Skocz do zawartości

Odmowa ESTA i co dalej?


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ok, rodzice czasami sa beznadziejni. Wierze ci ze twoj ojciec byl nie dobrym rodziciem. Ale generalnie chyba na lancuchu cie nie trzymal.. mogles przyjechac so NY i sie uzaleznic. W USA robi tak tysiace nastolatkow.

Poczytalam ten watek i generalnie mam jeden wniosek: w czasie kiedy tutaj pisales mogles juz wypelnic wniosek na wize B2. Jedz do Ambasady i jak wtedy wizy nie dostaniesz to wroc narzekac jacy to Amerykanie sa be. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Roelka v.2 napisał:

Ok, rodzice czasami sa beznadziejni. Wierze ci ze twoj ojciec byl nie dobrym rodziciem. Ale generalnie chyba na lancuchu cie nie trzymal.. mogles przyjechac so NY i sie uzaleznic. W USA robi tak tysiace nastolatkow.

Poczytalam ten watek i generalnie mam jeden wniosek: w czasie kiedy tutaj pisales mogles juz wypelnic wniosek na wize B2. Jedz do Ambasady i jak wtedy wizy nie dostaniesz to wroc narzekac jacy to Amerykanie sa be. :)

Jak wcześniej wspomniałem nie był to jedyny powód dlaczego zrezygnowałem. Powodów było kilka a niepozytywna relacja z ojcem była jednym z nich. Może gdyby wiza była ważna 6 lat a nie 6 miesięcy to na spokojnie bym wszystko poukładał i przygotował i w końcu się zdecydował. Jednak z perspektywy czasu nie żałuję tej decyzji bo sporo przez to 10 lat przeżyłem w życiu chwil będąc tu gdzie jestem. Oczywiście zawsze pozostanie to tzw "a co jeśli" ale pewnie tak samo byłoby gdybym wyjechał i siedząc w USA zastanawiał się a co jeśli bym nie wyjechał. Taką decyzję podjąłem, a teraz chciałbym poprostu lecieć tam na dwa tygodnie w celach turystycznych. Wniosek wypełnię jutro. Niedziela dzień wolny od pracy także będzie czas 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 hours ago, thorhorn said:

Zawsze każdemu powtarzam że wolałbym mieszkać w garażu w LA niż w willi za 4 mln dolarów w Chicago.

 

15 hours ago, thorhorn said:

Stary mogłeś mieszkać w nowym Jorku. No i co z tego? Betonowa dżungla szaro szczury lataja po ulicy. Mam to samo w Polsce tyle że szczurów nie ma.

 

14 hours ago, thorhorn said:

Ja odwiedzę cię a potem jadę do Kalifornii. Forget it. Zabiją cię tam. Najbardziej niebezpieczne miasto. Mówię a nowy Jork bezpieczny? Nowy Jork najbezpieczniejsze miasto na świecie.

Sorry kolego ale te i inne fragmenty i część tego wątku to już chyba odklejka. Wygląda na to, że o Twojej historii by można było książkę napisać. Dobrze się bawię czytając te wypociny. Rozumiem, że miałeś ciężką historię i relację z ojcem, ale nie jesteś jedyny który tak miał.

Nie byłeś nigdy w USA - znasz je z YouTube i wypowiedzi ojca a już się wypowiadasz jakbyś był mieszkańcem i obrażasz inne stany i miasta. Uczepiłeś się tej Kalifornii tylko. Ciągle tylko "męczybulstwo" jak to ktoś ładnie określił z czym się zgadzam, overthinking, dzielenie się milionem faktów co urzędnika może wkurzyć lub wprowadzić w niepewność co do Twojej osoby i zamiarów, jakieś dziwne podejście do kraju który tak bardzo dalej chcesz (i od dawna chciałeś) odwiedzić, frustracja, żale, do zasad wjazdu, do urzędnika, do przeszłości. Dostajesz tu świetne rady od forumowiczów którzy wiedzą co mówią bo przez to przechodzili i nawet stali się posiadaczami amerykańskich paszportów więc z nich skorzystaj i może Ci się udać.

Życzę powodzenia w uzyskaniu tej wizy ale widzę, że różnie może być bo żyjesz chyba trochę w innym świecie. Pozdrawiam.

