m.a.g Napisano 15 Maja 2015 Zgłoś Napisano 15 Maja 2015 Dlatego mysle, ze zamiast celowac w helpdesk mozna smialo probowac ze stanowiskami "junior ...". Latwiej jest wtedy zademonstrowac swoje umiejetnosci w praktyce i przyspieszyc awans. Jasne, zgadzam się w zupełności, bo junior software engineer prosto po college w USA to przeważnie zupełnie nic nie umie, i dopiero w pracy się uczy. Mamy w firmie takiego młodego programistę, świetny chłopak i naprawdę bystry, ale do dziś pamiętam jak nie umiał podłączyć swojego własnego komputera do domeny w firmie. Ja bardziej zmierzałem do tego że warto mieć jakąkolwiek pracę w zawodzie (bo zawsze można zmienić na lepszą) i wtedy szukać pracy, niż nic nie robić i celować tyko w te lepsze, nie będąc zatrudnionym w ogóle. Posiadanie jakiejkolwiek pracy, poza oczywistą korzyścią finansową, wiąże się też z możliwością wyrobienia sobie referencji, zapoznania z kulturą pracy w USA, innymi słowy znalezienia lepszej pracy szybciej.
medeski Napisano 15 Maja 2015 Zgłoś Napisano 15 Maja 2015 Ja tylko potwierdze po moim krotkim doswiadczeniu tutaj - nie widze szans na zatrudnienie jeszcze z Polski. Ja jestem na miejscu, jestem dobry w tym co robie, wyslalem troche CV, przechodze pierwsze etapy interview przez telefon, drugi etap to zazwyczaj jakies zadanie ktore wykonuje z domu i jak sie spodoba to trzeci etap - spotkanie po ktorym podejmuja decyzje. Wysylalem CV do innego stanu i dosawalem odpowiedzi typu " super to wyglada, wszystko swietnie, jak tylko bedziesz na miejscu to sie odezwij"
mifok Napisano 16 Maja 2015 Zgłoś Napisano 16 Maja 2015 M.a.g. napisał swój pierwszy post, to chyba ja się przyłączę i zrobię tak samo :-) Podobnie jak on, pracuję w bardzo dużej firmie i od wielu lat zajmuję się między innymi zatrudnianiem specjalistów w dość interesującej poddziedzinie IT. Po pierwsze, gratulacje :-) Jeśli chodzi o moje doświadczenia... wiele firm informatycznych w USA, mimo bardzo dobrych wynagrodzeń, ma spore problemy ze znalezieniem utalentowanych informatyków i szuka ich niezależnie od tego, gdzie w danej chwili mieszkają. Jeśli już znajdą kandydata i rozmowy pójdą tej osobie dobrze, prawdopodobnie ściągną ją nawet z drugiego końca świata, płacąc za przeprowadzkę, pomagając z aklimatyzacją, załatwiając zieloną kartę, itp. Takie podejście jest regułą w znanych koncernach IT (Microsoft, Amazon, Apple, Google, Facebook, Intel, Symantec, Salesforce, itp), chociaż oczywiście w innych sektorach albo w mniejszych firmach bywa inaczej. Producent cukru albo plastikowych sztućców będzie mniej zainteresowany zatrudnianiem wybitnych pracowników IT i będzie bardziej uważać na koszty w tym departamencie. Sporo sprowadza się więc do tego, jakie masz umiejętności i gdzie będziesz celował. Jeśli masz znajomych w branży w USA albo UK, poproś ich o obejrzenie Twojego CV i o szczerą opinię. Różne firmy patrzą na różne rzeczy, ale w Stanach, doświadczenie praktyczne - albo nawet autorstwo narzędzi open-source albo posiadanie ciekawego technicznego bloga - jest często bardziej wartościowe dla informatyków niż dyplom i certyfikaty. Natomiast faktem jest, że przynajmniej wszystkie firmy z mojej wcześniejszej listy będą chciał porozmawiać z ludźmi w cztery oczy zanim złożą im ofertę, niezależnie od tego, jak dobrze wygląda CV. Wydaje mi się, że jest sens zacząć rozglądać się przed wyjazdem, po prostu nie rób sobie wielkich nadziei na dopięcie wszystkiego na ostatni guzik zanim wsiądziesz do samolotu. Możesz przynajmniej zobaczyć, jaki będziesz miał odzew, nawiązać kontakt z pracodawcami, i być może odbyć pierwsze rozmowy telefonicznie. Jeśli będziesz miał pozytywny odzew z 10 firm, jest spora szansa, że przynajmniej jedna z nich wypali. Jeśli nie odezwie się nikt, to trochę gorzej, ale tak czy tak, chciałbyś wiedzieć o tym z góry. Teoretycznie rzecz biorąc, możesz zawsze pojechać na rozmowę na wizie turystycznej (może być to teraz trochę utrudnione ze względu na loterię, chociaż nie wiem, jak się teraz na to zapatrują urzędnicy). W przypadku niektórych firm międzynarodowych, może nawet udać Ci się odbyć rozmowę w innym oddziale, gdzie Twój przyszły zespół też ma swoich ludzi. Kiedyś rozmawiałem o pracy w amerykańskiej firmie w restauracji w Warszawie, bo jak raz potencjalny szef był w okolicy. To nie jest zbieg okoliczności, na który chcesz z góry liczyć, ale czemu nie spróbować?=) PS. Jeśli uczyłeś się angielskiego głównie w szkole i z czytania artykułów na Internecie, poćwicz język konwersacyjny, akcent, i wymowę - na Youtube jest wiele dobrych filmików za darmo. Będzie Ci dużo łatwiej po przylocie.
