Skocz do zawartości

wiza turystyczna i status studenta


gonia92

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Hej :) w 2013 roku otrzymalam wize turystyczna na 10 lat, wyjechalam do stanow na 2 miesiace. Nastepnie w 2014 roku wyjechalam kolejny raz i tam po 5 miesiacach staralam sie o status studenta, ktory zostal rozpatrzony pozytywnie. W USA zostalam do lutego 2017 roku, caly czas chodzac do szkoly i przedluzajac status. W polowie stycznia 2017 roku zrezygnowalam ze szkoly i w lutym wrocilam na stale do Polski ( czyli nie przekroczylam tych 60 dni na opuszczenie kraju). W tym roku ponownie chcialabym leciec na wakacje do USA i moje pytanie brzmi: Czy moja wiza turystyczna nadal jest wazna? Czy moge miec problemy na lotnisku? Czy oni maja w systemie wszystkie informacje o moim statusie studenckim czy na lotnisko powinnam zabrac wszystkie papiery, ktore otrzymywalam bedac w Stanach i uczac sie? 

Pozdrawiam! 

Napisano
7 hours ago, gonia92 said:

Hej :) w 2013 roku otrzymalam wize turystyczna na 10 lat, wyjechalam do stanow na 2 miesiace. Nastepnie w 2014 roku wyjechalam kolejny raz i tam po 5 miesiacach staralam sie o status studenta, ktory zostal rozpatrzony pozytywnie. W USA zostalam do lutego 2017 roku, caly czas chodzac do szkoly i przedluzajac status. W polowie stycznia 2017 roku zrezygnowalam ze szkoly i w lutym wrocilam na stale do Polski ( czyli nie przekroczylam tych 60 dni na opuszczenie kraju). W tym roku ponownie chcialabym leciec na wakacje do USA i moje pytanie brzmi: Czy moja wiza turystyczna nadal jest wazna? Czy moge miec problemy na lotnisku? Czy oni maja w systemie wszystkie informacje o moim statusie studenckim czy na lotnisko powinnam zabrac wszystkie papiery, ktore otrzymywalam bedac w Stanach i uczac sie? 

Pozdrawiam! 

Gwarancji nikt Ci tu nie da. Może być różnie. Ja osobiscie mam kolegę który wyjechał na W&T po którym został na wizie studenckiej tak jak ty i po roku grzecznie wrócił do kraju w terminie itp... rok później chciał znów wyjechać na W&T, normalnie standardowo w ramach programu - dostał odmowę wizy. Nie miało dla nich znaczenia ze przecież przedłużał na miejscu status/pobyt legalnie, ważne było to że już raz kombinował wiec sorry... ale to tylko jedna historia.

czy twoja wiza nadal jest ważna? Teoretycznie tak , ale o tym czy Cię wpuszcza zadecyduje urzędnik na lotnisku. Może ją unieważnić jeśli uzna że ma podstawy..

Napisano
18 godzin temu, gonia92 napisał:

Hej :) w 2013 roku otrzymalam wize turystyczna na 10 lat, wyjechalam do stanow na 2 miesiace. Nastepnie w 2014 roku wyjechalam kolejny raz i tam po 5 miesiacach staralam sie o status studenta, ktory zostal rozpatrzony pozytywnie. W USA zostalam do lutego 2017 roku, caly czas chodzac do szkoly i przedluzajac status. W polowie stycznia 2017 roku zrezygnowalam ze szkoly i w lutym wrocilam na stale do Polski ( czyli nie przekroczylam tych 60 dni na opuszczenie kraju). W tym roku ponownie chcialabym leciec na wakacje do USA i moje pytanie brzmi: Czy moja wiza turystyczna nadal jest wazna? Czy moge miec problemy na lotnisku? Czy oni maja w systemie wszystkie informacje o moim statusie studenckim czy na lotnisko powinnam zabrac wszystkie papiery, ktore otrzymywalam bedac w Stanach i uczac sie? 

Pozdrawiam! 

na forum, w srodowisku turystow ze statusem studenta i wsrod prawnikow imigracyjnych zalatwiajacych takie swistki chodzi przekonanie, ze wszystko jest zalatwione zgodnie z prawem. 

nie rozumiem dlaczego grupa tych studenckich statutowiczow zadaje potem pytania gdzie sie da "czy wjade?" , "czy nie bede mial problemow?" ?

tu chyba na forum pare lat temu byl jakis koles co zapieral sie przed urzendikiem, ze on sie angielskiego uczy....natomiast urzednik stwierdzil, ze angielskiego moze sie pan w kraju uczyc i zostal zawrocony. Wyszlo na to, ze szkola to byla przykrywka, bo przeciez praca. 

Zreszta wg mnie 90 % przypadkow statut studencki to praca i pojawianie sie w szkole raz na tydzien na godzine aby odhaczyc obecnosc i nie stracic tego statusu. 

