siemasz Napisano 29 Grudnia 2011 Zgłoś Napisano 29 Grudnia 2011 Witam!! Kolego generalnie orange county to akurat najbogatrzy okreg wiec ceny odpowiednio wyzsze ale majac te $85k rocznie i bedac samemu to mozesz zyc na dobrym poziomie i jeszcze ostro pobalowac . Jak przyjedzie zona to juz nie wiem, sam nie mam wiec nie kalkuluje. McDonald z calym szacunkiem ale jak Twoja corka majac $50k rocznie , mieszkajac w Torrance i bedac singlem pobierala jeszcze 2k od rodzicow, bo jej nie starczalo, to chyba mamy rozne pojecie o oszczednym wychowaniu. Moze to kwestia miejsca -bo corka pewnie wychowana w USA., a moze dobra sciema dla tatusia zeby dodatkowa kasa wpadla Czlowiek przyjezdzajacy z Polski bez problemu sobie da rade w Torrance z taka kasa.
nad_oceanem Napisano 29 Grudnia 2011 Autor Zgłoś Napisano 29 Grudnia 2011 A jestes cap-exempt na H-1B ? Jezeli nie, to najwczesniej H-1B mozna bedzie dostac w pazdzierniku przyszlego roku a skadac na nie petycje od kwietnia 2012, na FY2012 cap sie wyczerpal. Szczerze mówiąc nie wiem, cap-exempt napewno nie, sprawa jak narazie zakończyła się na akceptacji LCA ale z pewnych względów proces został wstrzymany więc pewnie wyjdzie na to że dopiero październik 2012. Tu sa ciekawe dane. Z zeszlego roku, wiec dodaj jakies 20% lub wiecej, bo i jedzenie i koszty medyczne sa teraz wyzsze http://www.city-data...e-county-3.html Dzięki. Ciekawy raport. Ceny mieszkań to mniej-więcej znam, głównie patrząc na padmapper.com po okolicznych miastach (okolicę i realia dojazdu do pracy znam tyle o ile po w sumie 8 tymczasowych pobytach). Witam!! Kolego generalnie orange county to akurat najbogatrzy okreg wiec ceny odpowiednio wyzsze ale majac te $85k rocznie i bedac samemu to mozesz zyc na dobrym poziomie i jeszcze ostro pobalowac . Jak przyjedzie zona to juz nie wiem, sam nie mam wiec nie kalkuluje. Balować ostro już się nabalowałem, teraz inne są priorytety
Jackie Napisano 29 Grudnia 2011 Zgłoś Napisano 29 Grudnia 2011 Healthcare drastycznie zalezy od tego co oferuje pracodawca - ja mam 3 rozne wersje do wyboru ktore roznia sie pay contributions, deductible i coveragem. Najtansze miesiecznie ma najwyzsze deductible i najmniejszy coverage. Niezaleznie od wybory, pierwsze kilka tysiecy zawsze placisz samemu. Niekoniecznie. Ja nic nie płacę, ani deductable, ani out of pocket, nie płacę też nic za wizyty u lekarza rodzinnego oraz ginekologa, za wizyty u specjalisty płacę 40 dolców. Moje ubezpieczenie pokrywa wsio w 100% - pod warunkiem że będę się leczyć w sieci do której należy szpital w którym pracuję (pobyt w szpitalu, badania itp.). Taka ciekawostka, bo zdaję sobie sprawę że niewiele osób tak ma. Na temat kupowania ubezpieczenia samemu nie wiem nic, ale bedzie jeszcze drozsze. Ubezpieczenie z własnej kieszeni to masakra finansowa, no chyba że wykupi się takie które pokrywa jedynie "emergency" a za resztę płaci się z własnej kieszeni. Co niejednokrotnie taniej wychodzi. Tyle tylko że w przypadku choroby przewlekłej może być niewesoło, także w przypadku gdy konieczny będzie pobyt w szpitalu, a ubezpieczenie nie uzna tego za emergency.