m.a.g Napisano 16 Maja 2015 Zgłoś Napisano 16 Maja 2015 Witaj Mifok, gdzie mi tam do Ciebie, jeżeli pracujesz w firmie takiej jak Amazon, Google czy Facebook to ja mogę Ci jedynie pozazdrościć :-) U nas jest może z 500 osób. Z tego co ja wiem (ze słyszenia na różnych konferencjach i spotkaniach branżowych) giganci ściągają osoby z całego świata, ale tez konkurencja jest przeogromna, no i to raczej oni musza znaleźć ciebie a nie odwrotnie. Moja dobra znajoma pracuje w Nowojorskim biurze Microsoft od ładnych kilku lat, poprzednio w liniach lotniczych Jet Blue, no ale pracę dostała bo w USA mieszka od wielu lat, zaraz po studiach wyjechała. W każdym razie widujemy się często i nigdy nie wypomniała żeby ściągali fachowców w Polski do biura w NY, chociaż często mają jakieś oferty pracy. Ale z ciekawości spytam się jej w przyszłym tygodniu jak to dokładnie wygląda. To o czym napisałeś jest mi znane, ale trochę z innej strony. Firma w której pracuje moja żona jest producentem oprogramowania symulacyjnego używanego przez departament stanu USA i przemysł zbrojeniowy USA do wszelkiego rodzaju symulacji przepływu w reaktorach, silnikach odrzutowych, itp, i oni faktycznie ściągają ludzi z całego świata - Rosja, Indie, Chiny. Nie dość że ściągają, to jeszcze sponsorują, załatwiają zieloną kartę, naturalizację, i security clearance, bo żeby tam pracować trzeba być albo obywatelem albo stałym rezydentem. Ale to są programiści którzy nie dość że są praktycznie geniuszami oprogramowania, to jeszcze mają np. doktorat z fizyki. Natomiast wiele znanych dużych firm na Long Island i w NYC zmniejsza zatrudnienie i zatrudnia obcokrajowców, ale w ramach outsourcingu niestety. Zresztą u mnie firmie też tak się dzieje, zatrudnienia nie zmniejszamy ale coraz częściej wybieramy outsourcing jako bardziej ekonomiczny. Wtedy jak najbardziej korzystamy z usług firm Europy i Polski, ale... dla osoby która tu chce przyjechać i pracować to nie jest żadną pociechą. Tak to mniej więcej wygląda z mojego stołka, fajnie że podzieliłeś się wiedzą. Pozdrawiam, M.
sly6 Napisano 16 Maja 2015 Zgłoś Napisano 16 Maja 2015 boomz jak przylecisz do USA to mozesz isc do danego biura SSN i tam podasz nowe dane do adresu,mozesz isc na 2-3 dzien od przylotu czasami sie zdarza ze GC przychodzi na stary adres..
Boomz Napisano 16 Maja 2015 Autor Zgłoś Napisano 16 Maja 2015 Teoretycznie rzecz biorąc, możesz zawsze pojechać na rozmowę na wizie turystycznej (może być to teraz trochę utrudnione ze względu na loterię, chociaż nie wiem, jak się teraz na to zapatrują urzędnicy). W przypadku niektórych firm międzynarodowych, może nawet udać Ci się odbyć rozmowę w innym oddziale, gdzie Twój przyszły zespół też ma swoich ludzi. Kiedyś rozmawiałem o pracy w amerykańskiej firmie w restauracji w Warszawie, bo jak raz potencjalny szef był w okolicy. To nie jest zbieg okoliczności, na który chcesz z góry liczyć, ale czemu nie spróbować?=) Właśnie wczoraj się nad tym zastanawiałem... teraz jest tak, że wiele firm ma biura w Europie. Przypomniało mi się, że kolega znalazł pracę w Londynie, ale po zatrudnieniu spytali go czy by nie chciał pracować w USA (nie chciał). Ale to chyba na zasadach oddelegowania (dowiem się dokładnie) - jakby wyjął Zieloną Kartę to może by mu pozwolili po prostu tam pracować. I to wcale nie było Google czy Microsoft tylko mniejsza firma... Inna sprawa dotyczy poruszanego tutaj outsourcingu. Ja pracuje w firmie consutlingowo-outsourcingowej (dlatego mam ponad rok doświadczenia bezpośrednio w UK). Firma ma swoje biuro w USA, ale nie zatrudnia tam żadnych programistów. Jednak zdarzają się projekty w USA, a były nawet wyjazdowe. I teraz pytanie: Czy jeśli mam Zieloną Kartę, ale jestem zatrudniony w Polsce i przebywam na terenie USA, to wszystko mi się liczy do czasu jaki jest potrzebny na uzyskanie obywatelstwa? Czy nie zostanie mi odebrana Zielona Karta, np. ze względu na to, że płacę podatki w Polsce?
