Skocz do zawartości

Dlaczego Właściwie Wyjeżdżacie?


Gość miqhs

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Wyjeżdżam bo:

1. Nic mnie tutaj nie trzyma

2. Będzie to ekscytująca przygoda: nowi ludzie, nowa praca, inna mentalność

3. Poprawię angielski - mam nadzieję spikać biegle - nigdy nie wiadomo czy nie będę musiała wracać więc z racji mego wykształcenia taka praktyka jest jak najbardziej mile widziana

4. jest to pretekst do zmian w życiu (u mnie coś musi się zmieniać tak ok co 4 lata)

5. rozwinę się - spojrzę na siebie z innej perspektywy

6. a nóż widelec za jakiś czas w USA znajdę pracę która mnie usatysfakcjonuje?

7. Taka szansa trafia się bardzo rzadko

8. Muszę mieć cholerne szczęście bo mnie wylosowali

9. Bo mnie ciągnie

10. Bo nie mogę ciągle tkwić w tym samym miejscu

11. I więcej ale teraz nie mogę sobie przypomnieć

12. Już sobie przypomniałam: bo zawsze myślałam - ciekawe co mogę jeszcze osiągnąć w Polsce a na co mnie stać byłoby w USA?

13 Bo mój umysł potrzebuje takich bodźców


No i czasem czuję że duszę się w Polsce i też czuję się oszukiwana...


ale żeby było jasne - to czy szklanka będzie do połowy pełna zależy tylko i wyłącznie ode mnie

  • Odpowiedzi 456
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź
Napisano

Mój ulubiony powód to 8 :) Pozostałe też fajne, ale ten jest wyjątkowy :)

Napisano

miqhs - milo sie czyta taka pozytywna osobe.

Nawet jesli za kilka lat wrocicie do Polski, to dla Twojego syna pobyt w USA bedzie niezapomnianym doswiadczeniem! Nawet dla niego samego warto jechac. Moj osmiolatek jest w USA od czerwca i milo sie patrzy jak dziecko z miesiaca na miesiac po prostu rozkwita. Swietna pogoda (CA), minela astma i alergia, ktora mial w Polsce, swietna szkola, druzyna pilkarska, inne kolka zainteresowan, piekne wycieczki, fajni koledzy, po 9 miesiacach w szkole mlody mowi, pisze i czyta biegle po angielsku - wszystko to sprawilo, ze on czuje sie tu bardzo szczesliwy. Kontakt z inna kultura, jezykiem, przyroda, mentalnoscia jest dla takiego dziecka bardzo wzbogacajacy. A wam tez sie przyda :)

Napisano

Mam właśnie taką nadzieję, przecież dzieciaki są najważniejsze :) My tylko przy okazji :)

Napisano

miqhs - milo sie czyta taka pozytywna osobe.

Nawet jesli za kilka lat wrocicie do Polski, to dla Twojego syna pobyt w USA bedzie niezapomnianym doswiadczeniem! Nawet dla niego samego warto jechac. Moj osmiolatek jest w USA od czerwca i milo sie patrzy jak dziecko z miesiaca na miesiac po prostu rozkwita. Swietna pogoda (CA), minela astma i alergia, ktora mial w Polsce, swietna szkola, druzyna pilkarska, inne kolka zainteresowan, piekne wycieczki, fajni koledzy, po 9 miesiacach w szkole mlody mowi, pisze i czyta biegle po angielsku - wszystko to sprawilo, ze on czuje sie tu bardzo szczesliwy. Kontakt z inna kultura, jezykiem, przyroda, mentalnoscia jest dla takiego dziecka bardzo wzbogacajacy. A wam tez sie przyda :)

Będziemy wyjeżdżać z dzieckiem i naprawdę miło się czyta takie posty!

Napisano

Bardzo jestem ciekawa powodów Waszych wyjazdów. W sumie w Polsce nie jest teraz tak źle.