Edytowane przez Tomek_MVP
  • Like 1
  • Upvote 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Tomek_MVP napisał:

 

 

Sorry kolego ale te i inne fragmenty i część tego wątku to już chyba odklejka. Wygląda na to, że o Twojej historii by można było książkę napisać. Dobrze się bawię czytając te wypociny. Rozumiem, że miałeś ciężką historię i relację z ojcem, ale nie jesteś jedyny który tak miał.

Nie byłeś nigdy w USA - znasz je z YouTube i wypowiedzi ojca a już się wypowiadasz jakbyś był mieszkańcem i obrażasz inne stany i miasta. Uczepiłeś się tej Kalifornii tylko. Ciągle tylko "męczybulstwo" jak to ktoś ładnie określił z czym się zgadzam, overthinking, dzielenie się milionem faktów co urzędnika może wkurzyć lub wprowadzić w niepewność co do Twojej osoby i zamiarów, jakieś dziwne podejście do kraju który tak bardzo dalej chcesz (i od dawna chciałeś) odwiedzić, frustracja, żale, do zasad wjazdu, do urzędnika, do przeszłości. Dostajesz tu świetne rady od forumowiczów którzy wiedzą co mówią bo przez to przechodzili i nawet stali się posiadaczami amerykańskich paszportów więc z nich skorzystaj i może Ci się udać.

Życzę powodzenia w uzyskaniu tej wizy ale widzę, że różnie może być bo żyjesz chyba trochę w innym świecie. Pozdrawiam.

Szczerze mówiąc to żadnej rady nie dostałem poza głównie wymadrzaniem się takim jak Twoje. Byłem uczestnikiem tego forum od 2003 roku także również na tematy USA jak i wiz wiem sporo. Nie trzeba gdzieś być żeby mieć pogląd na daną sytuację lub miejsce. Tym bardziej w erze internetu gdzie wszędzie można znaleźć filmy vlogi poradniki streamy itd itp. USA interesuję się praktycznie od dziecka więc już jakieś 40 lat. I mniej więcej od tego czasu jestem zafascynowany Kalifornią. Co poradzisz? Czy marudzę? Trochę marudzę ale to mój wątek i mam do tego prawo jak i do swojej opini. Obowiązku czytania nie ma, ale jak sam zauważyłeś nawet się uśmiałeś także zdołałem poprawić Ci humor. Mi do śmiechu z tego o tym pisałem nie jest. Czy to overthinking? Overthinking to swego rodzaju dogłębna analiza rzeczy. Nie będę przepraszał za to jaki mam charakter i jak postrzegam świat. Ale rzeczywiście wczoraj byłem wyjątkowo negatywnie nakręcony, może przez to ze burze nadchodzą. Dodatkowo byłem na wyjściu i pisałem siedząc w knajpie przy barze. Być może dlatego byłem bardziej otwarty i wylewny, chociaż i bez alkoholu jestem raczej otwartym człowiekiem. Jeśli chodzi o rady, to jak już wspomniałem za dużo ich nie otrzymałem. Pisząc ten wątek miałem nadzieję że są na forum jakieś osoby które zajmują się takimi sprawami zawodowo i dadzą mi jakieś konkretne rady albo rozwieją moje wątpliwości, bo umówmy się, to że mogę lub nie mogę dostać wiem i ja. Są tylko dwie możliwości. Tym niemniej dziękuję wszystkim którzy ze szczerego serca udzielili tu odpowiedzi, a co do hejterow. No cóż mogę powiedzieć. Każdy ma prawo do krytyki. Tak samo jak ja mam prawo do narzekania, frustracji, wylewności I fascynacji Kalifornią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miales nadzieje ze pracownicy ambasady/konsulatu US siedza na forum i cos ci doradza? Bo generalnie nikt ci nie da porady ktora zagwarantuje ci otrzymanie wizy, bo takowa porada nie istnieje. Jedyne co mozesz zrobic to zlozyc wniosek i miec nadzieje ze trafisz na urzednika ktora zaufa ze masz dobre intencje co do wyjazdu do USA. I tyle. Nie ma tutaj zadnej glebszej filozofii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • kzielu zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...