m.a.g Napisano 16 Maja 2015 Zgłoś Napisano 16 Maja 2015 USA 101: Jako rezydent lub obywatel Stanów Zjednoczonych masz obowiązek rozliczać się z podatków w USA, niezależnie od miejsca pracy i zamieszkania. To zdaje się jedyne takie państwo na świecie. Nie ma możliwości abyś posiadał zieloną kartę i nie płacił podatków w Stanach.
sly6 Napisano 16 Maja 2015 Zgłoś Napisano 16 Maja 2015 Nie ma takiego czegos ze jak placisz podatki w Polsce to nie mozesz liczyc na obywatelstwo USA Jak sie stac na placenie 2 podatkow to Twoj sprawa,wazne abys placil USA i byl w porzadku z IRS
m.a.g Napisano 16 Maja 2015 Zgłoś Napisano 16 Maja 2015 Właśnie wczoraj się nad tym zastanawiałem... teraz jest tak, że wiele firm ma biura w Europie. Przypomniało mi się, że kolega znalazł pracę w Londynie, ale po zatrudnieniu spytali go czy by nie chciał pracować w USA (nie chciał). Ale to chyba na zasadach oddelegowania (dowiem się dokładnie) - jakby wyjął Zieloną Kartę to może by mu pozwolili po prostu tam pracować. I to wcale nie było Google czy Microsoft tylko mniejsza firma... Boomz, teraz dopiero doczytałem powyższy kawałek - to jest zupełnie inna sprawa, jak się pracuje w filii Amerykańskiej firmy w Europie (albo w Europejskiej firmie która ma oddział w USA). Kiedy my emigrowaliśmy moja żona była w takiej sytuacji - pracowała w Polskim oddziale Niemieckiej firmy z oddziałami na całym świecie, w tym USA. Po otrzymaniu GC (z loterii) powiedziała w pracy że wyjeżdżamy do Stanów i szef Polskiego biura od razu zaproponował przeniesienie do biura w Miami lub NJ (wybraliśmy Miami). Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy szczerze mówiąc, oboje byliśmy jakiś rok po studiach dopiero, więc była to bardzo miła niespodzianka. Coś takiego to idealna sytuacja, i jak możesz w ten sposób to załatwić to szczerze polecam - bo na "dzień dobry" masz bardzo dobrą pracę na takim samym stanowisku jak w Europie, i nie musisz nikomu niczego udowadniać, a potem już masz górki, twoja ścieżka kariery wygląda tak jakbyś całe życie pracował w USA. Więc może szukaj pracy w firmie w UK lub w Polsce o której wiesz że ma biura w Stanach (ale faktyczne biura, nie tylko przedstawicielstwa handlowe), a jak już dostaniesz GC to wtedy możesz próbować porozmawiać ze swoją firmą, warunek jest taki że będą z Ciebie zadowoleni.
Boomz Napisano 16 Maja 2015 Autor Zgłoś Napisano 16 Maja 2015 Więc może szukaj pracy w firmie w UK lub w Polsce o której wiesz że ma biura w Stanach (ale faktyczne biura, nie tylko przedstawicielstwa handlowe), a jak już dostaniesz GC to wtedy możesz próbować porozmawiać ze swoją firmą, warunek jest taki że będą z Ciebie zadowoleni. No zobaczymy jak się sprawy potoczą, poszukam takich firm w Europie. Chciałem też zaznaczyć, że nie uzależniam swojego wyjazdu od znalezienia pracy już tutaj. Po prostu gdyby to się stało to wyjadę na pewno. W innym przypadku też jest duża szansa, ale nie na 100%. Nie ukrywam, że trochę to uzależniam też od odzewu - nie od tego czy zatrudnią, ale od odzewu. Od reakcji. Jeszcze pytanie trochę z innej beczki - do czasu otrzymania wizy to jest trochę dzielenie skóry na niedźwiedziu. Jaka jest teraz szansa na dostanie karty, bo wylosowanych jest prawie 2x więcej niż kart. Orientują się Państwo jak dużo osób rezygnuje/odpada? Mam numer sprawy pomiędzy 15-20 tys. Jak duże znaczenie ma ten numer? W każdym razie jak już wszystko się zakończy postaram się opisać w kilku zdaniach jak to wyglądało.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.