Napisano
1 godzinę temu, ilya_ napisał:

na forum, w srodowisku turystow ze statusem studenta i wsrod prawnikow imigracyjnych zalatwiajacych takie swistki chodzi przekonanie, ze wszystko jest zalatwione zgodnie z prawem. 

nie rozumiem dlaczego grupa tych studenckich statutowiczow zadaje potem pytania gdzie sie da "czy wjade?" , "czy nie bede mial problemow?" ?

tu chyba na forum pare lat temu byl jakis koles co zapieral sie przed urzendikiem, ze on sie angielskiego uczy....natomiast urzednik stwierdzil, ze angielskiego moze sie pan w kraju uczyc i zostal zawrocony. Wyszlo na to, ze szkola to byla przykrywka, bo przeciez praca. 

Zreszta wg mnie 90 % przypadkow statut studencki to praca i pojawianie sie w szkole raz na tydzien na godzine aby odhaczyc obecnosc i nie stracic tego statusu. 

Nie widzę odpowiedzi na moje pytanie, ale dzięki za poświęcony czas...

Ameryka nigdy mi się nie podobała, zostałam ze względu na chłopaka, który miał zielona kartę i tam mieszkał, aktualnie ma obywatelstwo. Nie zamierzam jechać tam do pracy, ani tym bardziej na studia. Po prostu chciałabym go odwiedzić na wakacje, dosłownie na 2 tygodnie. Stad moje pytanie... nawet po ślubie nie zamierzam tam mieszkać, bo to nie moje klimaty zdecydowanie.

Po prostu chciałam wiedzieć czy ktoś miał może podobna sytuacje i jak się potoczyły jego losy. Jeśli będę wiedzieć, ze mogą mnie cofnąć na lotnisku ( chociaż na 30%) to nie będę kombinować i po prostu zostanę w Polsce. 

Napisano
4 godziny temu, gonia92 napisał:

Nie widzę odpowiedzi na moje pytanie, ale dzięki za poświęcony czas...

Ameryka nigdy mi się nie podobała, zostałam ze względu na chłopaka, który miał zielona kartę i tam mieszkał, aktualnie ma obywatelstwo. Nie zamierzam jechać tam do pracy, ani tym bardziej na studia. Po prostu chciałabym go odwiedzić na wakacje, dosłownie na 2 tygodnie. Stad moje pytanie... nawet po ślubie nie zamierzam tam mieszkać, bo to nie moje klimaty zdecydowanie.

Po prostu chciałam wiedzieć czy ktoś miał może podobna sytuacje i jak się potoczyły jego losy. Jeśli będę wiedzieć, ze mogą mnie cofnąć na lotnisku ( chociaż na 30%) to nie będę kombinować i po prostu zostanę w Polsce. 

Takich procentów nikt Ci nie da że np 10 % będzie źle.  Każdy urzędnik jest inny. 

Tak mają na granicy to że zmieniłaś status i że byłaś dłużej. 

Napisano
20 hours ago, gonia92 said:

Ameryka nigdy mi się nie podobała, zostałam ze względu na chłopaka, który miał zielona kartę i tam mieszkał, aktualnie ma obywatelstwo. Nie zamierzam jechać tam do pracy, ani tym bardziej na studia. Po prostu chciałabym go odwiedzić na wakacje, dosłownie na 2 tygodnie. Stad moje pytanie... nawet po ślubie nie zamierzam tam mieszkać, bo to nie moje klimaty zdecydowanie.

Po prostu chciałam wiedzieć czy ktoś miał może podobna sytuacje i jak się potoczyły jego losy. Jeśli będę wiedzieć, ze mogą mnie cofnąć na lotnisku ( chociaż na 30%) to nie będę kombinować i po prostu zostanę w Polsce. 

Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz :) 

moja rada jednak jest taka żebyś się nie przyznawała na granicy do tego chłopaka bo zwiększy to znacznie Twoje szanse na odmowę wjazdu. 

A tak w ogóle skoro chłopak Polak a Ty Ameryki nie lubisz to czemu nie możecie po prostu spotkać się w PL?

Napisano
2 godziny temu, MeganMarkle napisał:

Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz :) 

moja rada jednak jest taka żebyś się nie przyznawała na granicy do tego chłopaka bo zwiększy to znacznie Twoje szanse na odmowę wjazdu. 

A tak w ogóle skoro chłopak Polak a Ty Ameryki nie lubisz to czemu nie możecie po prostu spotkać się w PL?

Chłopak przylatuje 3-4 razy w roku, po prostu pomyślałam, ze ja polecałabym na 2 tyg tym razem i pojechalibyśmy na wakacje. Stany lubie, ale na chwile, wakacje, zakupy, ale nie wyobrażam sobie tam żyć na stałe. 

Dlaczego mam się nie przyznawać do niego? Myslalam, ze to właśnie powinno mi pomoc, bo przecież jeśli jesteśmy narzeczeństwem, a ja chciałabym tam mieszkać, to postarałabym się o wizę K1 lub wzięlibyśmy ślub, żebym mogła dostać zielona kartę...po co miałabym ryzykować nielegalnym pobytem skoro mogę po ślubie dostałabym papiery i mogłabym normalnie tam mieszkać bez problemu. 