makdonald Napisano 29 Grudnia 2011 Zgłoś Napisano 29 Grudnia 2011 Niekoniecznie. Ja nic nie płacę, ani deductable, ani out of pocket, nie płacę też nic za wizyty u lekarza rodzinnego oraz ginekologa, za wizyty u specjalisty płacę 40 dolców. Moje ubezpieczenie pokrywa wsio w 100% - pod warunkiem że będę się leczyć w sieci do której należy szpital w którym pracuję (pobyt w szpitalu, badania itp.). Taka ciekawostka, bo zdaję sobie sprawę że niewiele osób tak ma. Ubezpieczenie z własnej kieszeni to masakra finansowa, no chyba że wykupi się takie które pokrywa jedynie "emergency" a za resztę płaci się z własnej kieszeni. Co niejednokrotnie taniej wychodzi. Tyle tylko że w przypadku choroby przewlekłej może być niewesoło, także w przypadku gdy konieczny będzie pobyt w szpitalu, a ubezpieczenie nie uzna tego za emergency. Niekoniecznie. Ja nic nie płacę, ani deductable, ani out of pocket, nie płacę też nic za wizyty u lekarza rodzinnego oraz ginekologa, za wizyty u specjalisty płacę 40 dolców. Moje ubezpieczenie pokrywa wsio w 100% - pod warunkiem że będę się leczyć w sieci do której należy szpital w którym pracuję (pobyt w szpitalu, badania itp.). Taka ciekawostka, bo zdaję sobie sprawę że niewiele osób tak ma. My mamy podobnie, choc zadne z nas nie pracuje w szpitalu, nie jestesmy na Medicaid ani nie mamy ubezpieczen administrowanych przez pracodawcow. Program, ktory zapewnia nam zero deductible - zero copay - zero out of pocket limit nazywa sie "H-cap" ( albo "care assurance") i jest finansowany glownie przez singli zarabiajacych w granicach $85K per annum. Zeby sie na takie cudo zalapac trzeba bylo sie niezle napracowac i zastosowac sporo "wyzszej matematyki". Glownym elementem tej mozaiki jest posiadanie calkowicie splaconego domu oraz energooszczednych mediow. Dochodzi do tego jedno auto ( malego formatu) - pracuje bowiem w domu a tylko zona dojezdza do pracy "part time" zreszta. No i oczywiscie oszczedny tryb zycia ( to akurat przywleklismy z siermieznej ojczyzny). Nie chodzi tu moze nawet o uzywanie kuponow na zakup ogorkow w sloiku ile raczej o bycie "handy", tzn. dokonywanie wszelkich napraw domowych, remontow i innych "improvements" na wlasna reke. Nie zaszkodzi tez mieszkac w biednym county gdzie rzad federalny i stanowy pompuje subsydia (ostatnio zwane "stimulus") - nam np jesienia wcisnieto za darmo gas furnace 95% efficient), nowy electric box ( ze 100 amp na 200 amp) , zarowki LED ( bo cfc wychodza juz " z mody") a nawet nowiutka lodowke. Musiala byc wieksza niz poprzednia i oczywiscie "energy star". Gdybysmy mieszkali dwie ulice dalej to na nic takiego nie moglibysmy liczyc bo to juz inne, "bogatsze" county. Jak to mowia: "info rules"...hehehe
gal Napisano 29 Grudnia 2011 Zgłoś Napisano 29 Grudnia 2011 My mamy podobnie, choc zadne z nas nie pracuje w szpitalu, nie jestesmy na Medicaid ani nie mamy ubezpieczen administrowanych przez pracodawcow. Program, ktory zapewnia nam zero deductible - zero copay - zero out of pocket limit nazywa sie "H-cap" ( albo "care assurance") i jest finansowany glownie przez singli zarabiajacych w granicach $85K per annum. Zeby sie na takie cudo zalapac trzeba bylo sie niezle napracowac i zastosowac sporo "wyzszej matematyki". Glownym elementem tej mozaiki jest posiadanie calkowicie splaconego domu oraz energooszczednych mediow. Dochodzi do tego jedno auto ( malego formatu) - pracuje bowiem w domu a tylko zona dojezdza do pracy "part time" zreszta. No i oczywiscie oszczedny tryb zycia ( to akurat przywleklismy z siermieznej ojczyzny). Nie chodzi tu moze nawet o uzywanie kuponow na zakup ogorkow w sloiku ile raczej o bycie "handy", tzn. dokonywanie wszelkich napraw domowych, remontow i innych "improvements" na wlasna reke. Nie