Moi dziadkowie przez całe swoje życie zapierdzielali jak dzikie woły na farmie. Sami zbudowali duży dom dla siebie i swoich dzieci, jednak los sprawił, że dzieci wyjechaly za granice po tym jak zaczelo brakowac pieniedzy. Dzis dziadkowie zostali sami w wielkim domu, ktory chca sprzedac, bo ich marna emeryturka nie pozwala na jego utrzymanie. Dzieci z zagranicy przysylaja im pieniadze, ale i to tez nie wystarcza, wiec sa zmuszeni sprzedac dom i gospodarstwo gdzie spedzili cale swoje zycie i gdzie wychowali dzieci. Jesli w Polsce nie jest zle to dlaczego muszą to robic? Zamiast cieszyc sie spokojną staroscią, oni kładą się spać martwiąc się czy jutro będzie za co zjeść i z czego zrobic oplaty. Komu w PL dobrze, temu gratuluje, ale patrzac na moich dziadkow nie mam w ogole ochoty na powrot. Pomijając juz pogode w Polsce, co wielokrotnie podkreslalam - mnie ona zniecheca do zycia :P za malo slonca, za dluga zima. Jesli mialabym wrocic do Europy to pewnie prysnelabym na Bałkany.

Podobnie do przedmowcow - tez potrzebuje zmian. Teraz jestem w Polnocnej Karolinie i marzy mi sie przeprowadzka do innego stanu - mam nadzieje, ze to wypali w 2015. Dla mnie i 2 lata tego samego to stanowczo za duzo. Nie jestem tez takim typem, ktory w jednej pracy siedzi pół zycia, bo szybko sie przyzwyczajam, ogarniam obowiazki i ... w koncu nudze.

No i tez nie skupiam sie na tym zeby zarabiac jak najwiecej. Jesli tylko wystarcza mi na to zeby oplacic do trzeba, kupic zarcie, wyjechac gdzies pare razy w roku i przeprowadzic sie, kiedy jakies miejsce zacznie mnie uwierac w tylek, to jestem zadowolona :P

Nawet gdybym w PL miala prace, ktora pozwolilaby mi zyc na jakims godnym poziomie, to i tak pewnie przyszedlby czas ze odlozylabym siano i prysnela w nieznane ;)

Napisano

pytasz sie ,ja tez mam wiele pytan bez odpowiedzi Paulina ;)

jesli za dobro odplaca sie dobrem to w czym lezy problem ze nadal ludzie szukaja ludzi dobrych,czyzby sami nie byli dobrzy a moze jedno sie mowi a zycie cos innego daje ;)

a wracajac do domu to

jednym bedzie dobrze w Polsce a inni musza sprzedac swoj dom,ziemie i kazda osoba ma racje co do zycia w Polsce :)

Napisano

Nie narzekam, nie jest mi tu źle, ale chyba najgorzej mają właśnie ludzie z okresu przełomu, bo wychowani inaczej, a tu trzeba się było przestawić totalnie.

Nie wiem, czy sie nam uda, olać, najwyżej wrócimy. Ale strzelam oficjalnie focha.

ha, tez jestem dzieckiem, ktorego najbardziej formatywne lata dojrzewania przypadly na czas przelomu - zgadzam sie z toba, to pokolenie rzeczywiscie mialo prawo poczuc sie kompletnie zdezorientowane

nawet jesli nie historia, to pewnie bardziej zupelnie odmiennym zyciem, ktore nam nagle zaproponowano - do teraz pamietam wyprawe do berlina zachodniego po magnetowid! do teraz to dla mnie jedno z najwiekszych przezyc, jakie mi sie zdarzyly (tak bardzo ten fakt wowczas przezywalam)

w zasadzie nie powinnam odpowieadac na twoje pytanie, bo ja znalazlam sie w usa, bo tak sie poukladaly losy mojej rodziny, ale mam troche przemyslen w temacie, bo sama uwazam, ze strasznie duzo w polsce narzekamy, a poniekad sami jestesmy powodem takiej a nie innej sytuacji

generalnie jako narod jestesmy porzyzwyczajeni do i pokornie tolerujemy (jesli nie zgadzamy sie sami na) zwykle "zalatwiactwo"

i naturalnie chwytamy sie tego zalatwiactwa w kazdym mozliwym momencie - zazwyczaj tlumaczac to "inni tak robia, to dlaczego ja nie"

kombinujemy, bo taka nasza natura i tyle - i nie pisze tego jako swieta osoba wytykajaca przywary innym, bo samej zdarzylo mi sie wygrzebac tzw. znajomosci, kiedy moj maz wyladowal w szpitalu w polsce (WSTYD) - dzieki "znajomosciom" zakwaterowali go w "jedynce," gdzie - nie znajac jezyka - nie musial probowac porozumiec sie z panem jankiem po resekcji wrzoda itp.