To nie będzie jeszcze bardziej podejrzane jeśli przylece sama i powiem, ze na wakacje? 

Pisalam do konsulatu i odpisali mi, ze jeśli trzymałam się terminów to nie powinnam mieć problemów z wjazdem, ale o tym i tak zdecyduje urzędnik na granicy. Jest sens umawiać się do konsulatu, żeby sprawdzili moja sytuacje? 

W przyszłości na pewno chciałabym od czasu do czasu lecieć z nim do Stanów, odwiedzić jego rodzine, plus moja, która mieszka tam na stałe...

Napisano
Godzinę temu, gonia92 napisał:

Chłopak przylatuje 3-4 razy w roku, po prostu pomyślałam, ze ja polecałabym na 2 tyg tym razem i pojechalibyśmy na wakacje. Stany lubie, ale na chwile, wakacje, zakupy, ale nie wyobrażam sobie tam żyć na stałe. 

Dlaczego mam się nie przyznawać do niego? Myslalam, ze to właśnie powinno mi pomoc, bo przecież jeśli jesteśmy narzeczeństwem, a ja chciałabym tam mieszkać, to postarałabym się o wizę K1 lub wzięlibyśmy ślub, żebym mogła dostać zielona kartę...po co miałabym ryzykować nielegalnym pobytem skoro mogę po ślubie dostałabym papiery i mogłabym normalnie tam mieszkać bez problemu. 

To nie będzie jeszcze bardziej podejrzane jeśli przylece sama i powiem, ze na wakacje? 

Pisalam do konsulatu i odpisali mi, ze jeśli trzymałam się terminów to nie powinnam mieć problemów z wjazdem, ale o tym i tak zdecyduje urzędnik na granicy. Jest sens umawiać się do konsulatu, żeby sprawdzili moja sytuacje? 

W przyszłości na pewno chciałabym od czasu do czasu lecieć z nim do Stanów, odwiedzić jego rodzine, plus moja, która mieszka tam na stałe...

Konsul to samo powie a nawet z nim nie porozmawiasz bo masz wizę. To każdy urzędnik indywidualnie rozpatruje sprawę. 

Możesz zrobić przez wizę k wjazd lecz możesz wylecieć jako turystyka, wyjść za mąż i legalizowac pobyt z terenu USA a jak kto wyczuje urzędnik to Cie zawróci,dlatego przyznanie się do chłopaka źle może być zrozumiane. 

Napisano
7 hours ago, gonia92 said:

Chłopak przylatuje 3-4 razy w roku, po prostu pomyślałam, ze ja polecałabym na 2 tyg tym razem i pojechalibyśmy na wakacje. Stany lubie, ale na chwile, wakacje, zakupy, ale nie wyobrażam sobie tam żyć na stałe. 

Dlaczego mam się nie przyznawać do niego? Myslalam, ze to właśnie powinno mi pomoc, bo przecież jeśli jesteśmy narzeczeństwem, a ja chciałabym tam mieszkać, to postarałabym się o wizę K1 lub wzięlibyśmy ślub, żebym mogła dostać zielona kartę...po co miałabym ryzykować nielegalnym pobytem skoro mogę po ślubie dostałabym papiery i mogłabym normalnie tam mieszkać bez problemu. 

To nie będzie jeszcze bardziej podejrzane jeśli przylece sama i powiem, ze na wakacje? 

Pisalam do konsulatu i odpisali mi, ze jeśli trzymałam się terminów to nie powinnam mieć problemów z wjazdem, ale o tym i tak zdecyduje urzędnik na granicy. Jest sens umawiać się do konsulatu, żeby sprawdzili moja sytuacje? 

W przyszłości na pewno chciałabym od czasu do czasu lecieć z nim do Stanów, odwiedzić jego rodzine, plus moja, która mieszka tam na stałe...

Rozumiem Twoją logikę, ale niestety z historii opisywanych tu na forum wiemy że jak masz chłopaka na stałe w usa to urzędnikowi od razu zapala się czerwona lampka ostrzegawcza z napisem „immigration intent” i z tego powodu jest duża szansa ze odmówi ci wjazdu na turystycznej, zwłaszcza ze widzi w komputerze że już raz wjechalas na turystycznej a potem zakombinowałaś żeby zostać dłużej (nie ma dla niego znaczenia że zrobiłaś to legalnie).

rozumiem też kombinujesz jakby tu zdobyć pewność co do tego czy wjedziesz będąc jeszcze tu w PL bo nikt nie chce ryzykować kasy, ale niestety - nie jest możliwe uzyskanie takiej pewności. Wszystko zależy od decyzji urzędnika na granicy i tyle. Ale nieprzyznanie się do chłopaka zwiększy znacznie twoje szanse. Powiedz np ze jedziesz do przyjaciół których poznałaś poprzednim razem i razem będziecie zwiedzać to i to i to... możesz przedstawić tu prawdziwy plan wakacji który masz. 

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...