zaszkodzi tez mieszkac w biednym county gdzie rzad federalny i stanowy pompuje subsydia (ostatnio zwane "stimulus") - nam np jesienia wcisnieto za darmo gas furnace 95% efficient), nowy electric box ( ze 100 amp na 200 amp) , zarowki LED ( bo cfc wychodza juz " z mody") a nawet nowiutka lodowke. Musiala byc wieksza niz poprzednia i oczywiscie "energy star". Gdybysmy mieszkali dwie ulice dalej to na nic takiego nie moglibysmy liczyc bo to juz inne, "bogatsze" county. Jak to mowia: "info rules"...hehehe Jak wam te rozne cuda "oszczedne " wciskaja to nie podnosza potem podatkow od nieruchomosci. To raczej chyba wiadomeze nic za darmo niema
makdonald Napisano 30 Grudnia 2011 Zgłoś Napisano 30 Grudnia 2011 Jak wam te rozne cuda "oszczedne " wciskaja to nie podnosza potem podatkow od nieruchomosci. To raczej chyba wiadomeze nic za darmo niema odpukac narazie nie podnosza te cuda to tylko dlatego wciskaja ze jestesmy niezwykle biedni i raczej watpie ze po to aby potem podniesc podatki ja nie napisalem ze to "za darmo" bo przeciez placi np. kolo, ktory ma zarabiac $85K/rok w Kalifornii korzystajac z okazji : dzieki kolego "nad_oceanem"... i polecamy sie na przyszlosc
hrycek Napisano 30 Grudnia 2011 Zgłoś Napisano 30 Grudnia 2011 Proponuje zapoznaj sie z takimi serwisami uzyskasz w miare aktualne informacje . http://www.bestplaces.net/col/ drugi serwis to http://www.city-data.com/ Generalnie poludnie Kalifornii ( a szczegolnie Orange County ) . jest zdecydowanie drozsze niz polnocna czesc .
nad_oceanem Napisano 30 Grudnia 2011 Autor Zgłoś Napisano 30 Grudnia 2011 odpukac narazie nie podnosza te cuda to tylko dlatego wciskaja ze jestesmy niezwykle biedni i raczej watpie ze po to aby potem podniesc podatki ja nie napisalem ze to "za darmo" bo przeciez placi np. kolo, ktory ma zarabiac $85K/rok w Kalifornii korzystajac z okazji : dzieki kolego "nad_oceanem"... i polecamy sie na przyszlosc Cała przyjemność po mojej stronie W Polsce z moich podatków też żyje spora grupa nieudaczników i pasożytów to nie spodziewam się że w USA będzie inaczej. $300 monthly contibutions za rodzine to niewiele, pytanie jakie jest deductible - czyli do jakiej wysokosci placisz z wlasnej kieszeni i jaki jest udzial pracodawcy po przekroczeniu deductible - nigdy nie jest zerowy, u mnie jest 80/20... Czyli najpierw wywalasz pierwsze (powiedzmy) $5k z wlasnej kasy, pozniej placisz 20%. Juz tesknisz za NFZem ? ;-) 90/10 w większości przypadków, część usług zawsze w 100% pokrywa ubezpieczenie, ogólnie to jest HDHP + HSA. Naprawdę to taka tragedia? Generalnie poludnie Kalifornii ( a szczegolnie Orange County ) . jest zdecydowanie drozsze niz polnocna czesc . Dzięki. Ale o której części mowa? Bo z tego co wiem to okolice San Jose są jeszcze droższe i płacą tam lepiej.
katlia Napisano 30 Grudnia 2011 Zgłoś Napisano 30 Grudnia 2011 W San Jose tez zalezy od rejonu. Marne czesci San Jose beda tansze niz, powiedzmy, Saratoga lub Palo Alto. Ja bym sie specjalnie nie martwila szczegolami - carpe diem. Pojedziesz do Californi, zobaczysz czy sie podoba. Jezeli nie, to wracasz do Polski ale miales fantastyczna przygode i cos ciekawego na CV.
makdonald Napisano 31 Grudnia 2011 Zgłoś Napisano 31 Grudnia 2011 Cała przyjemność po mojej stronie W Polsce z moich podatków też żyje spora grupa nieudaczników i pasożytów to nie spodziewam się że w USA będzie inaczej. Kiedy juz sie tu osiedlisz to zawsze na mnie mozesz liczyc. Nazywaj mnie jak chcesz : debilem, nieudacznikiem czy pasozytem ale to Ty bedziesz lozyl na moje utrzymanie a nie ja na Twoje ...hehehe jak to mowia lajf iz brutal p.s. tomek kolodziej utrzymuje mnie juz od kilku lat ale dopiero ostatnio sie zorientowal
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.