nie pamiętam co). Także wejście też było śmieszne. Ale jakby mi go wyprosili to bym padła chyba na miejscu. Bo właściwie to narzeczony po to do Polski przylatywał. By tam ze mną być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się nie przejmowałam. Nie widziałam ani jednej negatywnej recenzji o wywiadzie w Warszawie, więc po co wymyślać problemy tam gdzie ich nie ma? ;) Cała prawie ośmiomiesięczna droga do wywiadu była zbyt denerwująca, żeby jeszcze na finiszu się pocić :P Jedyne, co mnie denerwowało, to długie oczekiwanie, bo już mnie pupa bolała od siedzenia :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezłą miałaś szopkę Monika xD Dobrze, że konsul chciał i rozmawiał z Twoim narzeczonym, który pofatygował się na spotkanie. Przede mną poszła jakaś para rozmawiać. Weszli do tego pokoiku razem, a po 40 sekundach on wyszedł (najwyraźniej mu podziękowano i chcieli rozmawiać tylko z nią) i usiadł na krzesełku, ale tak, żeby ją widzieć ;)

Ja to bym prędzej jajko zniosła, niż czekała 2 tygodnie na Pakiet (czy ile tam już upłynęło). Zazdroszczę niektórym ludziom cierpliwości.

Wiesz niestety muszę czekać bo nie znam numeru sprawy. A jak mówiłem mojej narzeczonej żebyśmy kontaktowali się z NVC to ona powiedziała że lepiej poczekać i w ogóle...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego z uporem maniaka powtarzam Ci, żeby na to nie czekać. Powiedz narzeczonej, żeby wykonała jeden telefon do NVC z prośbą o case number! Bo tak czekasz jak kołek, mimo że nie musisz (nie musiałbyś, gdybyś miał case number).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...