Roelka, mam podobny problem z psami, pietro nizej wprowadzili sie nowi sasiedzi, mlodzi ludzie. Maja dwa sliczne psy, jeden taki jakby labradorowaty, drugi pudelek. Sasiedzi wypuszczaja je na balkon i wtedy zaczyna sie ujadanie, jeden szczeka basem, drugi jak to pudel - jak wejdzie na wysokie tony to mozna dostac kota. W ciagu dnia nie ma problemu, jestesmy w pracy, a psy musza sie wyszczekac, ale raz dawaly czadu cala noc (wydaje mi sie, ze sasiadow nie bylo w domu), a poranne szczekanie w weekendy, tak kolo 7:00, to juz standard. Nie chce robic afery z administracja, bo boje sie, ze jesli ich przycisna to biedne psy skoncza gdzies w schronisku, z drugiej strony jakos nie czuje sie komfortowo, zeby do nich isc i prosic o cisze, brak asertywnosci totalny Dzisiaj cud, bo od rana nic nie slychac, ale najbardziej wkurzaja mnie soboty i niedziele, jedyne dwa dni, kiedy mozemy sobie pospac… nie wiem, chyba skonczy sie na zakupie zatyczek, ech.