niestety, bardzo czesto takie czyny nawet najmniejszego wstydu w nas nie generuja, bo zamiast skupiac sie na sobie i swojej sytuacji, lubimy porownywac sie do innych - inni kombinuja gorzej (a juz najgorzej politycy! nawet przychodzi mi teraz do glowy jakis zupelnie niedawny watek z forum, ale nie pamietam szczegolow)

przyznaje sie do fascynacji niektorymi aspektami kultury amerykanskie - lubie to, ze ludzie sie do siebie usmiechaja, ze wymieniaja sie grzecznosciami, ze maja glebokie poczucie uczciwosci (sciaganie w szkole to obciach - a w polsce ten, co sie przeslizgiwal na sciagach byl w zasadzie bohaterem) - wiem, ze ktos moze skrytykowac mnie, bo nie mieszkam w dzielnicy, gdzie 80% ludzi zyje na food stamps i pobiera zasilki - ale w polsce tez w takiej nie mieszkalam, tez sie w takich kregach nie obracalam, a jednak duzo wiecej zawisci, kombinatorstwa i jakiegos samolubnego awanturnictwa widzialam) - mysle, ze w moim przypadku imigracja dla tych powodow (choc nie z tych powodow) byla dobrym wyborem

Pomijając juz pogode w Polsce, co wielokrotnie podkreslalam - mnie ona zniecheca do zycia :P za malo slonca, za dluga zima. Jesli mialabym wrocic do Europy to pewnie prysnelabym na Bałkany.

Podobnie do przedmowcow - tez potrzebuje zmian. Teraz jestem w Polnocnej Karolinie i marzy mi sie przeprowadzka do innego stanu - mam nadzieje, ze to wypali w 2015. Dla mnie i 2 lata tego samego to stanowczo za duzo. Nie jestem tez takim typem, ktory w jednej pracy siedzi pół zycia, bo szybko sie przyzwyczajam, ogarniam obowiazki i ... w koncu nudze.

No i tez nie skupiam sie na tym zeby zarabiac jak najwiecej. Jesli tylko wystarcza mi na to zeby oplacic do trzeba, kupic zarcie, wyjechac gdzies pare razy w roku i przeprowadzic sie, kiedy jakies miejsce zacznie mnie uwierac w tylek, to jestem zadowolona :P

Nawet gdybym w PL miala prace, ktora pozwolilaby mi zyc na jakims godnym poziomie, to i tak pewnie przyszedlby czas ze odlozylabym siano i prysnela w nieznane ;)

spedzilam razem 9 lat na balkanach i to bardzo barwny rejon. jesli kidykowliek przyjdzie ci do glowy emigracja w tamte rejony, polecam slowenie, ewentualnie horwacje. odradzam bulgarie, grecje, z ciezkim sercem macedonie (piekny, piekny kraj, ale zaniedbany), albanie i serbie.

widze w twoim poscie siebie sprzed 10 lat, kiedy zaczynalam przygode z zyciem na emigracji. mnie sie zmienilo, kiedy dzieci przestaly byc poslusznymi tobolkami, ktore sa szczesliwe z mama i tata pod reka. po 10 lat kulania sie po swiecie, chyba wlasnie osiadlam, choc sama nie wiem, jak sie do konca z tym czuje;)

Napisano

witam cos w tym pokoleniu musi byc :-)))

rocznik 67

ja emigrowalem (co prawda nie do USA) dwa lata temu, ale byla to emigracja od razu definitywnie "na stale", sprzedalem/rozdalem co mialem zapakowalem samochod po dach i pojechalem

przyczyn kilka bo

-w PL coraz gorzej (jak ludzie wyjezdzali w 2004 to sie pukalem w glowe po co to robia)

-uwazam ze za duzo mi panstwo zabieralo zbyt malo dajac w zamian

-nigdy nie pasowala mi "polska martyrologia"

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...