Zielona karta - trzeba wyjechać?

[Adamczyk]

Witam. Dzisiaj przychodzę z pytaniem o to czy jeśli wygram loterię na zieloną kartę i będę ją posiadał to muszę koniecznie wyjechać do USA? Jeśli tak to jaki mam czas na to?

Pozdrawiam.

[Joanna30]

Jeśli wygrasz wizę imigracyjną (która to dopiero po przekroczeniu granicy USA daje Ci zieloną kartę), to masz pół roku (od badań) na wyjazd. Ale oczywiście nikt Ci nie każe wyjeżdżać. Na każdym etapie loterii możesz rezygnować z dalszego procedowania.

[Iskierka]

A ja dodam od siebie, że wylosowanie w loterii nie oznacza jeszcze przyznanej wizy imigracyjnej.

Po pierwsze musisz mieć odpowiednio niski numer, który się zakwalifikuje. Wydają bodajże 100 tys. wiz rocznie w ramach loterii wizowej (poprawcie mnie, jeśli się mylę), a w pulę wlicza się wszystkich. Jeśli np. dana osoba zostanie wylosowana, a ma żonę i 2 dzieci , to oni zabierają z puli 4 wizy, a nie tylko 1.

Po drugie musisz spełnić wszystkie wymagania formalne i przejść cały proces wizowy, kończący się spotkaniem z konsulem.

Po trzecie musisz wyjechać do USA - zieloną kartę dostajesz dopiero po przekroczeniu granicy na wizie imigracyjnej (wysyłają ci do domu w przeciągu - miesięcy od przekroczenia granicy).

I jest dokładnie tak, jak @Joanna30 napisała - nikt cię nie przymusza do wyjazdu, możesz zrezygnować na dowolnym momencie aplikacji. Polecam jednak przed samą rozmową w ambasadzie, bo po prostu cały proces wizowy sporo kosztuje   Ale - póki co - papiery zawsze możesz wysłać na początek. Zgłoszenie nic nie kosztuje, a otwiera sporą pulę możliwości przed tobą. O wyjazd radzę się martwić, jak cię zaproszą na rozmowę w ambasadzie  

[andyopole]

17 minut temu, Iskierka napisał:

Wydają bodajże 100 tys. wiz rocznie w ramach loterii wizowej (poprawcie mnie, jeśli się mylę), a w pulę wlicza się wszystkich. Jeśli np. dana osoba zostanie wylosowana, a ma żonę i 2 dzieci , to oni zabierają z puli 4 wizy, a nie tylko 1.

50 tysięcy. Reszta correct.

[Iskierka]

3 minuty temu, andyopole napisał:

50 tysięcy. Reszta correct.

Dzięki Andy, wiedziałam, że coś musiało być "incorrect"